W szkole 27 stycznia 2017

Tatusiu, jak możesz chcieć zabić niewinne dziecko?!

Panuje powszechne przekonanie, że jedynacy to egoiści, że nie umieją i nie chcą się dzielić, że z reguły wyrastają na egocentryków, z którymi trudno się porozumieć. Taaa, popatrzcie na moje dziecko. Powinnam jej na drugie dać Empatia.

Robiłam zakupy w Biedronce. Zgodnie z moim przewidywaniami na karcie zabrakło mi pieniędzy. Nic to, byłam przygotowana, miałam ze sobą także gotówkę. Tłumaczę kasjerowi, ile może zdjąć z karty, a resztę gotówką.

– To ile chce pani gotówką zapłacić?

– No całą resztę.

– To znaczy ile, bo najpierw muszę gotówkę wbić.

Kurcze, kasjer w końcu, nie? Ja mam mu mówić? Spojrzałam na plakietkę, czy czasem nie ma statusu biedronkowego ucznia, ale nie, całkiem pełnoprawny kasjer. Hmmm… Nie wiem, kogo oni teraz zatrudniają, ale w pamięci liczyć nie umiał. No dobrze, policzyłam. Zakupy zrobiłam. Co sobie pomyślałam, o zatrudnianiu sierot, które liczyć nie umieją to inna rzecz. No w końcu kasjer, kto ma umieć liczyć, jak nie on?

A potem się opamiętałam. No i co z tego, że kasjer, może ma akurat ciężki dzień? Może go głowa boli albo w ogóle ma początki infekcji? Może kota pochował? A może żona mu zaczyna rodzić, a on musi wysiedzieć do końca zmiany? Czy mnie się coś stanie, jak sobie sama policzę? No przecież trzeba być człowiekiem, prawda?

No więc może i Duśka coś tam w genach przejęła, ale tego, co ona ma, ja na pewno nie mam.

 

– Mamusiu, zadzwoń do cioci, zapytaj, czy Zosia może wyjść na dwór. – Duśka nie pójdzie sama do Zosi, bo u Zosi jest duży pies, a ona się boi psów. Dzwonię. Ciocia nie odbiera.

– Mamusiu, nie poddawaj się, do trzech razy sztuka!

– A idź, zobacz, czy samochód cioci stoi.

– Nie stoi – zaraportowała po chwili.

– To nie możemy dzwonić bez przerwy. Widocznie ciocia nie może odebrać.

– Ale dlaczego nie możemy?

– Bo może ciocia akurat jedzie samochodem i nie może odebrać. Jak będzie słyszała, że telefon bez przerwy dzwoni, to pomyśli, że to coś ważnego. Wystarczy, że na chwilę odwróci głowę, żeby sięgnąć do torebki i może się coś stać.

– Może mieć nawet wypadek?

– Może. I dlatego nie będziemy teraz dzwonić. Poczekamy, aż ciocia oddzwoni. Rozumiesz?

– Rozumiem, nie chcę, żeby cioci i Zosi coś się stało.

Do tej pory w porządku, tak powinno być. Odróżnia rzeczy ważne od nieważnych.

 

O tym, że moje dziecko dzieli się jedzeniem, już pisałam. Na początku mi to nie przeszkadzało, problem zaczął się robić, gdy wychodziła ze szkoły głodna. Musiałam wyznaczyć granicę.

– Możesz oddać codziennie jedno monte i jedną bułkę, resztę zjadasz sama, jasne?

– Dobrze.

Co wcale nie znaczy, że tak robi.

– Mamusiu, ale Laura tak mnie prosiła, no nie mogłam się powstrzymać, żeby jej nie poczęstować.

– Przecież zawsze częstujesz Laurę?

– No tak, ale najpierw dałam jedno monte Zuzi.

 

Albo tak:

 

– Mamusiu, dałam dwa monte Natalce, ale ona była taka głodna, tak strasznie głodna i tak mnie prosiła, nie mogłam jej nie dać.

– Kto to jest Natalka?

– No dziewczynka, a kto? Ona nie chodzi do mojej klasy, ale ją znam. I dziś jej dałam dwa. Możemy iść po bułki, bo jestem głodna?

– To bułek też nie masz?

– No nie, bo Laura zjadła jedną jak zawsze, a drugą Natalka.

Tak, moje dziecko nakarmi cały świat, a potem umrze z głodu. Głodnych nakarmić, spragnionych napoić.

 

– Dusia, gdzie masz długopis?

– Ojej, pożyczyłam Oli i zapomniała mi oddać.

– Ale jak to pożyczyłaś Oli? To czym ty pisałaś?

– Wkładem, a czym?

– Jak to wkładem? Jedyny długopis pożyczyłaś, a sama pisałaś wkładem?

– No tak, bo Ola nie miała i mnie poprosiła.

– To nie mogłaś jej wkładu zaproponować?

– Ale przecież trzeba się dzielić lepszym nie gorszym, nie wiesz?

Nie wiem. Słowo daję, nie wiem, kto jej to powiedział. Nie mam pojęcia, kto ją nauczył, że najpierw trzeba dbać o cudze interesy, a potem o własne. Może to i szlachetne, ale kompletnie niepraktyczne. Przynajmniej w takich sytuacjach jak powyżej opisana. No bo kto potem zarwie jedynkę za pisanie jak kura pazurem?

 

Na koniec: empatia w wydaniu Duśki – level hard.

 

– Tatusiu, ale jak ty możesz chcieć zabić tego robaczka, nie widzisz, że on jest mały?

– I co z tego, że mały, może gryzie?

– Taki mały? Może jak urośnie, to będzie gryzł, na razie jest mały.

– No i co z tego??

– No tatusiu, jak ty tak możesz? Przecież to jest mały, niewinny robaczek. Skąd wiesz, może on się zgubił? Może on teraz płacze i chce do mamy? Może on jej właśnie szuka? A ty chcesz mu w tym przeszkodzić? Tatusiu, jak możesz chcieć zabić niewinne dziecko?!

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Barbara Heppa-Chudy
7 lat temu

Jestem mamą jedynaka. Bardzo empatycznego, choć chyba nie w stosunku do robaczków 😉

Charzewska Kasia
7 lat temu

Ja mam jedynaka i chyba jest egoistyczny (niestety).

W roli mamy - wrolimamy.pl

W takim razie pora na rodzeństwo 😉

Charzewska Kasia
7 lat temu

I jeszcze raz to samo? O matko… 😉

Bea Wawrzynowicz
7 lat temu

Moja mama miala 3 dzieci ja mam 2 i marze o jeszcze jednym

Ciąża 18 stycznia 2017

34 tydzień ciąży – co się dzieje w brzuchu kobiety?

Półmetrowe dziecko w 34 tygodniu ciąży przypomina już… dziecko. Jakkolwiek to nie brzmi, brzmi cudownie. Nie tylko matka szykuje się na przyjęcie nowego członka rodziny. Przygotowany na ziemskie warunki bobas też chętnie ukazałby się swojej familii.

Nie takie małe maleństwo

Matki w 34 tygodniu ciąży, pomimo dźwiganego ciężaru, powinny odetchnąć z ulgą. Nie chodzi jedynie o zbliżający się finał. Gdyby dziecko w tym momencie się urodziło, spokojnie by sobie na świecie poradziło. Możliwe, że z inkubatorem, a możliwe, że nawet bez niego. Rozmiary też ma coraz pokaźniejsze. Pod tym względem jest niczym melon. Z tej racji coraz ciaśniej mu w brzuchu kobiety. Niech nie zmyli to jednak kobiet, że duże dziecko w połączeniu z małym miejscem zapewni jej spokój. Ich syn lub córka nie musi, choć może wyczyniać obroty, niczym mały akrobata. Akrobata, który szykuje się na spotkanie ze światem.

Gotowy na świat

Na zewnątrz dziecko coraz bardziej zaokrągla się. Jego skóra z pomarszczonej staje się gładka i nabiera różowego koloru. Wewnątrz dziecka też wszystko już funkcjonuje jak należy. Działają serce, mózg, płuca i inne organy. Jedyne układy, które jeszcze w miarę dojrzewają, to układ oddechowy oraz układ rozrodczy. U chłopców przykładowo następuje zstąpienie jąder. 34 tydzień ciąży to wreszcie czas, gdy nie tylko matka, ale i sam maluch przygotowuje się do porodu. Niemal wszystkie dzieci znajdują się już w pozycji główkowej, czyli gotowej do przyjścia na świat. Oczywiście zdarzają się przypadki pozycji miednicowej, choć istnieje jeszcze prawdopodobieństwo na obrócenie się w pozycję główkową – jeśli jednak tak się nie stanie, matkę czeka cesarskie cięcie. W efekcie istnieje coraz większa szansa na przyjście na świat malucha – u jedynaków ta szansa jest jeszcze mała, u bliźniaków natomiast już duża. Jako ciekawostkę warto dodać fakt, że wszystkie dzieci posiadają wówczas błękitne oczy. Do zróżnicowania kolorów dojdzie dopiero na świecie. Chodzi zakończenie złożonego procesu pigmentacji tęczówki.

Jak się czuje kobieta

Kobiecie szykującej się do roli matki coraz bardziej dają się we znaki objawy jej stanu. Męczące obrzęki dłoni i stóp przechodzą do codzienności. Wiąże się to z ciśnieniem tętniczym, które należy regularnie kontrolować, bo jeśli okaże się ono za wysokie, należy przyspieszyć zakończenie ciąży ze względu na zdrowie matki i płodu. Kobieta w 34 tygodniu ciąży może przybrać nawet sporo na wadze, co wiąże się nie tyle ze sporymi rozmiarami płodu, ile ze zwiększoną resorpcją wody w organizmie. Mimo to matka w żadnym wypadku nie powinna ograniczać jedzenia. Pokarm dostarcza niezbędnych substancji odżywczych dla niej i dla dziecka, które przecież żywi się dzięki swojej rodzicielce. Na odzyskanie sylwetki przyjdzie czas po porodzie, a przed należy dbać przede wszystkim o zdrowie. Tak więc kobieta w 34 tygodniu ciąży nie może się doczekać porodu. I nie chodzi w tym wypadku jedynie o powitanie dziecka. Chodzi o ulgę, zarówno psychiczną, jak też przede wszystkim fizyczną.

GS
Sprawdź, jak przebiega 34 tydzień ciąży na Babyboom.pl.

Subscribe
Powiadom o
guest

27 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agnieszka Kwiatkowska

Ja w niedziele wchodze w 34 tc obrzeki mam od 20 tc a maly jest podobno 2 tyg wiekszy i w 31 tc wazyl wg usg 2400

W roli mamy - wrolimamy.pl

no to mile zaskoczył. Ciekawe z jaką wagą dobije do końca :p

Agnieszka Kwiatkowska

Mysle ze 4 napewno tak jak mlodszy syn

W roli mamy - wrolimamy.pl

Moje drugie dziecię miało 3,9 kg 🙂

Agnieszka Kwiatkowska

A 1??bonu mnie pierwsze 3150 ale urodzil sie w 1 dzien 37 tyg wiec 3 tyg roznicy miedzy terminami obojga dzieci hehe

W roli mamy - wrolimamy.pl

Pierwsze 3,7 :p i oba prawie dwa tygodnie przed terminem

Agnieszka Kwiatkowska

No to klocki ładne az strach pomyslec ile by mieli jak bys przenosila ?

Roksana Marek
7 lat temu

mi poród wywoływali w 41 tyg całe szczęście znaczy dobrze ,że siedziała do końca 😀

Kasia Górska
7 lat temu

Moja mlodsza corka urodzila sie w 35tc. Wazyla 1950g i miala 46cm. Musiala byc w inkubatorze, by nauczyc sie trzymac temperature, do tego byla karmiona sonda. W szpitalu byla prawie 3 tyg, z czego poltora tygodnia w inkubatorku.

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Kasia Górska

Jaka kruszynka. Mam nadzieję, że teraz już dobrze i zdrowo się chowa 🙂

Kasia Górska
7 lat temu
Reply to  Kasia Górska

Malutka byla (szacunkowo 2 tyg. mniejsza), ale jej starsza siostra z 38tc. ważyła 2950g, a ja, będąc donoszonym dzieckiem ważyła 2400g, więc raczej geny 🙂
Teraz ma 7 miesięcy, robi się kluseczka, bo waży w końcu ponad 6 kg i w ostatnie półtora miesiąca bardzo urosła – w końcu ciuszki na 68/74 zakładamy 🙂 Jest zdrowiutka jak ryba, a i głosik ma donośny (może będzie śpiewaczką? :p ). Właśnie przeżywamy koszmarne noce, bo ząbki wychodzą (normalnie śpi pięknie, z jedną lub dwiema pobudkami).

Kasia Górska
7 lat temu
Reply to  Kasia Górska

Jest taka.

Kasia Górska
7 lat temu
Reply to  Kasia Górska

A tutaj ma 5 dni.

Paula H-k
7 lat temu

Moja obecnie 5ciolatka urodziła się w 34 tc. Wazyla niecałe 2 kg, 8/10 pkt Apgar i kilka dni w inkubatorze. Stan ogólny dobry 🙂 po 2 tyg byłyśmy w domu 🙂 ma drobne zaburzenia sensoryczne, ale poza tym jest wszystko ok 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Paula H-k

To musiała być kruszyna 🙂

Paula H-k
7 lat temu
Reply to  Paula H-k

Była, to prawda 🙂 jak wyszlysmy do domu to miała trochę ponad 2 kg i aż strach było cokolwiek przy niej robić 😉 ale daliśmy radę 😉

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Paula H-k

🙂

Nadia Idziaczyk
7 lat temu

nasz maluch (chociaz jak czytam kpmentarze to byczek – 2900g i 51cm) urodzony w 35tc. tez spedzil kilka dni w inkubatorze ze wzgledu na brak kontroli cieploty ciala oraz lekkie zaburzenia oddychania. myśle ze podane tydzien wczesniej sterydy pomogly. do domu wyszlismy po 3 tygodniach. teraz do inkubatorow to nawet donoszone dzieci po cc wkladaja – czysto profilaktycznie.

Kasia Górska
7 lat temu

E tam – mojej Maki nie wkładali, a była z 38tc i ważyła tylko 50g więcej, niż Twój 🙂 Także serio duży się urodził 🙂

Nadia Idziaczyk
7 lat temu

byczek po mamusi i tatusiu 😉 kolerzanka urodzila cc w 38 dziecko mialo 10/10 a i tak na kilka godz go wlozyli do inkubatora

Kasia Górska
7 lat temu

A w Wodzisławiu? Może tam mają takie metody. We Wrocku się nie patyczkują, bo mają przepełnione porodówki…

Nadia Idziaczyk
7 lat temu

w rydultowach tak robili

Monika Piotrowska
7 lat temu

Syn urodzony w 34+3 tc z wagą 2760. Problemy były jedynie początkowo z poprawnym ssaniem.

Ań Dzia
7 lat temu

Mój synek urodził się w 33 tc z wagą 2060g. Tydzień w inkubatorze. Łącznie po 3 tyg. pojechaliśmy do domu <3

Bea Wawrzynowicz
7 lat temu

Jeden z moich synow sie pospieszyl i urodzil sie w 34 tc 2730 waga spadla do 2500 po 3 dniach i niestety musialam mu podac butelke poniewaz niemial sily ssac piersi

W roli mamy - wrolimamy.pl

Najważniejsze by był zdrowy 🙂

Emilia Skrzypczak-Grabińska

Ja ur w 33ty+1dz, zaliczone jako 34tydz córkę z wagą 1500g, w szpitalu spędziła ok 6tyg. I niestety nie do końca jest tak że jak 34tydz. to sobie spokojnie poradzi bo dużo zależy od tego co jest powodem przedwczesnego porodu.

Emocje 16 stycznia 2017

Podpowiem Ci jak znaleźć hygge. Przychodzi na zawołanie!

Ulubiona rozrywka, gdy za oknem biała, mroźna zima? Siedzieć pod ciepłym kocem z wyciągniętymi nogami, z kubkiem ulubionej herbaty i książką w ręce. Ja tak mam i wiem, że nie jestem w tym osamotniona. Przy moim boku mruczący kot, a na Twoich kolanach może mordka psa i jego równomierne sapanie. Spokojnie, bezpiecznie, ciepło – hygge.

Każda mama, kobieta, osoba, potrzebuje trochę czasu w samotności, by się odciąć i wyłączyć. Czasu, gdy ściąga się maskę, zakłada miękkie kapcie, zmywa makijaż, zanurza w pachnącej kąpieli albo ucina krótką drzemkę. Komfort bycia ze sobą, dobry nastrój, błogostan – hygge.

Uwielbiam, gdy nie muszę się śpieszyć, mogę cieszyć się spokojem, a na zewnątrz zostawiam świat, gdzie życie toczy się swoim rytmem. Dom ma być piękny, ale nie chodzi o otaczanie się drogimi designerskimi przedmiotami. Ważne, by stworzyć miejsce, w którym jest mi dobrze, w którym potrafię się zrelaksować i zregenerować siły. Dom, do którego lubię wracać. Urządzony tak, by było mi wygodnie, by otaczały mnie przedmioty, które lubię, dostosowany do mnie i mojego życia. Oaza spokoju, przytulność, ognisko domowe – hygge.

Spotkanie z rodziną, która jest dla mnie ważna albo z przyjaciółmi, z którymi lubię spędzać czas. Podczas tych spotkań toczą się miłe rozmowy o wszystkim i o niczym, rozbrzmiewa śmiech, wszyscy dobrze się czują, robi się wspólne plany, delektuje smacznym jedzeniem. Atmosfera radości, pewności, komfort bycia z innymi — hygge.

Spędzanie dobrego czasu z dziećmi – śmiech i przytulanki, zwracanie uwagi na drobiazgi, szukanie tego, co sprawia wszystkim przyjemność. Radość ze wspólnego gotowania, pieczenia babeczek, układania klocków, leniuchowania na miękkim dywanie, gry w planszówki. Lubię weekendy, kiedy można poleżeć razem w łóżku, zjeść wspólne śniadanie, pokręcić się do południa bez pośpiechu w piżamie. Dobre relacje z rodziną, śmiech dzieci, bycie razem – hygge.

Hygge to duńskie słowo, które określa poczucie pewnego rodzaju szczęścia. Oznacza radość czerpaną z prostych przyjemności w codziennym życiu. Ostatnio stało się modne. Oznaczone hasztagiem dynamicznie zadomawia się na Facebooku i Instagramie. I bardzo dobrze, pod warunkiem, że czerpiemy z tej filozofii to, co jest dla nas najlepsze. Szukajmy swojego prywatnego szczęścia i patrzmy pod nogi, bo ono jest schowane w z pozoru zwykłych rzeczach, a nie ukryte wysoko w chmurach. Hygge jest blisko. Wystarczy tylko je zauważyć.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close