Cnoty niewieście w cenie? A gdzie są cnoty męskie?!
Kiedy w mediach wrzało po niefortunnej wypowiedzi jednego z polityków na temat ugruntowywania cnót niewieścich, byłam akurat na urlopie. Gdy wróciłam, temat ucichł, a ja uznałam go za kaczkę dziennikarską sezonu ogórkowego. Niestety, temat jakby wraca i mnie, mamy nastolatki wcale to nie cieszy.
Dochodzą mnie słuchy, że w niektórych szkołach trzeba się „stosownie” ubierać
W ostatnich dniach, a może tygodniach, w internecie pojawiły się doniesienia z różnych stron kraju na temat stosownego ubioru w szkole. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo w końcu szkoła to szkoła i jakoś wyglądać wypada, gdyby rzecz nie dotyczyła tylko dziewczynek. To one mają się ubierać skromnie i nobliwie. Zasłaniać ramiona, łokcie i kolana. Oczywiście także brzuchy, plecy i dekolty.
Co w tym złego? No w zasadzie nic, tyle że te same obostrzenia nie dotyczą chłopców. Wyraźnie mówi się o dziewczynkach, bo to ich niefrasobliwy strój rozprasza chłopców i utrudnia im naukę.
Mamy jesień i o stosowny ubiór nietrudno, ale czas pędzi nieubłaganie i za chwilę znowu będzie maj. I co? Dziewczynki mają się piec w leginsach i długich do pół łydki spódnicach, a chłopcy biegać w krótkich szortach? Dziewczynki w bluzkach z rękawami co najmniej do łokcia, a chłopcy, jaka się akurat trafi?
Nie wiem, dlaczego nikt nie pomyślał o tych biednych dziewczynkach, które będą się pocić z gorąca i tylko marzyć o tym, żeby wrócić do domu i się rozebrać. Już widzę, jak to pozytywnie wpłynie na ich oceny w szkole. A zaraz? Może właśnie o to chodzi? Wszak po co im dobre oceny, skoro i tak mają stać przy garach i dzieci rodzić? Do tego dyplom niepotrzebny.
Chłopcy nie chcą być rozpraszani? A kto im każe patrzeć?
W klasie mojej córki nikt golizny nie prezentuje, bo jakby pora roku nie sprzyja, a z tego, co wiem, ze skupieniem u chłopców i tak bardzo ciężko. W innych klasach jest podobnie. Podejrzewam więc, że nie nagie łokcie koleżanek są tu winne. A co jest? Nie wiem, może to okres dojrzewania, a może fakt, że lekcje są… nudne? Owszem, niektóre są i uczniowie tego nie ukrywają.
Jest jeszcze druga strona tego medalu. Od chłopców nikt nie wymaga, żeby się zachowywali właściwie, bo i po co. To obowiązek dziewczynek, a jak coś będzie nie tak, to one są winne, prawda? Czyli to one są winne przemocy domowej, gwałtów, dyskryminacji? To właśnie chcemy teraz pakować młodym mężczyznom do głów? To kobiety mają dbać o ich komfort? Serio? A gdzie cnoty męskie, które przedwojennym dżentelmenom nakazywały nie patrzeć tam, gdzie patrzeć nie wypadało? O tym się jakoś nie mówi.
Zainteresowanie, wręcz zafascynowanie płcią przeciwną w pewnym wieku jest naturalne. Biologia tak to urządziła i nie ma co z tym walczyć. Czy to źle? No raczej nie. Ja bym powiedziała, że bardzo dobrze. Po to jest okres szkolny, żeby się chłopcy napatrzyli na koleżanki, OSWOILI z tymi nagimi łokciami i kolanami. Dzięki temu w dorosłym życiu nie będą głupieć na widok krótkiej spódniczki. No dobra, niektórzy pewnie będą, ale tylko niektórzy. Większość będzie umiała się właściwie zachować, bo się tego nauczy w szkole. A jeśli się nie nauczy, to co? Dorosłe kobiety też będą nosiły spódnice do kostek niezależnie od okoliczności, coby panów nie denerwować?
I niech mi ktoś wytłumaczy, jak to jest, że to mężczyźni zajmują bardziej eksponowane stanowiska, więcej zarabiają i ogólnie mają łatwiej na rynku pracy (statystyki są nieubłagane), skoro wystarczy im kolano pokazać, żeby przestali głową myśleć?
Jak wygląda ugruntowywanie cnót niewieścich w praktyce?
Opowiem Wam sytuację ze szkoły mojej córki.
Dziwnym zbiegiem okoliczności (albo celowego działania nie wiem kogo) pod koniec zeszłego roku szkolnego, po powrocie do szkoły po siedmiu miesiącach nauki zdalnej, okazało się, że Duśka ma towarzystwo w szafce w szatni. Nagle zaczęły się tam pojawiać czyjeś rzeczy. Jak się okazało, kluczyk do owej szafki dostał pewien chłopiec z czwartej klasy. Rzecz raczej podejrzana, bo po pierwsze szafki przydziela się we wrześniu, nie w maju, po drugie – uczniowie kwitują odbiór kluczy, trzymają w szafkach osobiste rzeczy, ubrania nierzadko są firmowe, i takie dorzucenie kogoś jest co najmniej dziwne. Jednak był koniec roku, Duśka z szafki korzystała mało, ów chłopiec też. Nie robiliśmy afery, zakładając, że we wrześniu rzecz się wyjaśni.
We wrześniu do klasy wkroczyła pani woźna i oświadczyła mojej córce, że ta musi oddać kluczyki do szafki owemu chłopcu, a sama dostanie inną. Powiem Wam tylko tyle: dobrze, że wychowawczyni załatwiła to na drodze pokojowej i do niczego takiego nie doszło, bo gdybym ja do tej szkoły wkroczyła, to nie wiem, czy coś by z niej zostało.
Chcecie wiedzieć, co mnie tak wkurzyło? Po pierwsze mowa o chłopcu, a jakby nie patrzeć, nasza kultura zakłada ustępowanie kobietom. No ale dobra, powiedzmy, że jest równouprawnienie. Mam jeszcze dwa inne argumenty:
– Chłopiec jest młodszy, jest dwie klasy niżej, a hierarchia obowiązuje, nie tylko w szkole, ale i w późniejszym życiu, miejscu pracy chociażby.
– Szafkę dostał przez pomyłkę albo czyjeś celowe działanie (może pani woźnej, nie wiem). Duśka zajmowała ją od dwóch lat.
I teraz miałaby ustąpić chłopcu, bo tak? Bo trzeba te cnoty niewieście ugruntowywać? A jakby tak chłopcu powiedzieć, że jako dżentelmen, uczciwy i dobrze wychowany młody człowiek powinien zwolnić coś, co nigdy mu nie przysługiwało? Gdzie te cnoty męskie ja się pytam?!
Zdjęcie: Pixabay