Emocje 10 stycznia 2019

Typowe kłopoty z nietypowym stworzeniem

Moje dzieci zapragnęły dostać pod choinkę modliszki. W związku z tym napisały stosowny list do Świętego prosząc, by ich marzenie się spełniło. No cóż, nie byłam tym zachwycona, bo znacznie bardziej podobają mi się chomiki — coś miłego, małego i puszystego. Ale oni o tych modliszkach mówili od miesięcy i pochłaniali wiedzę o owadach nałogowo, więc zrozumiałam, że to nie jest chwilowy kaprys, ale wielkie marzenie.

Pierwszy kłopot pojawił się już w związku z pozyskaniem owych modliszek. Najpierw owady miał dostarczyć dostawca z giełdy zwierzęcej do sklepu zoologicznego. No to zamówiłam sobie modliszkę i owady karmowe, kupiłam terrarium, torf kokosowy — jednym słowem przygotowałam się na przyjęcie owada. Okazało się jednak, że nie ma możliwości ściągnięcia modlichy do sklepu, no i się zaczęła prawdziwa zabawa. Obdzwoniłam sklepy zoologiczne ze Szczecina i okolic, wystosowałam do znajomych apel na Fb, napisałam wiadomość do sprzedawców na Allegro, czy w ciągu niespełna tygodnia do świąt zorganizują mi takiego owada. Niestety nikt nie mógł mi pomóc w terminie, na którym mi zależało, a sklepy stacjonarne wcale nie sprowadzają takich zwierząt. Dopiero stając na rzęsach, udało mi się pozyskać modliszkę od prywatnego hodowcy z Łodzi. Czasem się dzieje tak, że modliszka linieje podczas transportu, co dla niej jest śmiertelnie niebezpieczne, i stąd mało kto podejmuje się ich przewozu. Zamówiłam więc w razie nieszczęścia dwie modliszki Hierodula venosa, trzecią (Phyllocrania paradoxa) pan dorzucił mi gratis. Kupiłam też 20 karaczanów bananowych i muszki, żeby mieć czym je karmić. Hodowca wysłał mi owady zabezpieczone przed zimnem i nadmiernymi wstrząsami — w ciągu 24 h odebrałam przesyłkę. Żałujcie, że nie mogliście zobaczyć radości dzieci — tego nie da się opisać słowami!

Okazało się jednak, że niecodzienne zwierzątko może nieść ze sobą równie niecodzienne problemy. Pierwszy kłopot pojawił się już przy drugim linieniu. Pierwsze zrzucanie pancerzyka poszło bezbłędnie u każdej modliszki. Myślałam, że z tym już problemów nie będzie — a jednak ostatnim razem coś poszło nie tak i modliszka spadła na ziemię podczas linienia. Gdy rano ją odkryłam, była już mocno zdeformowana i musiałam ją jak najbardziej humanitarnie “uwolnić od cierpienia”. Dramat straszny, bo to owad Wojtka padł i trzeba było zapobiec rozpaczy. Nie licząc już na sklep zoologiczny, ponownie napisałam maila czy byłaby możliwość sprzedaży jeszcze jednej Hierodula venosa i kilku modliszek liściogłowych (Phyllocrania paradoxa) oraz karmówki. Facet spisał się fantastycznie, od pewnego czasu mamy dwa terraria — jedno zbiorcze dla liściogłowych — one rzadko zjadają się wzajemnie, i drugie, przedzielone na pół dla Hierodula venosa, które są agresywne wobec siebie i ofiar.

Niesamowitym problemem okazało się pozyskanie w Gryficach owadów dla modliszek! Niby zwykła karmówka, pan zapewniał, że mają ją cały czas, a wyszło inaczej. Od półtora tygodnia jest problem, żeby ją ściągnąć. W akcie desperacji zeszłam do piwnicy szukać tak zwanych kosarzy, czyli pajęczaków o długich nogach, żeby wykarmić nimi modliszki. Na szczęście  kłopot “sam” się rozwiązał, bo zamówiłam karmówkę z prywatnego źródła.

Mam nadzieję, że już więcej problemów w opiece nad tymi fascynującymi owadami nie napotkam. I na koniec chciałabym Wam powiedzieć, że jeśli zapatrujecie się na uruchomienie swojej hodowli modliszek, nie licząc wiedzy i cierpliwości, zastanówcie się, skąd wziąć robale dla nich. Zorganizujcie osobne pojemniki na muchy, świerszcze czy karaczany, bo one gdzieś muszą żyć. No, chyba że ktoś będzie co drugi, trzeci dzień kupował świeżą karmówkę. Dobrze jest zawczasu znaleźć sobie kontakt np. przez  OLX i prywatnych hodowców, by pozyskać inne źródło owadów karmowych i samych modliszek (nie są długowieczne — żyją kilka tygodni lub miesięcy od ostatniej wylinki, co zależy od gatunku). Najlepiej założyć własną hodowlę owadów, żeby karmy nie zabrakło. Ja mam własną hodowlę muszek owocówek i czekam na rozwój kolonii karaczanów bananowych, bo okazało się, że zanim nakarmiłam modliszki ostatnim karaczanem, robale zdążyły złożyć w ziemi jaja. Nie zostało mi nic innego, jak tylko liczyć na rozrost hodowli, co raz na zawsze zakończy problem, skąd wziąć robaki na karmienie naszych nietypowych przyjaciół.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 8 stycznia 2019

Co zrobić, by czas wolniej płynął?

Tuż przed Nowym Rokiem zaprosiłam do siebie moje koleżanki z liceum. Nasze spotkanie od wcześniejszych wyróżniała jedna rzecz – już po raz ostatni widzimy się jako trzydziestolatki. 2019 rok przyniesie nam wszystkim po kolei zmianę cyfry z przodu na 4.

Doskonale pamiętam okres, kiedy będąc nastolatką, chciałam mieć 18 lat. Wtedy czas się jakoś wyjątkowo ciągnął, by tuż po osiągnięciu dorosłości nagle przyspieszyć. Wiecie, dlaczego się tak dzieje? Dlaczego z upływającym wiekiem wydaje się, że życie przyspiesza?

Poczucie czasu jest relatywne

Zauważyliście pewnie, że czekając np. na przyjazd autobusu, albo w poczekalni u dentysty kilka minut bardzo się dłuży. Tymczasem, gdy spędzamy godziny w przyjemny sposób, z fajnymi ludźmi, to czas mija nieubłaganie szybko.

Okazuje się, że istnieje rozbieżność między odczuwaniem czasu w danym momencie a tym, jak ten sam okres będziemy określać po paru dniach, tygodniach, miesiącach, latach. Czyli o ciągnącym się, nic nieznaczącym czasie na przystanku, czy w poczekalni, w zasadzie nie będziemy pamiętać.

Dla odmiany wszystkie wydarzenia miłe, szczególne, które wcześniej wydawały się, że minęły jak mgnienie oka, z perspektywy czasu będą wydawać się długie.

Wracając do naszej młodości, ile wtedy się działo! Czas był wypełniony po brzegi nowymi przeżyciami, emocjami, osobami. I dlatego patrząc na ten etap, mamy wrażenie, że wtedy czas płynął po prostu wolniej. A dorosłość – jakże często każdy dzień jest podobny do poprzedniego, dni pełne rutyny, przyzwyczajeń i obowiązków. Nawet nie wiemy, kiedy minął kolejny tydzień, identyczny z poprzednim, pozbawiony wspomnień. Automatycznie nasz umysł kategoryzuje takie dni, jako krótkie i że czas płynie bardzo szybko.

Czasem można manipulować

Jaki jest na to sposób? Nie możemy pozwolić, by czas przeciekał nam przez palce — twórzmy warte zapamiętania wspomnienia. Planujmy i przeżywajmy rzeczy wyjątkowe, które odróżnią od siebie poszczególne weekendy, miesiące, lata.

Myśląc o minionym roku, podsumowałam sobie wszystkie wyjazdy duże i małe, wyjścia do teatru, restauracji, aquaparku, na widowiska kabaretowe, spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Co zwiedziłam, co przeżyłam, kogo poznałam… Wiem, że w 2019 chcę jeszcze więcej takich przeżyć!

I wracając do spotkania z moimi szkolnymi przyjaciółkami – mamy piękne i zabawne wspomnienia z okresu, gdy miałyśmy naście lat. Ale ważne też byśmy tworzyły wspomnienia w nadchodzących latach. Żebyśmy nie bały się przyszłości i miały poczucie, że cudownie jest być 40-tkami i przyjaźnić się z 40-latkami. Całe życie przed nami Kochane! Nie możemy zatrzymać czasu, ale możemy jak najlepiej wykorzystać jego każdą sekundę i świadomie doceniać każdą chwilę.

„Któregoś dnia obudzisz się i odkryjesz, że nie masz już czasu, aby robić to, o czym marzyłeś. Teraz jest na to czas. Podejmij działanie. „
-Paulo Coelho-

 

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Hii
Hii
1 rok temu

To jest akurat najsmutniejsze… Czasu kiedyś braknie

Poradnikowe poniedziałki 7 stycznia 2019

Sól. Rodzaje i właściwości

Sól jest przyprawą, bez której trudno sobie wyobrazić gotowanie i doprawianie. Poprawia smak, umożliwia kiszenie czy peklowanie. Na rynku istnieją różne gatunki soli, po które coraz częściej i mądrzej sięgamy.  Najczęściej w smaku są one do siebie podobne, jednak różnią się zawartością minerałów, co zależne jest zarówno od sposobu jej pozyskiwania, jak i miejsca, z którego pochodzą złoża. I tak, najczęściej w naszych kuchniach lądują:

Sól kuchenna (warzona)

Sól kuchenna to chemiczne połączenie sodu i chloru. Pozyskiwana jest dzięki odparowaniu wody z solanek oraz chemicznie oczyszczana, co niestety pozbawia ją cennych właściwości odżywczych. Jest również jodowana oraz “uszlachetniana” antyzbrylaczem, dzięki któremu zachowuje swoją sypką postać. Sól kuchenna zawiera 40% sodu w swym składzie.

Kamienna

Różni się od soli kuchennej tym, że uzyskuje się ją ze skał, które kruszy się na drobne kryształy. Taka sól nie wymaga chemicznego oczyszczania, więc zawiera mikroelementy takie jak: potas, chrom, wapń, mangan, miedź czy też magnez.

Morska

Ma bardziej wyrazisty smak od wyżej wymienionych soli, ponieważ powstaje w naturalnym procesie odparowywania wody morskiej. Zawiera mikroelementy takie jak magnez, jod, lit, selen, cynk, potas. Jest również zdrowsza, bo zawiera 35% sodu. W porównaniu do zwykłej soli, mniejsza ilość soli morskiej dodana  do potrawy, pozwala uzyskać odpowiedni smak.

Himalajska

To sól o różowym zabarwieniu, które zawdzięczamy obecności w jej składzie żelaza. Pozyskiwana jest pracą ludzkich rąk na głębokości 400-600 m u stóp Himalajów. Ponieważ zawiera aż 80 cennych dla zdrowia minerałów, szturmem zdobywa nasze kuchnie.

Hawajska

Sól hawajska, dzięki różnym domieszkom pyłów wulkanicznych, liści bambusa lub węgla, może przybierać barwę różu, czerwieni lub czerni. Zawiera m.in.: magnez, wapń, potas, fosfor, chrom, sód, mangan, żelazo.

Inków (peruwiańska)

To różowa sól odparowana z gorącego podziemnego źródła znajdującego w Andach na wysokości 4000 m n.p.m. W jej składzie obecne są minerały takie jak:  żelazo, wapń, magnez, cynk i miedź.

Angielska (Maldon)

Jej kryształy przypominają małe, delikatne piramidki. Pozyskuje się ją w tradycyjnym procesie odparowania wody morskiej, więc zatrzymuje w sobie cenne składniki mineralne takie jak magnez i wapń.

Francuska

Uznana za najdelikatniejszą i najlepszą w smaku sól. To szara i wilgotna sól, która swój smak i aromat zawdzięcza ręcznemu pozyskiwaniu w północno-zachodnich wybrzeżach Francji. Jest suszona na słońcu i aromatyzowana dymem z palonych beczek dębowych, w których przechowuje się wino. Zachowuje wszystkie zalety soli morskiej.

Indyjska (czarna, Kala Namak)

To sól o sporej zawartości siarki, której zawdzięcza kolor czerni oraz gorzkawy smak i zapach przypominający … jajka. Celem jej uzyskania zwykłą sól praży się z dodatkiem węgla drzewnego. Następnie podgrzewa się ją powyżej 800°C co powoduje jej stopienie i uwolnienie smaku i koloru. Ponieważ nie jest ona oczyszczana, zawiera wiele minerałów, w tym  wapń, magnez i żelazo.

Niezależnie od tego, po jaki gatunek soli sięgamy, jej nadmiar zawsze szkodzi. Pamiętajmy, że wg WHO, dzienne spożycie soli dla dorosłej osoby nie powinno przekraczać 5 gramów, czyli ilości, jaka mieści się w małej łyżeczce. Dotyczy to nie tylko ilości soli przez nas stosowanych, ale obecnych w gotowych produktach spożywczych, które spożywamy.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close