Prawdziwa mama to taka, która ma brudną podłogę, pełny zlew i szczęśliwe dziecko :)
Począwszy od momentu ujrzenia dwóch kresek na teście ciążowym, wytworzyłam w swojej głowie wyidealizowany obraz nowego, lepszego życia, z kruszynką w ramionach. Gdy Bartek przyszedł na świat, obraz urzeczywistnił się, choć z pewnymi niedociągnięciami. Obowiązki a dziecko to dwa różne światy. Owszem, było wszystko nowe, lepsze, ale jakże inne od moich wyobrażeń.
Na moją kruszynkę, a raczej okrucha – bo 4 kg ciężki i 58 cm długi – wszystkie maluteńkie ubranka były za maluteńkie. Ale to nieważne… Istotne było to, że to różowe, wrzeszczące, ukradło moje serce. Taki mały, a taki dyktator. Zupełnie bezwzględny dla matczynej potrzeby snu, skreślający z mojego słownika hasła odpoczynku i wolnego czasu, nie znający przymusu korzystania przez rodzicielkę z toalety. Trzeba tu jasno powiedzieć, że odbyła się w moim życiu prawdziwa rewolucja, bezzębny zamach stanu, a nie tam żadne pokojowe działania.
Mimo tego, wraz z wszechogarniającą miłością do bezzębnego, narastał w mojej głowie obraz matki idealnej z idealnym dzieckiem, mężem i psem, również idealnym. O idealnym mieszkaniu nie wspomnę, bo to przecież oczywiste. A więc: karmienie, przewijanie, kąpanie, odbijanie, a w międzyczasie: pranie, sprzątanie gotowanie, mąż i pies. Oraz hasło :” CO? JA NIE DAM RADY?!?” Urabiałam się jak dzika oślica, a mimo tego niewykonane obowiązki powiększały się tak szybko, jak moje cienie pod oczami, przy czym na te drugie znalazłam krem, a cała reszta powodowała u mnie złość i frustrację. Że niby ja sama, że dziękuję za pomoc, że ja spać nie potrzebuję, bo wolę prasować…
Dzięki Bogu zmądrzałam, wyluzowałam, chęć bycia matką, żoną, gosposią idealną, malała wprost proporcjonalnie do wzrastania mojego synka. Bo tak na dobrą sprawę, po co komu wymuskane mieszkanie, że aż oczy bolą? Dziecku? Nie sądzę. Mężowi? On nie z tych porządnickich. Teściowej? Też raczej nie, bo Ona i tak uważa, że świetnie sobie radzę. Rodzice mieszkają daleko, więc nie mają jak mnie sprawdzać. A więc postanowiłam – ubrania nie zawsze wyprasowane, chyba że nauczę żelazko samoobsługi, albo męża obsługi żelazka, – zabawki nie zawsze na swoim miejscu, chyba że same nóg dostaną i grzecznie zawędrują na swoje miejsce – podłoga na wysoki połysk – bez przesady, w nosie mam codzienne wyzwanie rzucane przez psa. I dobrze mi z tym! O ile przyjemniej jest doglądać znad filiżanki kawy, moje „wymięte” czasem dziecko, które z gracją kolankami doprowadza podłogę do największego błysku. A wolny czas oddaję synkowi, jego uśmiech przysłania zupełnie wszelkie niedociągnięcia naszego nieidealnego, lecz szczęśliwego bycia.
Fot. ID 2147792/Pixabay
Obowiązki a dziecko
No Mania! Całkiem nieżle! Jestem pod wrażeniem! Widzę to Twoje nieidealne życie oczami wyobraźni, a co jakiś czas nawet „na lajfie”. Podobnie jak twoja Teściowa uważam, że świetnie dajesz sobie radę! Mogłabyś tylko częściej pamiętać, że gość nie wielbłąd i pić musi…:) Warto więc, zapytać mnie czasem, czy nie mam ochoty na kawę:) Gratulacje i proszę o wiecej!
Ciotka-Klotka 🙂 Dziękuję :* zasłużyłaś na kawę miłym komentarzem, więc zapraszam , filiżanka już czeka 🙂
ja mam takie samo podejście- świat się nie zawali, jak w zlewie pomieszka dłużej niż 15 min kilka szklanek czy talerzy, prasowanie tylko wtedy, gdy koszulka jest tak pognieciona, że skróciła się do pępka :D. Moim założeniem było nie być matka perfekcyjną, bo po co? co mi da podłoga w której można się przejrzeć? Dom jest dla mnie, a nie ja dla domu. Na wszystko przyjdzie czas, co wcale nie znaczy, że żyję w przysłowiowym chlewie. To jest moja recepta na szczęśliwe macierzyństwo- nie napinać się niepotrzebnie. po co spędzać sen z powiek z powodu prania, które kipi z kosza?… Czytaj więcej »
oj tez tak mialam jak. Na poczatku wszystko dla mnie musialo byc zrobione, na swoim miejscu, posprzatane itp …. ale teraz odkad poszlam do pracy wole ten czas spedzic z dzieckiem, widze jak juz siada, jak mowi pierwsze slowa. Salon pelen zabawek ale co z tego jak wiem ze jak to posprzatam to za 5min ten sam bajzel bedzie.
Jedynie u mnie musi byc po odkurzane bo jednak jest pies, brud sie nosi a maly na podlodze czasami sie bawi… fakt ze ma koc i dywan ale to dla mnie musi byc czyste.
przy zwierzaku pewnie inaczej to wygląda. ja też zamiatam czy odkurzam (nie mam dywanów) często, ale nie pastuję podłogi 😀
poza tym,tytuł to jest moje motto życiowe 😀
No Matko-Polko;) powiem szczerze, że dawno nie czytałam czegoś tak dobrego i zabawnego;) Super text!:) Czekam na kolejne. Pozdrawiam
Nawet nie wiesz, jak mi miło 🙂
Dobra, a teraz Okolanka powiedz mi skąd ta „Mańka”?:)
he he skąd ja to znam dom to nie laboratorium ,żeby lśniło i wszystko było zdezynfekowane 😀
dom jest po to ,żeby mieszkać hi hi
Maniusia masz talencik czekam na więcej:D
Oj uśmiałam się 🙂 Rewelacyjny tekst. Kiedyś też miałam marzenia o byciu idealną…ale to było kiedyś… Miło jest wiedzieć, że nie jestem sama na tym świecie, że są ludziki, które też mają artystyczny nieład wokół siebie i nie przejmują się tym…bo wolą czas spędzić z dzieckiem niż latać ze szmatą. U nas podwójnie wszystko jest wywalone do góry nogami- córcia za tydzień ma 2 latka, a synek 3 miesiące 🙂 Tak sobie siedzę i patrzę na swój pokój dzienny/jadalnię/kuchnię (wszystko jest jednym pomieszczeniem) i widzę- zlew zawalony; na blacie wiecznie pełno; obok mnie na kanapie zabawki, ciuszki, które po dzisiejszym… Czytaj więcej »
alka a ja znam trochę inne powiedzenie : dzieci dzielą się na brudne i nieszczęśliwe 😀
super, podobnie miałam na początku chciałam zadowolić wszystkich i być idealna, bo inne chudną od razu po ciąży bo maja błysk w domu bo to bo tamto stwierdziłam że nie ma co i odpuściłam, przez co stałam się spokojniejsza, jak i mój synek.
Jeśli komuś przeszkadza u mnie bałagan sterta naczyń itd to bardzo proszę może mi posprzątać, nie będę protestować :):):):):)
a dokładnie jest tak jak mówicie dziecko musi się ubrudzić aby poznać wszystko co go interesuje wtedy jest szczęśliwe a nie wypucowana lalka ubrana na pokaz
Pozdrawiam
„Jeśli komuś przeszkadza u mnie bałagan sterta naczyń itd to bardzo proszę może mi posprzątać, nie będę protestować”
świetne!
Świetny tekst 🙂 napisany z humorem ale prawdziwy 🙂 ja też wyzbyłam się już ambicji zostania mamą idealną:) Najgorsze jest to,że niektóre mamy przez dążenie do perfekcji gubią gdzieś radość z macierzyństwa… pozdrawiam !
Bardzo, ale to bardzo dziękuję Wam za pozytywny odbiór mojego pisania 🙂 przy takim dopingu, chętnie złapię się za pióro i odpowiednio zadziałam, z przyjemnością podzielę się różnymi wypadkami z mego niespecjalnie uporządkowanego i przewidywalnego jestestwa 🙂
Na początku, gdzy synek zasypiał ja zajmowałam się pucowaniem mieszkania, obiadem, praniem itp. bo jakby ktoś przyszedł musi być czysto. Bo kto jak kto ale ja dam radę wszystko zrobić pomiędzy karmieniami a toaleta małego. Zawsze posprzątane w domku miałam to czemu po narodzinach dziecka miałoby być ineczej. Nie umiałam odpoczać, zasnąc gdy mały spał. Później odpuściam. Nie pozmywane naczynia w zlewie i dobrze… pozmywam wieczorem na raz wszystko. Zabawki na macie, czy puzlach a niech leża po co je chowac jak zaraz synek wstanie i bedzie się nimi bawił. Obiad robię z synkiem w bujaczku. Jak synek zasypia to… Czytaj więcej »
Mańka z niecierpliwością czekamy na więcej 🙂
Nie ma sprawy 🙂 ale tak szczerze mówiąc, czasem mam przypały na podjęcie wyzwania „Pani Idealnej” ale na szczęście autentyczny brak czasu przy stawiającym pierwsze kroki Bartkiem, nie pozwala mi na podobne głupoty 😉 I powoli oduczam się już przepraszania gości za rozrzucone zabawki, czy garnki w zlewie, bo to po dziś dzień mi zostało, a pewnie jakbym się nie odezwała, nikt by tego nie zauważył 🙂
cudownie ,ze są mamy na świecie,które myślą tak samo jak ja 🙂 Otrząsnęłam się kiedyś z tego idealizmu po słowach mojego taty „chcesz ,żeby twoje dziecko wspominało swoje dzieciństwo jako wysprzątany dom i zdenerwowana mamę biegająca ze ścierką ,czy jako cudowny czas spędzony ze swoja szczęśliwą mamą ?” I zostawiłam codzienne zmywanie podłóg i olewam głupie docinki innych ,bo to najczęściej ci którzy nie potrafią cieszyć się własnym szczęściem.
Jako Twój mąż muszę powedzieć, że tekst jest świetny, ale nie podoba mi się tylko jedno zdanie – zgadnij które? 😉
Jako Mój Mąż za każdą krytykę mojego pisania, dostaniesz jeden obiad mniej w tygodniu ;p 😉
A ja dopiero zaczynam „walczyć” z manią czystości… mimo, że sprawia mi przyjemność gdy wokół panuje ład i porządek to mój synuś potrzebuje coraz więcej mojej uwagi…a nie nauczę go życia myjąc naczynia czy prasując koszule tatusia…pewne rzeczy mogą poczekać 🙂
Święte słowa! Niestety gdy Mały tropiciel zaczyna buszować po podłodze, trzeba nieco zmodyfikować ten przepis:)
Lub częściej myć rączki dziecku 😉
fajny wpis, lekki i przyjemny z dużą dozą poczucia humoru 🙂
i jakże prawdziwy :)))
test komentarza
Ja wolę miecz szczęśliwe dziecko,niż perfekcyjną czystość,choć wolę gdy w domy panuje ład,cóż jakoś to przeżyję.
Zawsze mozna nadrobić zaległości jak dziecko pójdzie spać 🙂
Przy dwójce nie mam specjalnie sił żeby cokolwiek nadrabiać. Choć sama nie wiem, czy bardziej nie mam sił, czy ochoty 😉
Taką prawdziwą , dzisiaj w kuchni miałam nawet cały garnek zupy jarzynowej wziął się wylał. Ech..
zły garnek, niedobry 😉
O tak ! …
Nie mam parcia na to żeby w domu było pięknie podłogi blyszaly wypolerowane wszystkie meble bez kurzy itd.
Odkąd mam dziecko sprzątam co jakiś czas co parę dni poprostu kiedyś potrafiłam to robić codziennie 😛
Ja miałam kiedyś, minęło, szczególnie jak urodził się drugi syn 😉
Ja ostatni raz na naszym weselu się bawiłam 😀 Nie jestem perfekcyjna. Kiedys tak. Teraz mam na to…
Czas nadrobić 😉 Człowiek dojrzewa, ja przestałam być perfekcyjna, gdy zaczęło mi czasu na dzieci brakować. Nie warto aż tak się spinać 🙂
My tez balowalismy, pierwszy raz od prawie 2.lat… Bylo cudownie, juz zapomnialam jakie to wazne przetanczyc z mezem noc, posmiac sie, zaszalec… Pomijam fakt, ze o polnocy w progu przywitalo nas zadowolone i pelne energii dziecko :)) Cudowna mamy wiosne tej zimy 😀
fajnie, że zabawa się udała 🙂
Nie mam parcia na błysk , dzisiaj nic nie robię 😀
Ale świetne!!!
Oryginał chyba był dłuższy?
Ania Kaliszewska nie wiem miałam dostęp do takiej treści …
pierwszy raz widzę, ale bardzo mnie się podoba, bardzo 🙂
hahah swietne..a myslalam, ze jestem sama, i ze zawodze jako matka i kobieta, bo mi dnia brakowalo, zeby wszystko ogarnac….od czterech miesiecy z perfekcjonistki zmienilam sie w MATKE- i powoli sie przyzwyczajam, ze nie ogarniam, ze kawe przygrzewam po trzy razy w mikrofalii, bo zapomne, ze ja sobie zrobilam, ze pranie juz dwa dni temu sie prac skonczylo i ze prasowanie lacznie z zelazkiem wcisniete od tygodnia w szafie…ale nie ma co usmiech bezzebnej pyzatej buzi ci wszystko wynagradza i rzezcywiscie czlowiek przestaje sie tym wszystkim przejmowac..bo jest glownie MAMA.
No to już wiem, po co przyda się mikrofala- żeby kawę przygrzać 🙂 ja z musu piję zimną, bo rzadko się zdarza, żeby był czas na raz ją wypić 🙂
HAHAHAH od czterech miechow jeszcze mi sie nie udalo wlasnie na raz wypic …w prawdzie z mikrofalii to juz nie jest to samo ale czlowiek do wszystkiego sie przyzwyczaic potrafi 😀
od czterech miechów, jest więc dla Ciebie nadzieja 😉 ja cierpię od czterech lat 😛 czekam aż dzieci z domu wyjdą 😉
Ja dzis rano trzy razy włączałam czajnik
Zeby zrobic bawarke 😉 miłego tygodnia!
Kamila Miłego! 🙂
Wprawdzie kawy nie piję, ale podgrzewanie herbaty w mikrofali mam już opanowane do perfekcji 😉
Do tej pory sprzatalam codziennie , zaraz po powrocie z przedszkola , byłam w domu sama , miałam czas i spokój , teraz kiedy pojawił się drugi synek a starszy na ferie sprzątanie jest na ostatnim miejscu na liście codziennych obowiązków , na codzień staram się sprzatnac to co najważniejsze , pozmywac naczynia , poscielic łóżka , całą reszta czeka aż znajdę dla niej chwilę ..
dla niej, albo dla siebie 🙂
Dla siebie znajduje więcej 😉 bez kawy rano nie funkcjonuje .. rano najpierw godzina dla siebie później cała reszta .. a dziś pospalismy sobie do 10 więc dopiero się zabieramy za robotę 😉
A ja poprostu wole bawic sie z synkiem niz sprzatac 🙂 Takie rzeczy zaczynam robic jak mlody spi .I tak codzien
Zawsze mogło być gorzej 🙂 🙂
w niedziele? musieliby mnie sila zaciagac do mycia podlog,zamiatania czy prania, niedziela to czas na wspolne gotowanie obiadu, ogladanie bajek,nadrabianie braku czasu dla siebie w tygodniu,spacer,basen. W sobote ogarniam na wieczor podlogi,pranie do poludnia zrobione,naprawde nie wyobrazam sobie sprzatac w niedziele. Moze to przez wychowanie mojej mamy,ktora pilnowala by niedziela byla relaksujacym dniem
Kiedyś niedziela była dniem wolnym, służącym by nadrobić braki czasowe w sprzątaniu. Teraz to dzień odpoczynku, nic tego nie zmieni 🙂
Też bym chciała mieć posprzątane, ale przy mojej córce nie da rady;-) zamiast sprzątać to leże i odpoczywam bo mała śpi. Ale już się skończyło dobra czas wracać do rzeczywistości. 🙁
szczerze, to nie wypoczniesz inaczej, niż w czasie gdy dziecko wypoczywa. Cały dzień na pełnych obrotach można się zajechać.
Przy mojej to nawet dopalacz nie da rady 😉 oczy trzeba mieć dookoła głowy bo tak jest ruchliwa
Wreszcie ktoś mówi głośno to , że nie ma takiej potrzeby by byś idealna matką, gosposia i żoną.
Ja ostatnio sprzątam w pt wieczor 🙂 wtedy cały weekend mam wolny na chodzenie w piżamach. U mnie jest odwrotnie 🙂 jako nie mama była straszna bałaganiara ale mały człowiek zweryfikował pewne zachowania. Chociaz nadal prasowanie i odkurzanie to nie tykam xD juz wole zmywać godzinami ;P
oryginalna rewolucja 🙂
Moja mama do tej pory nie wierzy xD i zawsze mysli ze zastanie sajgon i Meksyk a ja teraz lubię jak wszystko ma swoje miejsce na starość robie sie dziwna ;O
Nie potrafię odpoczywać w balaganie, w ogóle nie potrafię funkcjonować w balaganie. Przy czym zabawki młodej to wyjątek od reguly
W myśl zasady- nic ne musze, moge wszystko pozwalam sobie na ” nie chce mi sie” wtedy, gdy mi sie nie chce i jakos tragedii nie ma 😀
serio matka musi kojarzyć się z flejtuchem. Jak mnie irytują takie mądrości 🙁 Mam czwórkę dzieci i uważam, że to co dzieci wyniosą z domu zaprocentuje w przyszłości. Nie mam zamiaru wychowac brudasów, a ogarnąć wokół siebie to nie taki znów problem.
Podoba mi się,ja zawsze sie stresowalam gdy miałam nieposprzatane do konca,balam sie reakcji gdy ktis przyjdzie i zobaczy ciuchy na suszarce czy niepoprasowane w misce.Mam 3 dzieci i w tym 2-córki chore.musze się poświęcać im duzo abu na rehabilitacje chodzić,basen ,klinika i lekarze.I naprawde ciężko o idealny porządek.ciagle nas nie ma po pól dnia.a gdy juz poodbieram je z przedszkola i syna z szkoly to mam ochotę na drzemkę.A tu trzeba jeszcze z nimi popracować i odrobić zadania z synem.Wole miec szczęśliwe dzieci i czyste niż doprowadzony do perfekcji dom.