Cartaventura: Lhasa – niezapomniana podróż do Tybetu
Gra Cartaventura: Lhasa skrywa się w niewielkim pudełku, bardzo poręcznym i praktycznym. Zmieści się nawet w małym plecaku. Nie potrzebujecie wiele miejsca, wystarczy odrobina płaskiego terenu, jasność umysłu i towarzystwo, które wyruszy z Wami w niesamowitą podróż.
Cartaventura to seria interaktywnych gier karcianych, gdzie w pojedynkę lub wspólnie z innymi graczami dokonujemy szeregu wyborów. Przygody osadzone są w historycznych realiach, a mechanika polega na odkrywaniu kart, które na stole stworzą coś w rodzaju mapy, po której możemy się przemieszczać i poznawać bohaterów tej opowieści.
Gra przeznaczona jest dla dzieci od dziesiątego roku życia, jednak wymaga sporej ilości czytania i uwagi. Młodsze rodzeństwo może się przyglądać, ale nie martwcie się, kiedy szybko się znudzi, gdyż gra wymaga skupienia uwagi na prawie godzinę. Dla młodszych dzieci może to być trudne, a nawet dla dziesięciolatka. Wiele zależy od tego, jak rodzice wprowadzą dziecko w grę oraz ich zaangażowania w trakcie rozgrywki.
W niewielkim pudełku znajdziecie:
- 70 kart
- broszurę historyczną
- instrukcję.
Wprowadzenie do historii gry Cartaventura: Lhasa
Jest wiosna 1916 roku, a Wy jesteście dziennikarzem wojennym, który uciekł z piekła okopów. Co noc śnią się Wam koszmary, a pod wpływem książki Alexandry David-Néel przekonujecie wydawcę, by wysłał Was w daleką podróż do Sri Lanki, Indii i Tybetu. Kolonialna rzeczywistość miesza się ze wschodnią mądrością, a waszym zadaniem będzie podejmowanie niełatwych decyzji, zarządzanie finansami i przemierzenie Himalajów w poszukiwaniu Alexandry David-Néel, która jako pierwsza kobieta dotarła do Tybetu, a do zamkniętej stolicy Lhasy przedostała się przebrana za żebraczkę.
Przygotowanie i zasady gry
Przede wszystkim nie podglądajcie wcześniej kart, nie odwracajcie ich na drugą stronę, dopóki gra Was o to nie poprosi. Zarówno stół, jak i koc na łące sprawdzą się, jako idealny obszar do gry.
Rozpakujcie talię z folii i zgodnie z kolejnością czytajcie karty, które poprowadzą Was przez grę. Na pierwszych trzech kartach zawarta jest krótka instrukcja, z wyjaśnieniem, jakie karty należy rozpatrzyć natychmiast, a za jakie musimy zapłacić, by zrealizować ich zadanie. Niektóre karty tworzą mapę, która symbolizuje naszą podróż. Wśród kart znajdziemy także różne przedmioty, które w trakcie rozgrywki mogą przechylić szalę w kierunku dotarcia do celu, do owianego tajemnicą miasta Lhasa i odnalezieniu Alexadry David-Néel.
Cartaventura: Lhasa możemy przechodzić na pięć sposobów. Przed nami na stole tworzy się nie tylko mapa, ale także drzewo decyzyjne, które ostatecznie doprowadzi nas do jednego z zakończeń.
Nasze wrażenia
Nasze pierwsze zwycięstwo okazało się porażką. Jeszcze tego samego dnia odnaleźliśmy drogi do dwóch kolejnych zakończeń. Natomiast parę dni później cały czas czuliśmy niedosyt z tego, co wydarzyłoby się, gdybyśmy jednak podjęli taką, a nie inną decyzję. Gdzie by nas ona zaprowadziła. Decyzja była prosta, musieliśmy poznać ostatnie dwa zakończenia.
Podróżowaliśmy pieszo, pociągiem, płynęliśmy statkiem, a nawet lecieliśmy samolotem. W międzyczasie poddawaliśmy się technikom medytacji, uciekaliśmy z aresztu, czy zwiedzaliśmy plantację herbaty. W tej grze nie ma jednego prawidłowego rozwiązania, jest kilka ścieżek, które nas poprowadzą do celu podróży. Właśnie tę wielość dojścia do zwycięstwa lubimy najbardziej w grach planszowych.
Cartaventura: Lhasa to świetny pomysł na grę, by przedstawić historię, która mogła wydarzyć się naprawdę. Realność wydarzeń, aspekt społeczno-gospodarczy, kolonializm dodają tej grze autentyczności i budują niesamowity klimat. Ta gra rozwija wyobraźnię i poszerza nasze horyzonty z zakresu kulturoznawstwa i historii.
Mocnym atutem w grze są karty, a dokładnie akwarelowe ilustracje, które nawiązują do kultury i estetyki czasów kolonialnych w Indiach. Nie sposób odmówić tej grze umiejętności przeniesienia gracza w inny świat, tak odległy, a jednak tak realny.
Podejmowanie decyzji w grze wiele nas uczy o nas samych, o tym, co jesteśmy w stanie zrobić, by osiągnąć cel. To jest właśnie edukacyjny aspekt tej gry, umiejętność podejmowania decyzji i świadomości konsekwencji, jakie mogą na nas spaść. Jedynym minusem, którego można się dopatrzyć, to spotkanie z białym tygrysem, na którego prędzej, czy później się natkniemy. Nie wiem, czy w realiach chciałabym, aby dzieci podążyły takim samym śladem, jak nasz wojenny korespondent. Tylko w tym momencie miałam zgrzyt z grą.
W serii Cartaventura ukazała się już także historia rodem z czasów Wikingów, Winlandia, a wydawnictwo Muduko planuje wydanie kolejnych pozycji. Nie możemy się doczekać, tak jak kolejnych naprasowanek, to był hit wśród moich dzieci!
Podsumowując, mając wszystko powyższe na uwadze, moją oceną niech będzie stwierdzenie, że chciałabym, aby na pudełku było nasze logo w roli patrona medialnego gry. =D
Tytuł: Cartaventura: Lhasa
Autorzy: Thomas Dupont, Arnaud Ladagnous
Ilustracje: Guillaume Bernon, Jeanne Landart
Wiek: od 10 lat
Liczba graczy: 1-6
Czas gry: 40-60 minut
Wydawca: Muduko
Wpis powstał we współpracy z Muduko
Więcej informacji o grze znajdziesz na stronie GramywPlanszowki.pl | GwP
Zdjęcia: A. Jelinek