Ciąża 8 grudnia 2016

Łapię chwile ulotne… Fotografia stała się czymś więcej, niż zapomnianą pamiątką

Zawsze wydawało mi się, że wykonanie fotografii, to jedynie naciśnięcie na odpowiedni guzik w aparacie i voila! Cyk i gotowe! Nie postrzegałam tego w kategorii czegoś szczególnie wyjątkowego, do czego osobiście by mnie ciągnęło.

Owszem, na moim ślubie fotograf był i wykonał dobrze swoją pracę, na chrzcinach starszego syna też, ale mój sentyment nie sięgał tak głęboko, bym miała się skusić na sesję ciążową. Ani w pierwszej, ani w drugiej ciąży.

Za to trzecia, poskutkowała współpracą z moją krajanką – szczecinianką Kamilą Rutkowską z Amber Fotografia. Z dwóch powodów skusiłam się na 100 km podróż z mojego miejsca zamieszkania, do miasta Portowców:

1.Szczecin zawsze pozostanie tym magicznym miejscem, do którego wyrywa serce. W szczególności rzeczka Płonia, która przepływa przez moje rodzinne Dąbie. Oj, tyle, co ja się tam naspacerowałam, aż łezka się kręci w oku…

2.To moja ostatnia ciąża, a mając na podorędziu męża i dwóch przystojnych synów, grzechem byłoby nie złapać tego magicznego momentu życia w obiektywie. Nie oszukuję się, czas ucieka, więcej dzieci nie będę miała, więc efekt sesji będzie cieszyć do końca moich dni.

Podejście, od którego wszystko zależy

Zapaliłam się do pomysłu sesji, tym bardziej, że Kamila trafiła w mój czuły punkt, proponując zdjęcia w plenerze przy Płoni. Nie mogło być lepiej. Umówiłyśmy się pod liceum, ustaliłyśmy miejsce w którym się “rozbijemy” ze sprzętem i zrobimy, co mamy do zrobienia. Jeszcze w domu potraktowałam się ciut mocniejszym make-upem niż noszę na co dzień, a Kamila w swoim magicznym bagażniku miała nie tylko różne akcesoria do zdjęć, ale nawet zwiewne sukienki i wianki! Od razu poczułam się tak, jakbym wchodziła w buty Matki Natury. Pięknie, lekko, naturalnie, a w dodatku złote słoneczne promienie u schyłku sierpnia tworzyły niezwykły klimat zarówno odbijając się od wody, jak i prześwitując przez jeszcze bujne liście drzew.

Pierwsze zdjęcia miały miejsce w wodzie. Zanim odważyłam się wejść do rzeki, szlak przetarła Kamila, upewniając się, że i światło dobre i złapie to, na czym jej najbardziej zależało. Następnie weszłam ja, na głębokość do ¾ uda i się zaczęło. Sugestie fotografki były dla mnie jasne i przyjemne do wykonania. Nie czułam się “ustawiana” niczym manekin do zdjęć, ale faktycznie wiele zależało ode mnie. Uśmiech, pozytywne nastawienie i swoboda Kamili, ułatwiły wyluzowanie.

Było i miło i wesoło, tym chętniej zgodziłam się na kolejne propozycje przeniesienia się pod wodospad (czy też raczej sztuczne spiętrzenie).

sesja2

sesja3jpg

Następnie znalazłyśmy odpowiednie miejsce na suchym lądzie. Szybko przebrałam się w zaproponowaną suknię “Matki Natury”, wcisnęłam wymarzony wianek na głowę i rozsiadłam się wygodnie na ławce, którą okalały urokliwe rośliny.

sesja4.jpg

Moje absorbujące dzieci fotografka przetrzymała z uśmiechem na ustach. Widać było, że dzieciaki nie stanowią problemu, skoro potrafiła z moimi wrzaskunami współpracować, nie rwąc włosów z głowy. Zresztą ona robi świetne zdjęcia nie tylko noworodkom, koniecznie je zobaczcie!

Dzieciaki postanowiły nie psuć nam zdjęć i Kamila uchwyciła nas w kilku rewelacyjnych ujęciach. Mam na nich to, czego tak bardzo chciałam – szczęście rodzinne i spełnienie, o których na co dzień nie zawsze się pamięta. I te zdjęcia niebawem zawisną w galerii na ścianie, bo nie potrafię się na to nasze stadło napatrzeć!

Ale moimi faworytami i tak są zdjęcia, na których jestem ja i mój brzuch. No cóż, uchwycona miłość do nienarodzonego, szczęście i swego rodzaju delikatność, ulotność tych chwil mnie totalnie zauroczyły. Nie bez przyczyny…

Nie mogłam się powstrzymać i kilka zdjęć, jako efekt współpracy z Kamilą, wrzuciłam na mój Fb. Zainteresowanie i morze ciepłych słów, które mnie wtedy zalały, są nie do pojęcia. Tak, poczułam się wyjątkowo, ciesząc się, że pozwoliłam sobie na “szaleństwo” sesji, o której wcześniej nawet nie pomyślałam.

sesja7.jpg

Mam swoją pamiątkę, wyjątkową, najpiękniejszą. Kamila uchwyciła nie tylko chwile ale i nasze uczucia, za co chciałabym jej raz jeszcze bardzo podziękować. A jednocześnie ośmielić te z Was, które są z okolic Szczecina i zastanawiają się nad tym, czy warto się w to bawić. Ja powiem, że warto, bo fotograf z takim podejściem i umiejętnościami jak Kamila, ze zwykłego zdjęcia wyczaruje pamiątkę, która nie będzie miała szans zapomniana pokryć się kurzem.

Szukajcie Kamili na Amber Fotografia Kamila Rutkowska, zajrzyjcie w zdjęcia, które wychodzą jej znakomicie. Nawet, jeśli nie macie brzuszków do uwiecznienia, każda inna chwila Waszego szczęścia, godna jest takiej właśnie sesji, jakiej miałam przyjemność doświadczyć!

Subscribe
Powiadom o
guest

10 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Marzena Jurek
Marzena Jurek
7 lat temu

WOOOOW
Piękne zdjęcia 🙂

Paulina Garbień
7 lat temu

Piękne zdjęcia, warto mieć taką pamiątkę, a Tobie wyjątkowo ciąża służy :* <3

Żaklina Kańczucka
7 lat temu

Sprzeczać się nie zamierzam 😀 <3

Olga Kloda
7 lat temu

Przepiękna pamiątka

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Olga Kloda

Prawda, nie mogę się napatrzeć 🙂

Krzysztof Kanczucki
7 lat temu

SUPER…

W roli mamy - wrolimamy.pl

Dzięki wujek 🙂 /Żaklina/

Agnieszka Kwiatkowska

Ja wlasnie podrukowalam swoje zdjecia sesje robil mo w domu moj 14 letni syn i wyszla super , powkladane juz w album a na scianie mam mega duzo zdjec teraz zawisna na ostatniej scianie w sypialni ciazowe i rodzinne a reszta hmm chyba bede musiala dobudowac sciany bo ja jestem maniaczka zdjec

W roli mamy - wrolimamy.pl

wspaniałe pamiątki 🙂 a ile radości przy tym 🙂

Agnieszka Kwiatkowska

Bardzo zaluje ze przy poprzedniej 2 nie mam takiej pamiatki

Emocje 7 grudnia 2016

Dziewczynka spadła z huśtawki i zmarła – czy aby na pewno?!

Martwą, 4-letnią dziewczynkę przyniosła na pogotowie jej matka, twierdząc, że spadła z huśtawki, będąc pod opieką jej konkubenta. Tymczasem na ciele dziecka lekarze znaleźli liczne ślady świadczące o tym, że mogła paść ofiarą przemocy.

Nie znałam tej dziewczynki, nie wiem jak wyglądała, ale kiedy czytam o jej tragedii, widzę ją oczami własnej wyobraźni. Widzę małą, bezbronną istotkę, przerażoną, płaczącą i wzywającą na pomoc swoją mamę. Gdzie ona wtedy była, czy mogła wiedzieć lub chociażby przypuszczać co dzieje się w jej mieszkaniu?

Patrzę na moje dzieci i zastanawiam się jaką trzeba być bestią albo popieprzonym psycholem, żeby zamachnąć się na takiego małego człowieczka?! Jak można bić, kopać, popychać, rzucać o ścianę i przypalać papierosem?! Głodzić, więzić i poniżać?! Gwałcić, oddawać, sprzedawać i „wrzucać” pod rozpędzonego tira?! Jakim trzeba być diabłem wcielonym, żeby tak robić? Żeby patrzeć na krew, ból, łzy i konanie w męczarniach, a po wszystkim zapalić papierosa, zaparzyć kawę i udawać, że nic się nie stało? Jak można po tym wszystkim odpierdzielać tą żenującą grę aktorską – ja nie wiedziałem, nic nie zrobiłem, to zwykły przypadek, nie moja wina.

Jakie to żałosne! Skrzywdzić słabszego w imię swojej siły czy wyższości, a potem bać się przyznania do prawdy i konsekwencji. Aż mi się cofa zawartość żołądka, jak o tym myślę.

I choćbym nie wiem, jak się starała spojrzeć na tego typu sprawę, doprawdy nijak nie pojmuję, jak można stosować przemoc wobec własnego (i nie tylko) dziecka, albo być tego świadkiem i nie zaregować?! Nie zaregować, to znaczy pozwolić! A pozwolić to znaczy być współwinnym!

Wszystkie te bestie – te, które zadawały ból i te, które na to przyzwalały, powinni dostać stosowną karę – oko za oko, ząb za ząb – a na dokładkę kara śmierci, bo tacy „ludzie” nie są potrzebni temu światu.
Ludzie, którzy nie zasłużyli na to miano, a co dopiero na miano rodziców!

Subscribe
Powiadom o
guest

25 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anna Hałuszczak
7 lat temu

Nawet nie chcę wyobrażać sobie cierpienia tej malutkiej, biednej dziewczynki 🙁

Dziś w pracy doszliśmy do tego samego wniosku co Ty – w takich przypadkach powinno być „oko za oko”…

Edyta Winek
7 lat temu

to ta baba jest jej matką, choć na to miano nie zasługuje https://www.facebook.com/joanna.schneider.9212?hc_ref=SEARCH

Jagoda Duda
7 lat temu

wczoraj siedziałam w łazience i wyłam. Miałam ochotę strzelać do tych ludzi, którzy skatowali to dziecko. Mam 4 letnią córkę i dwuletniego syna. I również jestem za tym, żeby takie bestie były najpierw skatowane, a później zabite i zdania nigdy nie zmienię.

Monika Biernacka
7 lat temu
Monika Biernacka
7 lat temu
Maria Kowalska
7 lat temu

Kara śmieci

Agnieszka Cholewa
7 lat temu

Bo Lodz to patologiczne miasto zwlaszcza Baluty I Limanka. Szkoda dziecka

Paulina Garbień
7 lat temu

A ja przeciwnie nie zrozumiem jak można kochać kogoś kogo zna się tak krótko przedkładając go nad szczęście, zdrowie i życie własnego dziecka!!!!

Małgorzata Woźny
7 lat temu

Albo byla tak glupia i slepa ze nie chciala widzieć,albo sie go bała. Tragedia straszna ale nie ma co wieszac na tej matce odrazu psów bo nie wiemy jeszcze jak bylo. Szkoda mi strasznie tego dziecka..co ono biedne musialo przezywac…na sama mysl jak cierpiala jak ja bolalo to mnie wszystkie flaki bola. Tego bydlaka to bym urządzila. Potwor nie czlowiek !

Magda Zielińska
7 lat temu

Ja rozumiem ,ze można kochać swojego faceta,ale nie ponad swoje dziecko! Biedny mały Aniołek 🙁 Jestem jak najbardziej za! Ostatnie linijki wpisu.

Anna Ky
7 lat temu

Najgorsze w tym wszystkim jest to ze to biedne dziecko nie mialo oparcia w osobie ktora powinna zawsze stawac w Jej obronie – swojej mamie . To takie smutne, straszne, tragiczne………..a ona jeszcze jest w ciazy co czeka tego malucha…….

Małgorzata Prusaczyk

A matka czego się bała nie rozumiem. Chyba ze jest chora psychicznie

Małgorzata Prusaczyk

Jak można sobie tak facetów zmieniać robić dzieci a później patrzeć jak jakiś gah je maltretuje. A następnego juz zdążyła zrobić. Patologie

Anna Kajzer
7 lat temu

Dla takich zwyrodnialców kara śmierci to przysługa….powinni doświadczyć tego samego…..a gdzie matka ? Tak samo powinna ponieść karę.

Andrzej Heppa
7 lat temu

Na kogo panie głosowały?Bo „dobra zmiana’ akurat kombinuje jak wycofac się z ustawu antyprzemocowej.

Andrzej Heppa
7 lat temu
Reply to  Andrzej Heppa

A zaryzykuje tezę,że ta mama też byla również napierdalana przez konkubenta.Sorry za wulgaryzm.

Andrzej Heppa
7 lat temu

Jeśli wierzyć doniesieniom medialnym-mąz został w Gliwicach z mlodzszym dzickiem,kobieta wyprowadzila sie do slamsó w Lodzi i zamieszkała w jednym pokoju w Łodzi czyli normalne to nie było od poczatku do końca.

Monika Biernacka
7 lat temu
Reply to  Andrzej Heppa

Mężowi młodsze dziecko zostało zabrane przez pogotowie opiekuńcze – niewydolny alkoholik

Edyta Winek
7 lat temu

mówią ,że miłość jest ślepa, jak widać i to bardzo, szkoda tylko ,że niewinne dziecko musiało na tym ucierpieć, myślę,ze matka wiedziała doskonale co się działo, ale nie umiała się sprzeciwić, albo się bała, jej brak reakcji pozwolił temu „czemuś”(nie zasługuje na miano człowieka) aby na dziecku się znęcał, szkoda,że nie trafił na równego sobie przeciwnika, biedny aniołek

Edyta Winek
7 lat temu

po tych wszystkich artykułach na ten temat, zmieniam zdanie, myślę, że matka doskonale wiedziała co się dzieje, albo co gorsza sama ją lała, bo 4 latka umie już naskarżyć,że ktoś jej zrobił krzywdę i gdzie z tym poleci? do matki,pisało,że miała gojące się złamanie łokcia, a to na bank nie od kilku dni, i nie możliwe, by matka nie widziała,że dziecko nie może ręką ruszyć albo,że z bólu płacze, powinna w takim przypadku być nawet gorzej skazana niż on, on jest obcy a ją dziecko bezgranicznie kochało i ufało jej

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Edyta Winek

Racja, złamanie to nie zadrapanie! Jak o tym usłyszałam (i innych śladach na ciele) to aż mi ciśnienie skoczyło!

Edyta Winek
7 lat temu
Reply to  Edyta Winek

albo powinni ich oddać ludziom, oni by już im dali popalić

Anna Kajzer
7 lat temu
Reply to  Edyta Winek

Edyta Winek popieram.

Monika Biernacka
7 lat temu

W 99% „matki” wiedza kiedy dziecku dzieje sie krzywda, niestety miłość do konkubenta -kata jest większa niz miłość do dzieciątka własnego. Powinny one odpowiadać za zabójstwo w takim samym stopniu co sprawcy. Mam 4 letnia córkę ta tragedia wstrząsnęła mną bardzo moja córka w ten Dzien wyczekiwała na prezenty Mikołaja a te mała istotkę czekało bicie smierć i prosektorium

W roli mamy - wrolimamy.pl

To takie straszne, aż mnie ciarki przeszły jak to przeczytałam! 🙁

Boże Narodzenie 6 grudnia 2016

Jestem kłamczuchą – okłamuję swoje dzieci!

Wstyd przyznać ale dowiedziałam się, że jestem kłamczuchą. Niestety najgorszą na świecie bo okłamuję swoje własne dzieci! Najgorsze jest to, że robię to z premedytacją, ciągle i… jak się tak dobrze zastanowić to wcale się tego nie wstydzę. Chcecie wiedzieć dlaczego?

Mówię moim dzieciom, że Święty Mikołaj istnieje, że przynosi co roku prezenty grzecznym dzieciom, że mieszka w Laponii i wreszcie, że saniami zaprzężonymi w renifery rozwozi prezenty dzieciom na całym świecie.

Spytacie gdzie tu błąd? Otóż okazuje się, że podobno dzieci, które nie wierzą w Mikołaja mają lepiej, bo nie czują rozczarowania kiedy dowiedzą się, że Mikołaj “nie istnieje”. Choć ja nadal twierdzę, że istnieje, a to, że zamiast niego czasem sama kupuję innym prezenty, no cóż – stary jest, może mu się zdarzyć zapomnieć, więc tacy “pomocnicy” jak ja, dbają o to by nikt nie był poszkodowany 😉

Magia Świętego Mikołaja to u nas element świątecznych tradycji, taka jak pieczenie pierniczków, ubieranie choinki czy ozdabianie domu. Kiedyś dzieci pewnie dowiedzą się, że prezenty my im kupujemy, żeby Mikołajowi ułatwić sprawę. Dowiedzą się, że każdy może być Mikołajem i sprawiać innym radość wręczając upominki. Zobaczą jakie to przyjemne i jak dużo daje radości.

Póki co, niech żyją magią tego jedynego Mikołaja, który co roku daje drobiazgi 6 grudnia w przedszkolu, a pod choinką zostawia resztę prezentów w noc wigilijną. My znajdujemy je tam w pierwszy dzień świąt z radością odkrywając, że ciasteczka i mleko pozostawione dla Mikołaja zniknęły, tak samo jak marchewka dla reniferów 😉

Niektórzy uważają to za coś złego, no cóż, ja tak nie uważam. Sama, jako dziecko wcale nie czułam rozczarowania, jakoś naturalnie to przyszło i pamiętam, że mając jakieś dwanaście lat kupowałam dla wszystkich w domu drobiazgi ze swoich pieniędzy. Nie mogłam sobie na zbyt wiele pozwolić, były to lakiery do paznokci, czy pędzle do golenia, jakieś dezodoranty itp. ale już wtedy czułam ogromną radość wiedząc, że nikt nie spodziewa się tych prezentów i niecierpliwie czekałam na reakcję, gdy je tam znajdą. To było coś niesamowitego i świetnie zastąpiło mi magię znajdowania prezentów od Pana z brodą 😉

Napiszcie jakie Wy macie zwyczaje i wspomnienia z dzieciństwa 🙂

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close