Genius i wszystko jasne. Chciałabym tak powiedzieć, ale Wam to słowo pewnie niewiele mówi. Na wstępie powiem tylko, że Duśka jest w Geniusie zakochana. To chyba najbardziej ulubione zajęcia dodatkowe.
Genius – jak to się zaczęło u nas
Przyznaję, zadziałałam nieco samowolnie. Po prostu zapisałam dziecko na próbne zajęcia i umówiłam termin. Nie skonsultowałam tego z Duśką, bo raz, że była nieobecna, dwa – mnie samej ta propozycja wydała się na tyle atrakcyjna, a jednocześnie bezpieczna (próbne zajęcia są darmowe i do niczego nie zobowiązują), że podjęłam decyzję niejako za nią.
Tymczasem moje dziecko, wbrew moim oczekiwaniom, nie zareagowało entuzjastycznie.
– No weź, wakacje są, a ja mam się uczyć? I to jeszcze matematyki?
– Po pierwsze nie tylko matematyki, po drugie zobaczyć, na czym to polega, a nie się uczyć.
– Nie chcę.
Uuupsss. A ja się już umówiłam…
– Dziecko kochane, bardzo cię proszę, bądź dla matki miłe. Ja już ustaliłam termin. Jak się nie stawisz, to wyjdę na kompletną blondynkę. Możesz mi chyba godzinkę swojego cennego czasu podarować?
– No dobra. Ale tylko raz. I nie będę musiała na to chodzić potem?
– Nigdzie nie będziesz chodzić, bo to jest online. Do komputera daleko nie masz. Ale nie, jak ci się nie spodoba, to nie będziemy tego ciągnąć.
– OK.
Entuzjazmu w niej było tyle, co życia w skamienielinie tyranozaura, ale o umówionej porze grzecznie usiadła przed komputerem, przygotowała jakieś kartki i ołówki, otworzyła demo podręcznika i zrobiła przyjemny wyraz twarzy. Mam w domu nastolatkę, więc wiecie, to ostatnie też jest ważne 😉
Genius Kraków i magia chwili
Zaczęło się niewinnie i chyba mało budująco od prostego zadania z matematyki. Prostego pod warunkiem, że ma się chwilkę na liczenie 😉 Wydaje mi się, że pamiętam początek: 2+7, ale tych cyfr było tam więcej i nie dam głowy, czy odejmowania też nie było. Próbowałam szybko liczyć w pamięci, ale poległam. Tym bardziej poległo moje dziecko.
Potem pani Jagoda pokazała Duśce krótki filmik z japońskimi dziećmi liczącymi w pamięci i oświadczyła, że tego można się nauczyć i tym właśnie zajmuje się Genius. Między innymi. Następnie wyjaśniła, jak się liczy na japońskim liczydle (wygląda inaczej niż nasze i przyznaję się, ja tej metody nie ogarniam, chociaż trochę podglądam zajęcia). Potem trochę ćwiczeń, prostych przykładów, kilka zabaw trenujących logiczne myślenie i pamięć wzrokową, wstęp do układania kostki Rubika, czyli takie demo: tym będziemy się zajmować na regularnych zajęciach.
Ale najlepsze było na końcu, kiedy pani Jagoda powiedziała, że teraz przeczyta proste działanie matematyczne i prosi o wynik. Duśka podała go od razu, dosłownie od razu. A wiecie, na czym myk polegał? To było dokładnie to samo działanie, na którym poległa na początku! Magia, po prostu magia.
Kiedy Duśka wylogowała się z Zooma, miała do mnie tylko jedno pytanie:
– Będę mogła na to chodzić?
Nie wiem, co ona z tym chodzeniem, do komputera ma ze trzy kroki…
Dlaczego Genius?
Znam moje dziecko, jego mocne i słabe strony. Nie mam złudzeń. Są obszary, w których jest bardzo dobrze i takie, w których trzeba trochę poprawić. Szkoła podstawowa nie zna czegoś takiego, jak specjalizacja, trzeba być dobrym we wszystkim. Tymczasem moje wybitnie humanistyczne dziecko (co się trochę kłóci z zainteresowaniami, ale takie są fakty), które od ręki potrafi napisać długie i sensowne wypracowanie, średnio radzi sobie z matematyką. W siódmej klasie dojdzie fizyka i chemia i już węszę problemy (nie ma to jak nadopiekuńcza matka, która widzi problemy tam, gdzie ich jeszcze nie ma, prawda?). W ofercie Geniusa zobaczyłam możliwość wsparcia tych umiejętności, które nieco szwankują. Nie tylko liczenie, ale też pamięć wzrokowa i w ogóle pamięć, logika, samodzielne robienie notatek poprzez doskonalenie zapamiętywania i szybkiego pisania, wyobraźnia przestrzenna (jakoś ciężko było policzyć powierzchnię bryły…).
Na stronie Genius Kraków możecie zobaczyć szczegółowo wypisane wszystkie umiejętności, które będą ćwiczone w pierwszym i drugim roku. Powiem Wam, że intryguje mnie pisanie i rysowanie oburącz, zawsze chciałam się tego nauczyć, ale nigdy mi nie wyszło. Może kiedyś Duśka mi powie, jak to się robi ;). I wbrew pozorom nie ma to być totalnie nieprzydatna umiejętność, ale sposób na stymulację prawej i lewej półkuli mózgu.
Dlaczego nie korepetycje?
Genius jest tym, co dzieci (a i dorośli też, nie oszukujmy się), bardzo lubią – nauką przez zabawę. Przez całe zajęcia dostają wsparcie (tym razem już od pani Moniki, to ona prowadzi grupę). Każdy najmniejszy sukces jest zauważony i głośno chwalony. Natomiast niedociągnięcia nie są traktowane jak porażka, ale jako obszar, nad którym trzeba jeszcze popracować. Muszę przyznać, że to bardzo motywujące podejście. Szkoda, że w tradycyjnych szkołach wygląda to inaczej.
Genius krok po kroku
Jeśli idea zajęć rozwijających logiczne myślenie, wyobraźnię, pamięć, szybkie liczenie itp. przypadła Wam do gustu, koniecznie zajrzyjcie na stronę internetową krakowskiego Geniusa. Znajdziecie tam wszystkie szczegółowe informacje i będziecie mogli zapisać swoje dziecko (lub dzieci, rodzeństwa dostają zniżkę) na zajęcia próbne.
Do nauki potrzebny jest komputer lub tablet z dostępem do internetu (polecam komputer i to z dużym ekranem, lepiej widać). Można, ale nie trzeba, zainstalować oprogramowanie Zoom. Od siebie mogę dodać, że musi być aktualne, inaczej nie będzie działać.
Zajęcia odbywają się raz w tygodniu i trwają półtorej godziny. Nie ma obijania się, tempo jest tak dopasowane, że z jednej strony jest czas na swobodne zastanowienie się bez niepotrzebnej presji, z drugiej trzeba być skupionym.
Teoretycznie grupy są maksymalnie pięcioosobowe, na ostatnich zajęciach była czwórka małych geniuszy. Rozpiętość wieku? Hmm. Duśka jest w szóstej klasie i wydaje mi się, że była najstarsza. Najmłodsza dziewczynka chodzi do pierwszej klasy. I powiem Wam, że tej różnicy wieku wcale nie widać.
Zdjęcia: Mirella