Gra Golden Horn
Wydawca: Piatnik
Wiek: od 8 lat
Projektant: Leo Colovini
Zawartość pudełka: 4 plansze szlaków morskich, 3 plansze portów, 12 statków, 4 magazyny, 1 worek, 90 drewnianych kosteczek, 54 karty, instrukcja
Jak nigdy dotąd nie miałam takiej trudności z napisaniem recenzji. Po otwarciu pudełka, gra wzbudziła w domu wielką sensację. Zachwyca graficznie, każdy chciał zajrzeć do środka, złożyć statki, magazyny i od razu zagrać. Przeczytałam instrukcję, potem drugi raz i trzeci. Zastanawiałam się czy dobrze wszystko zrozumiałam, czy przypadkiem czegoś nie pominęłam.
Przyznaję sięgnęłam do innych recenzji. Wg innych osób gra jest prosta, zwracają oni uwagę na kolorystykę i piękną grafikę. To wszytko prawda. Ale jeśli weźmie się to wszystko razem i oceni w grze, to recenzja nie musi być śpiewająca, mimo, że gra Golden Horn otrzymała nagrodę ‘Gry Roku’ Wiedeńskiej Akademii Gier. Być może przyjęłam rolę adwokata diabła, ale tak czasem bywa. Dla wyjaśnienia dodam, że miałam przyjemność współtworzyć kilka gier, znam wiele mechanizmów jakimi rządzą się gry, stąd może jestem zbyt surowa w swej ocenie.
Zacznę od tego, że zagrałam razem z mężem, któremu również gra przypadła wizualnie i tematycznie do gustu. Zwrócił uwagę, że jak większość gier beletrystycznych jest osadzona w pewnym kontekście historycznym. Autor gry zabiera nas w podróż w czasie, gdzie wcielamy się w weneckich kupców, którzy swoimi statkami podróżują z Wenecji do Konstantynopola przez wąską zatokę Bosforu Golden Horn (Złoty Róg). Historycznie zgadza się wszystko, nazwy miejscowości, statki galeasy, piraci, wymiana między Państwem Osmańskim a Wenecją. Pozostałe aspekty są pozbawione realności i stają się fantastyką.
Mechanizm gry Golden Horn przypomina dziecięcą grę w skaczące żabki i tutaj dokładnie “skacze się” statkami na kolejne wolne pole – jeśli sąsiednie pole jest zajęte, gracz ustawia statek dalej, na następnym wolnym polu” , co jest zupełnym paradoksem, jak statki mogą skakać, jeśli morze jest szerokie i można je opłynąć z prawej, lub z lewej strony. Przy tak wspaniałej grafice i dbałości o szczegóły można by zbudować o wiele szerszą i bardziej zbliżoną wersję do prawdziwego handlu morskiego.
Ta gra nie jest łatwa dla dzieci z kilku powodów. Dzieci mają trudność w zrozumieniu dlaczego statki “skaczą”, dlaczego statek z określonym kolorem żagli nie może zabrać towaru w tym samym kolorze, skoro może inne kolory kostek? W grze dostępne są także karty wiatru, które pozwalają graczowi pokonywać kolejne obszary basenu morza, dzięki czemu mamy wpływ na wiatr. W tym miejscu gra jest bardzo losowa. Czasem ciężko zdobyć karty pożądanego koloru.
Celem gry jest zmagazynowanie kostek we wszystkich kolorach. Gracz, który zebrał kostki w 6 kolorach może zakończyć grę, lecz nie oznacza to, że wygrał. Dzięki punktacji za zestawy kostek zwycięzcą może okazać się rywal, dlatego warto podkradać jako pirat kostki z łodzi przeciwnika i zgromadzić w swoim magazynie jak najwięcej towarów.
Z pedagogicznego punktu widzenia gra poza rywalizacją uczy porównania. Od małego gracza oczekuje się porównywania kolorów kostek, jakie są w magazynie z tymi jakie są w porcie, jakie przewozi kostki z kolorami żagli swojego statku. Do tego porównuje kolory kart wiatru, czy piratów, z kolorem ramki pola na którym stanął i czy może dalej popłynąć. Z takimi porównaniami poradzi sobie już czterolatek. Paradoksem tej gry jest beletrystyka. Ośmiolatek nie zrozumie dlaczego tu mamy Wenecję, tu Konstantynopol, dlaczego przewozimy towary tam i z powrotem. Jedno zdanie wyjaśniające historyczne tło to dla mnie za mało.
Doszukując się więcej pozytywów tej gry to jest nim pudełko, które jest w sam raz. W pełni wykorzystuje się przestrzeń pudełka na złożone modele statków i magazynów. Ponadto przygotowując po raz pierwszy grę, musimy złożyć statki i magazyny – to świetne ćwiczenie motoryki małej.
Gra się szybko, nie wymaga ona od dorosłego gracza dużego wysiłku intelektualnego, więc można rzec, że gra się przyjemnie. Zapewne bym ją kupiła, gdybym zobaczyłam ją na półce. Jest to bardzo prosta gra dzięki mechanizmowi, jak dla mnie cena jest duża jak na grę typu żabki. Podkreślę jednak, że graficznie jest to cudeńko i pod tym kątem warta swej ceny.
Zatem od was zależy, czy sprawdzicie mnie i moją recenzję! Być może właśnie was urzeknie i będziecie się wspólnie dobrze bawić, czego Wam życzę z całego serca.