Lepiej nie widzieć…
Czy słyszeliście w wydaniu faktów TVN24 historię mężczyzny chorego na cukrzycę, który został potraktowany, jak pijak pomimo posiadania opaski informującej o chorobie? Co więcej, gdy zorientowano się na izbie wytrzeźwień, że to nie alkohol a cukrzyca, wypuszczono go wraz z rachunkiem na 280 zł… Ale w sumie, mimo iż historia jest mało sympatyczna, i tak jest to lepsze od ludzkiej obojętności, którą mogłam jakiś czas temu zaobserwować na moim osiedlu.
Zazwyczaj mam co robić, nie gapię się bez sensu przez okno, ale tym razem z ciekawości wyjrzałam. I co, a raczej kogo zobaczyłam? Mężczyznę leżącego na parkingu! Młody, dobrze ubrany. Nie wiedziałam czy nagrzany, czy może z cukrzycą i zasłabł. Miałam Wojtka na ręku, byłam tylko w szlafroku, więc zapukałam do sąsiada. Marek otworzył z marszu, poprosiłam go, aby natychmiast zszedł na dół, bo ktoś leży przy jego aucie, a nie dam gwarancji czy coś się nie stało. Zależało mi aby to sprawdzić, więc sąsiad skoczył na parking.
Wyjrzałam przez okno – chwila zawahania – Marek chciał ruszyć delikwenta, ale się nie dało. “Pijany”- dał znać przez okno, więc potaknęłam. Ok, pijany. Nie on pierwszy i nie ostatni. Ale leżał na ziemi, mokro, zimno, fatalna pora i miejsce na odpoczynek i trzeźwienie. Po jakimś czasie patrzę przez okno, dalej leży bez ruchu, a mnie dopadły wątpliwości – a co jeśli…??? Nie mogłam zejść, ale od czego jest telefon. Zadzwoniłam pod 112, poprosiłam o patrol policji. Ok, podeślą, jednak żaden patrol, tylko karetka… Czekam, patrzę przez okno, człowiek się nie rusza, za to tłum gapiów rośnie, ktoś podchodzi, ktoś komentuje. Nikt nie sprawdzi czy oddycha, nikt nie łapie za telefon żeby wezwać pomoc. Każdy się patrzy, część odchodzi, przecież to nie ich problem… Długie minuty tak się działo, karetka nie podjechała. Zadzwoniłam raz jeszcze… brak wolnych ambulansów. W międzyczasie, jedna odważna kobieta pochyliła się nad mężczyzną, zaczęła go cucić. Chwała Bogu, poruszył się, ale dalej “bez bazy”. Pijany, po prostu pijany… Ale czy jego stan zwalnia kogokolwiek od reakcji? A co jeśli nie byłby pijany, tylko ciężko chory? Cukrzycy wydzielają zapach acetonu z ust, który kojarzy się z procentami. Mało kto się upewnia, czy człowiek nie potrzebuje natychmiastowej pomocy… Tyle, że może być za późno. Mimo wszystko, wolę usłyszeć od pijaka na pytanie – czy wszystko ok , odpowiedź “sp*******j” niż przejść obok, skazując kogoś na bezszelestną śmierć…
A Wy, macie odwagę sprawdzać, czy dla własnej wygody przechodzicie obok?
Zostałam przeszkolona dzięki Owsiakowi w udzielaniu pierwszej pomocy.
Dwa razy zdarzyło mi się swoje umiejętności wykorzystać – choć moje zadanie skończyło się na dowiedzeniu się, czy coś się stało (obaj panowie byli „tylko” pod wpływem). Ale to i tak nie jest łatwe – trzeba się przełamać! Za to nie ma się potem żadnych wyrzutów sumienia, a wręcz przeciwnie – jakoś jak miło na sercu, że było się gotowym pomóc.
Nietrzeźwy też jest człowiekiem w końcu…nigdy nie przechodzę obojętnie …miałam już różne przypadki , ale nigdy nie musiałam udzielać pierwszej pomocy …a właściwie raz w domu …tylko sposób był inny niż standardowy ( zgodnie z zaleceniami lekarza miałam uderzać pięściami w plecy i udało się. Nie znam się , do tego potrzebne były 2 osoby ) Nie mogłabym przejść obojętnie obok osoby leżącej …nawet na plaży się przyglądam …
Jesli jest to miejsce ,, zaludnione,, nie przechodze tylko pomagam ale np w środku lasu nie zatrzymała bym się tylko zadzwoniła po pomoc
Zgodnie z ustawą za nie udzielenie pomocy grozi kara więzienia do lat trzech… poza tym zawsze to my kiedyś możemy potrzebować pomocy i każdy będzie przechodził obok…