Jesteś rodzicem chrzestnym? Bądź drugą matką/ojcem, nie bankomatem
Jestem podwójną matką chrzestną, mam też dwoje własnych dzieci, dla których również szukałam “drugich” rodziców przy chrzcie. Wiem jakie to odpowiedzialne zadanie i wiem też w jak niewłaściwy sposób nadal do tego – bądź co bądź – zaszczytu się podchodzi.
Gdy po raz pierwszy poproszono mnie, bym trzymała dziecko do chrztu, zalała mnie fala radości i dumy! To było dla mnie wyróżnienie, ale zaraz po tym przyszła refleksja, czy mnie będzie stać na ten zaszczyt? Bo nie oszukujmy się, rodzić chrzestny to przede wszystkim symbol koperty, chrztu, urodzin, komunii i ślubu chrześniaka…. Kurczę, czy mnie będzie stać na niemałe wydatki (przecież chrześniakowi nie wypada “żałować”, prawda?), czy będę mogła przyjeżdżać z daleka (paliwo kosztuje) na każdą uroczystość, ważną chwilę małego człowieka, który od chwili sakramentu będzie ze mną związany?
Podzieliłam się obawami z mamą dziecka, moją serdeczną przyjaciółką. Jasne, że nie chciałam odmawiać, chciałam jedynie, by ona wiedziała, że przy finansowych trudnościach jakie wtedy nas gnębiły, z dwójką własnych dzieci nie będę mogła malcowi nieba przychylić. W odpowiedzi usłyszałam – przestań, będziesz najlepszą matką chrzestną. I staram się jak mogę. Chyba nie jestem w tym taka najgorsza, skoro jakiś czas temu po raz drugi zaproponowano mi tę rolę Tym razem przyjęłam ją bez wątpliwości.
Nie wciskajmy sobie, że chrzestny jest od ładowania kasy w dziecko. Rodzice są od tego by finansować dzieci, i jeśli mają taką ochotę, spełniać ich najdziwniejsze i najkosztowniejsze zachcianki. Z tego co całkiem nieźle pamiętam, rodzic chrzestny jest od innego rodzaju zadań, bardziej ma wspierać duchowy rozwój i wychowanie niż ograniczać się do kwestii fundowania prezentów. O ile fajniej jest spotkać się razem, pójść na spacer, poświęcić sobie chwilę, pobawić i poprzytulać się z dzieckiem. Pamiętam, że jestem przede wszystkim chrzestną i co roku zamawiam dla dzieciaków dedykowane, ręcznie robione kartki – pamiątki sakramentu i kolejnych urodzin. Chcę by dla nich to było równie wyjątkowe jak dla mnie. A co do osławionej komunijnej i ślubnej koperty – na to jest czas by się przygotować, dziecko “z dnia na dzień” nie przystępuje do tych sakramentów, więc można odłożyć odpowiednie fundusze.
Jasne, że też kupuję prezenty, przecież dzieci je uwielbiają! Jednak jestem daleka od filozofii zapożyczania się by błysnąć przed rodzinką wypasioną niespodzianką. W każde święta podarunki kupuję pięciorgu dzieci, więc żeby nie pójść z torbami, ustaliłam z rodzicami kwotę jaką przeznaczają na to obie strony – ja dla ich dzieci i oni dla moich dzieci. Nie chcę by ktoś czuł dyskomfort, a jeszcze gorzej przykry obowiązek, bo musi coś drogiego kupić. Bez sensu, taki prezent to nie prezent!
Jaką ja się czuję matką chrzestną? Spełnioną, związaną z dziećmi. I bardzo współczuję tym chrzestnym, o których rodzice pamiętają jedynie przy okazji uroczystości, które obligują do stawienia się z kopertą. Współczuję także dzieciom, których chrzestni rodzice zjawiają się tylko z musu (Ps. ja nie pamiętam mojego chrzestnego!). Jestem szczęściarą, mimo sporej odległości od obu moich chrześniaków, widujemy się w każde święta, urodziny, a wizyty odbywają się także u nas. Uczestniczę w rozwoju dzieci, dzielę się radami, obserwuję ich postępy. Jestem gotowa ich wesprzeć swoją obecnością, gdy tylko zajdzie taka potrzeba. Cieszę się, że “schowałam” portfel, a skorzystałam z rozumu. Jeśli tobie też bardziej niż na dobrym wrażeniu, zależy na więzi z dzieckiem i poczuciu dobrze spełnianego obowiązku, polecam wziąć przykład.
Moi nie są ani jednym ani drugim, nie wiedza nawet kiedy mam urodziny. Ale naszemu synowi wybralismy najfajniejszych-naszych przyjaciol, z poza rodziny. Klaudia Szkaradek i Kajman <3
ja mojego chrzestnego nie znam, za to matka chrzestna- super babka 🙂
Jestem tego samego zdania , tylko przykre jest kiedy jedzie sie do dzieci , do chrzesniakow, a one przed Toba uciekaja. Zaslaniaja oczy itp. Przykre to
to zapewne cena widywania ich raz w roku, gdy także rodzice sobie przypomną że można i chrzestnego zaprosić ot tak
Oj nie zgodze sie. Jezdzilismy tam tylko jak sie dalo 🙁
Swieta, urodziny czy odwiedziny ot tak
Klaudia nie o Ciebie mi chodziło! Pisałam szybko i nie uchwyciłam najważniejszego -czyli braku inicjatyw ze strony innych rodziców, że nie tylko chrzestny ma w obowiązku pamiętać o chrześniaku, ale rodzice zaprosić choćby na kawę chrzestnego malca 🙂
Wiem wiem 😉
Jest tez tak ze chrzestni sie nie interesuja, albo sa zapraszani i olewaja 😉
To wszystko dziala w dwie strony
Dla mnie chrzestni to osoby krore w razie czego pomoga nam i nie chodzj mi o kwestie finansowe. Ja nie oczekuje od nich prezentow a zainteresowania. Najbardziej mnie wq jak ludziom sie wydaje ze kupia prezent i sprawa zalatwiona.
Zgadzam sie
Ja moich chrzestnych uwielbiam,wspaniali ludzie.Choc chrzestnego nie widziałam wieki,a z chrzestna widuje się jak tylko mam możliwość bycia w Polsce. Nigdy nie patrzyłam. na Nich pod kątem obdarowywania mnie drogimi prezentami,ważne że byli przy mnie kiedy tego potrzebowałam. Chrzestnych dla córki tez wybraliśmy nie patrząc na to czy maja pieniądze czy nie tylko jakimi są ludźmi,chrzestny coprawda jest daleko ale chrzestna (przyjaciółka) jest blisko i córcia ja uwielbia 😉
dokladnie tak, kwestia rodziców chrzestnych była dla nas bardzo wazna, nas nie interesowało kto ile ma kasy, ale kto w razie by nas zabrakło tfffu tfffuuuu tffffuuuuu zająby sie naszą córką i dobrze wychował, podjeliśmy najlepszą decyzje ! <3
Bycie chrzestnym to spora odpowiedzialnym trzeba skierować dziecko na właściwy tor myślenia , uduchowic go pod względem wiary ale nie tylko . Trzeba również pomóc mu podejmować najważniejsze decyzje w życiu a w dzisiejszym społeczeństwie to bardzo trudne bo jak pokazać dobrą drogę gdy otacza nas dookoła sama znieczulica i żądza pieniądza
Was chyba pogielo. Wrzyciu bym nikomu nie pozwolila kierowac moim dzieckiem.
Niemm znam swojego ojca chrzestnego na akt chrztu nie ma gdzie jak go znalesc
Przykre kiedy chrzesny nie pamięta o urodziach, świętach, nie ma go na bierzmowaniu, w ważnuch chwilach , a jak widzi to udaje, że nie zna i nie chce mieć nic wspólnego.