Gry planszowe i nie tylko 12 grudnia 2021

Tajemniczy ogród – lekka, szybka i przepiękna gra karciana

Gra Tajemniczy ogród, stanowi dla mnie pewną zagwozdkę. Z niecierpliwością czekałam na jej premierę wiosną tego roku, no ale jak wiadomo, z dostępnością np. papieru na rynku coraz gorzej. W efekcie gra doczekała się swojej premiery w listopadzie. Co mnie skusiło, by przyjrzeć się jej bliżej i przebierać nóżkami w oczekiwaniu na przesyłkę? 

Otóż proszę Państwa, grafika. Tak, należę do osób, którym gra powinna w cudowny i piękny sposób prezentować się wizualnie. Od razu ma 10+ do wyglądu. Zerknijcie zresztą na zdjęcia, które Wam wrzucam. Prawda, że są piękne? Do tego wątku jeszcze powrócę, a teraz czas na kilka sztampowych informacji.

Gra Tajemniczy ogród przeznaczona jest dla osób od ósmego roku życia i tutaj bym się nie sprzeczała. Nasza ograna siedmiolatka dała sobie radę i tylko łutem szczęścia udało jej się czasem zyskać więcej punktów niż mamusi. W grę można zagrać w trybie rywalizacji (polecam ze starszymi) lub kooperacji (polecam grać z tymi, którzy nie lubią przegrywać). Ponadto w grę można grać w trybie solo lub aż do siedmiu graczy.

W średniej wielkości pudełku znajdziemy:

  • 99 ilustrowanych kart
  • 7 plansz z wynikami
  • 7 ścianek
  • 7 kart pomocy
  • 25 znaczników kotylionów
  • 3 znaczniki medali
  • 3 płytki
  • instrukcję
  • tekturowe elementy budynków dekoracyjnych do złożenia
  • tekturowe elementy wypraski do złożenia

Po otwarciu pudełka czeka Was nie lada niespodzianka. Mnóstwo elementów do wypchania i złożenia. Lubicie puzzle 3D? Tutaj możecie się wykazać swoją cierpliwością i delikatnością w składaniu poszczególnych budynków dekoracyjnych. Jest ich pięć rodzajów po siedem sztuk. Dwie godziny jak nic wyjęte z życiorysu.

Kiedy uda Wam się wszystko poskładać i poukładać, pilnujcie złożonych elementów przed dziećmi, które nagle odczuwają nieodpartą chęć pobawienia się nimi.

Przygotowanie rozgrywki

Po zapoznaniu się z instrukcją i symbolami na kartach musicie zdecydować, w ile osób gracie oraz który tryb wybieracie – kooperację, czy rywalizację. Następnie pomiędzy graczami należy położyć tekturowe płotki 3D, rozdać każdemu graczowi planszę z wynikami oraz po sześć kart do ręki. Pozostałe karty należy położyć pośrodku dużego stołu w zasięgu ręki wszystkich graczy. W wersji podstawowej to wszystko, co należy przygotować przed właściwą rozgrywką.

Fot. Tajemniczy ogród

Fot. Tajemniczy ogród

Jak grać w Tajemniczy ogród?

Każdy z graczy będzie budował przed sobą, z kart, ogród, który na końcu gry będzie miał wymiary 4 × 3 (czyli cztery rzędy po trzy kolumny). Zaplanujcie sobie wcześniej odpowiednią przestrzeń.

Rozgrywka składa się z czterech rund, niezależnie od wybranego trybu. W każdej rundzie gracze zagrywają w sumie po 3 karty, a następnie otrzymują punkty za ich efekty. 

Jak wygląda jedna runda?

Każdy gracz wybiera z ręki kartę, którą chce pozostawić w swoim ogrodzie i kładzie ją zakrytą przed sobą. Następnie z posiadanych kart wybiera dwie, które przekazuje sąsiadom po swojej prawej i lewej stronie. W międzyczasie otrzymuje on po karcie od swoich sąsiadów i dobiera jedną ze stosu głównego (tak, by znów mieć ich sześć na ręce). Po wymianie kart należy odsłonić kartę przed sobą. Następnie gracze postępują tak samo jeszcze dwa razy, aż w danym rzędzie będą trzy karty. Pierwsza runda dobiega końca i gracze otrzymują punkty za efekty na kartach w ich ogrodach, a czasami za karty w ogrodach sąsiadów. Warto być czujnym i spostrzegawczym, co zbierają nasi koledzy po fachu.

Po zakończeniu trzeciej rundy nie dobieramy już karty z głównego stosu. Po rozegraniu czterech rund gracze podliczają ostatnie punkty i zgodnie z tym przesuwają swoją punktację na planszy wyników. Wygrywa gracz z większą liczbą punktów. 

W podlinkowanej instrukcji odnajdziecie jeszcze dodatkowe informacje, dotyczące rozgrywki różnych wariantów gry, także z przestrzennymi budynkami.  

Instrukcja

Tajemniczy ogród a nasze wrażenia

Gra Tajemniczy ogród to dla mnie spore wyzwanie. Wiele od niej oczekiwałam i troszeczkę się rozczarowałam, mimo, że gra ma naprawdę „to coś” w sobie. Grafika i wykonanie wszystkich elementów i detali jest na wysokim poziomie. Nie mogę się oprzeć obrazom przedstawionym na kartach, to one budują klimat tej gry i zachęcają do kolejnej rozgrywki. Przepięknie prezentują się na stole w trakcie rozgrywki, a dodatki w postaci budynków 3D dodają jej ogromnego uroku.

Fot. Tajemniczy ogród

Fot. Tajemniczy ogród

Jeśli chodzi o mechanikę gry, mamy tu do czynienia z klasyczną formą draftu – czyli wymianą kart pomiędzy sąsiednimi graczami połączoną z wypełnianiem celów na kartach. Tyle i aż tyle. Dla początkujących graczy jest to w zupełności wystarczające i zachęcające do kolejnych rozgrywek. Na plus przeważa także średni czas grania, który mieści się od dwudziestu minut do godziny. W sam raz na sobotnią rozgrzewkę z rana.

Fot. Tajemniczy ogród

Fot. Tajemniczy ogród

Losowość w grze w dużej mierze zależy od doboru pierwszej karty. Później albo karta będzie Wam szła, albo nie i ledwie uzbieracie jakieś punkty. W trakcie rozgrywki jest mała rotacja kart. Czasem zdarza się, że otrzymujecie z powrotem karty, które wcześniej przekazaliście sąsiadom. Bywa to bardzo irytujące. Ratunkiem jest wariant Kompost, w którym można odrzucić jedną kartę z ręki, co pozwala dobrać wtedy dwie karty ze stosu głównego zamiast jednej. 

W pierwszych rozgrywkach męczące jest także podliczanie punktów, a raczej odgadywanie za co punkty nam się należą, a za co dopiero na koniec gry. Pomocne są dodatkowe karty z podsumowaniem zasad, ale trochę trwało nim to ogarnęliśmy. Niestety młodsze dzieci będą tutaj potrzebowały naszej podpowiedzi i dodatkowego nakierowania, na jakie karty powinny zwrócić uwagę w następnych rundach. Można także na początku grać w otwarte karty, co będzie dla małych graczy bardzo pomocne. Dzieci najlepiej uczą się poprzez naśladowanie.

Najlepiej grało nam się w trzy i cztery osoby. Przy większej liczbie graczy potrzeba sporo miejsca, by każdy zmieścił się ze swoim ogrodem. W mojej prywatnej ocenie przy dwóch graczach i w wariancie solo gra wypada nieco gorzej, choć znam osobę, która będzie broniła trybu solo. 

Fot. Tajemniczy ogród

Fot. Tajemniczy ogród

Przestrzenne elementy, choć pięknie się prezentują, trzeba pamiętać by śpieszyć się z budową, bo na koniec gry, niewybudowane budynki dają ujemne punkty, które mogą zaważyć na szali zwycięstwa. 

Niemniej jednak Tajemniczy gród to lekki, szybki  i przyjemny rodzinny tytuł, który cieszy oko i pięknie prezentuje się na stole.  Mocną stroną są proste zasady, wiele wariantów gry, dodatki w postaci przestrzennych elementów i karty ze zwierzętami, które pozwalają nieco poszerzyć dotychczasowe rozgrywki o nowe strategie. Dodatkowo ta gra może być motywacją do przeczytania lektury Tajemniczy ogród, którą dzieciaki mają w czwartej klasie podstawówki. 

Tytuł: Tajemniczy ogród
Autor: James A. Wilson, Clarissa A. Wilson
Ilustracje: April Borchelt, Dann May, Christina Qi, Naomi Robinson
Wiek: od 8 lat
Liczba graczy: 1-7
Czas gry: 20-60 minut
Wydawnictwo: Rebel

Wpis powstał we współpracy z Rebel

Zdjęcia: A. Jelinek

Więcej informacji o grze znajdziesz na stronie GramywPlanszowki.pl | GwP https://gramywplanszowki.pl/gra/1067/tajemniczy-ogrod

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Dom 11 grudnia 2021

Wietrzenie pościeli na mrozie – czy warto?

Słoneczny, mroźny poranek to idealne warunki do wietrzenia pościeli. Ja, gdy wstaję rano i za oknem mam takie warunki, od razu w głowie mam plan wystawienia pościeli na mróz. Wietrzenie pościeli na mrozie to najlepszy sposób na pozbycie się roztoczy, które w pościeli mają wyśmienite warunki do rozwoju, a nam wcale nie są do życia potrzebne.

Przyczyniają się do pojawienia się alergii i pogorszenia komfortu snu. A przecież w łóżku spędzamy naprawdę sporo czasu, dlatego warto zadbać o to, aby pościel była czysta, świeża i pachnąca. Choć na rynku jest sporo kołder i poduszek, które można po prostu prać, to nic nie zastąpi takiego wietrzenia na mrozie. A świeżość, jaka otoczy nas, gdy wskoczymy w nasze pielesze, które były poddane działaniu mrozu, jest nie do odtworzenia.

Dlaczego warto wietrzyć pościel zimą na mrozie?

Choć świeży zapach pościeli po wietrzeniu jest niepowtarzalny i zdecydowanie sprzyja zasypianiu, to nadrzędną korzyścią takiego zabiegu jest oczyszczenie pościeli z roztoczy. Warunki panujące w naszych sypialniach tworzą idealne środowisko dla ich rozwoju. Ciepło oraz odpowiednia dla nas wilgotność powietrza sprawia, że pościele stają się doskonałym siedliskiem dla drobnoustrojów. Odchody roztoczy kurzu domowego są jednymi z najsilniej uczulających alergenów. Są powodem alergii, astmy, kataru, a także bólów głowy. To wszystko sprawia, że jesteśmy niewyspani, co z kolei wiąże się z osłabieniem naszej kondycji fizycznej i psychicznej. Dlatego warto w słoneczny i mroźny dzień wywiesić pościel na balkon, rozłożyć na krzesłach ogrodowych czy chociażby przewiesić przez okno. Jeśli jednak nie mamy możliwości wietrzenia pościeli bezpośrednio na mrozie, można zrobić to w sypialni. Wystarczy rozłożyć pościel na łóżku i otworzyć szeroko okno, tak by zapewnić odpowiednią wymianę powietrza. Gwarantuję, że pozytywy poczujecie już po pierwszym razie 🙂

Wietrzenie pościeli na mrozie — jak to robić dobrze?

Choć pościel dobrze wietrzyć przez cały rok, to zimowa pora przynosi najlepsze rezultaty. Znakomite warunki do wietrzenia pościeli zimą, to słoneczny, “suchy” dzień z lekkim mrozem. Wiatr też działa bardzo korzystnie, ponieważ wnika we wnętrze, dogłębnie je oczyszczając i odświeżając. Ważne, by nie wystawiać pościeli w wilgotne i zachmurzone dni. Również wietrzenie w pełnym słońcu nie jest dobre, wzmaga namnażanie się drobnoustrojów. Dlatego też powinniśmy wybierać miejsca przewiewne, lekko zacienione. Nie musimy pościeli wietrzyć przez cały dzień. Wystarczy wystawić ją na 30 minut w odpowiednich warunkach, aby poczuć różnicę. Aby zmaksymalizować korzystne działanie mroźnego powietrza na naszą pościel, warto na czas wietrzenia ściągnąć poszewki. Zapewni to lepszy dostęp powietrza i niskiej temperatury, co pozwoli na lepsze zwalczanie roztoczy.

Jeżeli jeszcze zastanawiacie się, czy warto w mroźny dzień wietrzyć pościel, musicie wiedzieć, że takie wietrzenie ma zbawienny wpływ na higienę snu i nasze zdrowie. Dzięki temu każda Wasza noc będzie przyjemniejsza, a dzień bardziej efektywny.

Wykorzystajcie więc tę mroźną pogodę:)

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Gry planszowe i nie tylko 10 grudnia 2021

Kroniki zamku Avel – kooperacyjna gra dla całej rodziny

Kroniki zamku Avel to kooperacyjna gra dla całej rodziny.  W magiczny sposób, jak za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki, przenosi nas do zupełnie innego świata. Świata magii, baśniowych stworów i dzielnych rycerzy…

Przystępując do tej rozgrywki, godzimy się na to, by opuścić bezpieczne mury naszego domowego zacisza i trafić wprost do mrocznych lasów okalających Avel, w których roi się od przeróżnych potworów. Smoki, gobliny, szkielety, bagienne węże, ogromne ropuchy, zjawy i duchy to tylko część istot, jakie możemy spotkać na swej drodze.

Musimy się ich strzec, a gdy na nie trafimy, podjąć z nimi walkę, korzystając z wiedzy uczonych, a także z czarodziejskich mocy eliksirów, no i swojej broni.

Największą jednak grozę wśród mieszkańców sieje potężne Monstrum, które ma się pojawić tuż po wzejściu na niebie Czarnego Księżyca. Jego celem jest zniszczenie zamku Avel. Pokonanie go nie należy do łatwego zadania, ale jest możliwe! Aby tego dokonać koniecznie wszyscy wojownicy muszą połączyć siły, w myśl zasady – jeden za wszystkich, wszyscy… na jednego ?

Teraz jak ta teoria wygląda w praktyce? Otóż generalnie rzecz biorąc, gra jest prosta. Ma jasne zasady i nietrudno je zapamiętać – choć trzeba na to kilku rozgrywek. Nie będę jednak ukrywać, że jest ich sporo. Instrukcja spisana została na dwudziestu stronach! Według mnie to dużo i przyznaję się bez bicia, że początkowo trochę mnie to zniechęciło.

ALE – żeby nie było! – wszelkie wytyczne przedstawione zostały w przystępny i bardzo przejrzysty sposób. Ponadto w ich rozumieniu pomagają nam mieszkańcy Avelu: czarodziej Mirko, rycerka Gileada i dobry duszek leśny, a także liczne przykłady. Dzięki temu wszystko to, co na pierwszy rzut oka wydaje nam się skomplikowane, szybko się klaruje.

Gra posiada dosyć sporo elementów, które początkowo, też wprowadzają lekki chaos – jak to wszystko ogarnąć – ale uwierzcie, wystarczą dwie, może trzy rozgrywki, żeby zapamiętać, co gdzie ma leżeć, jaką pełni funkcję i kiedy możemy lub musimy z tego skorzystać.

Kroniki zamku Avel – po krótce, o co w tych chodzi

Generalnie rozgrywka składa się z trzynastu rund oznaczanych na specjalnym torze księżyca żetonem astrolabium. Podczas jednej tury każdy gracz może wykonać dwie akcje (lub cztery w przypadku rozgrywki jednoosobowej). Może to być:

– ruch, czyli przemieszczenie swojego pionka na inny kafel;

– walka z napotkanym potworem, w trakcie której rzucając kośćmi, toczymy bój;

– akcja miejsca, to znaczy wykonanie czynności wskazanej na danym kafelku, może to być np. zakup pułapki na Monstrum, zbudowanie fragmentu muru obronnego, czy wylosowanie nowego ekwipunku;

– lub odpoczynek, w trakcie którego teoretycznie nie wykonujemy żadnej czynności, a w praktyce regenerujemy się i odzyskujemy siłę, czyli dwa żetony wytrzymałości.

Musicie przy tym wiedzieć, że nasi bohaterowie są nieśmiertelni, jednak w walce z potworami tracą swoją moc, a więc żetony wytrzymałości. Gdy nie będziemy o siebie dbać i w odpowiednim momencie odpoczywać, może się zdarzyć tak, że za sprawą silnych ciosów pozbędziemy się wszystkich pięciu serduszek (żetonów wytrzymałości) i zostaniemy ogłuszeni, na skutek czego trafimy z powrotem do zamku, gdzie z kolei za sprawą magicznego eliksiru, wyzdrowiejemy. Niemniej jednak stracimy wszystkie zdobyte do tej pory monety i wybrany element ekwipunku. A szkoda, bo w walce z niektórymi stworami, w szczególności z Monstrum, ważna jest każda dodatkowa część naszego wyposażenia.

Po wykonaniu przez wszystkich graczy dwóch akcji przesuwamy na torze księżyca astrolabium i zaczynamy nową rundę. Co ważne, jeśli owo astrolabium wskaże znacznik leża (co drugą rundę), na wszystkich kafelkach z tym symbolem, kładziemy żetony potworów. W związku, z czym one w zasadzie cały czas wychodzą z ukrycia i stają nam na drodze. Warto z nimi regularnie walczyć, po pierwsze dlatego, że pokonując je, zdobywamy nagrody, które pomagają nam w kolejnych bojach i obronie zamku. Po drugie dlatego, że gdy pojawi się Monstrum, wraz z nim wyjdą nowe potwory – pojawią się na każdym kafelku ze znaczkiem leża – im więcej ich będzie, tym trudniej będzie nam walczyć i bronić Avel.  

Na marginesie dodam, że Monstrum jest naprawdę potężne i aby je pokonać musimy zadać mu, w zależności od liczby graczy, czternaście, siedemnaście lub aż dwadzieścia celnych ciosów. Trzeba się więc namęczyć i zjednoczyć siły, co z kolei jest ogromnym atutem tej gry.

Kroniki zamku Avel – ogólne wrażenia

Jak wspomniałam na początku Kroniki zamku Avel to gra kooperacyjna, a więc musimy ze sobą współpracować, ponieważ razem działamy przeciw wspólnemu wrogowi. Nikt tutaj nie walczy sam, nie przegrywa w pojedynkę i nie zwycięża samodzielnie. W grze rodzinnej to naprawdę  fantastyczne rozwiązanie! Dzięki temu żadne dziecko nie dąsa się, że odpadło, czy zajęło ostatnie miejsce. No i my, rodzice, możemy na legalu podpowiadać młodszym, jaki ruch mogą wykonać.

Mało tego! Poprzez takie rozwiązanie do zabawy możemy zwerbować młodsze dzieciaki, niż wskazują autorzy – na opakowaniu jest informacja, że to gra dla dzieci w wieku 8+. Ja natomiast wciągnęłam w nią również pięciolatkę i trzylatka. ? Pola radzi sobie świetnie, doskonale rozumie, o co chodzi i co ma(my) robić. Staś oczywiście jeszcze nie do końca się w tym odnajduje, trzeba mu o wszystkim mówić i właściwie najchętniej bawi się  poszczególnymi elementami (mieczami, tarczami itp.), ale gra razem z nami i to jest dla mnie najważniejsze.

Całość jest pięknie wykonana. Gdy po raz pierwszy otworzyłam pudełko i wyciągnęłam wszystkie elementy, wydałam z siebie mały jęk zachwytu. Każda część stworzona jest z grubej tektury, niestrasznej dzieciakom. Są też komponenty drewniane i trójwymiarowe. Kafelki i żetony są pięknie zilustrowane. Bardzo podoba nam się to, że planszetki bohaterów składają się z dwóch części, pomiędzy które wkłada się rysunek z wizerunkiem rycerza lub rycerki. Ów obrazek można pokolorować i podpisać imieniem – jeśli brakuje nam na nie pomysłów, wystarczy skorzystać z pomocy specjalnej mapy gwiazdozbiorów, na której są spisane imiona żeńskie i męskie.

Ta część zabawy zawsze wywołuje u nas salwy śmiechu, ponieważ wylosowane dwuczłonowe imiona czasem są bardzo zabawne, szczególnie jeśli w jakimś stopniu pasują do gracza. Mój mąż ostatnio wylosował sobie nazwę: Silnoręki Gniewko, a ponieważ jest duży i szybko się denerwuje, uznaliśmy, że pasuje do niego idealnie ? U mnie z kolei padło na Gertrudę Bosąstópkę, a tak się składa, że ciągle chodzę boso 😀

Trochę się rozpisałam, ale co począć, jak gra zrobiła na nas duże wrażenie i w zasadzie można by o niej długo opowiadać.  Nie zgłębiam się w szczegółowe zasady, bo po pierwsze jest ich sporo, a jak mówiłam wcześniej, są dość jasno opisane w instrukcji, po drugie przed pierwszą rozgrywką warto zobaczyć sobie jakikolwiek filmik instruktażowy (dostępny na Youtubie), z przykładową rozgrywką – to naprawdę dużo daje, rozjaśnia wszystko to, co wydaje się zagmatwane.

Reasumując Kroniki zamku Avel to bardzo fajna gra rodzinna, pozwalająca na ciekawe i emocjonujące rozgrywki w zróżnicowanym wiekowo gronie.

Polecam!

 

Tutaj możecie podejrzeć przykładową rozgrywkę -> 

Liczba graczy: 1-4
Wiek: 8+
Czas gry: około 60 min

 

Zdjęcia: Fizinka

Dziękuję wydawnictwu Rebel za przekazanie recenzenckiego egzemplarza gry.

 

Więcej informacji o grze znajdziesz na stronie GramywPlanszowki.pl | GwP https://gramywplanszowki.pl/gra/2218/kroniki-zamku-avel

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Natalia
Natalia
2 lat temu

Ah, marzy mi sie ta gra, a poki co funduszy brak 🙁 Ale moze koedys <3

Natalia
Natalia
2 lat temu
Reply to  Fizinka

Nie pomoże, jeśli Mikołaj współdzieli konto bankowe ?

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close