Tatusiu, jak możesz chcieć zabić niewinne dziecko?!
Panuje powszechne przekonanie, że jedynacy to egoiści, że nie umieją i nie chcą się dzielić, że z reguły wyrastają na egocentryków, z którymi trudno się porozumieć. Taaa, popatrzcie na moje dziecko. Powinnam jej na drugie dać Empatia.
Robiłam zakupy w Biedronce. Zgodnie z moim przewidywaniami na karcie zabrakło mi pieniędzy. Nic to, byłam przygotowana, miałam ze sobą także gotówkę. Tłumaczę kasjerowi, ile może zdjąć z karty, a resztę gotówką.
– To ile chce pani gotówką zapłacić?
– No całą resztę.
– To znaczy ile, bo najpierw muszę gotówkę wbić.
Kurcze, kasjer w końcu, nie? Ja mam mu mówić? Spojrzałam na plakietkę, czy czasem nie ma statusu biedronkowego ucznia, ale nie, całkiem pełnoprawny kasjer. Hmmm… Nie wiem, kogo oni teraz zatrudniają, ale w pamięci liczyć nie umiał. No dobrze, policzyłam. Zakupy zrobiłam. Co sobie pomyślałam, o zatrudnianiu sierot, które liczyć nie umieją to inna rzecz. No w końcu kasjer, kto ma umieć liczyć, jak nie on?
A potem się opamiętałam. No i co z tego, że kasjer, może ma akurat ciężki dzień? Może go głowa boli albo w ogóle ma początki infekcji? Może kota pochował? A może żona mu zaczyna rodzić, a on musi wysiedzieć do końca zmiany? Czy mnie się coś stanie, jak sobie sama policzę? No przecież trzeba być człowiekiem, prawda?
No więc może i Duśka coś tam w genach przejęła, ale tego, co ona ma, ja na pewno nie mam.
– Mamusiu, zadzwoń do cioci, zapytaj, czy Zosia może wyjść na dwór. – Duśka nie pójdzie sama do Zosi, bo u Zosi jest duży pies, a ona się boi psów. Dzwonię. Ciocia nie odbiera.
– Mamusiu, nie poddawaj się, do trzech razy sztuka!
– A idź, zobacz, czy samochód cioci stoi.
– Nie stoi – zaraportowała po chwili.
– To nie możemy dzwonić bez przerwy. Widocznie ciocia nie może odebrać.
– Ale dlaczego nie możemy?
– Bo może ciocia akurat jedzie samochodem i nie może odebrać. Jak będzie słyszała, że telefon bez przerwy dzwoni, to pomyśli, że to coś ważnego. Wystarczy, że na chwilę odwróci głowę, żeby sięgnąć do torebki i może się coś stać.
– Może mieć nawet wypadek?
– Może. I dlatego nie będziemy teraz dzwonić. Poczekamy, aż ciocia oddzwoni. Rozumiesz?
– Rozumiem, nie chcę, żeby cioci i Zosi coś się stało.
Do tej pory w porządku, tak powinno być. Odróżnia rzeczy ważne od nieważnych.
O tym, że moje dziecko dzieli się jedzeniem, już pisałam. Na początku mi to nie przeszkadzało, problem zaczął się robić, gdy wychodziła ze szkoły głodna. Musiałam wyznaczyć granicę.
– Możesz oddać codziennie jedno monte i jedną bułkę, resztę zjadasz sama, jasne?
– Dobrze.
Co wcale nie znaczy, że tak robi.
– Mamusiu, ale Laura tak mnie prosiła, no nie mogłam się powstrzymać, żeby jej nie poczęstować.
– Przecież zawsze częstujesz Laurę?
– No tak, ale najpierw dałam jedno monte Zuzi.
Albo tak:
– Mamusiu, dałam dwa monte Natalce, ale ona była taka głodna, tak strasznie głodna i tak mnie prosiła, nie mogłam jej nie dać.
– Kto to jest Natalka?
– No dziewczynka, a kto? Ona nie chodzi do mojej klasy, ale ją znam. I dziś jej dałam dwa. Możemy iść po bułki, bo jestem głodna?
– To bułek też nie masz?
– No nie, bo Laura zjadła jedną jak zawsze, a drugą Natalka.
Tak, moje dziecko nakarmi cały świat, a potem umrze z głodu. Głodnych nakarmić, spragnionych napoić.
– Dusia, gdzie masz długopis?
– Ojej, pożyczyłam Oli i zapomniała mi oddać.
– Ale jak to pożyczyłaś Oli? To czym ty pisałaś?
– Wkładem, a czym?
– Jak to wkładem? Jedyny długopis pożyczyłaś, a sama pisałaś wkładem?
– No tak, bo Ola nie miała i mnie poprosiła.
– To nie mogłaś jej wkładu zaproponować?
– Ale przecież trzeba się dzielić lepszym nie gorszym, nie wiesz?
Nie wiem. Słowo daję, nie wiem, kto jej to powiedział. Nie mam pojęcia, kto ją nauczył, że najpierw trzeba dbać o cudze interesy, a potem o własne. Może to i szlachetne, ale kompletnie niepraktyczne. Przynajmniej w takich sytuacjach jak powyżej opisana. No bo kto potem zarwie jedynkę za pisanie jak kura pazurem?
Na koniec: empatia w wydaniu Duśki – level hard.
– Tatusiu, ale jak ty możesz chcieć zabić tego robaczka, nie widzisz, że on jest mały?
– I co z tego, że mały, może gryzie?
– Taki mały? Może jak urośnie, to będzie gryzł, na razie jest mały.
– No i co z tego??
– No tatusiu, jak ty tak możesz? Przecież to jest mały, niewinny robaczek. Skąd wiesz, może on się zgubił? Może on teraz płacze i chce do mamy? Może on jej właśnie szuka? A ty chcesz mu w tym przeszkodzić? Tatusiu, jak możesz chcieć zabić niewinne dziecko?!
Jestem mamą jedynaka. Bardzo empatycznego, choć chyba nie w stosunku do robaczków 😉
Ja mam jedynaka i chyba jest egoistyczny (niestety).
W takim razie pora na rodzeństwo 😉
I jeszcze raz to samo? O matko… 😉
Moja mama miala 3 dzieci ja mam 2 i marze o jeszcze jednym