Zabawa 27 września 2015

Mali smakosze z wyboru, czyli jak namówić niejadka do jedzenia?

Niemal co drugie polskie dziecko z przedziału wiekowego od dwóch do trzech lat jest niejadkiem. Do takiego wniosku doszli kilka lat temu pracownicy Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, a wyniki ich badań wydają się naprawdę szokujące – ok. 39% dzieci w tym wieku kaprysi przy jedzeniu i całkowicie odmawia jedzenia pewnych produktów spożywczych. Tylko czy miano niejadka jest w każdym przypadku naprawdę zasłużone? I czy za każdym razem trzeba się rzeczywiście martwić? A może istnieją sprawdzone sposoby na to, by z zadeklarowanego niejadka uczynić małego smakosza? Na szczęście nie jest to niemożliwe.

Nie zmuszaj do jedzenia

Czy Twoje dziecko zawsze musi zjeść posiłek do końca, nawet wtedy, gdy nie ma na to ochoty? Jeżeli tak, to jesteś na dobrej drodze do tego, by odmowa zjedzenia obiadu była dla niego doskonałą okazją do zamanifestowania buntu. W ten sposób na pewno nie nauczysz dziecka racjonalnej diety. Niestety, do zjedzenia posiłku do końca (nawet wtedy, gdy towarzyszy temu uczucie sytości) zmusza swoje dzieci co czwarty Polak. A badania przeprowadzone w USA na przedszkolakach dowiodły, że dzieci zmuszane do jedzenia przy tradycyjnym akompaniamencie brzmiącym „zjedz całą zupę” odpowiadają najczęściej – „nie lubię”!

Rodzic decyduje o tym co je, a dziecko o tym – ile je

Zamiast zmuszać dziecko do zjadania dań do końca lepiej trzymać się modnej ostatnio zasady: ja mówię co jesz, a Ty przynajmniej spróbuj. W ten sposób uczymy dziecko poznawania nowych smaków, otwartości na nowinki kulinarne, a przede wszystkim jesteśmy w stanie dostarczyć mu wszystkich potrzebnych do rozwoju składników odżywczych. Warto spróbować, zwłaszcza jeżeli Twoje dziecko z własnej woli sięga tylko po bułkę z miodem i płatki na mleku.

A co, jeżeli dziecko spróbuje tylko i skrzywi się, odmawiając dalszego jedzenia? Trudno, próbuj dalej. Ale warto pamiętać o tym, że jedno podejście do zjedzenia danej potrawy to zdecydowanie za mało. Możliwe, że następnym razem twarda kalarepka lub nielubiany dorsz okaże się największym przysmakiem na świecie.

Nie oszukuj

Znienawidzone warzywa schowane pod ziemniaczkami, pietruszka upchnięta w pulpecie i inne domowe fortele to najlepszy sposób, żeby za jednym zamachem zniechęcić dziecko do jedzenia i sprawić, by przestało nam ufać. Nie ma zatem sensu stosowanie się do starych babcinych porad, powtarzanych często w kolorowych poradnikach i na portalach internetowych – oszukiwanie dziecka nie działa i przy okazji naraża na szwank nasz autorytet. Zamiast przemycać nielubiany koperek w sosie (zresztą dziecko i tak go wyczuje), lepiej umówić się z małym smakoszem na pewne zasady. Niech nie wyklucza żadnych produktów bez spróbowania, ale gdy nasze dziecko konsekwentnie odmawia jedzenia niektórych warzyw, zup czy kotletów, nie zmuszajmy go do tego. Naprawdę nie wszyscy muszą zajadać się mielonymi.

Gotuj z dzieckiem

Jeżeli naprawdę chcesz dobrze poznać kulinarny gust Twojego dziecka, zaproś go do wspólnego gotowania. Na dobry początek nie muszą być to wymyślne potrawy – wystarczy, że upieczecie tartę z warzywami albo usmażycie placki z jabłkiem i bananem. Ważne, aby przygotowanie potrawy nie zajęło wiele czasu, a tym samym nie znudziło dziecka (lepienie dwustu pierogów zostaw na inną okazję). W ten sposób zachęcisz dziecko do eksperymentów ze smakami i masz niemal stuprocentową pewność, że obiad będzie zjedzony. I przy okazji będziecie się dobrze bawić.

Inspiruj do poznawania smaków

Często popełnianym błędem jest unikanie pewnych specyficznych smaków (np. gorzkich lub ostrych potraw) tylko dlatego, że tak się w domu przyjęło. To może sprawić, że dziecko zniechęci się do poznawania kolejnych ciekawych dań. Bo po co próbować jeść wytrawne sałatki, skoro kluski z cukrem i cynamonem są takie pyszne? Zamiast zamykać się w obrębie kilku podstawowych smaków zaproponuj dziecku ekscytującą przygodę – pozwól mu spróbować krewetek w sosie sojowym, oliwek albo grillowanej cukinii. Być może okaże się, że to Ty nie wiesz, co dobre!

Ogranicz słodycze

Jeżeli Twoje dziecko ze wszystkich sił unika jedzenia marchewki, krzywi się na widok każdej z istniejących zup, stanowczo odmawia sałatki, za to po kątach podgryza batoniki i chrupie prażynki, to musisz spojrzeć prawdzie w oczy – ono nie jest niejadkiem, tylko je słodycze między posiłkami. W efekcie dostarcza swojemu ciału pustych kalorii (opakowanych w sztuczne substancje wzmacniające smak, konserwanty i nasycone tłuszcze), a nie zapewnia witamin ani minerałów. Pamiętaj o tym, że w słodyczach nie znajdziesz potasu, cynku ani witaminy D, natomiast w sałatce ze świeżych warzyw (najlepiej z dodatkiem pestek dyni) będzie tych składników pod dostatkiem.

Naucz bliskich pić wodę

Dorosły człowiek w ciągu doby pije średnio od 2,5 do 4 litrów wody. Dziecko w wieku szkolnym powinno wypijać jej od 1,5 do 2 litrów dziennie. Czy naprawdę chcesz, żeby bilans ten był uzupełniany słodzonymi napojami? Nawet soki owocowe bywają dosładzane sporą ilością cukru, dlatego najlepiej zainwestować w naturalne, niesłodzone soki tłoczone oraz przyzwyczajać rodzinę do picia wody mineralnej. W ten sposób zapotrzebowanie na mikroelementy zostanie zaspokojone, gospodarka wodna organizmu nie będzie naruszona, a ponadprogramowego cukru sobie oszczędzimy. Ile cukru znajduje się w litrze oranżady? Sprawdź na etykiecie, na pewno Ci się to nie spodoba.

Ty również jedz zdrowo

Co z tego, że ułożysz swojemu dziecku idealnie zbilansowaną dietę i jakoś namówisz je do współpracy w konsekwentnym trzymaniu się jej zasad, jeżeli reszta rodziny je niezdrowo? W wypracowywaniu właściwych nawyków żywieniowych najważniejszy jest dobry przykład. Jeżeli podjadasz między posiłkami, pijesz słodzone napoje zamiast wody czy naturalnego soku, a w dodatku unikasz warzyw i owoców, nie możesz się dziwić, że Twoje dziecko woli fast food od domowego obiadu. Jedz zdrowo – skorzysta na tym cała Twoja rodzina!

Autorką wpisu jest Weronika Holeniewska.
Konsultacja: Kaja Karwowska z http://www.wygodnadieta.pl/

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Wcześniak i co dalej
Wcześniak i co dalej
8 lat temu

Bardzo fajny wpis i w pełni się z nim zgadzam. Moje dziecko ma rok i czasem jak się rzuci u kogoś na obiedzie na jedzenie to aż mnie to krępuje, że tak się zachowuje jakby w domu nic nie jadł. Ale jak widzi coś co lubi to nie ma przebacz. Od początku nie zmuszałam go do jedzenia. Czasem zjadł nic, czasem zdarzyło mu się zjeść pół kalafiora. I ja jestem zadowolona z tego jak je. Rośnie ładnie i rozwija się świetnie. Ale wg mojej mamy je za mało. I tu nawiążę do wprowadzenia: czy naprawdę każde dziecko z łatką niejadka… Czytaj więcej »

Mikołaj Piotr Borkowski

Mnie namówiła babcia, jak miałem 11 lat, ucząc robić sos pomidorowy. Wtedy miałem mocną niedowagę i , dziś balansuję na granicy otyłości…

Kulinaria 26 września 2015

Risotto z boczniakami

Nadeszła jesień, a wraz z nią pojawiły się w lesie grzyby. Jednak nie o grzybach leśnych będzie tu mowa. Te grzyby hodowlane, spokojnie, bez trudu zbierania z runa leśnego znajdziecie na półce sklepowej – mowa o boczniakach. Z tej grupy każdy zna pieczarki a boczniaki, często nieznane, kryją się w ich cieniu. To duży błąd, gdyż to grzyby o niezwykłych właściwościach zdrowotnych.

Takie niepozorne, a dostarczają łatwo przyswajalnego białka, kwasu foliowego, aminokwasów, witamin z grupy B i soli mineralnych. Wykryto w nich także obecność lowastatyny obniżającej poziom cholesterolu we krwi. Spożywanie boczniaków ostrygowatych prowadzi do obniżenia poziomu cukru we krwi, co może być wykorzystywane w profilaktyce i leczeniu cukrzycy. To zdrowe i bardzo smaczne grzyby, które w kuchni można przyżądzać na wiele sposobów. Dziś chce przedstawić przepis na risotto z boczniakami. Danie szybkie, smaczne i łatwe w przygotowaniu.

Składniki:

  • ok. 400g świeżych boczniaków
  • 250 g ryżu (1 szklanka)
  • ok. 1 litra gorącego bulionu
  • 60 g masła + dodatkowo łyżka masła do usmażenia boczniaków
  • 1 cebula, bardzo drobno posiekana
  • śmietana 18% (mały kubeczek)
  • sól i świeżo mielony pieprz, do smaku
  • świeży koperek

Przygotowanie:

  1. Boczniaki myję, osuszam, i kroję w grubszą kosteczkę.
  2. Na patelni rozgrzewam łyżkę masła, wrzucam grzyby, doprawiam solą i pieprzem. Smażę przez ok. 7 min, aż zmiękną i podsmażą się na złoty kolor.
  3. W międzyczasie kroję cebulę na drobną kosteczkę.
  4. Na tej samej patelni do przesmażonych grzybów dodaję połowę masła i smażę na nim cebulę, aż się zeszkli.
  5. Do tak przesmażonej cebuli i grzybów, dodaję  kubeczek 18% śmietanki i trochę koperku. Wszystko dokładnie mieszam.
  6. Na koleją dużą patelnię wrzucam ryż i mieszam go z masłem. Smażę przez 2 – 3 min. Stopniowo dolewam gorącego bulionu – po jednej łyżce wazowej. Mieszając, czekam, aż cały bulion się wchłonie, po czym powtarzam czynność. Do momentu, aż ryż będzie miękki i kremowy, ale nie rozgotowany!.
  7. Doprawiam solą i pieprzem.
  8. Tak przygotowane risotto wykładam na talerz i posypuje pozostałym koperkiem.

DSC01131

DSC01137

Zdjęcia: Sylwia

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Magda
Magda
8 lat temu

Jeszcze nigdy nie miałam okazji spróbować tych grzybów. Ciekawi mnie ich smak, bo zdjęcie wygląda niesamowicie smakowicie 🙂

Dom 25 września 2015

Muszę nauczyć moje dziecko kłamać

Pozwalam mojemu dziecku oglądać „Na dobre i na złe”. Może nie tyle pozwalam, co przecież w łazience nie zamknę, gdy sama oglądam. Czasem mam z tego powodu wyrzuty sumienia, ale potem przypominam sobie, że ja w jej wieku nie tylko oglądałam „Szpital na peryferiach” ale też „Czterech pancernych i psa” oraz „Stawkę większą niż życie”.

Jeśli chodzi o telewizję, to moje dziecię jest dosyć wytresowane, jak widzę, że w filmie zaraz będzie scena, której nie powinna zobaczyć, to każę jej się odwrócić. Ale rzadko się to zdarza, w końcu to film familijny niemalże, w niedziele leci, tuż po obiedzie. No dobra, my oglądamy w środy, ale tak czy siak w niedziele też jest.

– Mamusiu, a jak ten pan miał wypadek, to dlaczego strażacy mu pomagają, a nie karetka?

To akurat było łatwe.

– Strażacy nie tylko gaszą pożary, ale też pomagają przy różnych wypadkach, bo mają w swoich samochodach odpowiedni sprzęt, którego w karetce nie ma.

– Co na przykład robią?

– Usuwają drzewa z ulic, rozcinają samochody po wypadkach, wypompowują wodę z zalanych domów, różne rzeczy robią.

Porozmawiałyśmy sobie chwilę o pomaganiu i rolach różnych służb, oki, kiedyś trzeba, film jest pożyteczny jak widać.

 

– Mamusiu, a prawda, że jakby dziecku tak musieli nogę składać, to by dziecko się bardzo bało na tej operacji?

Bałoby się na bank, ale przed operacją. Ale tego też jej nie powiedziałam.

– Dziecko by spało tak jak dorosły. Dostaje się w kroplówce takie specjalne leki i się śpi, i nic się nie czuje. Ja nic nie czułam przy operacji. Dziecko też by nic nie czuło.

– A na przykład trąbka albo gwizdek by mogły dziecko obudzić, prawda?

Film miałam oglądać, czy mi się wydaje?

– Nie kochanie, gwizdek ani trąbka też nie. Dopiero jak się przestaje leki dawać, to się człowiek budzi. Trzeba kroplówkę odłączyć.

Tak między nami: nie mam pojęcia, czy trzeba odłączyć czy podać inne leki, nie mówcie jej, niech myśli, że wiem wszystko 😛

 

Potem niestety było gorzej. 

– Mamusiu a dlaczego ta dziewczynka okłamała tę panią kurator?

– Bo jakby powiedziała prawdę, to by poszła do domu dziecka, a nie chciała tam iść.

Za to ja jestem zbyt prawdomówna. Przecież mogłam po prostu powiedzieć, że była niegrzeczna.

– Ale dlaczego? Przecież nic złego jej się nie dzieje.

No i przyznaję bez bicia, tu mnie zapowietrzyło. Rozmyłam temat. Jak ja mam wytłumaczyć sześcioletniemu dziecku, że system działa tak, a nie inaczej? Że system ma kompletnie w dupie, że pan doktor chce się dziewczynką zająć, ma duży dom i dużo pieniędzy, ale zna dziewczynkę bardzo krótko i to jest przeszkodą? Że systemu kompletnie nie obchodzi, że pan doktor znał kiedyś mamę dziewczynki, która teraz leży nieprzytomna w szpitalu? Że zdaniem systemu w domu dziecka jest dzieciom dobrze, kiedy nie jest żadną tajemnicą, że to wylęgarnia patologii?

Ja Wam tu nie zadaję retorycznych pytań, Duśka nie odpuszcza trudnych tematów, znam ją, wróci do tej rozmowy. A jak nie wróci to będzie gryzła w sobie, więc tak czy siak ja muszę jej wytłumaczyć, jak działa system i jak się w nim poruszać. Tylko jak ja mam to zrobić, skoro do tej pory uczyłam ją, że kłamstwo jest złe, a teraz nagle muszę nauczyć, że czasem jest jedynym wyjściem? Naprawdę muszę nauczyć moje dziecko kłamać, bo inaczej spotka je coś złego?!

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Elżbieta Bień
8 lat temu

Ciężki temat, sama nie wiem jak bym to rozegrała.

Joanna Pawlińska
8 lat temu

Ja pierwszy raz musiałam dziecku wyjaśniać, że czasami system a właściwie ludzie w tym systemie postępują niewłaściwie kiedy dziecko wróciło ze szkoły z próbka kremu, zdecydowanie zbyt mocnego, i ze stwierdzeniem, że nauczycielka powiedziała, że jest najlepszy a przecież nauczycielka by jej nie okłamała. Zostałam zmuszona do podważenia tego co sama wpajałam przez lata. Autorytet reszty nauczycieli też na tym ucierpiał. Po prostu dziecko przestało nauczycielom ufać. U mnie to trafiło na okres buntu, co pewnie nasiliło reakcję. Prędzej czy później będziesz musiała się zmierzyć z szarością świata w kontekście dziecko świat. Coś co jest generalnie złe może przynieść mniejsze… Czytaj więcej »

Magda
Magda
8 lat temu

Obawiam się, że takie trudne pytania będą pojawiały się coraz częściej, a przygotować się do niech chyba się nie da.

Sobiesław Richter
8 lat temu

Tych czasach prawda jest przereklamowana ktoś kto jest szczerym i uczciwym zaraz mu się zostaje czy to słownie czy cieleśnie. Choć nie popieram kłamstw ale w tych czasach w kraju to kłamstwo chyba jest właściwym wyjściem…

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close