To wszystko wina wychowawczyni!
W każdej szkole jest taka jedna najważniejsza osoba. Wcale nie dyrektor. Nie wychowawczyni. Nawet nie kucharka. Sekretarka też nie. Nie nauczyciel budzący grozę wśród uczniów. I nie palacz, bo chyba już nie ma w szkołach palaczy. To ona, królowa szkoły, pierwsza po dyrektorze, a czasem nawet przed dyrektorem. Pani Woźna. Nie byle jaka woźna ze szczotką, tylko Pani Woźna.
Pani Woźna zazwyczaj wszystko wie najlepiej. Kij z tym, że dzieci widuje w przelocie na korytarzu w szatni. Wie i koniec. Bo ona w szkole to pracuje dłużej niż niejedna nauczycielka. I nieważne, że jej rolą jest sprzątanie i (od niedawna) odblokowywanie drzwi do szatni. Ona ma władzę i jej się trzeba bać.
Pani Woźna bez problemu załatwi jedynkę z WF-u. Jak?
– A po co ty do szatni teraz przyszedłeś? Jeszcze nie skończyłeś lekcji.
– Po strój na WF.
– Strój na WF to sobie mogłeś rano wziąć, a teraz to ja cię nie wpuszczę.
– Ale proszę pani, ja dostanę jedynkę!
– Dostaniesz, to się nauczysz.
Nie wymyśliłam tego. Byłam świadkiem.
Inna sytuacja. Maluchy z pierwszej klasy schodzą zapłakane do szatni. Co się stało? A nic takiego, nie zjadły obiadu. Dlaczego nie zjadły? Bo nie ma wychowawczyni, a pani na zastępstwie nie powiedziała, kiedy jest przerwa obiadowa. Pani Woźna oczywiście wie, kto zawinił.
– To wszystko wina wychowawczyni, powinna uczulić dzieci, kiedy jest przerwa obiadowa. To w końcu jest szkoła!
Może to i w końcu jest szkoła, ale dzieciaki ledwo siedem lat pokończyły, a i to nie wszystkie. Zegarków nie noszą, telefonów w szkole używać nie wolno. Nie wiem co winna nieobecna wychowawczyni, ale Pani Woźna wie. Pani Woźna wie wszystko, bo tak i już.
Korytarz długi, zejścia po schodach do szatni są dwa. Jest też dwoje drzwi. Teoretycznie Pani Woźna powinna pilotem odblokowywać jedne i drugie. Teoretycznie.
– Po co oni walą w tamte drzwi, przecież i tak im nie otworzę. Tymi mają schodzić, nie wiedzą? Ja muszę wiedzieć, po co oni idą.
Przy najbliższej okazji zapytam dyrektora, czy faktycznie „tymi mają schodzić”. Tych drugich drzwi Pani Woźna nie lubi, oj nie lubi. Ani wpuszczać nimi, ani wypuszczać. Duśkę już sobie zapamiętała, bo Duśka woli na górę iść tymi drugim drzwiami. Dlaczego? Bo mniejszy ruch na schodach. Wpuszcza, owszem, nie ma wyjścia, wpuścić musi. Ale minę ma przy tym….
Pani Woźna pamięta wszystko i o wszystkich wszystko wie. Większość uczniów zna z imienia i nazwiska, szczególnie tę trudną większość. Może to i chwalebne, ale wiedzę wykorzystuje w dziwny sposób.
– A ty po co idziesz do tej szatni? No to co, że na dwór idziecie? Po co ci ta kurtka jak jest upał? I weź, co masz wziąć, bo potem znowu będziesz mi się tu kręciła, że zapomniałaś. Ty się dziewczyno wreszcie ogarnij, w piątej klasie jesteś.
Ponieważ byłam zmuszona spędzić przerwę w szatni, dowiedziałam się, że z ową dziewczynką to w ogóle jest problem i ona jest jakaś dziwna. Ciągle łazi z tą kurtką po szkole, wszystkiego zapomina, jakby z księżyca spadła. Wiecznie jakieś kłopoty z nią są.
Na moją uwagę, że może ta dziewczynka ma jakieś głębsze problemy, Pani Woźna stwierdziła:
– Mnie to nie obchodzi, to sprawa rodziców.
Brawa dla Tej Pani, asertywność: level hard.
Duśka była zbyt ciepło ubrana, rano było zimno, potem zrobił się upał. Debatowałyśmy we dwie co może zdjąć i czy da radę iść w sandałach z gołymi nogami. Pani Woźna oczywiście musiała wtrącić swoje trzy grosze:
– A czy to ona ma te rajstopy takie grube? No bez przesady, nie jest gorąco. Pani też w spodniach jest. A, pani w krótkich? No ale ja jestem w długich.
Tak, skoro Pani Woźna ma długie jeansy, to na bank powinnam dziecko przegrzać, to chyba oczywiste?
Generalnie lubię panie woźne w szkole u Duśki, miłe są, kontaktowe, można z nimi po ludzku porozmawiać. Ale Pani Woźnej nie trawię. Do końca roku szkolnego dwa tygodnie, wytrzymam. Ale w przyszłym roku jak nic się z nią pokłócę. I mówię Wam, wióry polecą!
Wcale się nie dziwę, że wióry polecą. I tak chyba wykazałaś się aż zbyt dużym pokładem cierpliwości!
Czasem sama się sobie dziwię, skąd u mnie – choleryczki, tyle cierpliwości. Co to macierzyństwo robi z człowieka…