Dżem z jarzębiny i śliwek do słoików na zimę — przepis na domowe specjały
Dżem z jarzębiny to rarytasik, dla osób lubiących niekonwencjonalne smaki. Próbowałam porównać jego smak do czegokolwiek innego, i jedyne co na myśl mi przychodzi to to, że kojarzy mi się z czymś wytrawnym, pewną słodyczą, która przełamuje goryczkę. Nie wiem, czy to Wam w czymkolwiek pomogło, ale gwarantuję, że gdy spróbujecie tego smaku, już nigdy go nie zapomnicie.
Jarzębina, wbrew złej sławie, jest bardzo zdrowym owocem drzewa zwanego jarzębem (więcej informacji znajdziecie tutaj). Jego owoce są trujące dla ludzi, ale tylko wtedy, gdy spożywa się je surowe. Obróbka cieplna odsuwa na bok ryzyko zatrucia jarzębiną.
Ja nigdy surowej jarzębiny jeść nie próbowałam, ale za to moja teściowa robiła jarzębinę w cukrze, która okazała się fajnym dodatkiem do gorącej herbaty. Tym razem zrobiłam nie owoce w cukrze (ze względu na moją hipoglikemię), ale dżem z jarzębiny, przełamany w smaku śliwkami mirabelkami. Na mirabelki w początku września może być za późno (robiłam dżem 2 tygodnie temu, pod koniec sierpnia), więc jeśli nie macie skąd wziąć akurat mirabelki, wykorzystajcie inne śliwki (np. owoce ałyczy, które u mnie właśnie dojrzewają) lub kruche jabłka — smakują w dżemie równie dobrze. Możecie też pokusić się o dżem przygotowany wyłącznie z jarzębiny, ale przyznam szczerze, że dla mnie jej „czysty” smak jest zbyt intensywny. W przepisie wykorzystałam zagęszczacz typu “żelfix”, ponieważ przy jego zastosowaniu daje się mniej cukru, niż przy tradycyjnym wyrobie dżemów. No i cały proces trwa o wiele krócej, ponadto mniej wartościowych substancji ucieka z owoców i zachowują one ładniejszy kolor.
Dżem z jarzębiny — przepis
Składniki na dżem z jarzębiny:
- 600 g owoców jarzębiny (już po przebraniu)
- 400 g śliwek mirabelek (lub innych, najlepiej o jasnej skórce) po wypestkowaniu
- 350-500 g cukru (ja dałam 350, ze względu na moją hipoglikemię)
- sok z połowy cytryny
- nieco wody do podlania owoców
- opakowanie “żelfiksu” do dżemu (ja wykorzystałam Konfitur-fix firmy Diamant, 1 opakowanie na 1 kg owoców)
Dżem z jarzębiny — przygotowanie podzielcie na dwa etapy
Pierwszy etap — zbieranie jarzębiny
Jeśli zbieracie jarzębinę przed przymrozkami, koniecznie włóżcie ją uprzednio przebraną, umytą i wysuszoną, do zamrażalnika na co najmniej 3-4 doby. Dzięki temu straci część swojej naturalnej goryczki. Jeśli zbieracie ją np. w październiku, już po przymrozkach, wystarczy, że przed gotowaniem zalejecie ją na kilka minut wrzątkiem.
Drugi etap — przygotowanie dżemu
- Jarzębinę przekładam do garnka, zalewam niewielką ilością wody (by nie przywierała, ale nie więcej, niż do poziomu jarzębiny) i gotuję do chwili, aż owoce zaczną pękać. Ja podgotowane owoce przetarłam przez przecierak, podlewając je wodą z gotowania, by pozbyć się irytujących mnie pesteczek — wy nie musicie. Zostawiłam jedynie garstkę nieprzetartych, by dodać je na sam koniec dla efektu do słoiczka.
- Do przestudzonej jarzębiny wrzucam wypestkowane mirabelki (lub inne śliwki), wsypuję “żelfix”, mieszam i czekam do zagotowania. Następnie dodaję cukier, sok z połowy cytryny, po czym jeszcze chwilę gotuję i mieszam. Nie powiem Wam dokładnie ile będziecie trzymać dżem na ogniu, ponieważ „zagęszczacze” miewają innych producentów i mogą mieć nieco inny czas gotowania. Zwróćcie uwagę na opakowanie, tam są wszystkie informacje ważne dla konkretnego produktu. Jeśli chcecie zrobić dżem z samym cukrem (na 1 kg owoców ok. 500-750 g cukru) dosypujcie go po trochę do owoców i próbujcie, czy jest odpowiednio słodki. Dżem gotujcie tak długo, aż cukier się rozpuści a owoce rozpadną i osiągną odpowiednią konsystencję. Dżem powinien być gładki, chyba że lubicie inaczej. Jeśli wyjdzie zbyt gęsty — dodajcie do niego nieco wody i wymieszajcie.
- Gotowy dżem przekładam do wyparzonych słoików (u mnie wyszło z kilograma owoców 6 małych słoiczków), zakręcam mocno i odwracam do góry dnem, przykrywając ściereczką. Nie pasteryzuję — “żelfiksy” nie wymagają tej czynności, zabezpieczają dżem przed psuciem.
- Gdy słoiczki wystygną, przenoszę je do piwnicy.
W podobny sposób zrobiłam dżemy z mirabelek i cukinii, z owoców dzikiego bzu, a jeszcze wcześniej — z czerwonej porzeczki. Wszystkie wyszły pyszne 🙂
Zdjęcia pochodzą ze zbiorów autorki wpisu.