W szkole 4 września 2017

Od kiedy dziecko może samo chodzić do szkoły?


Twoje dziecko jest już wystarczająco zaradne, by samemu chodzić i wracać ze szkoły? Pewnie zastanawiasz się, czy możesz mu na to pozwolić.

Częściowo odpowiedź na to pytanie znajdziesz w  przepisach regulujących zasady ruchu drogowego. Jest tam zapis, że dziecko w wieku do 7 lat może korzystać z drogi tylko pod opieką osoby, która osiągnęła wiek co najmniej 10 lat (nie dotyczy to strefy zamieszkania, ani drogi przeznaczonej wyłącznie dla pieszych). W praktyce znaczy to, że jeśli wracając do domu ma do pokonania choć jedno przejście przez ulicę, gdzie dopuszczalny jest ruch pojazdów, zabronione jest, by skorzystało z niego samo, jeśli nie ma jeszcze 7 lat.

Jeśli maluch ukończył już 7 lat, to może sam pokonywać drogę do i ze szkoły?

Z powyższych przepisów wynika, że tak, ale jest pewien wyjątek. Według kodeksu wykroczeń (Art. 106.) istnieje zakaz pozostawiania bez opieki dziecka do lat 7 oraz dzieci starszych, które nie są na tyle dojrzałe, żeby poradzić sobie w niebezpiecznej sytuacji. Jako rodzic znasz swoje dziecko najlepiej, więc musisz mieć pewność, że sprosta drodze do szkoły i z powrotem.

Jak przygotować dziecko do samodzielnego chodzenia do szkoły?

Przede wszystkim nasza pociecha musi dobrze znać trasę, którą będzie pokonywała. Nie może czuć się niepewnie i mieć wątpliwości, czy w dobrą stronę się kieruje. Powinniśmy zwrócić uwagę na miejsca, w jakich powinna szczególnie uważać. Naszym zadaniem jest nauczenie podstawowych zasad bezpieczeństwa – że poruszamy się po chodniku, na drugą stronę jezdni przechodzimy w wyznaczonych miejscach, przechodzimy na zielonym świetle, a przed wejściem na jezdnię należy się rozejrzeć. Najlepiej pokazać dziecku najłatwiejszą i najbezpieczniejszą trasę i zachęcić, by stale się nią poruszało. Pamiętajmy też, by zaopatrzyć dziecko w odblaski, obowiązkowo, jeśli mieszkamy na wsi, lub droga prowadzi poza terenem zabudowanym. Elementy odblaskowe znacznie wydłużają odległość, z której pieszy jest widoczny, a tym samym zwiększają jego bezpieczeństwo.

Lepiej, żeby dziecko szło samo czy w grupie kolegów?

Są dwie strony medalu – razem jest raźniej. Kolega może być bardziej rezolutny, szybciej zauważy niebezpieczeństwo. Z drugiej strony, jeśli dziecko pójdzie samo, nikt go nie będzie rozpraszał, nie będzie miał się z kim przepychać, wygłupiać, nie będzie narażone na mogące być niebezpieczne chojractwo.

O czym jeszcze warto porozmawiać z dzieckiem?

Warto przedyskutować z dzieckiem różne niecodzienne sytuacje – co powinno zrobić, gdy ktoś obcy zaproponuje, by go podwieźć do domu, jak zachować się, gdy np. zgubi klucze, kogo poprosić o pomoc w razie niebezpieczeństwa itp. Uczulić, aby było zawsze uważne na drodze, bo sama znajomość zasad nie oznacza i nie daje pewności, że inne osoby je stosują.

Subscribe
Powiadom o
guest

63 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anna Miśkiewicz
7 lat temu

Magdalena, cos dla Ciebie 🙂

Eva Sarneska
7 lat temu

10 lat to rozsadny wiek chyba, 7 wydaje mu sie wczesnie. moja corka ma 7, ale nie zostawialabym jej samej na ulicy

Elzbieta Jankowska-Koszela

Moje dzieci same chodziły i 7-mio latka chodzi sama ,to nie przepisy ograniczają tylko my rodzice z młodych ludzi robimy nieudaczników. Miałam 7 lat i całe miasto z nowego osiedla do centrum jeździłam autobusem z kluczem na szyi nie było telefonów ale było zaufanie a dziś dzicz zaraz zboczency gwalciciele porywacze …paranoja

Agnieszka Triebs
7 lat temu

Mój odkąd skończył 7 lat

Jola Cichocka
7 lat temu

Moja córka dzisiaj pierwszy raz sama szła w obie strony, ale miałam stresa

Agnieszka Polak
7 lat temu

U nas ciężko. Córka 9 lat ale przez obwodnice trzeba przejść i niestety nie ma stopka.

Joanna Janicka
7 lat temu

Ten sam wiek i klasa. Dostala zegarek z gps i funkcja dzwonienia. Plan jest na juz ale musimy przejsc wszystkie trasy razem

Anetta Kowalczuk-Wieteska

Na pewno będę zawodziła dziecko do szkoły,ale sama zasuwałam od pierwszej klasy na nogach ….

Irena Kłębczyk-Szkaradek

Moja również ma 8 lat i chodzi do III klasy. Wozimy ją do i ze szkoły. Mieszkamy daleko od szkoły, samodzielne chodzenie przez czas jakiś nie wchodzi w grę.

Haber Izabela
7 lat temu

przecież kodeks drogowy mówi od kiedy dziecko moze isc samo poboczem/chodnikem itd

Elwira Wypych
7 lat temu

Mój ma 8 lat ale nie odważę się go samego puścić. Niby mamy nie daleko do przejścia dwa skrzyżowania ale strasznie niebezpieczne , co chwila są jakieś wypadki a mój synuś straszna gapa nadal Idzie i zazwyczaj buja w obłokach już nie raz go łapałam bo nie zauważył że światło się zmieniło

Weronika Dubielczyk
7 lat temu

Syn skończył w tym roku 7 lat, właśnie zaczął 2 klasę. Przynajmniej jeszcze przez jeden semestr będzie prowadzany i odbierany. Choć planuję jeszcze przynajmniej przez calą drugą klase. Zobaczymy za jakieś pół roku na ile jest „ogarnięty”. Do szkoły ma ok kilometra, jedną drogą mniej, drugą bardziej bezpieczną. Zobaczymy 🙂

Dorot Mal
7 lat temu

14-15 lat

Anna A. Drozdowska
7 lat temu
Reply to  Dorot Mal

Dopiero w tym wieku pozwoliłaś dzieciom chodzić do i ze szkoły samemu?

Dorot Mal
7 lat temu
Reply to  Dorot Mal

Tak, jeszcze nie pozwolilam, ale pozwole dopiero za siedem lat. No moze od 13 roku zycia, zobaczymy.
Mieszkam w Buenos Aires i to nie jest miejsce gdzie pozwala sie dzieciom a w szczegolnosci dziewczynkom na chodzenie samemu.

Anna A. Drozdowska
7 lat temu
Reply to  Dorot Mal

No to faktycznie zupełnie inne realia.

Anna Pyzdra
7 lat temu

mój chodzi sam odkąd skończył 7 lat (2 semestr klasy 1) poszedł jako 6 latek, według prawa gdy skończy 7 już sam chodzić na terenie zabudowanym po chodniku, odbierałam jeszcze ja, w drugiej klasie miał juz 7,5 lat będzie chodził i wracał sam właśnie napisałam zgodę do szkoły by dziecko puszczali po lekcjach do domu, ma zegarek na który mogę dzwonić ma tez gps w tym zegarku, widzę gd gdzie jest, oczywiście zależy jaką dziecko ma tą drogę do szkoły i jaka odległość, u nas jest ok 0,5km kładka + 2 osiedlowe uliczki, moje dziecko jest w tej nielicznej grupie… Czytaj więcej »

Sylwia Jurkowska
7 lat temu

Moje 6 łatki chodziły same wracał ze mną ze względu na przepisy nauczyciele nie mogli ich wypuścić samych dopóki nie mieli po 7 lat

Małgoś Ka
7 lat temu

ja zaczęlam puszczać syna samego dopiero od tego roku szkolnego. Syn rozpoczął IV klasę.

Olga Sroczynska
7 lat temu

Popatrzcie co się porobiło,czy czasy takie, czy my rodzice zwariowaliśmy?moja córka za rok idzie do szkoły, więc wszystko przed nami i juz się zastanawiam na ile i kiedy pozwolę jej samodzielności. Ja mieszkałam na zwykłym blokowisku, do szkoły miałam może 1 km i tylko przez pierwszy tydzień babcia prowadziła mnie do szkoły potem już z kluczem na szyi sama chodziłam i bez problemu.

Anna A. Drozdowska
7 lat temu

No tylko zobacz ile miałaś lat jak poszłaś do szkoły i czy miałaś do przejścia ruchliwą, dużą ulicę (my mamy – wylotowa z miasta, na dodatek bez świateł – sama mam stracha bo jeżdżą jak wariaci i nie raz musiałam „uciekać” z przejścia).

Agnieszka Surmacz
7 lat temu

Też szybko zaczęłam chodzić sama, około 1km do szkoły miałam, ale to były inne czasy… było znaaacznie mniej samochodów na ulicach i ogólnie albo było bezpieczniej albo po prostu nie słyszało się wtedy o pedofilach, porwaniach itd.

Tata
Tata
4 lat temu

Bezpieczniej nie było. Nie było kamer monitoringu,telefonów komórkowych. Za to grasował Trynkiewicz. 😉 Prasa i tv jednak nie straszyła tak ludzi,byla cenzura. Bardziej plotki,miejskie legendy. Samochodów było faktycznie dużo mniej ale ich kierowcy zupełnie nie liczyli się z pieszym i często jeździli po alkoholu. Mówię o latach 80 i wczesnych 90 kiedy ja chodziłem do szkoły.

Elwira Wypych
7 lat temu

Ja również chodziłam sama ? ale do szkoły miała bliziutko przy moim osiedlu stała szkoła przejście tylko przez ulicę na której nie jeździło za dużo aut.

Beata Rak
7 lat temu

Prawnie niby 7 lat. Ale mi sie wydaje ze to szybko. Ja mieszkam w domku przy bardzo ruchliwej ulicy w dodatku jest niebezpieczny zakret a trzeba przejsc na chodnik na 2ga strone. Szzerze nie wyobrazam sobie tego samodzielnego chodzenia. Tir za tirem. Jezdza masakrycznie szybko

Anna Łudczak
7 lat temu

Moja corcia poszla wraca do domu sama od 2 semestru II klasy, ale mamy do szkoly 200m. A ja zawsze na nia czekam w oknie

Kinga Sołtys
7 lat temu

Moja Wika też ośmiolatka ale jest w drugiej klasie. Od pierwszej klasy chodzi sama ale mamy 2 minutki do szkoły.

Justyna Gawliczek
7 lat temu

8 lat, od 2 klasy 2 semestru chodzi sam. Czasami zajdę pod szkołę po niego, ale ogólnie wraca sam.

Ewa Kowalczyk
7 lat temu

Mój synek ma 4 lata wiec narazie o tym nie mysle. Mieszkam na wsi i u nas do szkoly odwozi dzieci gimbus.. Ale jeszcze nie myśle jak to będzie bo mam wrażenie , że dłużej będę żywa i piękna hahahahahah za dużo dotąd myślałam, aż z wrażenia zaczęłam łysieć..to darowałam sobie 😀

Myszka Szylle
7 lat temu

Wszystko zależy od tego jak.daleko jest szkoła w jakiej okolicy i czy samo musi chodzić czy ma rówieśników którzy będą z nim Chodzić a może i nawet starszych kolegów o koleżanki

Anna Naczk-Wittbrodt

A ja polecam rozmpwe z dzieckiem. Moja corka obecnie 11lat w 2 kl sama chodzila miala 10min do szkoly i 1 przejscie dla pieszyc. To bylo szybkie ciecie ale z jej strony mamo robisz mi siare inne dzieci chodza same

Marlena Cieplok
7 lat temu

Ja mam 8 latka w III kl. Będziemy wkrótce przymierzać się do jego samodzielnego chodzenia do szkoły.

Alicja Malinowska
7 lat temu

Ten sam wiek i klasa. Na razie odprowadzam i przeprowadzam. Będę się przymierzać do jej samodzielnego chodzenia do szkoły. Z przychodzeniem niby ok, ale i tak będzie sama w domu. Na razie posiedzi na świetlicy.

Karolina Adamska
7 lat temu

Mój syn miał 6 lat bliżej siedmiu urodziłam synka niepełnosprawnego i nie mogłam go odprowadzać zawsze szedł z kimś starszym od siebie albo podjeżdżał tramwajem jeden przestanek

Anna Kwiecińska
7 lat temu

10

Agnieszka Wojciechowicz

Mój syn do 1 klasy poszedł jako 7 latek a sam do i ze szkoły zaczął chodzić w drugim semestrze 2 klasy.
Oczywiście musiałam napisać oświadczenie do szkoły iż może wracać sam do domu po zajęciach lekcyjnych i na moją odpowiedzialność.

Anna Rogóż
7 lat temu

Nasza jest w tym samym wieku. Do szkoły chodziła kilka razy sama pod koniec roku szkolnego dopiero. Wracać jeszcze nie wracała,ale od tego roku zacznie 🙂 ale zapewne zimą jednak będziemy ją odbierać bo kończy późno,a i w drugim semestrze zaprowadzac bo rano jeszcze ciemno.

Ewa Gołębiewska
7 lat temu

Moja córka zaczęła chodzić sama w połowie trzeciej klasy.

Aneta Warszawska-Główczyńska

Ale zaraz zaraz, mowimy o Polsce? Z tego, co sie orientuje, dziecko do 3 klasy szkoły podstawowej, nie może opuścić budynku szkoły samodzielnie. W dodatku może je odebrać tylko osoba zgloszona przez rodzicow/opiekunów w szkole. Jak wiec dziecko ma wracać samo? Rodzic jedzie, odbiera je, puszcza przed szkołą i idzie w druga strone? Nie rozumiem

Anna Rogóż
7 lat temu

U nas w drugiej klasie dzieci zgłoszone wracaly same. Wychodziły ze świetlicy kiedy im się to podobało i tyle. Same również chodziły. Tak,tak w Polsce 🙂

Ewa Gołębiewska
7 lat temu

Trzeba podpisać papier, że bierze się odpowiedzialność za dziecko w drodze do i ze szkoły.

Anna Rogóż
7 lat temu

Dokładnie

Aneta Warszawska-Główczyńska

To niezle. U nas widocznie jakies wyjatkowr rystrykcje. Choc i tak w zyciu nie puscilabym 7, 8, czy 9ciolatka samego do/ze szkoly

Joanna Czekmiund
Joanna Czekmiund
5 lat temu

Ja też! W życiu! Całkowicie się z Tobą zgadzam, Aneto.

Agnieszka Wojciechowicz

Wszystko zależy jak bardzo odpowiedzialne jest dziecko i jaką ma drogę do szkoły. My akurat mamy bardzo blisko do szkoły bez bardzo ruchliwych przejść więc nie widziałam provbkemuyaby syn w wieku 8,5 lat sam chodził do szkoły ( akurat zaczął sam chodzić w drugim semestrze więc nie wracał po ciemku).

Aneta Warszawska-Główczyńska

Rozumiem. Ja mieszkam niby w niewielkim miescie pod Warszawa, ale niestety moj syn ze szkoly musialby przejsc ruchliwe skrzyzowanie, park, jeszcze gorsze skrzyzowanie ×2 i isc pozniej jakis 1km wzdłuż jednej z glownych drog, a pozniej kolejne 800m roga bez chodnika… Nie wyobrazam sobie tego.

Kinga Karina
7 lat temu

Kiedyś w drugiej klasie już na szyji klucz się nosiło a teraz dzieci do 18 chce Pani dziecko wozić ? 3 klasa spokojnie może iść samo. nie wychowujmy niedojdow

Aneta Warszawska-Główczyńska

Czy ja napisałam, że do 18stki? Mój syn chodzi sam na plac zabaw, do kolegów, na boisko – które są w okolicy, a nie ponad 2 km od domu. Mnie rodzice wozili do szkoły do 6 klasy włącznie, więc rozumiem, że wg Pani jestem niedojdą. To dziękuję bardzo za taką opinię. Widzę, że kultura na tym fp nie obowiązuję, bo za wyrażenie własnego zdania jest się obrażanym. Trochę kultury Pani Kingo, bo przez facebooka widzę, że słoma Pani z butów wystaje.

Anna Pyzdra
7 lat temu

masz błędne informacje, moje dziecko do szkoły samo chodziło w 1 klasie miało 7 lat ( od 2 semestru ) odbierałam jeszcze ja, ale w 2 klasie będzie mieć 7,5lat dziś wypisałam zgodę że może sam wracać, wczoraj na rozpoczęciu dostaliśmy takie kartki w których rodzice zaznaczali które dzieci wracają same do domu

Anna Pyzdra
7 lat temu

jeżeli daje się dziecko do najbliższej szkoły to nie ma problemów zazwyczaj jest ten 1km do przejścia gorzej gdy rodzice wybrali super wypasioną szkołę która znajduje się na drugim końcu miasta no to muszą wozić pewnie i do 15 lat

Łukasz Monter
7 lat temu

Ohoho mama mama co ty nie powiesz ha ha ha

Aneta Warszawska-Główczyńska

To jest najblizsza szkola. Uczylam sie w niej ja (jako dziecko mieszkalam b. blisko obecnego miejsca zamieszkania) i chodzili do niej moi rodzice. 1 szkola w naszym miescie, jedna z jej zachowanych czesci powstala jeszcze na dlugo przed wojna. Z biegiem lat, gdy miasto zaczelo sie rozrastac i zaludniac dobudowano jeszcze 2 szkoly, jedna jest od nas 5 km, druga 8 km 🙂 W planach jest budowa kolejnych szkol, jednak jak znam zycie, gdy do tego dojdzie, moj syn skonczy juz studia 🙂

Anna Szydlowska
7 lat temu

Pozatym wszystko zalezy gdzie mieszkasz jaka okolica jaka droga. Moja corka bedzie musiala jak pojdzie do szkoly przejsc bardzo ruchliwa uloce z swiatlami dzielonymi czyli miedzy 2 pasmowka bedzie musiala sie zatrzymac bo raczej nie zdazy i serio w zyciu w 2 czy 3 klasie nie pozwole aby szla sama bo zejde na zawal.

Justyna Ruszkiewicz
7 lat temu

7 lat

Paulina Samelska
7 lat temu

Wczoraj na rozpoczęciu roku szkolenego policjantka mowila, ze prawnie dziecko 7 letnie moze juz wracac i chodzić samo do szkoly

Agnieszka Kołodziejczyk

Tylko wedlug przepisow drogowych. Wedlug prawa rodzinnego dziecko do 12 roku zycia bez opieki – winni sa rodzice.

Tata
Tata
4 lat temu

Podaj paragraf na tę rewelację. Pierwszy raz słyszę taką bzdurę. 12 latek wszędzie.chodzi sam i może nawet mieć młodsze rodzeństwo pod opieką.

Anna Pyzdra
7 lat temu

moje dziecko też samo chodzi gdy skończyło 7 lat według prawa może się samo poruszać takie dziecko, a odpowiadać za nasze dzieci tak naprawdę odpowiadamy do 18-stki jak się coś stanie, jak dziecko coś narozrabia

Astra
Astra
5 lat temu
Reply to  Anna Pyzdra

jest pewna różnica między odpowiedzialnością cywilną (gdzie dziecko „narozrabia”) a karną, gdy „narozrabia” rodzic poprzez niesprawowanie należytej opieki

Karolina Rozbiewska
7 lat temu

Moja poszła do pierwszej klasy i dziś sama wraca szkolnym autobusem odbieram ja z przystanku

Anitka Guza-Bielarz
7 lat temu

Moja poszła jako 6 latka do 1 klasy i od 2 semestru sama wracała mamy bardzo blisko przystanek i drogę którą rzadko coś jedzie

Marta
Marta
6 lat temu

Wszystko zależy od wielu czynników ale w głównej mierze od lokalizacji miejsca zamieszkania względem szkoły. Przykładowo mój syn ma 11 lat ale mieszkamy pod miastem (czyt. na wsi) i do szkoły jest co prawda niedaleko bo około 700m. ale na prawie całym tym dystansie jest droga bez chodnika. Droga, o sporym natężeniu ruchu pojazdów zarówno osobowych ale z racji wsi również traktorów, kombajnów itp. Oczywiscie, gdybym mieszkał w mieście na jednym osiedlu miał szkołę, nawet oddaloną od 1km to syn chodziłby już pewnie ze 2 lata samemu. W tej sytuacji nie puszczę go samego jeszcze minimum rok, pójdzie sam w… Czytaj więcej »

Anita Kot
Anita Kot
6 lat temu

ja ma 12 lat i mnie mama prowadza choć nie chcę 🙁

Emocje 31 sierpnia 2017

Jedyne, co mnie teraz pociesza, to dieta. Może przy okazji schudnę

Zdrowie to człowiek docenia, jak traci, mówię Wam. I nie po to Wam to mówię, żebyście mi klaskali, tylko żebyście docenili wcześniej. Jak nie, to się obudzicie z ręką w nocniku, jak ja. Bo ja to się za brzuch łapię już kilka razy dziennie.

Gdybym miała mieć do kogokolwiek pretensje o swój obecny stan zdrowia, to w pierwszej kolejności naplułabym w twarz lekarzowi, który mnie badał, gdy miałam 15 lat. Już wtedy skarżyłam się na męczące bóle w prawej połowie brzucha. Pojawiały się rzadko i w sumie dawało się je znieść, no ale jednak pojawiały się, a przecież nie powinny. Lekarz walnął mnie zdrowo w brzuch i stwierdził, że jak nie boli, to nic mi nie jest. Bardzo zabawne. Zabolało, bo mnie walnął. Powiedział mi jeszcze, że jestem zdrowa i sobie wymyślam.

Wiele lat musiało minąć, żebym zrozumiała, że to były pierwsze objawy problemów z woreczkiem żółciowym. Za wiele. Może gdybym wiedziała wcześniej, dałoby się to jakoś po ludzku wyleczyć i nie musiałabym dać sobie tego woreczka wyciąć. Mądry Polak po szkodzie.

Brak woreczka potraktowałam obojętnie, nie ma, to nie ma, nie ja pierwsza i nie ostatnia. Ponoć na świecie przeprowadza się rocznie sto tysięcy takich zabiegów. Na początku nawet pilnowałam diety, potem przestałam. Nie jem mięsa, więc i tak najtłustsze potrawy na mój talerz nie trafiają. Po roku rolę woreczka miały przejąć rozszerzone drogi żółciowe. Może i przejęły, ale ja zaczęłam zauważać inne problemy. Bóle brzucha pojawiały się znikąd i trudno je było do czegokolwiek przypisać. Jakieś takie niewyraźne i niejednoznaczne. Pogadałam z wujkiem Google, bo niby czemu nie, ale od niego ciężko się czegoś dowiedzieć. W zasadzie ten facet stawia zawsze tę samą diagnozę: rak. Nie wiadomo czego, ale na pewno rak. Dobrze, że babcia mnie uczyła, żeby facetom nie wierzyć, bo by mnie ten doktorek Gugl wykończył nerwowo. Przekopałam też internet, żeby znaleźć wszystkie przyczyny uczucia pełności i ciężkości, bo czułam się wiecznie, jakby mi ktoś rozgotowanych ziemniaków do brzucha napchał (a przecież ich nie jem!), ale nie znalazłam jednoznacznego rozwiązania swoich problemów.

Poszłam krok dalej. Dałam sobie zrobić gastroskopię (nigdy więcej za nic w świecie!!!), dowiedziałam się, że mam nadżerki na żołądku. Dla niewtajemniczonych – nadżerki to pierwsze stadium wrzodów. Przestałam pić kawę i jeść ostrą chińszczyznę. Przez jakiś czas jakby było lżej, ale tylko przez jakiś czas.

W tak zwanym międzyczasie zrobiłam sobie rutynowe badania, które wykazały, że amylaza (hormon trzustki) mi rośnie. No szlag by to trafił i małe szlaczki na dodatek! Najpierw woreczek, potem żołądek, a teraz to?? Wujek Google jak to wujek Google, uznał, że mam raka, albo jestem alkoholiczką. Z dwojga złego alkoholizm łatwiej wyleczyć, mimo to wybór jak między dżumą a cholerą. Nie piję takich ilości alkoholu, żeby mi miały przewód pokarmowy wykończyć, zaczęłam szukać dalej. No i tu kółeczko się zamyka, trzustka potrafi zwariować po usunięciu woreczka. No mówię Wam, wszystkiemu winien ten pierwszy lekarz, że też nie zapamiętałam jego nazwiska, psia go mać. Jak nic poszłabym go opluć!

Na wizytę do specjalisty pójdę w październiku, tego roku. Na NFZ. Powinnam się cieszyć, że nie za dwa lata. Ale wszelkie badania zrobię sobie prywatnie sama. Trzeba ten proces zdrowienia przyspieszyć, bo od tego chorowania, to się coraz bardziej chora czuję. A ja naprawdę nie mam czasu chorować. Także, jeśli jesteście zdrowi, to doceniajcie ten stan, a jak coś boli czy strzyka to szukajcie przyczyn, aż znajdziecie. Jak nie zaczniecie szukać teraz, to potem znajdziecie za dużo. Tak jak ja. Jedyne co mnie teraz pociesza to dieta. Może przy okazji schudnę?

 

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Julka Dydak
7 lat temu

Niestety nie tylko ty jedna cierpisz za nieprzemyślaną decyzję konowała. Pewnie tak go nauczyli na studiach, jak coś boli to należy wyciąć ? Bez woreczka jest ciężko,ja na razie mam. Ale tak jak piszesz słyszałam że prace woreczka po jakimś czasie przejmują drogi żółciowe. I normuje się wszystko, ale dietamusi być Współczuję serdecznie że trafiłaś na takiego lekarza.

Emocje 31 sierpnia 2017

Wspomnienia, które można dotknąć

Wakacje to piękny i bez wątpienia bardzo wyczekiwany czas błogiego lenistwa i korzystania z uroków lata. Za planowanie urlopów, bliższych lub dalszych wycieczek, zabieramy się zazwyczaj kilka miesięcy wcześniej. I bardzo dobrze, bo dzięki temu nie tylko jak najpełniej wykorzystamy ten czas ale i zbierzemy niezwykłe wspomnienia.

W ekwipunku każdego urlopowicza główną pozycję na liście rzeczy koniecznych zajmuje aparat. Nieważne czy profesjonalny, czy w telefonie, ten gadżet  pozwala uchwycić momenty, które chcemy zachować w pamięci. Co prawda piękno tego, co nas otacza chłoniemy wszystkimi zmysłami, ale to fotografie pozwalają wyrwać takie momenty ze szponów zapomnienia. Z czasem pamięć zaciera szczegóły i bywa, że to właśnie rzut okiem na zdjęcie, pozwala przywołać z jej głębin wszystko to, co tak bardzo cieszyło nas w wakacyjnym czasie.

Jednak gdy wracamy do domu z głową pełną wrażeń, popełniamy grzech zaniedbania i najczęściej nasze zdjęcia zostawiamy tam, gdzie zostały zrobione – w pamięci telefonu i aparatu lub przesyłamy je na dysk twardy komputera i zgrywamy na płyty. Po czym o nich zapominamy, aż do kolejnych porządków, czy to na półce z płytami czy katalogach w komputerze.

Szkoda, by w ten sposób piękne wspomnienia towarzyszyły nam jedynie od czasu do czasu. Ja osobiście wolałabym mieć je na półce i sięgać do nich za każdym razem, gdy przyjdzie mi ochota znów nacieszyć oczy błękitem nieba, wspomnieniem ciepłych promieni słonecznych i cudownego czasu, który spędziłam z rodziną.To fantastyczna terapia, szczególnie skuteczna na zbyt krótkie i szare jesienno-zimowe dni. Poza tym, to cudowny prezent dla rodziców na święta

Przy okazji powiem wam, co ja zrobiłam z moim fotografami. Oczywiście nie będę kłamać, to działanie należy do chlubnych wyjątków, gdyż do tej pory gromadzone przeze mnie zdjęcia były przechowywane w cyfrowym zapisie na karcie pamięci aparatu. Sama sobie obiecałam więcej tego błędu nie popełniać i was zachęcam do tego samego.

Już kiedyś pisałyśmy na blogu o możliwości sprezentowania sobie lub bliskim niezwykłej fotoksiążki Printu. I tym razem postanowiłam skorzystać z możliwości wykonania egzemplarzy fotoksiążki z wakacji i chętnie podzielę się z wami ułamkiem moich wspomnień.

Gdy wydobyłam zdjęcia z czeluści komputera (po roku), wybrałam kilkadziesiąt najpiękniejszych fotografii z wycieczki do Krakowa. To miasto ujęło nas absolutnie wszystkim! Pogodę mieliśmy tak cudowną, że aż żal tego nie wspominać, więc fotografie mojej rodziny wyszły po prostu bajecznie. Tak, wiem, zapewne nie jestem obiektywna, ale gdy patrzę na te zdjęcia właśnie takie mam odczucia 😉

Kiedy przyszło do wykreowania własnych fotoksiążek, uzbroiłam się nie tylko w ogromną ilość zdjęć do selekcji, ale także w kilka godzin wolnych od obowiązków. Nie oszukujmy się, jeżeli z tysiąca zdjęć z tygodniowego wyjazdu chcecie umieścić kilkadziesiąt w fotoksiążce, musicie wybrać te najlepsze, a to wymaga czasu. Udało mi się to w jedno popołudnie. Zresztą, były to godziny wykorzystane w doskonałym nastroju, bo przeglądanie takiej ilości zapisanych wspomnień jest po prostu niezwykłe. Byłam wtedy w ciąży z trzecim dzieckiem i aż mi się buzia uśmiechała, kiedy trzymając małego na kolanach, znów przeglądam fotografie z brzuszkiem.

Gdy już wybrałam wszystkie potrzebne zdjęcia, wystarczyło abym przeciągnęła je w programie kreatora na odpowiednie pola w wybranym szablonie. Tam możliwości jest od groma, wybieracie kształt, rozmiar swojej fotoksiążki i motyw przewodni. Sami decydujecie o wyglądzie każdej poszczególnej strony i robicie to, na co macie ochotę. Daję słowo, że jeśli tylko podejdziecie do tego z otwartą głową, wyjdzie wam prawdziwe cudo, które z dumą będziecie prezentować rodzinie i znajomym. Ja, gdy tylko otrzymałam fotoksiążki, pierwsze co zrobiłam, to usiadłam z dziećmi pokazując im raz jeszcze to, co miało miejsce w poprzednie wakacje. Nawet pojawiła się nieśmiała łezka wzruszenia, gdy po raz kolejny oglądałam piękną ciążową sesję, wykonaną w końcówce sierpnia. Niezwykły klimat, wyjątkowe miejsce i takie same wspomnienia.

Myślę, że za kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, gdy będę sięgała do fotoksiążek z zapisanymi przeze mnie wspomnieniami, nadal będę czuć taki sam zachwyt i nostalgię za tym co było tak piękne i tak szybko przeminęło. Jeśli więc sami macie zdjęcia godne wyciągnięcia z czeluści dysku twardego komputera, posłuchajcie dobrej rady cioci Mani i zróbcie własne fotoksiążki. Jedno wam mogę powiedzieć –  na pewno nie pożałujecie. A satysfakcja i duma ze swojego dzieła będzie wam towarzyszyć za każdym razem, gdy po nie sięgniecie.

To na pewno nie ostatnia moja fotoksiążka, a kolejne sprawię jako prezent dla rodziców, przecież życie niesie ze sobą wiele chwil wartych takiego uwiecznienia. Nie sądzicie?

Fot. Ż. Kańczucka

Subscribe
Powiadom o
guest

13 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Julka Dydak
7 lat temu

Niestety nie tylko ty jedna cierpisz za nieprzemyślaną decyzję konowała. Pewnie tak go nauczyli na studiach, jak coś boli to należy wyciąć ? Bez woreczka jest ciężko,ja na razie mam. Ale tak jak piszesz słyszałam że prace woreczka po jakimś czasie przejmują drogi żółciowe. I normuje się wszystko, ale dietamusi być Współczuję serdecznie że trafiłaś na takiego lekarza.

Ewa Kowalczyk
7 lat temu

Mam foto książkę ślubną piękna rzecz.

Sylwia Wnuk
7 lat temu

Moje do tej pory na pendrive i komputerze są ostatnio przeglądane by zrobić z nich albumy bo trochę szkoda jak wszystko przepadnie.

Aneta Kiljan
7 lat temu

U mnie na półce stoi już 5 fotoksiążek z wakacji i jedna podsumowująca trzy lata przedszkola mojego syna. Bardzo lubię tego typu formę przechowywania wspomnień. Z setek zdjęć starannie wybieram te najciekawsze, najważniejsze, najpiękniejsze i powstaje fotoksiążka, którą z przyjemnością się ogląda 🙂 W każdej książce wykorzystana jest taka sama czcionka więc stanowią one jakby odrębne części jednej całości, którą mam nadzieję w kolejnych latach uzupełniać o kolejne wspomnienia.

Aneta Wnuk
7 lat temu

Ja do tej pory trzymałam na komputerze A teraz raz na kilka miesięcy będę wszystkie wywoływać ewentualnie drukować

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Aneta Wnuk

ja też kiedyś trzymałam, aż wtedy dysk szlag trafił … nie wspomnę o mojej wściekłości i rozpaczy w tym dniu 😉

Aneta Wnuk
7 lat temu
Reply to  Aneta Wnuk

Mialam wlasnie to samo. ?

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Aneta Wnuk

ehhhhh, szkoda gadać.

Litka
Litka
2 lat temu
Reply to  Aneta Wnuk

Jak tak trzymam nagrania na kompie. Mamy dużo filmów bo mamy kamerę sportową z Lamax z Lamaxa. Ja robię fotki, mąż robi filmy. 🙂 dobrze się to uzupełnia. Filmy utrwalają troszkę inaczej ;)) Pozdrawiam!

Patrycja Gaj
7 lat temu

Bardzo lubie fotoksiążki :-), co roku, pod koniec robię takie „zestawienie roczne” 😉 naszej rodzinki i naszych różnych wydarzeń. Na Boże Narodzenie dostają w prezencie teściowie i moja mama, jeden egzemplarz dla nas. Staram się zrobic podobnie tzn. ten sam rozmiar, podobna okładka, żeby albumy tworzyły całość i tak od 2013 r. powstaje kolejny album 🙂 Samo wykoananie zabiera dużo czasu, ale dla mnie to przyjemne i releksujace zajęcie.

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Patrycja Gaj

Jak pięknie 🙂

Kinga Sołtys
7 lat temu

Super! Ja już tyle razy się za to zabieram i wciąż brakuje czasu… 🙁

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Kinga Sołtys

też tak kiedyś miałam, ale się zmobilizowałam. Uwielbiam oglądać nasze zdjęcia 🙂

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close