Sprawa życia i śmie(r)ci
Nadchodzą wakacje, a ja zamiast dyskutować z mężem o plażowaniu oddaję się panelowi dyskusyjnemu na temat ŚMIECI! Tak, śmieci!
Od pierwszego lipca w życie wchodzą nowe „śmieciowe” przepisy – i cudzysłów nie jest tu przypadkowy. Deklaracje, kolorowe plakaty i nowy „news – temat” polskiej areny politycznej. A ja najzwyczajniej w świecie łapię się za głowę i zastanawiam dlaczego posłowie nie zrobili tego samego przed uchwaleniem tej ustawy?!
Piękna „deklaracja” ze spółdzielni jakiś czas temu wpadła do naszej skrzynki. Pełna profeska – arkusz do wypełnienia oraz bardzo rzeczowa informacja ku chwale nauki „Jak segregować odpady”. Oczywiście już na samym wstępie uruchomiłam swoje agresory. Ludzie czy wy naprawdę musicie robić z ludzi niedouczone szympansy? Czy naprawdę trzeba pisać, że mam wrzucać jedno do różowego worka a co innego do zielonego? Czy widzieliście kiedyś w polskim sklepie tęczowe worki? Owszem można znaleźć różne worki, ale ich producenci zazwyczaj ograniczyli swoją wyobraźnię do podziału swoich produktów wedle klucza który będzie np. definiował ich wielkość lub rodzaj. Nasuwa się jednak pytanie, czy będę musiała kupować jakieś specjalne gminne worki, bo tak? Czy nie łatwiej byłoby informować że należy segregować/oddzielać od siebie pewne rzeczy…
Zaraz potem zaczynają się pantoflowe plotki i afery z innych wspólnot:
„tu” 1 osoba stwierdziła, że nie będzie segregować więc wszyscy będą tak traktowani,
„tam” bez względu na segregację lub nie – wszyscy zapłacą tak samo dużo.
A ja pytam jako przeciętny blokers, gdzie tu jest logika?
Zapłacę więcej za to samo, albo za mniej – nielogiczne
Segregowanie odpadów, w myśl Eko będzie trudniejsze niż dotychczas – nielogiczne
Co stanie się z różnicą, do czyjej kieszeni trafią moje pieniądze? No bo przecież skoro coś kosztowało np. 20zł to nagle nie będzie kosztować 50, tylko dlatego że umowę podpisała inna osoba? – nielogiczne
Co stanie się z 50% gmin, które nawet nie ogłosiły przetargu na wywóz śmieci? –absurdalne i takie polskie!
Kiedy już nieco ochłonęłam, pojawiły się kolejne informację o kosztach dodatkowych… trzeba będzie zakupić pojemniki do segregacji… Słucham? Niestety nikt nie pofatygował się o doprecyzowanie, czy owe pojemniki oznaczają zakup kontenerów na śmieci stojących na podwórku czy do domowego użytku? A jeżeli do domowego użytku… to czy w cenę została wliczona cena dobudowy przestrzeni mieszkalnej? Bo gdzie ja u licha mam postawić trzy kosze na śmieci?! I dlaczego ktoś ma mnie zmuszać do zakupu kosza na śmieci do mojego mieszkania?!
I już ostatni hit śmieciowej zabawy – przynajmniej w Warszawie. Informacja dotycząca częstotliwości wywozu śmieci – znów nie do końca można ją rozszyfrować… Śmieci ‘A” będą wywożone raz na 2 tygodnie inne raz w tygodniu, jeszcze bardziej radosne szkło raz w miesiącu – NIELOGICZNE, hmm dotychczas były wywożone na bieżąco a i tak kontenery często pękały w szwach…
I jaki z tego morał? Absolutnie żaden, oprócz tego, że „obładowany” wszystkim Urząd Miasta dostał kolejną działkę do obrobienia i znów nie daje rady…
Dotychczas śmieci były tylko śmieciami i każdy kto chciał dbać o środowisko mógł w dogodny dla siebie sposób to robić. Ja wyrzucałam codziennie bieżące odpady do odpowiednich kontenerów – bo najzwyczajniej w świecie nie mam miejsca na „zbieractwo”, inni wywozili swoje buteleczki do Ikea i wymieniali je na drzewko do ogródka. Zastanawiam się tylko, jakim cudem ktoś uwierzył w to, że zmusi kogoś do segregacji – skoro ludzi potrafią wysypać śmieci pod zsypem, bo wrzucić do środka to za wielka fatyga…
Czy też macie wrażenie, że zaszła mała pomyłka – Chyba ktoś się zagapił i zamiast zająć się umowami śmieciowymi, posłowie zajęli się śmieciami…?