Sabotażysta. Recenzja gry karcianej
Sabotażysta to gra dla miłośników blefu i kombinowania, a to wszystko w imię chęci zgarnięcia ukrytego złota. Gracze wcielają się w rolę krasnoludków-górników, którzy przekopują tunele w celu odnalezienia cennego kruszcu. Wśród nich są sabotażyści, którzy po chichu zrobią wszystko, by ich współtowarzysze pierwsi nie dotarli do skarbu.
W każdej rundzie sabotażystów może być czterech lub tylko jeden, oczywiście wszyscy anonimowi. Ich dokładna liczba zależy od liczby graczy. Ta gra to jedna wielka niewiadoma oparta wyłącznie na domysłach kto, jaką rolę może w niej odgrywać.
Sabotażysta. Co znajdziemy w pudełku?
Kompaktowe pudełko śmiało można określić mianem kieszonkowego. Ma niewielkie gabaryty, jak na karciankę przystało, a w środku znajdziemy:
- 44 karty korytarzy;
- 28 kart bryłek złota;
- 27 kart akcji;
- 11 kart krasnoludów;
- instrukcję.
Tekturowe pudełko jest małe, choć solidne, karty (równie porządnie wykonane) i niewielka instrukcja mieszczą się w nim bez problemu. Grafika zamieszczona na nich jest ładna, choć raczej monotematyczna, ponieważ w podziemiach zbyt wiele się nie dzieje. Ale to w końcu gra o dokopywaniu się do skarbu, oparta na kartach, bez planszy czy pionków, więc nie miałam szczególnych oczekiwań odnośnie do formy czy wyglądu poszczególnych elementów.
Sabotażysta. Przebieg rozgrywki
Tasujemy razem karty górników (krasnali) i sabotażystów. Każdy gracz otrzymuje jedną kartę, którą odkłada obok siebie tak, by nie podejrzeli jej inni gracze. Ona zdradza rolę, w jaką każdy ma się wcielić.
Z 44 kart korytarzy odkładamy kartę startu (ma być odkryta) i 3 karty celów (zakryte: jedna z symbolem złota, a dwie z kamieniami). Pozostałe tasujemy i układamy na stole zakryte. Podczas rozgrywki każdy z graczy ma za zadanie stworzyć labirynt, który połączy kartę startu z kartą celów. Oczywiście celem jest karta ze złotem.
Każdy gracz ma jeden ruch w turze, używając karty, którą dodaje do powstającego labiryntu korytarzy. Poza tym może też wykonać dwa inne posunięcia:
- położyć jedną z kart akcji (zepsute narzędzie, naprawa narzędzia, osuwisko, wskazówka, mapa) przed innym graczem, i np. go zablokować;
- zrezygnować z dokładania do labiryntu poprzez położenie jednej zakrytej karty na stosie kart odrzuconych.
Po tym dobiera wierzchnią kartę z talii. Ruch następnie przechodzi na kolejnego gracza.
Jeśli dojdzie do sytuacji, w której talia się wyczerpie, nie dobiera się nowych kart, a jedynie rozgrywa je lub odrzuca, aż do wyczerpania możliwości. Korytarzy nie można budować dowolnie, należy przestrzegać zasad układania określonych w instrukcji.
Runda kończy się w momencie, gdy jeden z graczy zetknie kartę korytarza z kartą celu ze złotem, tworząc ciągły trakt. Jeśli gracz odkryje kamień, rozgrywka toczy się dalej. Odkrytą kartę celu należy ułożyć obok ostatniej zagranej karty korytarza, aby pasowały do siebie.
Podział złota, w zależności od tego, czy dotarł do niego sabotażysta, czy górnicy, następuje zgodnie ze wskazówkami z instrukcji. Nagrodą są bryłki, których liczby nie wolno ujawniać do końca gry!
Gdy sztabki trafią do właścicieli, można zacząć następną rundę. Po trzech rundach gra się kończy i każdy liczy swoje bryłki złota. Ten, kto ma ich najwięcej, wygrywa. Szczegółowe zasady zostały dokładnie wyjaśnione w instrukcji.
Wrażenia po grze
Sabotażysta to gra karciana, która, przez moje niedopatrzenie, przysporzyła mi niemałego kłopotu. Przygarnęłam ją, ponieważ mam słabość do karcianek, które można ekspresowo rozegrać, wrzucić w przysłowiową kieszeń i zabrać wszędzie ze sobą. Oczywiście Sabotażysta spełnia akurat ten wymóg, w dodatku treść gry zaciekawiła moje dziecko. Niestety nie doczytałam tego, że to jest gra dla trzech i więcej osób, a ja szukałam zadań dla duetu. U nas gotowa do rozgrywek była jedynie dwójka graczy — ja i moje średnie dziecko, a na doczepkę jest sześciolatek, który nie złapał do końca, o co chodziło w byciu cwańszym niż przeciwnik. Z tego powodu pojawił się kłopot, skąd wytrzasnąć co najmniej jeszcze jedną osobę, która z nami grywałaby chętnie i podniosłaby poziom rozgrywki. Nie da się ukryć, że im więcej i lepiej kombinujących graczy, tym lepsza zabawa. Stąd też moja rada na przyszłość: kupując grę, upewnijcie się najpierw, czy będziecie mieli z kim do niej siadać. Natomiast gdy już udało się nam spotkać w odpowiednim towarzystwie, miejscu i czasie, gra szła aż miło.
Sabotażysta szczególnie spodobała się mojemu dziesięciolatkowi, wyjątkowo bystremu dziecku, które ma dryg do kombinowania. A kto nie kombinuje, ten nie wygrywa! Na początku chciałam ułatwić mu zadanie, ale on bił mnie na głowę zdolnością do stwarzania pozorów w drodze do celu gry. Nie, żebym była zaskoczona, ale jego triumfalny uśmiech chwilami studził mój zapał.
Stwierdzam, że sabotażysta to gra dla cwaniaków. Nie wiadomo, kto, jaką rolę odgrywa, czy ktoś nie zostanie zablokowany albo który gracz otrzyma szansę, by podejrzeć legalnie kartę celu. Do rozgrywki mogą przysiąść dzieci od 8. roku życia, ale im wyższy wiek, tym bardziej wyrafinowana zabawa. Wspomniałam o tym wyżej, ale przypomnę raz jeszcze — im więcej osób do zabawy, tym lepiej! Nawet minimalna trójka jak na mój gust to za mało. Myślę, że to dobra opcja na spotkanie w większym gronie przyjaciół czy rodziny, albo w klasie podczas dnia gier planszowych organizowanych w szkole mojego dziecka.
Rozgrywka jest w miarę dynamiczna i prosta, a przez to przyjemna. Sabotażysta to fajny sposób na spędzenie czasu w większym gronie osób, którym powieka nie drgnie, gdy będą zabierać się za psucie szyków innym.
Autor: Fréderic Moyersoen
Ilustracje: Andrea Boekhoff, Fréderic Moyersoen
Wydawca: Rebel
Wiek: od 8 lat
Liczba graczy: 3-10
Czas gry: 30 minut
Wpis powstał we współpracy z Rebel
Zdjęcia: Ż. Kańczucka