Rozwój 10 września 2021

Kiedy dziecko może iść samo na dwór i dlaczego zdaniem internetowych ekspertów kiedyś było lepiej?

Gdybym chciała wierzyć internetowi, to powinnam puścić moje dziecko samo na dwór, jak tylko nauczyło się chodzić. Internetowi eksperci są zgodni: trzymamy dzieci pod kloszem. Nie to, co za czasów ich dzieciństwa…  A kiedy, według prawa, dziecko może iść samo na dwór?

Kiedy dziecko może iść samo na dwór?

Pewnie sporo zależy od tego, jakie to podwórko i jakie dziecko. Są dzieci, które tylko czekają, żeby coś spsocić, albo wejść tam, gdzie absolutnie nie powinny. Takich nie można spuścić z oka nawet na chwilę. Są też dzieci bardziej zachowawcze, ponad miarę ostrożne. Im można zaufać nieco bardziej. 

Rodzice, którzy mają domy i prywatne, ogrodzone podwórka, często wypuszczają na nie już kilkulatków, a sprawowanie opieki nad nimi ograniczają do wyglądania przez okno co jakiś czas. Czy to w porządku? Teoretycznie nie do końca, ale w praktyce na ogół się sprawdza. 

Trochę inaczej wygląda sytuacja osób, które mieszkają w blokach. Nowe osiedla są ogrodzone i powiedzmy, że tu czyha na dzieci mniej niebezpieczeństw. Stare budownictwo to duże, nieogrodzone osiedla i na pewno więcej zagrożeń. Wypuszczenie na takie osiedle pięciolatka może być ryzykowne. No, chyba że będzie się on karnie bawił pod oknem, z którego mama lub babcia będą wyglądały co pięć minut, a dziecko należy raczej do tych posłusznych i samo nigdzie się nie oddali. Niemniej nadal można być na bakier z prawem. 

Co mówi prawo o przebywaniu dzieci poza domem bez opieki?

Kiedy dziecko może iść samo na dwór według prawa? No muszę przyznać, że to ciekawe rzeczy. Na przykład to, że dziecko poniżej siódmego roku życia nie może przebywać bez opieki w miejscu, w którym mogłoby wzniecić pożar. Co prawda zapałki już wychodzą z mody, ale z drugiej strony pojawiły się zapalarki, które mogą wyrządzić więcej szkody. Jeśli maluch jest kreatywny to faktycznie i plac zabaw podpali. Niemniej takie przypadki zdarzają się naprawdę rzadko, o ile w ogóle. Szybciej bym uwierzyła, że rzeczony plac zabaw podpali znudzony nastolatek. O tak, internet mi podpowiedział, że były dwa takie przypadki. Niestety też powiedział, że dwulatek podpalił się zapałkami w czasie zabawy. Więc coś z tym ogniem jest na rzeczy. Nie wiem tylko, czemu siedem lat uznaje się za granicę bezpieczeństwa. Ośmiolatek może bez opieki rodziców wzniecić pożar i to jest w porządku? Czy też rodzice są zwolnieni z odpowiedzialności? Skądinąd wiem, że nie, więc nie do końca rozumiem ten zapis. 

Wspomniany Kodeks Wykroczeń prawi też, że dziecko do lat siedmiu nie powinno przebywać samo tam, gdzie jest dla niego niebezpiecznie. Na mój gust i starsze nie powinno, ale może ja się nie znam. Jest też zapis o zakazie przebywania dziecka do lat siedmiu na drogach. Teoretycznie takie dziecko może samo chodzić po chodnikach między blokami na osiedlu, ale z drugiej strony mogłoby wzniecić pożar, więc chyba jednak nie może. 

Dlaczego kiedyś było inaczej? 

Jeśli zapytacie Waszych rodziców i dziadków, to na pewno usłyszycie, że kiedyś dzieci były bardziej samodzielne, nikt się nad nimi nie trząsł, szybciej doroślały i w ogóle jakieś inne były. Faktycznie były. Tylko że czasy też były inne. Nie raz i nie dwa powtarzałam, że gdybym ja wychowywała dziecko tak, jak mnie wychowywano, to by mi opieka społeczna wjazd na chatę zrobiła. Dlaczego? Bo nie dość, że sama po ulicach chodziłam, to jeszcze i po torach! I po dnie basenu, z którego spuszczono wodę! Mogłam sobie iść do kiosku albo do sklepu i nikt się nad tym specjalnie nie rozczulał. Tyle że wówczas ulice były puste do tego stopnia, że zimą wychodziliśmy na pobliską asfaltówkę, żeby sobie na niej na łyżwach pojeździć. Nie, to nie jest żart. Tak była oblodzona. No fakt, że zimy trochę inne wtedy były. Dziś przez tę samą asfaltówkę jest naprawdę trudno przejść i nawet nowy przepis o pierwszeństwie pieszych na pasach nie rozwiązał problemu do końca. A niektóre dzieci w moim wieku to musiały same ogień w piecu rozpalić jak miały dziesięć lat! No kto to widział, prawda? W dzisiejszych czasach nie do pomyślenia! 

Kiedyś też istniało coś takiego jak instynkt stadny i to nawet wśród dzieci. Kiedy jako mały szkrab chodziłam na plac zabaw, wiedziałam, że jak mi się coś stanie, to podejdzie jakieś starsze dziecko i pogardliwie zapyta, gdzie mieszkam i dlaczego ryczę. Pogardliwie, bo jakaś hierarchia obowiązywała, maluchów do spraw starszych nie dopuszczano. Niemniej nikt ryczącego siedmio czy ośmiolatka nie zostawił samemu sobie. Dziś oczywiście nie ma takiej potrzeby, bo siedmio czy ośmiolatek jest na placu zabaw pod opieką, ale gdyby nie był, to śmiem wątpić, czy ktoś z ekipy nastolatków by się nim zainteresował w razie potrzeby. Ot inne czasy, inne zasady. Pod pewnymi względami pewnie lepsze, pod innymi na pewno gorsze. Czytam sobie czasem komentarze tych internetowych ekspertów, żeby się pośmiać, ale stosować się nie mam zamiaru. Zaryzykuję tezę, że większość z tych mądrali nie ma dzieci. Kiedy dziecko może iść samo na dwór?

Zdjęcie: Pixabay 

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kacper7890
Kacper7890
2 lat temu

                                     
Interesująca treść wnosząca wiele nowej wiedzy https://piccolotesoro.pl

Kulinaria 9 września 2021

Dżem z jarzębiny i śliwek do słoików na zimę — przepis na domowe specjały

Dżem z jarzębiny to rarytasik, dla osób lubiących niekonwencjonalne smaki. Próbowałam porównać jego smak do czegokolwiek innego, i jedyne co na  myśl mi przychodzi to to, że kojarzy mi się z czymś wytrawnym, pewną słodyczą, która przełamuje goryczkę. Nie wiem, czy to Wam w czymkolwiek pomogło, ale gwarantuję, że gdy spróbujecie tego smaku, już nigdy go nie zapomnicie. 

Jarzębina, wbrew złej sławie, jest bardzo zdrowym owocem drzewa zwanego jarzębem (więcej informacji znajdziecie tutaj). Jego owoce są trujące dla ludzi, ale tylko wtedy, gdy spożywa się je surowe. Obróbka cieplna odsuwa na bok ryzyko zatrucia jarzębiną. 

Dżem z jarzębiny

Fot. Jarzębina

Ja nigdy surowej jarzębiny jeść nie próbowałam, ale za to moja teściowa robiła jarzębinę w cukrze, która okazała się fajnym dodatkiem do gorącej herbaty. Tym razem zrobiłam nie owoce w cukrze (ze względu na moją hipoglikemię), ale dżem z jarzębiny, przełamany w smaku śliwkami mirabelkami. Na mirabelki w początku września może być za późno (robiłam dżem 2 tygodnie temu, pod koniec sierpnia), więc jeśli nie macie skąd wziąć akurat mirabelki, wykorzystajcie inne śliwki (np. owoce ałyczy, które u mnie właśnie dojrzewają) lub kruche jabłka — smakują w dżemie równie dobrze. Możecie też pokusić się o dżem przygotowany wyłącznie z jarzębiny, ale przyznam szczerze, że dla mnie jej „czysty” smak jest zbyt intensywny. W przepisie wykorzystałam zagęszczacz typu “żelfix”, ponieważ przy jego zastosowaniu daje się mniej cukru, niż przy tradycyjnym wyrobie dżemów. No i cały proces trwa o wiele krócej, ponadto mniej wartościowych substancji ucieka z owoców i zachowują one ładniejszy kolor. 

Dżem z jarzębiny — przepis

Składniki na dżem z jarzębiny: 

  • 600 g owoców jarzębiny (już po przebraniu)
  • 400 g śliwek mirabelek (lub innych, najlepiej o jasnej skórce) po wypestkowaniu
  • 350-500 g cukru (ja dałam 350, ze względu na moją hipoglikemię)
  • sok z połowy cytryny
  • nieco wody do podlania owoców
  • opakowanie “żelfiksu” do dżemu (ja wykorzystałam Konfitur-fix firmy Diamant, 1 opakowanie na 1 kg owoców)

Dżem z jarzębiny — przygotowanie podzielcie na dwa etapy

Pierwszy etapzbieranie jarzębiny

Jeśli zbieracie jarzębinę przed przymrozkami, koniecznie włóżcie ją uprzednio przebraną, umytą i wysuszoną, do zamrażalnika na co najmniej 3-4 doby. Dzięki temu straci część swojej naturalnej goryczki. Jeśli zbieracie ją np. w październiku, już po przymrozkach, wystarczy, że przed gotowaniem zalejecie ją na kilka minut wrzątkiem.

Dżem z jarzębiny

Fot. Mrożona jarzębina i świeże mirabelki

Drugi etap — przygotowanie dżemu

  1. Jarzębinę przekładam do garnka, zalewam niewielką ilością wody (by nie przywierała, ale nie więcej, niż do poziomu jarzębiny) i gotuję do chwili, aż owoce zaczną pękać. Ja podgotowane owoce przetarłam przez przecierak, podlewając je wodą z gotowania, by pozbyć się irytujących mnie pesteczek — wy nie musicie. Zostawiłam jedynie garstkę nieprzetartych, by dodać je na sam koniec dla efektu do słoiczka.

    Dżem z jarzębiny

    Fot. Jarzębina i mirabelki

  2. Do przestudzonej jarzębiny wrzucam wypestkowane mirabelki (lub inne śliwki), wsypuję “żelfix”, mieszam i czekam do zagotowania. Następnie dodaję cukier, sok z połowy cytryny, po czym jeszcze chwilę gotuję i mieszam. Nie powiem Wam dokładnie ile będziecie trzymać dżem na ogniu, ponieważ „zagęszczacze” miewają innych producentów i mogą mieć nieco inny czas gotowania. Zwróćcie uwagę na opakowanie, tam są wszystkie informacje ważne dla konkretnego produktu. Jeśli chcecie zrobić dżem z samym cukrem (na 1 kg owoców ok. 500-750 g cukru) dosypujcie go po trochę do owoców i próbujcie, czy jest odpowiednio słodki. Dżem gotujcie tak długo, aż cukier się rozpuści a owoce rozpadną i osiągną odpowiednią konsystencję. Dżem powinien być gładki, chyba że lubicie inaczej. Jeśli wyjdzie zbyt gęsty — dodajcie do niego nieco wody i wymieszajcie. 
  3. Gotowy dżem przekładam do wyparzonych słoików (u mnie wyszło z kilograma owoców 6 małych słoiczków), zakręcam mocno i odwracam do góry dnem, przykrywając ściereczką. Nie pasteryzuję — “żelfiksy” nie wymagają tej czynności, zabezpieczają dżem przed psuciem.

    Dżem z jarzębiny

    Fot. Gotowy dżem z jarzębiny

  4. Gdy słoiczki wystygną, przenoszę je do piwnicy.

W podobny sposób zrobiłam dżemy z mirabelek i cukinii, z owoców dzikiego bzu, a jeszcze wcześniej — z czerwonej porzeczki. Wszystkie wyszły pyszne 🙂 

Fot. Dżem z jarzębiny

Zdjęcia pochodzą ze zbiorów autorki wpisu.

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Gry planszowe i nie tylko 5 września 2021

Cukierku, Ty łobuzie! i Złapię cię, Cukierku! Gry na dobry początek! 

Za nami początek roku szkolnego i czas odkrywania lektur szkolnych w nowej formie. Wśród proponowanych lektur dla klas 1-3 znajduje się pozycja Waldemara Cichonia Cukierku, Ty łobuzie. Wydawnictwo poza tradycyjną książką oraz audiobookiem proponuje najmłodszym dwie gry planszowe na podstawie przygód szalonego kota Cukierka. 

Zaproponowane gry Cukierku, Ty łobuzie oraz Złapie cię, Cukierku skierowane są do dzieci od 6. roku życia. Pierwsza z nich to gra kooperacyjna, w której wspólnie zapobiegamy przed szkodom sprytnego kota. Wspólnie pomagamy sobie, podpowiadamy, którym pionkiem się poruszyć, aby wypełnić swoje zadania. Głównymi bohaterami przygody prócz kota Cukierka, jest mama, tata, Marcel i Maciek.Gracze wcielają się w nich i muszą pokonać kota, który uwielbia psocić.

W niewielkim pudełku znajduje się:

  • dwustronna plansza
  • drewniana figurka kota
  • 4 drewniane figurki w różnych kolorach
  • 2 kostki postaci
  • 1 kostka ruchu
  • instrukcje dla dwóch gier
  • Tekturowy sweterek
  • 12 żetonów nitek
  • 1 żeton druty do robótek
  • 5 żetonów piszczącej piłeczki 
  • 5 żetonów gumowej myszki 
  • 5 żetonów cuchnącej ryby 
  • 4 żetony z łapką 
  • 4 żetony za miejsce na mecie z liczbą punktów 
  • 5 żetonów psikusów

 

CUKIERKU, TY ŁOBUZIE 

Celem jest naprawienie sweterka, ponieważ kocurek bawiąc się, niechcący go zniszczył i zrobił, aż 12 dziur. Cieplutki sweterek zaciąga do swojego legowiska i nie dopuszcza tam nikogo. Przed Wami wielkie wyzwanie w drodze do kryjówki kota. Musicie jednak najpierw odnaleźć brakujące nitki oraz zdobyć druty do robótek, bo bez nich nie naprawicie sweterka. Ale uważajcie, żeby kot jako pierwszy nie dotarł do swojego legowiska, bo wtedy nici z naprawy. 

Cukierku, Ty łobuzie

Cukierku, Ty łobuzie

W tej grze będziecie potrzebować planszę Cukierku, Ty łobuzie, kostkę ruchu oraz dwie kostki postaci. Ponadto 4 pionki rodzinny bez względu na liczbę grających. Następnie potrzebne będą, pionek Cukierka, żetony: nitek, cuchnącej ryby, piszczącej piłeczki i gumowej myszki. Po rozłożeniu planszy i umieszczeniu na nich żetonów, możecie przystąpić do rozgrywki. Gracze kolejno rzucają trzema kostkami jednocześnie. Kostki postaci wskazują, kto wykona ruch. Jeśli na obu kostkach jest Cukierek, tylko on wykonuje ruch. Jeśli na kostce wypadł pionek rodziny, wtedy rodzina może się ruszyć. Tutaj mała uwaga, gdyż można ruszyć którymkolwiek z członków rodziny. Natomiast jeśli wyrzucicie Cukierka i pionka rodziny, ruszają oba, dając pierwszeństwo kotkowi. 

 

Wygrywacie grę jeśli zdobędziecie wszystkie 12 nitek oraz dotrzecie do legowiska kota przed nim. Jeśli on będzie pierwszy na mecie, wtedy Cukierek wygrał. 

Na planszy napotkać możecie pola ze strzałkami, które przenoszą Was lub kotka do przodu lub tyłu. Aby wejść do legowiska zarówno gracze jak i Cukierek, muszą wyrzucić dokładną liczbę oczek.

Zwracajcie uwagę na rzeczy, które są ważne dla Was i sprytnego Cukierka. Cuchnąca ryba sprawia, że kot musi wrócić na pole numer 3, czyli na sam początek wyścigu. Dostaje karę za to, że ukradł ją dzień wcześniej i schował za komodą. Następnie powiedzcie mi, który kot nie lubi bawić się piszczącą piłeczką? No pewnie, że każdy. Tutaj na tym polu Cukierek traci jedną kolejkę, a gdy spotka gumową myszkę, to zabawa z nią zajmuje mu aż dwie kolejki. Natomiast jeśli my zatrzymamy się na tych polach, zbieramy żetony, gdyż posiadając 3, możemy spowolnić kota w drodze do jego legowiska. Wśród wielu rozgrywek, które udało nam się dotychczas rozegrać, nie było wcale tak łatwo przechytrzyć kota i dotrzeć przed nim do miejsca, w którym schował sweterek.

ZŁAPIĘ CIĘ, CUKIERKU! 

Gra Złapię Cię, Cukierku, to kolejna przygoda sprytnego kota, który znowy nieźle narozrabiał. W co tym razem się wplątał? 

Zadaniem graczy jest zebranie różnych smakołyków i przedmiotów, które lubi kotek. Po drodze czekają Was najróżniejsze przygody i pułapki. Tym razem, by wygrać ścigankę należy jak najszybciej dotrzeć do legowiska Cukierka, a po drodze go złapać i mieć największą liczbę punktów.

Gra kończy się dopiero w momencie, w którym wszyscy gracze, dotrą do mety. To ważne, bo po drodze czekają na nich punkty, a od nich zależy ostateczne rozstrzygnięcie kto jest najsprytniejszym i najszybszym graczem. 

Do rozgrywki w Złapię Cię, Cukierku będziecie potrzebować planszę gry Złapię Cię, Cukierku, cztery pionki graczy, kostkę ruchu, żetony: z łapką, z bonusami, psikusami, za miejsce na mecie z liczbą punktów. Na wyznaczonych miejscach na planszy rozłóżcie żetony bonusów i psikusów, w sumie 20 sztuk, a pionki graczy, ustawcie na polu startowym. Na polach z pytajnikiem umieśćcie 4 żetony z łapami kota. Przed ich rozmieszczeniem, dobrze je wymieszajcie, by nie odkryć pod, którym z nich schował się kot. 

Rzucając kolejno kostką ruchu, przesuwajcie swoje pionki po planszy i wykonujcie napotkane zadania. Jeśli na swojej drodze spotkacie żetony, warto je zbierać, gdyż na końcu rozgrywki mogą Was wzbogacić o dodatkowe punkty. Ale strzeżcie się, bo część z nich da Wam punkty ujemne.

 Gdy dotrzecie na metę, otrzymujecie dodatkowy żeton za miejsce na mecie zgodnie z kolejnością dotarcia do legowiska. Nasz sprytny Cukierek ma kilka swoich kryjówek, jak każdy dobry kot. Wśród jego ulubionych kryjówek jest torba na sprzęt hokejowy, orzech włoski, szopka na narzędzia czy magiczny cylinder Maćka. Jeśli staniecie na jednym z pól kryjówki, możecie odkryć czy tam jest. 

Jeśli udało się Wam znaleźć kota, zabieracie go ze sobą i podążacie dalej do mety.  Jeśli nie ma go w tej kryjówce, to nie martwcie się. Po prostu ruszacie przed siebie i sprawdzacie kolejne miejsca. Może tym razem się Wam uda. 

Gdy kot zostanie odnaleziony, a wszyscy gracze dotrą na metę, należy podsumować zdobyte punkty. Gracz, który odnalazł Cukierka dostaje dodatkowe 3 punkty. Za żeton cuchnącej ryby, gumowej myszki czy piszczącej piłeczki dostaniecie dodatkowy punkt. Natomiast ujemne punkty przyniosą Wam żetony z dietetycznymi chrupkami, dzwoneczkami na szyi czy szczotce na kiju. Punkty otrzymacie również za dotarcie na metę. Pierwsza osoba dostanie bonus w postaci 4 punktów, a ostatnia tylko jeden punkt. 

Może zdarzyć się tak, że nikt nie złapie Cukierka i wtedy wygrywa osoba, która ma najwięcej punktów. Jeśli komuś udało się złapać kocura i być pierwszym na mecie, wtedy uzyskuje on tytuł Super Tropiciela. 

Nasze wrażenia

Gra Cukierku, Ty łobuzie i Złapie Cię, Cukierku to świetne gry na początek przygody z planszówkami. Proste i jasne zasady są zrozumiałe dla sześciolatków, a urocza grafika zachęca do odkrywania miejsc na planszy.

Dzieci, które dotychczas nie miały wielu przygód z grami planszowymi, a ich jedynymi doświadczeniami jest Monopol albo Chińczyk, w tych grach odnajdą się doskonale. Obie gry bazują to ściganki z rozwiniętym wątkiem. Kalkulowanie, obliczanie najbardziej efektownego ruchu, sprawia, że nasze szare komórki, muszą się trochę pomęczyć, aby wygrać szalony wyścig. 

Przygoda z grami na podstawie książki Cukierku, Ty łobuzie to wprowadzenie do trudniejszych i bardziej zaawansowanych gier planszowych, a także zachęta dla młodego pokolenia by spędzać czas na wspólnym graniu. 

Gry planszowe kształtują nie tylko umiejętność współdziałania w zespole w przypadku gier kooperacyjnych, ale także uczą radzić sobie w trudnych sytuacjach, pomagają poradzić sobie z emocjami (zarówno w przypadku wygranej i przegranej), uczą zasad takich jak kolejność wykonywania zadań oraz, co najważniejsze, respektowania zasad.

Opanowanie tych podstawowych umiejętności pozwoli dzieciom w przyszłości sięgnąć po bardziej zaawansowane gry planszowe i, podejrzewam, prześcignąć w swoich osiągnięciach niejednego dorosłego. 

Jeśli szukacie gry na początek przygody z planszówkami, to  z ręką na sercu polecam Wam te dwie niewielkie pozycje. 

Na koniec jeszcze dwa słowa o grafice, która jest utrzymana w tej samej stylistyce jak książka o przygodach szalonego i sprytnego kota. Dla dzieciaków jest zachwycająca, zabawna, kolorowa i przyciągająca oko.  Całość pięknie uzupełniają drewniane elementy, które są dopracowane w każdym szczególe. 

Autor: Magdalena Porębska
Ilustracje: Dariusz Wanat
Liczba graczy: 2-6
Wiek: od 6 lat
Czas gry: 20 min
Wydawca: Szach-Mat

Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Szach-Mat

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close