Jak nie zgubić dziecka w tłumie, na plaży, w sklepie
Do napisania tego tekstu skłoniła mnie sytuacja z niedawno zakończonych targów książki. Mała dziewczynka, na oko czteroletnia, zaczęła krzyczeć, że zgubiła mamę. Pomna swoich doświadczeń i sposobów, w jaki rokrocznie zabezpieczałam Duśkę na targach gdy była młodsza, zapytałam, czy zna numer telefonu do mamy, albo czy ma go gdzieś zapisany. Na przykład na bransoletce lub kurtce. Niestety nie miała. Wiedziała tylko, jak mama ma na imię i że ma czarną bluzkę. Trochę mało.
Co robić w takiej sytuacji? Razem z panią, która jako pierwsza zajęła się dziewczynką, uznałyśmy, że jedyne co można zrobić, to stać i czekać, aż mama wróci tam, gdzie ostatni raz widziała dziecko. Bo też szczerze mówiąc, targi nie były za bardzo przygotowane na taką ewentualność. Trudno było namierzyć jakieś służby porządkowe, obsługę techniczną, biuro targów czy cokolwiek. Straży miejskiej też nie widziałam. Na szczęście mama szybko wróciła. Na plus muszę przyznać, że dziecko nie wpadło w histerię, było przerażone, owszem, ale dość spokojne. Rozpłakało się dopiero w ramionach mamy.
Idzie lato. Okazji do zgubienia dziecka będzie więcej. Dlatego zebrałam dla Was najprostsze i najbardziej popularne metody na zabezpieczenie dziecka przed zgubieniem.
Trzymaj dziecko za rękę
Nawet jeśli dziecko na co dzień nie chodzi z nami za rękę, w tłumie jest to jak najbardziej wskazane. Ja momentami brałam za rękę Duśkę (a to przecież nastolatka!) albo ona mnie, chociaż w każdej chwili mogłam do niej zadzwonić. No ale po co tracić czas na wzajemne szukanie się? W przypadku mniejszego dziecka trzymanie za rękę jest obowiązkowe. Można też wykorzystać szelki i smycz, chociaż nie do końca jestem pewna, czy to dobre rozwiązanie w tłumie.
Naucz dziecko na pamięć numerów telefonów rodziców
Przed pierwszymi targami książki, na jakie zabrałam Duśkę, wbiłam jej w głowę telefony do mnie i do męża. Miała wtedy dokładnie cztery lata (zdarza się, że targi wypadają w jej urodziny 😉 ) Dość szybko to opanowała, a potem robiła mi na przekór i mówiła odwrotnie. Niemniej sama twierdzi, że dziś zna na pamięć tylko trzy numery – nasze i swojej przyjaciółki. Warto było.
Załóż na rączkę opaskę z numerem telefonu lub przyszyj wszywkę z tym numerem w ubranie
Bardzo dobre rozwiązanie, ale dziecko musi wiedzieć, że ją ma. Bransoletka funkcjonowała u nas na wszystkie wyjścia przez kilka lat. Na szczęście nigdy się nie przydała, no ale strzeżonego…
Umów awaryjne miejsce spotkania
Metoda dobra w przypadku większych dzieci, które umieją się samodzielnie przemieszczać. Warto wybrać widoczne z daleka i łatwo dostępne miejsce. Na festynach zawsze umawiałam się z dzieckiem (swoim albo cudzym, różnie to bywało) przy dmuchanym zamku. Moja siostra cioteczna do dziś się śmieje, że od tego zaczynał się nasz każdy festyn. Po wejściu do parku padało sakramentalne: „Jakby co, to przy tym zamku”.
Naucz dziecko, co ma zrobić, jak się zgubi
Ja uczyłam Duśkę, że ma podejść do mamy z dzieckiem, powiedzieć, że się zgubiła i poprosić o zadzwonienie do rodziców. Można też nauczyć dziecko, że ma podejść do policjanta albo ochroniarza. Wybrałam mamy z dziećmi, bo po pierwsze mają w genach troskę o wszystkie dzieci świata, po drugie obstawiałam, że małe dziecko, przyzwyczajone do cioć w przedszkolu, będzie miało więcej śmiałości do kobiety. Nie dyskryminuję mężczyzn, jednak nie ma się co oszukiwać, dzieci szybciej przestraszą się obcego pana niż obcej pani.
Warto też nauczyć dziecko, że jak tylko zauważy brak rodziców, ma głośno krzyczeć. Bardzo głośno.
Naucz dziecko danych personalnych
Co prawda nie wyobrażam sobie, żeby ktoś wiózł dziecko kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów do domu, gdy rodzice są teoretycznie w promieniu kilkuset metrów, niemniej podstawową wiedzę na temat swojej tożsamości dziecko powinno mieć. Maluch musi wiedzieć, jak się nazywa, gdzie mieszka (oczywiście uczulamy, że adres podaje się tylko policjantom), jak się nazywają rodzice.
Załóż dziecku na rączkę balonik z helem
Taki sposób widziałam tylko raz i choćby ten fakt dowodzi, że jest skuteczny. Nikt go nie stosuje, więc dziecko bardzo wyróżnia się w tłumie. Balonik przyczepia się dziecku do ręki. Unoszący się do góry jest doskonale widoczny. Oczywiście trzeba na stoisku (których wszędzie pełno) wybrać jakiś pojedynczy egzemplarz. Na otwartej przestrzeni widać dziecko nawet z kilkudziesięciu metrów.
Elektroniczna smycz
Nie znam tego rozwiązania, ale internet mi podpowiedział i brzmi całkiem fajnie. Mama i dziecko zakładają elektroniczne bransoletki z chipem. Gdy odległość między chipami przekroczy ustaloną liczbę metrów, rozlegnie się alarm.
GPS albo zegarek z GPS
Teoretycznie ma to być bardzo dokładny wynalazek, ale mnie nie przekonuje. Jeśli zgubię dziecko w centrum handlowym, to zegarek mi pokaże, że ono tu jest, ale nie ustali, przy którym sklepie. To jednak trochę za mało. No, chyba że na ten zegarek da się zadzwonić i dziecko umie go odebrać.
Długopis i opatrunek w sprayu – metoda na plażę
Nie wiem, jak to działa, ale ponoć da się – na rączce lub nóżce piszemy dziecku nr telefonu i psikamy to miejsce opatrunkiem wodoodpornym w sprayu. Ma się nie spłukać do wieczora 😉