W roli taty…
Po raz pierwszy w historii bloga W Roli Mamy autorem wpisu jest tata. Nasz czytelnik – Bartek Wieczorek – tuż przed Dniem Ojca dzieli się z nami swoimi refleksami na temat roli, którą odgrywa od ponad 2,5 roku. Liczymy, że podobnie jak my, przyjmiecie z entuzjazmem debiut mężczyzny na naszym blogu.
Zastanawiałem się długo, jak bym mógł zacząć mój wpis gościnny – jestem przecież pierwszym facetem, który ma w ogóle przyjemność pisania na blogu, no i oczywiście trema mnie przez to zjada 🙂
Początek zmieniałem już wiele razy, ale ostatecznie postanowiłem zostać przy słowach „W roli taty…”, może właśnie dlatego, że propozycję napisania tego wpisu otrzymałem jako wyróżnienie, dzięki temu, że udzieliłem się w konkursie, który zaczynał się od słów ” W roli mamy…” 🙂
W roli taty… debiutowałem 14 października 2009 roku. Tak naprawdę poczułem się nim już 12 marca, zaraz po tym, kiedy to dostrzegłem na teście ciążowym drugą kreskę – na moment dosłownie przed wyrzuceniem go do śmietnika.
Śmieszna sprawa – byliśmy razem z Karoliną w domu moich rodziców i wychodziłem właśnie sam na spacer z psem bo ona nie czuła się najlepiej. Przy okazji zabrałem ze sobą śmieci bo był już pełen kosz. Zrobiliśmy jakieś 20 minut wcześniej test ciążowy i okazało się,że Karolina nie jest w ciąży mimo spóźniającego się prawie 2 tygodnie okresu.
Przed samym wyrzuceniem śmieci coś mnie tchnęło i raz jeszcze spojrzałem na test – byłem w szoku kiedy to okazało się, że miejsce na drugą kreseczkę, które wcześniej było białe „zaczerwieniło się” ….
Nasz synek nie jest ani owocem wpadki, ani też zaplanowanym dzieckiem. Mama Michałka zawsze mówi o Nim, że został poczęty w „afekcie”. Było nam w tamtej chwili tak dobrze ze sobą i byliśmy tacy szczęśliwi, że nie myśląc o tym jakie mogą być tego konsekwencje na przyszłość, po prostu odłożyliśmy na bok racjonalne myślenie i….stało się 🙂
Wiadomość o tym, że zostaniemy rodzicami to ja oznajmiłem jej, a nie jak w większości przypadków kobieta – swojemu partnerowi… i to dopiero po TYGODNIU czasu !!! 🙂
Spanikowałem… miałem milion myśli na minutę. Byłem wtedy na spacerze sam, więc miałem czas na to by ochłonąć. Wróciłem do domu a Karolina niczego po mnie nie poznała. Nie wiem czemu tak zareagowałem, ale cały tydzień zajęło mi bym zebrał się na odwagę i wyznał jej prawdę. Ona niczego nie świadoma, myslała, że po prostu lada moment dostanie okres, który z resztą czasami się jej spóźniał.
Od kiedy na świat przyszed Michał – maluszek który ważył zaledwie 1550g cały mój świat wywrócił się do góry nogami.
Niezapomniane są dla mnie momenty, kiedy to miałem możliwość po raz pierwszy Go nakarmić czy utulić do snu. Uwielbiałem, gdy usypiał na mnie a ja czułem bicie jego małego serduszka. Nawet przewijanie sprawiało mi ogromną radość. Później zaczęło się raczkowanie, następnie pierwsze kroki, które miały miejsce przed pierwszym rokiem życia (co i tak było nie lada gratką jak na chłopca i jednocześnie wcześniaka, którym był). Pierwszym słowem, które wypowiedział było słowo: TATA – byłem dumny i szczęśliwy jak nigdy, kiedy taki właśnie prezent otrzymałem od Niego na moje urodziny. To zasługa mamy Michałka, gdyż potajemnie by zrobić mi przyjemność powtarzała mu to słowo częściej niż inne. Niesamowite przeżycie… choć teraz kiedy ma już te 2 latka i 8 miesięcy podoba mi się najbardziej. Jest dzieckiem bardzo wesołym i ciekawym świata. Wszystkiego musi dotknąć, spróbować, o wszystko pyta i nic nie umknie jego uwadze. Bardzo lubię i sprawia mi wielką przyjemność, kiedy przychodzi do mnie, przytula się i mówi: Tatusiu kocham Cię! Najpiękniejsze słowa jakie dziecko może powiedzieć rodzicowi 🙂
Niestety, jestem tylko „weekendowym ojcem”. Pracuję w firmie, która większość zleceń ma poza miejscem mojego zamieszkania i niestety mojego synka widuję zazwyczaj tylko w soboty niedziele i święta – bardzo nad tym ubolewam… Wymaga tego ode mnie zawód jaki wykonuję i nie jestem w stanie nic z tym zrobić…cieszy mnie tylko kiedy się okazuje, że następna robota jest gdzieś na miejscu, ale zdarza się to naprawdę bardzo rzadko.
Wydaje mi się, że zrobię wszystko by jego dzieciństwo mimo tego, było jak najbardziej udane i szczęśliwe. Staram się dawać w te 2 dni tygodniu tyle z siebie, by Michał jak najmniej odczuwał brak taty w ciągu pozostałych pięciu dni.
Moje dzieciństwo było niezbyt udane. Gdybym mógł i miał wtedy na to jakiś wpływ to bym je zmienił. Wydaje mi się, że właśnie przez to, jakie relacje łaczą mnie z rodzicami, nie zawsze postępowałem słusznie. Nie chciałbym, żeby mój syn popełnił w życiu takie błędy jakie ja popełniłem i staram się, żeby Michał mógł kiedyś powiedzieć, że „DAŁEM RADĘ”.
Często jest tak, że syn chce być taki jak jego ojciec i właśnie na tym najbardziej mi zależy. Chcę by w przyszłości mówił, że „tata jest super i chcę być taki jak on”. Zrobię wszystko, żebym kiedyś był dla Niego przyjacielem, żebyśmy mogli rozmawiać na każdy temat. Chcę po prostu, by wiedział, że w każdej sytuacji, nie zawsze przyjemnej, może na mnie liczyć, i że zawsze będę starał się mu pomóc na tyle, na ile będę mógł i potrafił. Wiadomo – życie nie składa się tylko z dobrych momentów, są też chwile trudne i ciężkie – zwłaszcza podczas dorastania. Ja często w trudnych dla mnie chwilach, jako dorastający chłopiec i później już nastolatek, zostawałem z problemami sam. Tłumiłem wszystko w sobie, nie mówiłem o swoich problemach i przez to wkroczyłem na złą drogę.
Dziś już mam ten okres życia za sobą. Pomagała mi Karolina przez wiele lat, z różnymi rezultatami – było raz lepiej raz gorzej. Dopiero obecność MICHAŁKA postawiła mnie definitywnie i raz na zawsze na nogi. To właśnie dziecko sprawiło, że zebrałem się w sobie i grubą kreską odciąłem się od przeszłości. Dziś jestem szczęśliwym człowiekiem. Z radością będę też obchodził dzień OJCA, który wypada na szczęście w tym roku w weekend. Będzie to mój PIERWSZY dzień ojca razem z synkiem, (mimo, że powinien być już trzeci) więc jestem z tego powodu potrójnie ZADOWOLONY.
Na pewno zapewnię synkowi dużo atrakcji, a on odpłaci mi się uśmiechem od ucha do ucha, który jest dla mnie cenniejszy niż cokolwiek innego na świecie.
I się spłakałam…
Bez kitu… Ja też się poryczałam!!!! Na prawdę są na tym świecie jeszcze tacy mężczyźni, dla których ojcostwo jest tak ważne i którzy tak pięknie o tym piszą i nie wstydzą się tego?! Pogratulować małżonce i synkowi! Jestem pod wrażeniem;)))
Ja również dołączał do grona szlochających.. 🙂
Gratuluję Bartku odwagi podzielenia się z nami swoimi emocjami, odczuciami i przemyśleniami! 🙂
Myślę, że zarówno Twój syn jak i partnerka są szczęściarzami, bo mają tak wspaniałego Tatusia 🙂
Z okazji nadchodzącego Dnia Ojca życzę Ci samych radości w życiu, pociechy z syna, siły i wytrwałości w tej niemocy bycia „codziennym Tatusiem” oraz spełnienia marzeń, na początek tego, abyś mógł pracować bliżej domu i wracać każdego dnia do swej rodziny!! 😉
Powodzenia!
I jeszcze pozwolę sobie podziękować Ci za to, że tak dzielnie reprezentujesz tutaj płeć męską! 🙂
WSZYSTKIEGO DOBREGO!
Najpierw ciarki przeszły po plechach, a potem moje oczy zamieniły się w jeziora i popłynęły strumienie łez:)
Tak trzymaj Tatusiu!
Ojcem każdy może zostać (no prawie każdy), ale na bycie Tatą trzeba sobie zapracować!:) Tobie to wychodzi super!
Witam wszystkie czytelniczki mojego wpisu i cieszę się ,że wpis się podoba.
Dziekuję również za mile słowa – staram się być ojcem na 200% i zamierzam to robić zawsze!
Uważam ,że każdy ojciec powinien ,bo dziecko tego potrzebuje i kiedyś wpłynie to na jego rozwój a okazywanie naszych uczuć (bo my mężczyźni też takie posiadamy! 🙂 ) nie jest czymś złym, (choć pewnie wielu tak uważa) a wydaje mi się ,że wręcz przeciwnie.
POZDRAWIAM wszystkie wzruszone mamy 😉
Tak trzymać!:)
Musi mi Pan zwrócić koszt za zużycie 10 opakowań chusteczek higienicznych;p
A tak na prawdę to gratuluję!:)
Okazywanie uczuć przez mężczyznę jest czymś wspaniałym, bo oni nie płaczą na telenowelach – oni płaczą w wyjątkowych chwilach. Widać to choćby w Twoim wpisie – bo przecież bycie tatą może wzruszać tak samo jak bycie mama i to jest cudowne!:)
Bartku, wpis piękny. Jak i postawa jaką prezentujesz. Jesteś częścią fantastycznej rodziny i syn będzie z Ciebie dumny. Będzie mówił, że ma super tatę. Gwarantuję!
Piękne… Aż popłakalam się jak bóbr! Trzeba nam takich właśnie ojców! Cieszę się, że też mam takiego męża i ojca swojego dziecka! Gratuluję Panu!
cudowny, pełen emocji i uczuć tekst, co w wykonaniu mężczyzny jest często zaskakujące 🙂 przynajmniej wg stereotypów, ale cieszę sie ze są mężczyźni którzy tak jak Ty Bartku przełamuja te stereotypy i dbają o dobre relacje z dziećmi, wzruszyłam sie niesamowicie i popłakałam, życzę Ci samych cudownych chwil spedzonych z synkiem 🙂
Pięknie! I to jest wpis mężczyzny?! Wspaniały tekst, przeczytałam jednym tchem! Życzę jak najwięcej wolnych dni od pracy a spędzonych razem z Michałkiem! Pozdrawiam! 🙂
I ja się popłakałam…. nie sądziłam ,że masz aż tak duże zdolności do pisania :p i ,że aż tak ładnie obierzesz w słowa to co czujesz… lepiej sama bym tego nie napisała! 🙂
jestem z Ciebie dumna !!!! Cieszę się ,że jesteś takim wspaniałym tatą :*
Super, oby więcej takich mężczyzn:-)
Też jestem zdania, że bycie tatą to życiowa rola, tak samo, jak bycie mamą. A jeśli chodzi o czas spędzany z dzieckiem: to nie liczy się ilość, ale jakość. Synek jest dla ciebie najważniejszy na świecie i jestem pewna, że mały to czuje! Życzę Wam, aby Wasza relacja zawsze była tak fantastyczna jak teraz!
I mi łezka poleciała. Na pewno Bartku DASZ RADĘ! Można to „wywróżyć” z Twojego wpisu! Pięknie napisane, chociaż nie wiem co bym zrobiła na miejscu Karoliny, gdyby mój maż tak ważna informację jak ciąża ukrywał przede mną tydzień czasu 🙂 Mam nadzieję, że będziecie mogli spędzać więcej czasu ze sobą, mimo że jest tak jak Aleksandra pisze- nie liczy się ilość, ale jakość. Mój tata też był „weekendowy” i pamiętam że nie mogłam się doczekać soboty, kiedy przyjeżdżał bo wiedziałam że te 2 dni są tylko nasze!
Znowu się wzruszylam, wspaniale, że mężczyzna potrafi się tak otworzyć i opowiedzieć o swoich uczuciach i ojcostwie. Brawo!
Myślę, że do roli ojca tak samo jak do roli mamy trzeba dorosnąć. Nam kobietą jest łatwiej ponieważ nosimy maleństwo pod sercem przez 9 miesięcy, czując jego ruchy i widząc go na USG. Tatusiowi tego nie doświadczają przynajmniej nie w ten sposób, widzą tylko nasze powiększające się brzuchy. Dlatego zachęcam mojego męża aby jak najczęściej rozmawiał z maluszkiem i go podsłuchiwał. Dziś po raz pierwszy dostał od małego w ucho które miał przyłożone do brzucha 🙂 sprawiło nam to dużo radości.