Dom 6 września 2019

Zero waste – filozofia życia, która zmieni świat?

Zero waste znaczy dosłownie – zero marnowania. Trend ten zrodził się, a jakże, w Stanach Zjednoczonych, a jego idee są ściśle powiązane z ekologią. Mniej śmiecenia, mniej wyrzucania, mniej marnotrawienia. Moim prywatnym zdaniem to powrót do tego, co mieliśmy w Polsce jeszcze kilkadziesiąt lat temu.

Zero waste – zasady

Jak każda filozofia, tak i zero waste ma swoje zasady. Przy czym warto zauważyć, że są to konkretne rzeczy, które możemy wprowadzić w życie, a nie żadne uduchowione tyrdum dyrdum typu: myśl pozytywnie, uśmiechnij się do pięciu osób, oddychaj przeponą. Nie. Zero waste wprowadza konkretne rozwiązania:

  1. Naucz się odmawiać. W tym wypadku nie chodzi o odmawianie wszystkim wszystkiego, ale o odmawianie przyjmowania rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebujemy. W jakie pułapki wpadamy najczęściej? Bierzemy ulotki, gratisy (bo ładne i za darmo), przynosimy do domu gazetki z marketów, dajemy sobie wcisnąć próbki kosmetyków, których nie potrzebujemy i nie wykorzystamy. Mało tego – szybko je po prostu wyrzucimy, tym samym przyczyniając się do zwiększenia produkcji śmieci.

Czy nasza odmowa coś zmieni? Pojedynczy człowiek wiele nie zdziała, ale im więcej osób przestanie przynosić do domu niepotrzebne gadżety, tym szybciej firmy wycofają się z ich produkcji.

  1. Ogranicz swoje potrzeby. Zasady rządzące rynkiem są proste – marketingowcy doskonale wiedzą, że aby coś sprzedać, najpierw muszą nam wmówić, że faktycznie tego czegoś potrzebujemy. Sprytne sztuczki socjotechniczne sprawiają, że kupujemy kolejną kompletnie niepotrzebną rzecz, święcie wierząc, że bez niej nie damy rady normalnie funkcjonować. A czy aby na pewno musimy zmieniać całą garderobę co sezon albo wyrzucać stary, ale działający robot kuchenny tylko dlatego, że ten nowy ma o jedną funkcję więcej? Chyba najbardziej jaskrawym przykładem jest częste zmienianie smartfonów, bo przecież „dwuletni to już złom”. Zgodnie z filozofią zero waste powinniśmy nie tylko odpowiedzialnie podejmować decyzje o wydawaniu własnych pieniędzy, ale też zastanowić się, co stanie się z kupionymi przez nas produktami, kiedy już przestaną nam służyć.
  1. Używaj rzeczy używane. Niekoniecznie chodzi o to, by ubierać się wyłącznie w lumpeksach, aczkolwiek jest to jak najbardziej zalecane. Ta zasada ma nas zachęcić do korzystania ze wszelkich przedmiotów z drugiej ręki (to, że komuś przestało być potrzebne, nie oznacza, że nam nie będzie dobrze służyć), używania przedmiotów, dopóki się da (nic to, że na rynku są nowsze modele), stawiania na rozwiązania wielorazowe – woreczki na warzywa, torby na zakupy, szklane butelki zamiast plastikowych, bidony itp. Z kupowania wszelkich jednorazówek (talerze, kubki, długopisy, golarki, napoje w plastikowych butelkach) po prostu trzeba zrezygnować. Im więcej używanych rzeczy kupimy, tym mniej nowych będzie potrzeba, a więc pośrednio przyczyniamy się do ograniczenia zaśmiecania planety.

Używanie rzeczy używanych wymaga dużych zmian w mentalności, bo niestety ostatnie lata rozbuchanego konsumpcjonizmu wyrobiły w nas przekonanie, że sięganie po przedmioty używane świadczy o niskim statusie materialnym i jest zwykłym obciachem.

Kiedyś spotkałam pewną panią, niemłodą, która opowiadała mi, jak to po wojnie w każdym domu była szafa, a w tej szafie półka na rzeczy do przerobienia i użycia jeszcze raz. O wszystko było ciężko, więc nic się nie wyrzucało. Patchworkowe kołdry wcale nie są wynalazkiem ostatnich lat. Ta pani z przykrością mówiła o swojej córce, która wyrzuca niepotrzebne rzeczy i przy okazji pieniądze na nowe. Tak, tak, zero waste królowało w Polsce już w latach pięćdziesiątych!

  1. Naucz się dawać drugie życie rzeczom. Domowy recykling to bardzo fajna sprawa. Wystarczy trochę wyobraźni i można wyczarować coś fajnego z przedmiotów, które miały iść na śmietnik. Oczywiście wymaga to trochę wprawy, ale z czasem można się nauczyć dostrzegać potencjał w czymkolwiek, choćby i połamanym krześle. Warto też nauczyć się naprawiać to, co wymaga naprawy, zanim uznamy, że naprawdę naprawić się nie da.

Jeśli już rzeczywiście musimy coś wyrzucić, powinniśmy pamiętać o recyklingu. Segregowanie śmieci pozwala na łatwiejsze ich zagospodarowanie. Niesegregowane po prostu trafią na wysypisko lub, o zgrozo, na dno oceanu.

  1. Naucz się robić kompost. Z tym kompostem to może być trochę trudno, bo nie przy każdym bloku stoją kompostowniki, a w mieszkaniu o produkcję kompostu ciężko (aczkolwiek chodzą plotki, że da się na balkonie). Ale jak ktoś ma kawałek własnego podwórka, powinien o takim rozwiązaniu pomyśleć. Dzięki niemu wszelkie resztki jedzenia zamieniają się w pełnowartościowy nawóz, który przyda się do nawożenia roślin ogrodowych.

Zero waste na co dzień

No dobrze, a co takiego można robić na co dzień, by żyć w zgodzie z ruchem zero waste? Przecież codziennie nie kupujemy nowych telewizorów, nikt nam masowo nie wciska ulotek, nawet śmieci nie zawsze wyrzucamy codziennie. To, co na pewno warto, to mieć w torebce bądź plecaku torbę na zakupy (jeszcze w czasach mojego dzieciństwa było to oczywiste), bo nigdy tak na dobrą sprawę nie wiemy, kiedy zdarzy nam się wejść do sklepu. Rzeczy, których już nie potrzebujemy, można zaoferować innym osobom. Trend, który niegdyś był bardzo popularny (starsi ludzie do dziś niczego nie wyrzucają, tylko próbują oddawać młodym, z różnym skutkiem) powoli odradza się. Zamiast wyrzucać lepiej znaleźć kogoś, komu nam niepotrzebna rzecz może się przydać.

Zero waste w kuchni

Kiedyś na studiach uczono mnie, po czym poznaje się bogate społeczeństwo. Wiecie po czym? Po ilości odpadów spożywczych. Tam, gdzie jest bieda, jedzenia się nie marnuje. Trudno odmówić racji temu stwierdzeniu. Jedzenie wyrzucamy niemal automatycznie, bo nie lubimy odgrzewanego, nie mamy pomysłu na wykorzystanie resztek, nie zastanawiamy się, czy czasem nie trzeba zjeść czegoś w pierwszej kolejności, bo termin przydatności do spożycia jest bliski. Wyrzucamy też dlatego, że jest tanie – ot, lekko przyszło, lekko poszło. Oczywiście nikt nie wyrzuci kawioru, ale ziemniaki czy resztki sera jak najbardziej. Tymczasem z niewykorzystanym jedzeniem można zrobić naprawdę dużo. Choćby wszelkie zapiekanki czy potrawy jednogarnkowe. Jeśli nagotowaliśmy za dużo i nie chcemy jeść trzy dni tego samego, można zamrozić i wykorzystać w przyszłości. Warto też nauczyć się kupować dokładnie tyle, ile potrzebujemy. Układanie tygodniowego menu może nie jest łatwe, ale da się wytrenować.

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że żyję w zgodzie z filozofią zero waste. Ale pierwszy krok już zrobiłam. Zawsze mam w plecaku torbę na zakupy.  

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Pielęgnacja 5 września 2019

Pielęgnacja jamy ustnej dzieci w wieku szkolnym – to musisz wiedzieć

Pielęgnacja jamy ustnej dzieci w wieku szkolnym może wydawać się tematem mało pociągającym, bo przecież z góry zakładamy, że starsze dzieciaki same już sobie poradzą i jeśli myją zęby przynajmniej dwa razy dziennie, to jest dobrze. Tymczasem problem jest bardziej złożony, o czym przekonałam się osobiście jakiś czas temu.

Pielęgnacja jamy ustnej dzieci w wieku szkolnym jest mi bliska, bo mój najstarszy syn uczęszcza do szkoły podstawowej. I oczywiście od najmłodszych lat uczyliśmy go, i sami dawaliśmy dobry przykład tego, jak ważna jest higiena jamy ustnej. Gdy syn nauczył się samodzielnie myć zęby, wydawało mi się, że dwukrotne szczotkowanie w ciągu dnia wystarczy. Ale jakiś czas temu na kontroli u stomatologa pokazały się drobne ubytki, efekt samodzielnego – zapewne pobieżnego mycia. Niby nic poważnego, ale jednak.

Po wizycie postanowiłam, że zrobię trochę więcej, niż tylko sprawdzę, czy moje dziecko (w sumie to dzieci, bo przecież dbamy o higienę i zdrowie trójki synów!) nie tylko myje dokładnie zęby, ale stosuje wszystkie rady naszej pani stomatolog.

Pielęgnacja jamy ustnej dzieci w wieku szkolnym – to musisz wiedzieć:

Szczotkowanie zębów –  to dopiero początek

Nie bez przyczyny specjaliści powtarzają, że mycie zębów dwa razy dziennie to absolutne minimum dla zdrowych zębów. Idealnie by było, by szczotkować zęby – oraz język – po każdym posiłku, choć to rzadko bywa możliwe. Ja pilnuję jednak, by dzieci myły zęby szczególnie wtedy, gdy zjedzą coś słodkiego. 

Dzieciaki w wieku szkolnym mogą stosować także nici dentystyczne (moja stomatolog zaleca nitkowanie przed szczotkowaniem) oraz płukanie jamy ustnej odpowiednim płynem antybakteryjnym. Takie działanie pozwoli na naprawdę dokładne usunięcie resztek pokarmów spomiędzy zębów. 

Ważny jest także wybór szczoteczki: klasycznej – manualnej lub elektrycznej – to kwestia indywidualnych potrzeb i możliwości. Szczoteczka elektryczna z założenia czyści dokładniej, jednak bądźmy uczciwi – nawet zwykłą, ale dostosowaną do potrzeb szczoteczką można dokładnie umyć zęby, jeśli dziecko wie, jak to zrobić poprawnie. Warto poprosić stomatologa o instruktaż –  nasza pani doktor sama poruszyła ten temat i wyjaśniła kolejność ruchu szczoteczką. A jeśli przy okazji szczoteczka jest kolorowa, z zabawnymi motywami – takie propozycje oferuje na przykład marka Elgydium Junior, to może być dobry motywator do działania dla dziecka. 

Fot. Materiały prasowe Elgydium

Co do pasty – powinna być dostosowana do wieku dziecka, tak, aby nie znalazły się w niej substancje, które mogą mu zaszkodzić. Jest wiele past do zębów, które spełniają wymagania, i co więcej, mają różne smaki, co przekonuje wielu do częstszego sięgania po szczoteczkę. Moje dzieci są w różnym wieku i w zasadzie każdy z nich ma inną pastę. A po płyn do płukania sięga zarówno starszy jak i średni syn, najmłodszy musi jeszcze trochę na to poczekać.

Fot. materiały prasowe Elgydium

A jeśli jeszcze macie wątpliwości, czy zęby są tak czyste, jak to tylko możliwe, sięgnijcie po coś takiego jak edukacyjna pasta do zębów, która barwi płytkę nazębną np. marki Elgydium.  W paście znajdują się specjalne substancje, które mają zdolność do wybarwiania płytki nazębnej. W czasie mycia zębów początkowo płytka bakteryjna zostaje zabarwiona na zielono. Dzięki temu łatwo możemy zauważyć gdzie zalega najwięcej płytki nazębnej. Pozwala to skupić większą uwagę na tych miejscach i postarać się dokładniej je doczyścić. 

Pielęgnacja jamy ustnej dzieci w wieku szkolnym

Fot. Materiały prasowe Elgydium

Regularne wizyty u stomatologa

Tu akurat nie mam sobie nic do zarzucenia – moja pani stomatolog jest tak sympatyczna, że umawiamy się na kontrolne wizyty z uśmiechem na twarzy. Niestety są dzieci, które stomatologa widzą po raz pierwszy dopiero wtedy, gdy zaczyna dziać się coś niedobrego z zębami, kiedy leczenie bywa długotrwałe i dość uciążliwe. Regularne wizyty – co pół roku i poddawanie się koniecznym zabiegom (np. lakowanie mleczaków) to konieczność. W ciągu pół roku nawet jeśli rozwinie się próchnica, to ubytek będzie na tyle niewielki, że dziecko nie odczuje zbyt wielu przykrości podczas jego usuwania. 

Pielęgnacja jamy ustnej dzieci w wieku szkolnym

Fot. Materiały prasowe Elgydium

Wybierzcie stomatologa o dobrej opinii, obejrzyjcie gabinet – jeśli sami nie poczujecie się w danym miejscu komfortowo, dzieci też mogą mieć pewne obawy. Nasza pani stomatolog  to dobra specjalistka, która ma fantastyczne podejście do pacjentów i wszystko tłumaczy tak, by nie było żadnych wątpliwości. Na koniec każdej wizyty – nawet kontrolnej – moje dzieci wybierają drobny prezent, który z gabinetu zabierają do domu. Na hasło “stomatolog” nie ma strachu, a zaczyna się zgadywanie, co tym razem sobie wybiorą w nagrodę za dzielną postawę na fotelu dentystycznym. 

Mądra dieta

Na ten temat zostało powiedziane już wiele, ale nie zaszkodzi powtórzyć po raz wtóry – równie ważna, co regularne wizyty u stomatologa oraz odpowiednie produkty do pielęgnacji

uzębienia najmłodszych, jest zdrowa dieta. Jej podstawową zasadą jest ograniczenie spożywania słodkich napojów gazowanych, które oklejają zęby cukrem – to samo dotyczy słodyczy, których współczesne dzieciaki jedzą zdecydowanie za dużo. Słodkie i słone przekąski można zastąpić chrupiącą marchewką. Dzięki jej właściwościom bakterie o szkodliwym wpływie na zęby zostają zniszczone. Jabłko natomiast to owoc, który zawiera składniki odżywcze, naturalnie oczyszczające jamę ustną. Dla mocnych kości i zębów warto pamiętać o wapniu (mleko i jego przetwory) oraz witaminie D (tłuste ryby morskie), która ułatwia przyswajanie wapnia przez organizm. Warzywa, owoce, produkty mleczne oraz zbożowe z mąki z pełnego przemiału – rodzice mają ogrom możliwości do wprowadzenia zdrowych zmian w diecie dzieci. 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Poradnikowe poniedziałki 2 września 2019

Zacięty suwak (zamek błyskawiczny) – jak go otworzyć?

Zacięty suwak potrafi wyprowadzić z równowagi nawet najbardziej spokojną osobę. Często zacina się jak na złość w najmniej oczekiwanym momencie, np. akurat wtedy, gdy się gdzieś spieszymy. Najgorsze, co można zrobić w tej sytuacji, to szarpać zamek w górę i w dół. Takie działanie może skutkować uszkodzeniem zamka.

Sama przerobiłam ten scenariusz jeszcze za czasów studenckich. Cenna to była nauka ;). Siedząc zimą w tramwaju chciałam rozpiąć zamek kurtki puchówki, bo grzało aż do przesady. Niestety gdy suwak w połowie się zaciął, a mnie zaczęło robić się słabo z gorąca i nerwów, szarpnęłam raz a dobrze i zamek się rozsypał. Wtedy jednak nie znałam sposobu np. z ołówkiem i ładnych kilka kilometrów musiałam przejść w zamieci piechotą, trzymając rozpaczliwie poły kurtki.

Co więc robić, gdy zacięty suwak ani drgnie, a nie chcemy mieć jeszcze większych kłopotów? Są na to proste sposoby.

Zacięty suwak (zamek błyskawiczny) – jak go otworzyć?

1. Świeca

Stary sposób praktykowany przez pokolenia. Posmarowanie świecą zamka ułatwi przesunięcie mechanizmu w jedną lub drugą stronę. Nie przesadzaj jednak z ilością wosku na zamku, bo jego nadmiar może poślizg utrudnić. W ten sam sposób zadziała mydło w kostce.

2. Ołówek

Ten sposób polega na rysowaniu ołówkiem po zamku tak, aby rozprowadzić na nim grafit. Po jego warstewce suwak powinien zjechać bez problemu. Ten sposób zadziała na metalowym suwaku, ponieważ grafit pomaga usunąć z niego cząstki brudu, które utrudniają ruch suwakiem.

3. Balsam do ust lub wazelina

Te produkty nie tylko sprawdzają się podczas pielęgnacji urody, ale także w sytuacji awaryjnej, gdy zamek się zaciął. Niewielką ilość balsamu lub wazeliny należy pokryć ząbki zamka z obu stron i pociągnąć za suwak.

4. Oliwka dla dzieci lub olej spożywczy

To sposób dla odważnych i z precyzyjnymi ruchami. Na pędzelek – od biedy pałeczki kosmetyczne (do uszu) należy nałożyć odrobinę oleju i przenieść na ząbki zamku. To naprawdę skuteczna metoda, jednak ryzyko zaplamienia ubrania jest bardzo duże. Sposób z olejem zdecydowanie odpada, gdy akurat spieszycie się do wyjścia, bo z tłustymi plamami na ubraniu nikt nie będzie wyglądał dobrze.

Macie jeszcze jakieś inne metody na zacięty suwak (zamek błyskawiczny)? Podzielcie się nimi w komentarzu.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close