Dom 8 października 2011

Gdy dzieci śpią… Uczta dla zmysłów

Knajpki serwujące sushi mnożą się w Polsce jak grzyby po deszczu. Nieuniknione było więc, że i mnie – prędzej czy później – mój romantyczny mąż wyciągnie na tę orientalną kolację. Miałam pewne obawy, bo jak dla większości naszego społeczeństwa, sushi kojarzyło mi się z surową rybą (potrawa z surowej rybki to sashimi).

Tymczasem sushi to przede wszystkim ryż i dodatki – przeróżne: bo i ogórek, por, awokado, zielona cebulka i wędzony łosoś… plus wodorosty, czyli nori. Od pierwszego sięgnięcia pałeczkami po sushi, zamoczeniu go w sosie sojowym i odrobinie zielonego japońskiego chrzanu wasabi – zakochałam się w tym lekkim, unikatowym smaku. Jedynie co mi nie podeszło – ale to moja subiektywna opinia, bo raczej ludzie zachwycają się jego smakiem — to marynowany imbir, który powinno się przekąszać dla oczyszczania kubków smakowych. Moje kubki smakowe i bez tego pracują na najwyższych obrotach.

 Przyjemność jedzenia sushi w sushi barach nie jest tania. Oczywiście od czasu do czasu można zaszaleć, ale my wpadliśmy na o wiele ciekawszy pomysł – przyrządzamy tę potrawę w domu. Zapewniam, iż samodzielne rolowanie daje bardzo dużo satysfakcji, mnóstwo radości i co według mnie – najważniejsze, jest świetnym sposobem na spędzenie romantycznego wieczoru z mężem. Nam spodobało się to tak bardzo, że regularnie robimy sushi w domu, starając się doskonalić swoje umiejętności.

Mamy taki rytuał – wieczorem ja: idę usypiać Aleksa, a mąż: przygotowuje w tym czasie ryż. Z ryżem jest trochę zachodu – jest to specjalny ryż krótkoziarnisty (do kupienia nie tylko w sklepach z żywnością orientalną, ale w zasadzie w każdym supermarkecie), który trzeba kilka razy wypłukać, a po ugotowaniu schłodzić do odpowiedniej temperatury. Gdy tylko synek zaśnie, dołączam do najprzyjemniejszej części przyrządzania kolacji dla nas dwojga – do rolowania. I nie ma w tym żadnej filozofii – choć na początku trzeba odkryć tajemnice tej sztuki kulinarnej. Jak to zrobić? Najlepiej podpatrzeć, jak robi to mistrz kuchni w sushi barze (sushi przygotowywane jest na oczach klientów) lub można też w domowym zaciszu zobaczyć filmiki instruktażowe dostępne w Internecie. Pisząc do Was nie mam na celu podawania Wam instrukcji i przepisu. Chciałabym Was jedynie (albo aż) zainspirować samym pomysłem, a wirtualna sieć jest bogata w dokładne wskazówki.

W naszej kuchni przy nastrojowej muzyce tworzy się niepowtarzalny klimat kraju kwitnącej wiśni… Jest to zupełnie inne, od tego na co dzień, relaksujące przygotowywanie kolacji – bo bez pośpiechu, blisko, obok siebie, rozmawiamy, śmiejemy się i jednocześnie każdy robi swoje, czyli roluje. W przygotowanie tego posiłku wkładamy całe serce. Cudowna jest perspektywa, że za chwilkę usiądziemy wygodnie nad tacą pełną pysznego sushi i będziemy delektować się jedząc je pałeczkami (można też rękami, ale pałeczki mają tak niezwykły urok, że nie możemy im się oprzeć). I tak do późnej nocy… prawdziwa uczta zmysłów.

I jeszcze jedno – jesteśmy rodzicami małego smakosza i wielbiciela sushi. I nie możemy pozwolić sobie na zjedzenie wszystkiego do końca. Po kolacji kilka maków wkładamy do lodówki (na drugi dzień jest równie smaczne) dla Aleksa na drugie śniadanie. A hasło: „Mamo, lubie siusi.” – bezcenne .

A czy Wy macie przepis na romantyczny wieczór we dwoje? Podzielcie się swoją propozycją i zainspirujcie inne mamy.


Źródło zdjęcia: Vinicius Benedit/Unsplash
Subscribe
Powiadom o
guest

16 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anna Cekiera
13 lat temu

Moje pierwsze „siusi” w ogóle nie przypadło mi do gustu. Za drugim podejściem polubiłam bardzo! Szkoda, że ceny są tak wygórowane , ale to pewnie ze względu na fakt, ze towar musi być świeży i najwyższej jakości a wiadomo, że surowe mięso szybko się psuje.
Nigdy nie próbowałam i nie wiem jak przyrządzać sushi samodzielnie w domu i bardzo chętnie skorzystam z jakiegoś przepisu 🙂 Ale to dopiero za jakiś czas, bo w ciąży boję się smakować surowych mięs ( tęsknię również za serami pleśniowymi…)

Igor Chudy
13 lat temu
Reply to  Anna Cekiera

Ale nie trzeba od razu robić sushi w domu z rybami 😉 Na początek najlepiej potrenować zwijanie np. z ogórkiem, serkiem philadelphia czy z surimi. Jest łatwiej i dużo taniej.
Moja Żona, czyli autorka tekstu 😉 pokochała sushi przed ciążą i bardzo, ale to bardzo brakowało jej tego smaku w trakcie ciąży. Ona również bała się surowych ryb, ale teraz może to sobie odbić z nawiązką!
Przy odrobinie chęci przygotowanie dużego talerza maków z warzywami i owocami nie będzie bardzo kosztowne, a przyjemność z jedzenia – ogromna!

Agnieszka Kuśmiderska

Z moim dzieckiem trudno u nas o jakikolwiek romantyczny wieczór tylko we dwoje… bo niestety mała chodzi spać w zasadzie wtedy kiedy i my, ale gdy uda się ją położyć wcześniej, to najlepszym i najbardziej romantycznym wieczorem (takim bez wychodzenia z domu) może być wspólna kąpiel w wannie z dodatkiem pachnących olejków do kąpieli. Można sobie odpocząć, zrelaksować się i nie tylko …:D

Iwona Wajs-Gorgoń
13 lat temu

oj, oj, oj, narobiliście mi teraz chęci na to sushi. Nadal nie jadłam..a z opisów wynika, że już sama czynność przyrządzania musi być niesamowita, a co dopiero jedzenie. Jako zapalona kucharka w tworzeniu nowych smakołyków na pewno przy najbliższej wolnej sobocie – spróbuję 🙂 Mój mąż nie lubi się bawić jedzeniem, ale może taka inżynierska forma przypadnie mu do gustu – spróbuję 🙂 No i jeszcze dzidzi jakiś warzywny smakołyk jakby się udało zrobić to byłoby..pysznie 🙂 Nasze romantyczne wieczory niestety też nie należą do częstych, ale jak już się uda…to tak tradycyjnie jest winko, jakieś słodkości (bo oboje jesteśmy… Czytaj więcej »

Magda Kupis
13 lat temu

ja raz w życiu spróbowałam sushi zrobione przez kolegę. spróbowałam, bo wszyscy się zajadali. Mieli ze mnie niezły ubaw, bo nie wiedziałam jak się tego kulturalnie pozbyć z ust, a przez gardło nie chciało przejść 🙂 Romantycznych wieczorów u nas jak na lekarstwo- proza życia chciałoby się powiedzieć… Ale jak już się zdarzą to często jest jakieś wino, a co do jedzenia to różnie: czasem ja coś zrobię, czasem zamawiamy, ale najlepiej jest jak robimy coś razem. Najlepiej zapamiętałam pierogi z farszem z piersi z kurczaka, żółtym serem i szpinakiem. To były nasze pierwsze wspólne pierogi, które skończyliśmy przed północą,… Czytaj więcej »

Bombel
Bombel
13 lat temu

Noo „siusi” to ja jeszcze nie jadłam,bo tak jak pisze autorka -kojarzyło mi się ono z surową rybą 😉 😛 Teraz wiem że to coś innego 🙂 I muszę przyznać że bardzo mnie to zainspirowało… 😀

Magda Kupis
13 lat temu
Reply to  Bombel

ja niestety ryz lubię tylko w pomidorówce 😉 chyba, że jest jakiś zamiennik jak za rybę hihi

Barbara Heppa-Chudy
13 lat temu
Reply to  Magda Kupis

Magda no niestety (albo stety) ryż to podstawa w sushi 😉
Ale… za to jest zupełnie inny od tradycyjnego – jest nieco bardziej okrągły, a po ugotowaniu ziarenka „kleją się do siebie, zachowując swój kształt, no i jeszcze jest specjalnie płukany, gotowany i jeszcze zakwaszony zalewą składającą się z octu ryżowego i cukru. W rezultacie smakuje zupełnie inaczej niż nasz.

Bombel
Bombel
13 lat temu
Reply to  Magda Kupis

A ja właśnie ryż bardzo lubię 🙂 Na obiad mogłabym jeść niemalże codziennie ryż z warzywami 🙂

Aldona Seemann-Gnida
13 lat temu

Cały dzisiejszy dzień myślę o tym ROMANTYZMIE…jak to u nas wygląda… Cóż, podpisać się mogę pod słowami Magdy „Romantycznych wieczorów u nas jak na lekarstwo”. Dwójka maleństw, praca zmianowa, zabieganie robi swoje- wieczorem padamy jak muchy i niestety gdzieś w tym wszystkim zapominamy o sobie, o swoich potrzebach…a przecież to jest szalenie potrzebne! Czasem jednak zdarzy się nam mieć ROMANTYCZNY wieczór. Jest to wtedy bardzo spontaniczne i z niespodzianką dla drugiej osoby. Zazwyczaj jest to wino, świece, wspólna kąpiel, która działa niesamowicie relaksująco, odprężająco ale i też pobudzająco 🙂 Niestety chwilowo nie możemy sobie pozwolić na ROMANTYZM poza domem…a szkoda…bardzo… Czytaj więcej »

Marta
Marta
13 lat temu

Swietny tekst :), a u nas dzisiaj bedzie romantycnzy wieczor, synek zostaje pod opieka cioteczke, a maz zabiera mnie i brzuszek 😉 na romantycnzy wieczor, bedzie w pubie znajomych gral na gitarze, a potem romantyczna kolacja i obowiazkowo pojdziemy na pudding bananowy… ja trafilam na wyjatkowego romantyka, wiec romantyczne wieczory to u nas czesto 🙂

Natalia Smykowska
13 lat temu

Artykuł zachęcił mnie do zagłębienia się w tę tajemną sztukę japońską…i o dziwo, nie będąc zwolennikiem jakichkolwiek morskopodobnych specjałów, mam ochotę spróbować! Ale na początek w formie wizyty w sushi-barze, co łatwe nie będzie, ponieważ w naszym miasteczku o takim miejscu można pomarzyć, a do najbliższego i tak daleko… Co do romantyzmu…od ok. 7 miesięcy nie wiem co to jest! Nie mamy na to czasu, ochoty, a przede wszystkim sposobności… Maluch jest na pierwszym miejscu i nie pozostawia nam sił na romantyczność. Czas to zmienić! Ale jak znajdziemy ten czas 🙂

Karolinamagda
Karolinamagda
13 lat temu

Na sushi namówił mnie mój mąż, któy jest jego wielkim wielbicielem. Jadłam trzy razy i nie mogę powiedzieć żebym piała z zachwytu. Najbardziej smakowało mi do tego śliwkowe wino Choya ( nie dam głowy uciąć za pisowanię ale czytaj czoj). Romantyczne wieczory – kilka razy do roku jak na lekarstwo – niestety mąż nie jest romnatykiem:(

Barbara Heppa-Chudy
13 lat temu
Reply to  Karolinamagda

Ja też lubię to japońskie winko – a najbardziej choya silver 🙂 Ale nie bardziej niż samo sushi 😉

Znad kołyski 8 września 2011

Taniec z gwiazdami, czyli jak Bartek nie chciał spać

Noc to czas przyjemności snu, na który czeka z utęsknieniem każdy styrany rodzic. Odpoczynek- słowo klucz. Z reguły nie wiem jak wygląda noc, ponieważ mam zamknięte oczy, podobnie jak reszta mojej familii. Niestety jak to w moim życiu bywa, czasem nawet w nocy nie brakuje niespodzianek. I nie chodzi mi o zabrudzoną pieluszkę, czy nagły głód karmionego przed godziną smyka. Takie to uroki rodzicielstwa.

Gdy jak co noc zawlekałam się powłócząc nogami do sypialni i z ulgą runęłam jak długa na łóżko, zza szczebelków łóżeczka dobiegło mnie radosne „ma-ma”. Zazwyczaj, gdy moje syniątko mówi do mnie to cudowne słowo, jest dzień. W nocy dnia nie było, wiec dając całusa w czółko Młodego odłożyłam go na poduszkę. I tak było raz, piąty, dziesiąty. Przy setnym razie „ma- ma” i skakania po łóżeczku zerknęłam na zegarek – 1 nad ranem, zgroza, od godziny powinnam spać, a nie śpię. Ani ja, ani Bartek. Odkładanie nie pomogło, czas na zmianę taktyki. Ignorowanie, oto moja nowa broń w walce z wygłupami syna. Ignoruję, zamykam oczy, a Bartek na odwrót. Ignorowałam tak Młodego do 2 nad ranem. W tym czasie moje dziecię samodzielnie nakręcało karuzelę nad łóżeczkiem, do momentu aż jej nie rozkręciłam, szarpało baldachimem, który zdjęłam w akcie rozpaczy.

W trzeciej godzinie bartkowej zabawy należało po raz kolejny zmienić taktykę. Myślę sobie: Ja Matka – Ja każę, Ty Synek – Ty robisz. Gdy tym razem Młody wstawał, ja go odkładałam, kładłam się do łóżka, on wstawał, ja wstawałam, on rzucał się ze śmiechem na poduszkę. I tak w kółko. Pewnie pękłabym z dumy, że mam takie bystre dziecko, gdyby nie minęła tak kolejna godzina. Mimo heroicznej walki poniosłam klęskę, nawet wiedza z mądrych poradników nie pomogła okiełznać mojego syna, więc łamiąc wszelkie zasady położyłam dziecko do siebie. Padł jak kawka, a ja chwilę później musiałam wstać. Jawna niesprawiedliwość, jednak tak jest, Ty Synek –Ty każesz- Ja Matka – Ja robię. Póki co.

I nie chcę tu nikogo straszyć worami pod oczami po takiej imprezie, takie uroki rodzicielstwa, i czy ktoś lubi „tańczyć z gwiazdami” czy nie ma na to najmniejszej ochoty, to właśnie rodzic tańczy, jak mu dziecko zagra. A trzeba pamiętać, że nie zawsze gra czysto.


Fot. Jonathan Borba/Unsplash
Subscribe
Powiadom o
guest

14 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Magda
Magda
13 lat temu

Dzieci czasem mają inne plany od naszych. Właściwie to przeważnie są to inne plany 🙂

Magdalena446
Magdalena446
13 lat temu

Super tekścik. Dzieciaki czasem potrafią zaskoczyć;-)

Bombel
Bombel
13 lat temu

Mimo że Mamie-autorce,do śmiechu zapewne wtedy nie było,to ja się uśmiałam czytając to wspomnienie z bezsennej nocy 🙂
Bardzo podoba mi się puenta -„..to właśnie rodzic tańczy, jak mu dziecko zagra.” 🙂 Zgadzam się z tym i uważam,że nie należy z tym walczyć 🙂 do pewnego momentu oczywiście.. !! 😉

alka
alka
13 lat temu

Ooo!! Jakieś 15 min temu miałam kryzys…bo synuś marudzi i marudzi a śpiący jak nie wiem co…patrzę na zegarek…powinnam już starszą córcię budzić bo jak teraz nie wstanie, to będzie skakać do późnego wieczora…dziś oboje marudni…i mnie się udzieliło bo aura za oknem deszczowa…
i tak raz jedno na mnie wisi raz drugie…a bywa, że oboje 😀 bo dwa kolana mam więc na jednym jedno a na drugim drugie dziecię 😀
synuś w końcu zasnął…córci dam jeszcze chwilę pospać…no cóż…muszę choć na chwilę pobyć sama i wyciszyć się by mieć siłę do dalszego działania 🙂

alka
alka
13 lat temu
Reply to  alka

no i już sobie odpoczęłam…synuś już wstał! i córcia też 🙂
miłego deszczowego popołudnia!

m...
m...
13 lat temu

Tak tak Bartosz potrafi zmieniac plany, pokazuje że chce spać a jak kładziesz to on wstaje 🙂 Musisz go rano mocno wymęczyć, żeby jak przyjdę poszedł spać 🙂

mamax4
mamax4
13 lat temu

nie raz wylądowałam o 3 rano z wózkiem na ganku ,bo mój mały szef nie chciał spać:(

Enigma26
Enigma26
13 lat temu

Pocieszające jest to, że nie tylko moje dziecko funduje podobne przyjemności 😉

SISUNIA
SISUNIA
13 lat temu

Kolejny fajny tekst 🙂 czekam na więcej bo znowu czytałam z uśmiechem..u mnie taniec z gwiazdami już 2 noce pod rząd także mam dość….pozdrawiam!!

Grymułka :)
Grymułka :)
13 lat temu

Ale się uśmiałam!! Przekorny ten Twój Synek! Zupełnie jak mamusia… czasami 😀

Marysia
Marysia
13 lat temu
Reply to  Grymułka :)

Oj tam, niby że jak robi po złości, to od razu po mnie ;)?

katyja
katyja
12 lat temu

Moje dzieci nie śpią już zamknięte w łóżeczkach, więc walą od razu do mamy, wywalają tatę i dyskusji nie ma 😛 Potem to mi się nawet nie chce tego, któremu się akurat śniły duch/potwory/wilkołaki/lisy etc. odnosić…

Monika Stradza
12 lat temu

oj jak ja to doskonale znam… no nic trzeba przeczekać

Edyta Skrzydło
Edyta Skrzydło
11 lat temu

Trzeba przeczekać, zapewne z czasem się unormuje 🙂

Na zakupach 21 sierpnia 2011

Tetra kontra pampers czyli o ekologicznym pieluchowaniu

Pewnego razu, kiedy byłam już w ciąży, stanęłam przed półką z pieluszkami jednorazowymi.
Ilość rożnych firm i rozmiarów mnie przeraziła – które wybrać, jaki rozmiar, czy mojemu maleństwu nie zaszkodzą, czy się w nich nie odparzy, bo przecież mamy lato w pełni. Po prostu jakaś czarna magia, a gdzie zwykła tetra?.

W tym momencie nie zawodne okazało się doświadczenie moich koleżanek, które swoje pociechy chowają ekologicznie na pieluszkach wielorazowych. To przecież takie logiczne, nasze mamy, babcie i prababcie miały tylko tetrę i flanelę, a nie było takich jak dziś pralek automatycznych, wszystko trzeba było gotować w garach. Dziś mamy pralki z najróżniejszymi opcjami. Jest to powrót do tego co bardziej naturalne, także dla skóry maluszka, po prostu zwykła tetra. Przecież dla siebie wybieramy jak najwygodniejszą bieliznę, z bawełny, satyny itd. Dlaczego skórę naszych milusińskich pakować nieustanie w gumę?

W ekologiczne pieluchowanie wkręciłam także mojego męża i naszych rodziców, choć mój ojciec entuzjazmem nie tryskał, cały czas powtarzał – „ po co się tak pakujecie w robotę, nie lepiej dać pampersa?” Dziś jestem już pewna, że nie. W krótkim czasie zebrałam sporą ilość tetry – to od babci (z dawnych paczek z zagranicy), od teściowej i od mojej mamy z jej wyprawki wojskowej dla mojego brata (czyli 35 letnią tetrę). Pozostałą część musiałam dokupić, i w tym dopomógł mi Internet. Początkowo wczytywałam się w rożne portale, fora, szukałam jak najlepszego rozwiązania. I znów mnie to wszystko przytłoczyło. Nie dość, że obok zwykłej tetry, jest jeszcze muślinowa, bambusowa, są pieluszki formowane, otulacze itd. Z pomocą przyszła mi przyjaciółka i poleciła abym miała ok. 30 pieluszek i 3 otulacze (najtańsza opcja – bo wydatek jest jednorazowy, ale się opłaca). Razem z mężem zdecydowanie wolimy tetrę i kiedy tylko możemy ubieramy w nią maluszka. I tak od pierwszych dni Marcinka (a kończy właśnie drugi miesiąc) używamy pieluszek wielorazowych. Nie oznacza to, że nie zrezygnowaliśmy z typowych pampersów, bo są naprawdę przydatne, zwłaszcza nocą i podczas wyjść. Wiele osób patrzy na nas jak na wariatów, no bo po co, przecież jest tyle jednorazowych pieluch. My na przekór innym z uśmiechem wychwalamy tetrę.

Po pierwsze – mały od razu sygnalizuje jak ma mokro i domaga się zmiany pieluchy (czasem nawet co pół godzinki – dziennie schodzi nam aż do 10 tetr). Po drugie – wszelkie odparzenia po jednorazówkach najlepiej wietrzą się w tetrze. Po trzecie – są ekologiczne dla naszego środowiska, i na koniec są ekonomiczne. Pieluchy jednorazowe to spory wydatek dla naszego budżetu, gdzie mamy kredyt mieszkaniowy do spłacenia. Dzięki pieluszkom wielorazowym wydajemy na jednorazówki nawet 5 razy mniej, więc dla nas jest to duża oszczędność.

Ktoś zapyta czy naprawdę jest to ekologiczne, przecież trzeba wyprać te pieluchy, użyć jakiś środków odplamiających, itd. Macie rację, ale wiedzcie, że są świetne środki naturalne do prania, takie jak łupiny orzechów indyjskich czy niezawodne szare mydło?  Pewnie się zastanawiacie, czy nam się chce, przecież tyle z tym roboty. Znów macie rację, każdą pieluszkę trzeba wyplukać, lub dobrze wymyć jeśli było coś więcej, kiedy zbierzemy całe wiaderko trzeba nastawić pralkę, wywiesić, wysuszyć, wyprasować, złożyć i na nowo. Mimo, że jestem mamą cycocholika, który cały czas chce być ze mną, dajemy sobie świetnie radę (dzięki pomocy mojej mamy i męża – lecz wkrótce będziemy już tylko we trójkę). Mój mąż jest bardzo pomocny bo ostatnio zamiast piwa i chipsów do filmu, rozkłada deskę do prasowania i zabiera się do roboty. Wcale nie muszę go nakłaniać, czy to nie jest świetna zaleta pieluszek wielorazowych? 😉

Mały pokochał tetrę. A i może szybciej siądzie na nocnik? Poczekamy, zobaczymy…

Subscribe
Powiadom o
guest

36 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Leniwa mama :)
Leniwa mama :)
13 lat temu

Zazdroszczę determinacji i pracowitości 🙂

Hepik1
Hepik1
13 lat temu
Reply to  Leniwa mama :)

To się nazywa inwestycja w przyszłość.Przy pampersach tylko początkowo wygoda a w efekcie walenie kup w majty do 4 roku życia.A j kupy już dwulatka są mocno wymiotne,o czteroletnich nie wspominając 😉

(nie)Magda(lena)
(nie)Magda(lena)
13 lat temu
Reply to  Hepik1

znam papmersowe 2latki, które już ich nie używają, więc niekoniecznie będzie taki efekt- wszystko zależy od rodzica. ale odpieluchowanie to już inny temat 🙂

położna
położna
13 lat temu

dla chłopców zdecydowanie lepsza jest tetra… bo jądra się nie przegrzewają… są już badania nt szkodliwości pampersów – u mężczyzn jest bardzo prwadopodobna niepłodność spowodowana przegrzaniem jąder w okresie noworodkowo-niemowlęcym, a u dziewczynek częstsze występowanie sklejenia warg sromowych również łączy się z pampersami

Smykowa
Smykowa
13 lat temu

A czy to faktycznie tak ekonomicznie wychodzi? Przecież pranie i prasowanie też kosztuje…to prąd i woda…z ekologicznego punktu widzenia to tylko te łupiny są OK 🙂
Do tetry przekonałby mnie jedynie fakt, że pupa oddycha i łatwiej wyleczyć odparzenia. My jednak z jednorazowymi pieluchami nie mamy problemów 🙂

Jak poprzedniczka gratuluję determinacji 🙂
Oby wystarczyło sił jak najdłużej 🙂

divette
divette
13 lat temu

jesteśmy wielo, bo jest taniej 😉 korzystamy z kieszonek które wykorzystujemy jako otulacze-była to tańsza wersja, która zafundował nam ebay 🙂 tetrę okupiłam, a dodatkowo mam pocięte najtańsze ręczniczki z ikea i wkładam je do środka 😉 cudna sprawa- polecam. Czy jest taniej? jest. raz w miesiącu płacę za wodę, która zużyję. dzięki pralce A++ i automatycznemu poborowi wody nie jest to dużo. a za pampersy? moja córka nie lubi wilgoci, kręci się płacze, a jak nasika to nie nasika już drugi raz i ostatnio na 3 dni zeszła paczka 60 pieluch. kupuję najtańsze ale to i tak 27 zł.… Czytaj więcej »

alka
alka
13 lat temu

A ja moje tetry najpierw gotuję w garze w normalnym proszku do białego…widzę różnicę w praniu w pralce a w garze. Z gara są czystsze i biel jest bielsza. Bo temperatura tu jest wyższa. A potem takie wygotowane wrzucam do pralki i piorę z resztą prania w dzieciowym już proszku. Wiem, że trochę z tym roboty ale kwestia przyzwyczajenia. Poza tym w ten sposób gotuję też śliniaki czy jakieś ubranka pobrudzone np. marchewką, sokiem, czekoladą. Jak nie zejdą za pierwszym razem, to za drugim murowane, że zejdzie…a w pralce nie zawsze chciały plamy wyprać. A też racją jest to, że… Czytaj więcej »

Agusiak
Agusiak
13 lat temu

Gratuluję wytrwałości 🙂
Tetra z pewnością jest lepsza dla małej, delikatne pupki. Sama na początku także próbowałam ale poddałam się chyba na rzecz wygodnictwa 😉
Ale szczerze podziwiam i kibicuję 🙂

Rachela
Rachela
13 lat temu

Smykowa dla mnie wychodzi to taniej. Pralke nastawiam co drugi lub trzeci dziń, piorę nie tylko tetre ale też ubranka malego a czasem i nasze. Dzięki temu później nie czeka mnie sterta koszul męża tylko pojedyncze sztuki:)}

Bombel
Bombel
13 lat temu

Tak jak poprzedniczki -gratuluję wytrwałości 😉
Ja nie raz,nie dwa myślałam o ekologicznym pieluchowaniu ale jakoś jeszcze się nie zdecydowałam 😐 Trochę przerażają mnie niezbędne do tego akcesoria: otulacze,formowanki,kieszonki…wkłady z mikrofibry,bawełny,bambusa…-co tu wybrać?? Co jest najlepsze?? Co tańsze?? Co wygodniejsze??
Za dużo tego i trochę się w tym gubię 🙁 😛 Przydałby mi się jakiś dobry przewodnik 😉

Pati
Pati
13 lat temu

podziwiam 🙂 i proszę o więcej w tym temacie!!

Rachela
Rachela
13 lat temu

Przyznam, że sama tylko korzystam tylko z otulaczy, ale chętnie poszperam i może jakiś mini przewodnik się utworzy w przyszłości.

Gadzetomama
Gadzetomama
13 lat temu

O moich doświadczeniach pieluchowych tutaj: http://www.gadzetomama.pl/?cat=19

Robin
Robin
13 lat temu

Nasza mała rodzinka używa pieluch wielorazowych. Ale nie tetry, tylko otulacz+wkład. Tak jak autorka – jednorazówek używamy na noc i na „bardziej skomplikowane” wyjścia (po rodzinie, gdzie wybieramy się z większym bagażem, również wielo).
@Smykowa – pieluchy pierzemy z rzeczami małego, które i tak trzeba wyprać, nie prasujemy. Czysta oszczędność. A jednorazówek kupujemy jedno opakowanie na miesiąc… Więc jest 2xeko – ekologicznie i ekonomicznie.

alka
alka
13 lat temu

Serwis działa na terenie Warszawy i okolic http://serwis.pieluszkarnia.pl/index.php

Anna Cekiera
12 lat temu

Też używamy tetry, ale nie przyszłoby mi do głowy prasowanie 🙂
Myślę że to strata czasu i prądu, w dodatku niewyprasowana tetra jest bardziej chłonna.

Co do prania pieluszek to zmieniłam orzechy na kule do prania lub proszek, bo po orzechach śnieżna biel tetry zniknęła.

Cieszę się że coraz więcej rodziców używa pieluszek wielorazowych 🙂

Na zachętę niezdecydowanym dodam , że z natury jestem okropnym leniem 😛 więc z tym nie może być aż tyle roboty jak piszą inni ( z reguły ci którzy używają jednorazówek)
Da się!

pozdrawiam

Iza Kasparek
12 lat temu

zaczęłam tetrować syna jak skończył rok. połączyłam to z nauka nocnikowania. aktualnie jestesmy na dobrej drodze pożegnania sie z pieluszka 😉 dalej jednak korzystamy z dobrodziejstwa papmersow na noc i na wyjścia.
tetre prasowalam tylko raz, po pierwszym praniu a teraz uwazam ze wystarczy jak poprostu dobrze rozwiesze i same sie wyprostuja 😉

milena
milena
12 lat temu

dzięki tetrze mój syn bardzo szybko nauczył sie sygnalizować chęć skorzystania z toalety, oczywiście pampersy stosowaliśmy ale tylko na wyjscia

Beata Małachowska
7 lat temu

Pieluchy jednorazowe

Aneta Wnuk
7 lat temu

U nas pieluchy jednorazowe ☺

Zuzanna Szumińska
7 lat temu

Pierwsze dziecko pampersy, drugie wielorazowe na zmianę z pampersami.

Joanna Szczyglowska
7 lat temu

Bym się wykończyła chyba gdybym miała jesczce pieluchy prac.no thx

Marta Jò-Go
7 lat temu

wydaje Ci się ,w rzeczywistości wcale nie jest to kłopotliwe, pieluchy wielorazowe są fantastyczne?

Joanna Szczyglowska
7 lat temu

To pranie mnie przeraża … przy sikaniu i kupaniu mojego smarkula bym potrzebowała drugiej pralki

Marta Jò-Go
7 lat temu

wielo

Wanda Sztabinska
7 lat temu

mialysmy czas na pranie pieluch,gotowanie zupek,wyciskanie soczkow ,spacery i wszystko bylo na czas,dziecko karmione bylo systematycznie,w domu lub w parku,na uboczu,nie jak teraz oficjalnie wywali piers i podziwiajcie mamunie,wszyscy musza widziec to i owo…..ehhh

Joanna Szczyglowska
7 lat temu

No ale karmienie piersią to raczej cos pozytywnego bym powiedziała….

Anetta Kowalczuk-Wieteska

Pampers majteczki

Anna Guzy
7 lat temu

Pierwsze – tetra i okazyjnie pampers. Drugie – tylko pampers. Trzecie – w wiekszosci wielo, czasem pampers.

Ewa Klepczarek
7 lat temu

Tetry się nie prasuje, go zaczyna gorzej chłonąć! Także już masz mniej roboty

MałZosia Gaweł
7 lat temu

Wielorazowe

Ewa Klepczarek
7 lat temu

Aj i jeszcze trzeba sprawdzić ile wody zabiera program płukania w pralce, zazwyczaj okazuje się, że o wiele mniej niż płukanie każdej pieluchy oddzielnie. Zbieram wiadro po 2 dniach nastawiam na płukanie i potem na zwykłe pranie, górą w 40 stopniach, najlepiej w 30. Tylko w proszku, orzechy i mydło też zatyka wszelki wielo , a już na pewno otulacze! Plus olejek z drzewa herbacianego – kilka kropel, to najlepszy odkazacz

Agnieszka Domańska Kosińska

to tak jak na zasadzie albo miec podgrzewacz do butelek albo wstawac w nocy po 50 razy gotowac wode.rozrabiac mleko.studzic itd.rownie dobrze mozna prac ubrania w rzece na tarce a noe do pralki wkladac .jak chcesz byc eko to badz w 100 %

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close