Słoiczki dla dzieci czy gotowanie – oto jest pytanie
Szczęśliwie, od urodzenia Adrianka, karmię go piersią. Uwielbiam tę naszą bliskość i to kiedy patrzy na mnie swoimi wielkimi niebieskimi oczami ssąc pierś. Nie zamieniłabym tego na nic i najchętniej dalej karmiłabym tylko piersią. Jednak każde dziecko musi zacząć jeść normalne posiłki (lub to, co ma je na początku przypominać, czyli różnego rodzaju papki), bo niestety na samym mleczku nie będzie się rozwijało prawidłowo. Słoiczki dla dzieci
Kiedy pewnego dnia podczas wizyty u pediatry usłyszałam, że niedługo będziemy wprowadzać nowe jedzonko, w mojej głowie zaczęły się pojawiać liczne pytania, na które musiałam znaleźć odpowiedź.
- Po pierwsze – czy chcę podawać synkowi zawartość słoiczków, których jest w sklepach cała masa?
- Jeśli tak, to jakiej firmy mają być słoiczki dla dzieci (znów duży wybór)?
- Ile będzie nas to kosztowało?
- Jeśli nie słoiczki dla dzieci to czy gotowanie samodzielne, będzie zdrowsze?
- Skąd brać produkty do gotowania, jeśli się zdecyduję?
- Gotować codziennie czy raz na jakiś czas?
Te i inne pytania, kłębiły się w mojej głowie. Zaczęłam więc przeszukiwanie Internetu, strona po stronie… Pojawiały się tam podpowiedzi dość skrajne, zaczynając od entuzjastów słoiczków, którzy nade wszystko cenią sobie wygodę, a kończąc na mamach, które wolą wiedzieć co dokładnie wkładają dziecku do buzi, gotując samodzielnie.
Każdy przedstawiał swoje, jakże istotne argumenty. Tylko ja nadal nie wiedziałam, co będzie lepsze, bo każdy miał trochę racji. Z jednej strony producenci słoiczków spełniają rygorystyczne normy, więc posiłki dla dzieci powinny być wysokiej jakości. Z drugiej – nasuwa się pytanie: Co sprawia, że takie danie w słoiczku ma 3 lata gwarancji?
Co do samodzielnego gotowania – nie do końca wiadomo, z jakiego źródła pochodzą produkty, z których przygotujemy posiłek dla naszego dziecka. Wiemy jednak, że jest rozwiązanie tańsze – zwłaszcza jeśli przygotujemy większą ilość i zapasteryzujemy w słoiczkach.
Zdałam się zatem na mój instynkt, który podpowiadał mi, że samodzielne gotowanie będzie dla mojego synka najlepszym wyborem.
Postanowiłam, że aby ułatwić sobie życie, zapasteryzuję trochę dań w słoiczkach na zapas. Znalazłam słoiczki odpowiedniej wielkości, zamówiłam ich większą ilość, w międzyczasie gromadziłam przepisy i szukałam odpowiednich produktów. Mężowi udało się znaleźć kolegę, który ma owoce z pewnego źródła, a znajomi przywieźli od swoich rodziców warzywa. Ruszyłam do pracy i po kilku dniach miałam już całą masę gotowych dań dla synka i przy okazji zrobiłam co nieco dla nas. Poukładałam wszystko w szafkach i teraz kiedy chcę podać coś synkowi, otwieram szafkę, wyciągam słoiczek, podgrzewam i gotowe.
Jestem dumna z mojej pracy nad menu mojego dziecka i cieszę się, że mój synek będzie jadł zdrowe posiłki. Ważny dla mnie jest fakt, że nie zbankrutujemy wydając fortunę na słoiczki dla dzieci.
A jak Wy radzicie/ radziłyście sobie z rozszerzaniem diety swoich maluchów?
Fot. hui sang/Unsplash
- 2 kubki mleka od serca dla dziecka
- ABC żywienia 6-miesięcznego dziecka. O tym musi wiedzieć każda mama
- Czy komponowanie diety dziecka po 1. roku życia jest dużym wyzwaniem dla rodziców?
- Dieta eliminacyjna, czyli czy i jak karmić piersią małego alergika
- Dolegliwości trawienne niemowlęcia. Ekspertka podpowiada, jak sobie z nimi radzić
Ja póki mam czas i chęci wszystko dla mojego małego księciunia przygotowuję SAMA 🙂 Gotowanie sprawia mi przyjemność,a jeszcze jak widzę że to co zrobiłam smakuje i szybko znika z talerza – cieszę się podwójnie!! 🙂
Moje dzieciątko jest zdrowe i pięknie rośnie także czuję ogromną satysfakcję! 🙂
Mam nadzieję że już zawsze będzie mi się chciało tak pichcić 😛 i że moje dziecię zawsze będzie tak pięknie jadło! 🙂
Do 6 miesiąca karmiłam tylko piersią. I dziecko rozwija się prawidłowo 😉
A teraz? Mała dostaje to co my. Pcha palce do owsianki, ciamka chleb,zlizuje masło i wciera w siebie kalafior, brokuł, cukinie i ziemniaki. Jedzeniem trudno to nazwać, ale smakuje. Dalej wystarcza jej moje mleko. A co najpiękniejsze mam pełne poparcie pediatry, który na ostatniej wizycie powiedział, że niektóre dzieci nie mają takiej formy mając rok i najnowsze badania wykazują 3 lata jako optimum karmienia piersią.
Moje dziecko jest szczęśliwym i samodzielnym maluchem. A wszystko dzięki czemuś co ludzie nazywają blw 🙂
A co to jest „blw” ? 😛 🙂 😀
Baby led weaning- prowadzenie stał ych pokarmów z ominięciem etapu papek. Pozwala się dziecku jeść to co dorośli, razem z nimi, tak jak oni.
Aleks do 6 miesiąca pierś, a potem słoiczki ze sklepu. Próbowałam też sama przygotowywać co nieco, ale niestety – nie smakowało mu (może jestem kiepską kucharką 😉 ).
Słoiczkowy etap trwał krótko, później już gotowałam zupki – takie jak dla nas, ale z drobnymi modyfikacjami typu brak soli – i obiadki (już nie papki, tylko krojone warzywa, rybka na parze itp).
I tak jak Fizinka – mam w domu małego smakosza – smakuje mu wszystko – wyjątek: buraczki i barszcz 😉
Ja uwielbiam gotować dla synka, choć nie wiem czy aż tak mu moje obiadki smakują, czy ogólnie takim jest głodomorkiem, ale wszystko znika z talerza 🙂 a że gotuję najchętniej na parze i z własnych warzyw, wychodzi to na zdrowie całej rodzinie, bo jadamy razem przy stole 🙂 Oczywiście małemu przyprawiam przede wszystkim ziołami, żadnych sztucznych polepszaczy. Ale gdy sytuacja nie pozwala mi na zrobienie posiłku, zdarza się otworzyć małemu słoiczek, i nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia 🙂
Pierwsze stałe posiłki były ze słoiczka – nie wiedziałam jeszcze ile jest w stanie zjeść mój maluch a stanie nad kuchenką nad jedną marchewką, która i tak lądowała na ubranku dziecka lub w koszu wydawało mi się co najmniej stratą czasu…dopiero gdy mały przywyknął jako tako do nowych rzeczy – zaczęłam gotować sama 🙂 robię zawszę większą porcję i przechowuję w pojemniczkach w lodówce lub mrożę…a to dlatego, że o ile słoiczki z warzywami i owocami nie wydają mi się niczym złym – o tyle te z mięskiem już nie koniecznie…ale to tylko taka moja wewnętrzna fanaberia po aferze ze… Czytaj więcej »
Dokładnie tak jak piszesz – zupka nie na mięsku, ale z dodatkiem tłuszczu. Ja to też gdzieś wyczytałam i się stosowałam.
ja sama zawsze gotowałam mojej małej, i do zupek obowiązkowo zawsze dodawałam świeżego dobrej jakości masełka lub oliwy.Słoiczków nigdy nie dawałam bo Jula najzwyczajniej w świecie ich nie chciała i jak tylko zorientowała się że to nie moja zupka to wszystko lądowało na śliniaczku 🙂
Jak najbardziej gotuję ze zdrowym tłuszczem np. oliwa z oliwek, bo w nim rozpuszczają się witaminy, a cholesterol zawarty w masełku, potrzebny jest do rozwoju układu nerwowego dziecka. I też czytałam ten artykuł, po nim wiele mam na pewno się poprawi 😉
Ja również gdzieś wyczytałam o dodawaniu tłuszczy – masła bądź oliwy i tak też robię 😉
Divette dzięki za wyjaśnienie 🙂 Przyznaję że niigdy tego nie słyszałam 😛 My papki jedliśmy na samym początku naszej wielkiej przygody z jedzeniem 🙂 Teraz podaję mojemu (7miesięcznemu) synkowi takie jedzonko z którym musi się trochę pobawić – tj. próbować/uczyć się gryźć 🙂 😀
Oleńce gotowałam obiadki i teraz dla Beniaminka też gotuję. Warzywa kupuję w ulubionym warzywniaku a owoce mamy swoje. Na zimę gotowi jesteśmy- musy, soki, kompoty itp. Oczywiście na bieżąco jakieś owoce też kupujemy 🙂 Wracając do obiadków, Ola nie bardzo lubiła papek. A o słoiczkach nawet mowy nie było. Pluła tym. Więc szybko jakieś kawałki warzyw pojawiły się na talerzu. Uwielbiała sama 'jeść’. Mnie to bardzo cieszyło, że jest samodzielna. Syn też nosem kręcił jak dałam mu słoika. Nie chcą jeść słoikowego jedzenia. Nie chcą jeść wszelkich kaszek/kleików dla dzieci. Grysik to jest to, co moje tygryski lubią najbardziej 🙂… Czytaj więcej »
Przy pierwszym dziecku czułam sie troche zagubiona jeśli chodzi o rozszerzanie diety, do tego wszystkiego dołączyła alergia pokarmowa. Korzystałam ze słoiczków + moje mleko + trochę sama gotowałam+BLW ale nie restrykcyjnie.
Teraz będzie inaczej, do 6msc tylko pierś, później pierś + domowe jedzenie+BLW Pewnie awaryjnie pojawią się słoiczki – ale po kilku artykułach i książkach dot. koncernów produkujących jedzenie dla dzieci to słoiczków będę unikać.
Ale i tak wszystko wyjdzie „w praniu ” 🙂
Trzymam kciuki, aby wszystko poszło zgodnie z planem 🙂
Gotowanie, choć przyznam się bez bicia że nie raz nie dwa synek zjadł słoiczek. Na początku podawałam kilka razy słoiczek póki nie mielismy swoich warzywek. Teraz na zimę mam pomrożone swojskie warzywa i mięsko z których gotuję obiadki. Owoce przerobiłam na soki i musy. Mamy zapas na okres zimowy 🙂
Pewnie że dziecku nic nie będzie od „ratunkowych ” słoiczków, a domowe weki i pomrożone warzywa i owoce, to jedna z lepszych inwestycji w zdrowe żywienie malucha 🙂 Ja osobiście bardzo lubię tak inwestować, choć czasem ręce odpadają od ilości przerobionych słoików 🙂
Ręce odpadają, ale jak fajnie później popatrzeć na stół zastawiony gromadą przetworów 🙂 Super też zimą wejśc do piwnicy penej soków, grzybków czy dżemów
Ja mam całą piwnicę zastawioną, i wolę nie chwalić się sąsiadom o moich skarbach, bo na wypadek wojny, nie ja jedna stanę do niej w kolejce 😉
Polecam http://przepisydladzieci.dla4.pl/index.php 🙂
Moje dziecko jak spróbowało zupek które sama robiłam całkowicie zrezygnował z kupnych słoiczków dlatego chcący- niechcący musiałam mu gotować .Wkrótce córeczka zaczyna przygodę z zupkami i znów zacznę gotować 🙂
Moja córcia od początku na obiadkach mamy. My nie pasteryzujemy a mrozimy kilka słoiczków na potem i przyznam, że córa nie zje słoiczka choćby nie wiem kto ją karmił. Odwraca głowę albo wypluwa i dla mnie to znak, że mamine obiadki najlepsze. Teraz je to samo co my ale kilka slłoiczków w pogotowiu pomrożone.
Bede gotować sama, bo moje papki bedą takie jakie chcę!! Mogę zrobić smak kalafiora z jabłkiem jeśli będe miała taką zachciankę. Mogę zrobić o konsystencji do picia lub ze sporymi kawałkami do gryzienia. Mogę popakować po 200,100 lub po 20ml.
Jasne, że lepiej jest samej zrobić i zblendowac bo ma się realny wpływ na to co maluch zje, ale nie zawsze ma się taką możliwość. Ja sama pracuję i nie za każdym razem zdążę zrobić obiad dla syna, dlatego u mnie są słoiczki i od czasu do czasu Staś je dostaje. Zdecydowaliśmy się z mężem na te holle od ekopiramidy, bo mają zdrowe składniki, zero chemii i duże urozmaicenie w smakach.