Złapałaś masę? To bierz się za rzeźbę! Oto podpowiedzi jak skuteczniej popracować nad sylwetką
Stanęłam ostatnio przed lustrem. Mam 33 lata, wiem że metabolizm już lekko kuleje ale generalnie nie powinnam narzekać, a jednak “oponka” skutecznie mnie zirytowała. Bo gdzie się podział mój do cholery względnie płaski brzuch? W sumie to wiem gdzie – został pożarty wraz z chipsami, piwem i podwójną porcją obiadową!
Rachunek sumienia prosty i brutalny – za dużo jem, za mało się ruszam, 4 kg do przodu. Nie, nie poszło w cycki, nie ulokowało się w biodrach a la Jennifer Lopez, lecz upchnęło się na chama w brzuchu! I tak sobie smutno stałam przed lustrem dziwiłam, że może to złudzenie optyczne ale nie, przymierzenie spodni dało jasną odpowiedź… To “niedopięcie”, a nawet “niezbliżenie” guzika do dziurki to nie załamana optyka, ale kilogramy które same się nie zgubią, w przeciwieństwie do złudzeń.
Wdrożyłam plan awaryjny, czyli działania jak mądrze schudnąć, a raczej zejść te 4 kg z wagi i masę – skoro już mam – przerobić na rzeźbę.
Zamiast czteropaku piwa, sześciopak na brzuchu
Założenie brzmi dobrze, prawda? Ponieważ dobrze znam moje słabe punkty, od razu wypowiedziałam im wojnę:
- słomiany zapał
- nadmierne obżarstwo
- wstręt do ćwiczeń (jakichkolwiek poza bieganiem)
- zamiłowanie do piwa
Motywacja jest najważniejsza. Przy dobrym argumencie dla którego biorę się za siebie, słomiany zapał przestaje być problemem. Założyłam sobie realny plan – do czerwca zapomnieć o brzuchu, podnieść pośladki i zająć się udami. Każdego dnia ćwiczę po ok 30-40 minut przeróżne ćwiczenia przy instruktażach na YT. Myślisz że to bez sensu? Nie dla mnie, bo wiem jak wykonywać dane ćwiczenie, ile potrzebuję powtórzeń aby przyniosło efekt. Jeśli w planach mam bieganie (ok 8-10 km, mój standardowy dystans) to odpuszczam ćwiczenia, nie mam ochoty płakać na drugi dzień z powodu bólu mięśni. Jeśli kanały z ćwiczeniami na YT cię nie przekonują, zapisz się do klubu Fitness, tam profesjonaliści dobiorą najlepsze formy aktywności. Ja zostanę przy własnej macie, bo dzieci i obowiązki zawodowe skutecznie mnie ograniczają z wyjściem do ludzi.
Jakie ćwiczenia lubię najbardziej? Brzuszki, wznosy nóg, przysiady, scyzoryk oraz funduję sobie na początek i koniec “koci grzbiet” który cudownie rozciąga mięśnie przykręgosłupowe przed aktywnością i relaksuje mnie po wysiłku. Efekt? Do Chodakowskiej mi daleko, pierwsze dni ćwiczeń to była katorga, nie mogłam zrobić powtórzeń, płakać mi się chciało, jaka jestem zastała fizycznie, mimo że biegam! Pierwsze 10 brzuszków mnie zniszczyło, teraz robię ich 60 i sukcesywnie będę zwiększała ich liczbę. Po pierwszych 30 przysiadach myślałam że nogi mi w tyłek wejdą a scyzoryk udało mi się zrobić tylko raz, bo tak mi nogi drżały z wysiłku przy podnoszeniu. O ile tusza w duży sposób nie ogranicza ruchów, wszystko możesz!!! Cierpliwości.
Lubisz ćwiczyć? To masz łatwiej. Nie lubisz? To polub, bez tego się nie da. Ostatnio rozmawiałam ze znajomą dietetyczką – pożaliłam się na brzuch a ta poradziła mi z uśmiechem – połączenie 60% diety, 30% ćwiczeń i 10 % suplementacji to klucz do sukcesu.
Dieta, ktokolwiek słyszał, ktokolwiek wie…
Ja bardziej o niej słyszałam, niż stosowałam, ponieważ po dziś dzień kalorii nie liczę. Nie jest mi to potrzebne. Żeby moje ćwiczenia nie szły na marne, przestałam żreć a zaczęłam jeść mniejsze porcje, pożegnałam słodycze, powitałam owsiankę i owocowe przekąski. Piwo – tu idzie oporniej, choć i tak ograniczyłam. Moja znajoma się śmiała że wódka jest mniej kaloryczna więc mogę zamiast piwa pić wodę ognistą. Ale wtedy raczej od efektu chudnięcia prędzej poznam efekt alkoholizmu 😉
I jeszcze do tego dorzucę kilka rad, które dotarły do mnie już podczas praktyki
- załóż sobie realny cel i nagradzaj się za drobne sukcesy (byle nie kawałkiem tortu!)
- wykombinuj kogoś do motywacji – mama, siostra mąż, kogoś kto nie pozwoli ci zalegnąć na kanapie dzień po podjęciu wyzwania
- nie stosuj głodówek – one powodują jedynie osłabienie organizmu, a gdy marzy ci się dobrze dopasowana dieta, jest tyle informacji w internecie że znajdziesz to czego potrzebujesz. Jeśli stać cię i jesteś wystarczająco zmotywowana, idź do dietetyka po poradę i jadłospis
- jedz regularnie zdrowe posiłki, nie zajadaj się na potęgę produktami typu “light” bo czytając etykiety zauważysz że nie wszystkie są takie lajt jak producent obiecuje
- zanotuj ile ważysz na starcie, ale nie wskakuj na wagę codziennie. Raz w tygodniu wystarczy jak podejrzysz rezultaty. A najlepiej wystaw sobie na cel przyciasne spodnie w które chcesz się wbić “po”. Będziesz widziała ile brakuje do ideału
- załóż sobie profil na platformach treningowych typu Endomondo, które będą zapisywały czas trwania treningu, ilość kalorii spalonych, pokonany dystans – to jest fajne szczególnie dla biegaczy i rowerzystów. Ale nawet jogę da się tam rejestrować. Poza tym rywalizacja motywuje do wysiłku
- Rób to dla siebie, a nie pod dyktando. Dostosuj intensywność treningów tak aby być usatysfakcjonowaną a nie by zatkało z wrażenia resztę towarzystwa
Mam nadzieję, że odniesiesz sukces. Ja już widzę pierwsze rezultaty i chce wytrwać. Czego sobie i wam również życzę.
u mnie też zawsze idzie w brzuch zamiast w cycki… ale ja to jestem leniuch i schudnąć chciałabym ” tak po prostu” 😉
jeśli wiesz jak to zrobić, to możesz tu napisać, nikomu nie powiem 😉
ja tylko się dowiem, dam znać 😉
Zamienić wszelki tłuszcz na olej kokosowy 🙂
Joanna słyszałam że jest bardzo zdrowy, ale się z nim nie spotkałam jeszcze
Śmiesznie smakują kanapki z olejem 🙂 ale jest zdrowy i cholernie drogi. Podobno odchudza, ale nie wiem od czego ja chudnę.
ja też nie wiem, a chętnie się dowiem 😉
Ja proponuję pić dużo wody, i poćwiczyć z Ewą Chodakowską,ja w ciągu 7 m-cy ćwicząc z Ewą co drugi dzień schudłam 14kg,ale liczy się regularność.
oooo, brawo! 😀
Ja narazie się tylko pilnuję. Nie chcę wprowadzać diety (jestem nieregularna, a karmiac piersia moge tylko zaszkodzic). Ale za miesiac zaczynam remont kapilatny domu, ktory kupujemy i mam nadzieję, że schudne zapominajac że poza pracą trzeba czasem zjeść: D