Spotkałam tabletowych rodziców. Powiedzcie, że to nie Wy!
Wróciłam z pięknego urlopu – było wszystko to, czego potrzebowałam, by wypocząć: brak pośpiechu, dużo słońca, ciepłe morze, bajeczne widoki, wieczorne rozmowy i… szczęśliwe dziecko. Uśmiechnięte, aktywne, rozgadane, zadowolone, jak większość innych dzieci wokół, które fantastycznie się razem bawiły. Były też wyjątki…
Wyjątki to dzieci, które nie rozstawały się z tabletami. Czy to na plaży, czy przy basenie, podczas wieczornych dziecięcych zabaw siedziały same, ciche, bez ruchu, wpatrzone w kolorowy świat na ekranie. Te dzieci nic w zasadzie od dorosłych nie chciały – nie trzeba było się z nimi bawić, odpowiadać na pytania, pokazywać im, coś, co w sumie wcale nie jest aż tak ważne. Te dzieci nie przeszkadzały nikomu.
Rodzice dzieci, o których piszę, mogli spokojnie rozmawiać, czytać, jeść, obsługiwać smartfona. Nie martwili się, czy ich maluch nie jest czasem za długo w wodzie – bo go tam wcale nie ciągnęło. Nie denerwowali się, że zniknął im na dłużej z oczu, biegając z kolegami – bo nie miał kolegów. Nie musieli opowiadać mu o zabytkach, zwyczajach, krajobrazach – bo nie rozglądał się i nie był zainteresowany tym, co wokół. Czasem tylko byli zmuszeni wykonać kilka niezbędnych poleceń: daj/ podaj tablet lub odpowiedzieć na pytanie: gdzie tablet?
Nie jestem radykalną przeciwniczką urządzeń ekranowych — nie raz sama błogosławiłam w myślach ten cudowny wynalazek, który pomagał w poczekalni u lekarza lub w czasie długiej podróży. Ale kategorycznie mówię NIE, w sytuacjach, gdy są rówieśnicy, jest rozmowa, zabawa, gry, gdy wokół jest ciekawa rzeczywistość.
Mój syn nie jest homo tabletis. Będąc na wakacjach, potrenował pływanie, bo wspólnie dużo bawiliśmy się w wodzie. Podszkolił swój angielski, bo używał go w nawiązywaniu nowych znajomości. Nabrał większej odwagi i stał się bardziej samodzielny, bo radził sobie z nowymi sytuacjami. Poszerzył wiadomości, bo zwiedzał nowe ciekawe miejsca i słuchał o nich z zainteresowaniem. Otworzył się na nowości, bo poznawał nowe egzotyczne kulinarne smaki. I wreszcie poznał wspaniałych rówieśników, z którymi zabawa mogłaby nie mieć końca, a żegnając się z nimi, zakręciła mu się łezka w oku. Moje dziecko z wakacji wróciło z większym bagażem, niż pojechało – pełnym doświadczeń, przeżyć, emocji i przyjaźni. Mam nadzieję, że Twoje też!
Zdjęcia: Basia
Porażka. Nasza córka dopiero od grudnia ma tablet (7latka) i tylko dlatego, że w szkole na informatyce (1kl) nie umiała włączyć komputera nawet,nie mówiąc o innych rzeczach. Umie się z nim rozstać i zdecydowanie woli przebywać na dworze 😉
Ale.. Pamiętam kilka lat temu szok mojej mamy gdy znajoma mówiła jej, że jej syn 2letni ma karę na komputer 😐
Dwulatek i szlaban na komputer… aż mi odjęło mowę.
Wczoraj jechalismy pociągiem .. kurcze byłam w szoku wszyscy telefony, tablety, laptopy .. gdzie te czasy „o patrz sarny, o patrz zajac” .. jestem w szoku ..
My podczas podróży dużych i małych lubimy grać w zabawę „Krowa za 10”, którą znamy z książki Kasdepke – wypatruje się zwierzęta i za każde dostaje się odpowiednią liczbę punktów 🙂
No moj syn jeszcze za maly ale mam czas zapoznac sie z ta gra 🙂
🙂
Polecam 🙂
Mój ją uwielbia, nawet jak jedziemy 10 min autobusem to wypatrujemy wszelkie psy, koty i wróble (te ostatnie najmniej punktowane)
Nie to nie my bo mój syn jak wszedl do zimnego baltyku to nie chcial wyjsc 🙂
:*
Ja też!!! Moje dzieci nawet tego nie mają na co dzień i póki co nie widzę potrzeby,żeby to zmieniać.
Poza tym nie muszą mieć tego by nikomu nie przeszkadzać.
Małgorzata, mam ogromną nadzieję, że takich rodzice, jak Ty jest jednak większość, a nie jest to wymierający gatunek 😉
Chyba jest ich co raz mniej,niestety… Ostatnio koleżanki w pracy oburzyły się, że mój 7,5latek nie ma komórki. No jak to?! No tak to! Ja się pytam po co? Przyjdzie i na niego czas,ale jeszcze nie teraz.
Mój siedmiolatek nie ma komórki i nie zamierzam póki co, tego zmieniać.
Ja obecnie jestem nad morzem z dziećmi i niestety dzieci z tabletami na plaży to często spotykany widok, my stawiamy na aktywny wypoczynek na plaży:skoki przez fale, budowle z piasku, kapiele, piłka, zbieranie muszli i bursztynow
A próbowaliście na plaży malować farbami kamienie? Też fajne 🙂
Ja byłam wczoraj z córkami na placu zabaw i przyszła kobieta z trójka dzieci i każde z nich z twarzą w telefonie….przerażające 🙁
Nie, to nie my. Nawet jakbym chciała to nie my. Telefonów nie dajemy, tablet jest do pracy, TV ja nie interesuje wcale.
Mój 4 latek nie ma jeszcze pojęcia co można zrobić z tabletem ale ja już teraz wprowadzam zasady w domu: przy posiłkach, na placach zabaw, odczas zabaw z dzieckiem w domu i na wycieczkach – smartfony i tablety są TABU! Obowiązuje narazie mnie i męża ale w przyszłości młodego też dosięgnie 😉
Przy jedzeniu czy w restauracji tablety czy telefony oj nie nie. Zakaz I wiedza I nawet nie protestuja moje dzieci. A na wyjazd czy cokolwiem bron boze! W piatek jedziemy na weekend nad morze I cora 7lat poprosila o ksiazki
My wypatrujemy zawsze zwierzęta fajna zabawa. A najlepiej podobało mi się w tegorocznej podróży jak córka zobaczyła mewy gdy dojezdzalismy do kwatery nad morzem : mamo mamo !!!!!!!zobacz ile bocianów,!!!!!!!!
Na wakacje jedzie sie odpocząć, teraz co drugie dziecko ma tabaleta lub telefon.
A pewna reklama jeszcze to promuje :-/
Tragiczny nawyk… taki ala autyzm wyuczony!
Nie mamy córce 4 lata pozwalam dwa razy w tygodniu po pół godziny na gry lego na komputerze. W poczekalni u lekarza pozwalam jej pograć na moim telefonie
Piękne czasy,gdy dzieci czekały na 10 minutowa dobranockę przed Dziennikiem w TVP a potem sie kładły spać.