Kulinaria 6 czerwca 2013

Sakiewki z kurczaka z mozzarellą

Mój mąż jest fanem kurczaka na różne sposoby, a najlepiej jeśli to jest filet z kurczaka. Dlatego, żeby nie było nudno, staram się szukać nowych przepisów i przyrządzać go na różne sposoby. Niedawno trafiłam na “sakiewki z kurczaka z mozzarellą”. Bardzo mi smakują no i robi się je szybko i prosto, dlatego wracam do nich dość często. Przy dzieciach nie mam czasu na długie siedzenie w kuchni, dlatego warto przyrządzać dania, których przygotowanie nie trwa długo i mogą “robić się same”. W przypadku tego przepisu, to jakieś 5-10 minut plus 60-90 minut pieczenia.

Składniki:

filety z kurczaka – po jednym pojedynczym, średnim na osobę
kulka mozzarelli z woreczka – jedna na 3-4 sakiewki
boczek lub bekon w plastrach – 2-3 cienkie plastry na sakiewkę
bazylia świeża lub suszona, sól, pieprz
opcjonalnie ziemniaki – po 2 na osobę

Sposób przygotowania:

Jeśli chcecie podać sakiewki tak jak to często robię czyli z pieczonymi ziemniaki to najpierw przygotowujemy ziemniaki. Myjemy bardzo dokładnie skórkę najlepiej szczoteczką, wycieramy do sucha i owijamy folią aluminiową a następnie nakłuwamy w kilku miejscach. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni.Jeśli są bardzo duże to muszą się piec ok 2 godz. jeśli średnie ok. 90 minut a małe ok 1 godzinę.

Następnie przygotowujemy kurczaka. Nacinamy każdą pierś wzdłuż jednego boku tak żeby utworzyły się kieszonki. Doprawiamy w środku i na zewnątrz solą i pieprzem, do środka sypiemy obficie bazylię. Napełniamy kieszonki pokrojoną w drobną kostkę mozzarellą. Na koniec każdą pierś owijamy 2-3 plasterkami boczku. Układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy w 200 stopniach 30-40 minut. Jeśli pieczemy ziemniaki to wkładamy mięso do piekarnika ok. 30 minut przed końcem pieczenia ziemniaków.

Podajemy z ziemniakami naciętymi w poprzek, do których wkładamy kawałek masła. Można zrobić do nich masło czosnkowe, ja jednak wolę wersję saute.

sakiewki-z-kurczaka3

Zdjęcia: Paulina Garbień

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kulinaria 2 czerwca 2013

„Oszukany” biszkopt, czyli ciasto o stu twarzach

Niezapowiedziani goście, cukierniczy pech lub stuletni piekarnik z „humorami” – to doskonałe powody, żeby zostać fanem tego ciasta! Przepis cioci Lusi ratował życie już kilku pokoleniom w naszej rodzinie. To jedno z tych ciast, które zawsze wychodzą – no, chyba że zaśniemy i spali się na popiół 😉

Można je przyrządzać na wiele różnych sposobów – jako spód pod owoce i galaretkę lub krem oraz jako dobrze nadziane owocami ciacho. Śmiało można no niego wrzucić każde owoce, nadające się do pieczenia. Można dopieścić je orzechami lub rodzynkami. To ciasto kocha wręcz eksperymenty i jest bardzo cierpliwe! A najmłodsi wręcz za nim przepadają!

Kolejny plus, oprócz czasu oszczędza zasoby naszego portfela – do wykonania nie trzeba wiele, dosłownie podstawowe produkty!

Składniki:
1/2 kostki masła roślinnego/ margaryny do pieczenia
3 jaja
1/2 szklanki cukru
1 szklanka mąki
2 łyżeczki proszku  do pieczenia
trochę mleka 3-5 łyżek

Dodatki:
2-3 jabłka lub inne ulubione owoce
ewentualnie cukier waniliowy lub migdałowy

Przygotowanie:

Ciasto
W misce rozcieramy miękki tłuszcz za pomocą miksera. Następnie dodajemy jaja i cukier. Miksujemy na wysokich obrotach, aż do uzyskania jednolitej konsystencji. Dodajemy resztę składników. Dodajemy mleko, można dodać nieco więcej, aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji – ciasto ma przypominać bardzo gęstą śmietanę i z lekkim oporem wylewać się z miski.

Jeżeli chcemy upiec biszkopt pod owoce, na tym kończy się nasza praca – wlewamy ciasto do formy (warto wyłożyć dno papierem do pieczenia).

Pieczemy w 180-200oC przez około 30 minut – najlepsza będzie próba patyczkiem (doskonałe są patyczki do szaszłyków, nakłuwamy ciasto i sprawdzamy, czy na wyciągniętym patyczku zostały resztki lepkiego ciasta. Gdy wyciągniemy suchy patyczek, ciasto jest gotowe)

Wersja z owocami
Jeżeli chcemy dodać do ciasta owoce, najlepiej dorzucić je przed wlaniem do formy i dokładnie wymieszać — wtedy ciasto dobrze i równomiernie pokryje owoce.

Na jedną średnią blachę wystarczą 2-3 jabłka – obrane i pokrojone w kostkę. Jednym z moich eksperymentów było dodanie do ciasta jednego małego opakowania cukru migdałowego, oraz wspomnianych już jabłuszek. Ta wersja pojawia się najczęściej na naszym stole i jest faworytem znajomych 🙂

Możemy dodawać rozmaite owoce – np. porzeczki, jagody, gruszki, brzoskwinie itd. W zależności od humoru! Jeżeli owoce są bardzo soczyste i wilgotne, ciasto pieczemy 5-10 minut dłużej.

A jaka wersja będzie Waszą ulubioną?

Smacznego!

oszukany-biszkopt-ciasto-polbiszkoptowe

Zdjęcia: Hanna Szczygieł
Źródło zdjęcia tytułowego:Zdjęcie dodane przez Taryn Elliott: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/jedzenie-drewno-stol-cukier-4099123/

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kazimiera Woźniak
8 lat temu

Ciasta kruche lubię z jabłuszkami i wczoraj zrobiłam takie różyczki. Nie są najpiękniejsze bo pierwszy raz je wykonywałam, ale są smaczne 🙂

Kazimiera Woźniak
8 lat temu

Przyrządzam najzwyklejsze kruche ciasto a samo wykonanie różyczek tutaj proszę zerknąć :)https://www.facebook.com/tiphero/videos/10154254771298761/

Emocje 31 maja 2013

Naucz dziecko krzyczeć…o pomoc!

Każdy z nas ma takie wspomnienia z dzieciństwa, z którymi idzie przez życie ramię w ramię – zapach ciasta drożdżowego przywołującego na myśl wspólnie spędzone z babcią chwile czy huśtawka w parku – spacery z rodzicami. I ja mam podobne, ale niestety moim głównym „towarzyszem” było zupełnie inne wspomnienie…

Była pora letnia, sezon rowerowy otwarty. Miałam kilka lat, skończyłam wtedy drugą lub trzecią klasę szkoły podstawowej. Razem ze starszą o dwa lata koleżanką po harcach na naszych dwukołowych pojazdach poszłyśmy schować je do piwnicy. Zajęta otwieraniem drzwi usłyszałam szamotanie i krzyk koleżanki. Odwróciłam się i zobaczyłam obcego mężczyznę, który się z nią siłował. Ta uwolniła się z jego uścisku i przybiegła do mnie. Ujrzałam nagiego mężczyznę, który zbliżał się do nas. Byłam przerażona! Mój instynkt samozachowawczy spisał się na medal. W ułamkach sekund przeanalizowałam wszystkie nazwiska sąsiadów mieszkających na parterze. Wybrałam te, które wymawiało się najprościej. Prosić o pomoc trzeba kogoś konkretnego, choć wtedy jeszcze nie wiedziałam czym jest zjawisko rozproszonej odpowiedzialności. Podświadomie wiedziałam jak się zachować – narobić hałasu! Podziałało! Do dziś słyszę odgłos jego bosych stóp uderzających o posadzkę. Koleżanka uciekła, a ja bałam się ruszyć. Wszystko działo się tak szybko. Fizycznie nic nam się nie stało, psychicznie strasznie to przeżyłam. Kolejnego dnia brałam udział w kościelnej procesji, miałam nieść wstęgę. Poprosiłam koleżanki, by weszły po mnie pod same drzwi, bałam się sama wyjść nawet na klakę schodową. Podczas Mszy Świętej straciłam przytomność, kazali mi iść do domu. Strach paraliżował mnie na samą myśl o samotnym  powrocie do domu. Powiedziałam, że pójdę w procesji. Kilkakrotnie czułam, że historia z omdleniem powtórzy się podczas maszerowania. Wytrzymałam – strach był silniejszy!

Przez kilka lat bałam się samotnych wyjść, właściwie nie tylko samotnych, na czwarte piętro wbiegałam ile sił w nogach, do piwnicy do dziś nie wchodzę, a samo stanie koło jej drzwi jeszcze niedawno wzbudzało we mnie lęk. Pisząc to mam wypieki na policzkach i trzęsą mi się ręce. Okropne uczucie, które towarzyszyło mi przez całe dzieciństwo. „Wyleczyłam” się z niego kiedy poznałam moją Połówkę, przy nim czuję się bezpiecznie.

Dlaczego o tym wszystkim napisałam? Wielu rodziców uczy swoje dzieci zasad bezpiecznej zabawy, pokazuje czego robić nie wolno. Ważne jest również, by uczyć dzieci jak się zachować w chwili zagrożenia, a nie tylko jak jemu przeciwdziałać, bo nie zawsze jesteśmy w stanie przewidzieć co może nas spotkać. Przyznaję, że nie pamiętam skąd wiedziałam jak się zachować – być może dzięki mamie, która uczyła nas wielu zasad bezpieczeństwa – ale wiem jedno: nauczę moją córkę tego wszystkiego co pomogło mi w tamtej sytuacji: jak się bronić, jak wzywać pomoc, jak zminimalizować potencjalne zagrożenie, ponieważ nie chcę by kiedykolwiek stanęła na moim miejscu, nie chcę by przez życie szła pod rękę z takim okropnym wspomnieniem!

Drodzy rodzice nigdy nie myślcie, że coś Was nie dotyczy i nigdy Was nie spotka. Naszym obowiązkiem jest nauczyć dzieci żyć w takim świecie, który niestety szykuje również niemiłe „niespodzianki”, dlatego uczmy się z doświadczeń innych ludzi i przekazujmy tę wiedzę naszym największym Skarbom.

Niestety, każdego dnia setki dzieci w Polsce ulega różnym wypadkom. Część z nich kończy się ciężkim kalectwem lub śmiercią – większość przypadków wiąże się z naszą niewiedzą i nieświadomością zagrożenia. Jak widać wcześniejsze metody działań profilaktycznych nie mają już tej mocy oddziaływania na dzieci i młodzież, dlatego powstało zupełnie nowe narzędzie pracy, które pomoże w edukacji zarówno pedagogom, jak i rodzicom. Studio Nagrań „Studio dla Ciebie” w Opolu, prezentuje wydawnictwo muzyczne „Bezpieczne Piosenki”. Jest to pierwsza i jak na razie jedyna taka płyta na polskim rynku muzycznym. Wykonawcami piosenek są dzieci, rówieśnicy potencjalnych słuchaczy, co na pewno nie jest bez znaczenia. Podjęte tematy są bardzo różnorodne, piosenki są o różnych źródłach zagrożenia i ich przeciwdziałaniu. Linia melodyczna wpada w ucho, a same teksty są proste i zrozumiałe nawet dla najmłodszych. Takie inicjatywy należy wspierać i promować, dlatego bardzo serdecznie polecamy Wam tę płytę – nie tylko jako patron medialny, ale przede wszystkim mamy!

Zobacz zwiastun płyty już teraz!

Odwiedź „Bezpieczne piosenki” na Facebooku 

Źródło zdjęcia: Flickr

Subscribe
Powiadom o
guest

6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena Kamińska
Milena Kamińska
10 lat temu

tekst naprawdę pouczający, jest to bardzo ważne aby uczyć nasze dzieci reagowania radzenia sobie w trudnych sytuacjach ja gdy byłam dzieckiem zostawałam często u cioci na noc bo rodzice zbierali truskawki, gdy budziłam się w nocy płakałam (straszyła mnie moja cioteczna siostra ) i mądre metody wychowawcze mojej cioci polegały na tym ze otwierała drzwi na klatkę schodową i kazała mi iść do domu, mówiła że jak się nie uspokoję wystawi mnie na balkon, ogólnie lubiła straszyć gdy chciała coś ugrać, trauma do dnia dzisiejszego nie wiem dlaczego nie mówiłam o tym moim rodzicom odważyłam się dopiero parę lat temu… Czytaj więcej »

Milena Kamińska
8 lat temu

Mam to na uwadze i nie czekam uczę od malego

Karolina Bylina
8 lat temu

Ucze od pewnego czasy ale dopier teraz (4l.) zaczyna lapac

Beata Baziak
8 lat temu

Ucze moja 2,5 latke ze , sa miejsca ktorych nikomu nie wolno dotykac . Ze nie wolno pojsc z obcym .Ze gdyby cos sie dzialo zlego ma wolac o pomoc . Boje sie o nia strasznie

Beata Baziak
8 lat temu
Reply to  Beata Baziak

Jedni mowia ze , za wczesnie ale ja uwazam ze, nie jest . Lelka sama mowi ze, tylko ona (rodzice i babcia podczas mycia/przebierania) może dotykac swoich miejsc x .

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Beata Baziak

myślę, że nie za wcześnie. Ważne jest sposób przekazania informacji.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close