Mam dobrze zabezpieczony telefon. Bez obaw daję go dziecku
Zawsze się dziwiłam, jakim cudem rodzice małych dzieci bez obaw dają im do ręki telefony. Małe dziecko równie dobrze może bawić się atrapą albo czymkolwiek, a telefon jednak trochę kosztuje. Kiedyś ośmieliłam się zapytać o ten fenomen i usłyszałam: „Mam dobrze zabezpieczony telefon. Bez obaw daję go dziecku”. Przyznam, że dało mi to do myślenia.
Jak zabezpieczyć telefon – czym się różni szkło od folii
Teoretycznie nie mamy problemu z odpowiedzią na tak postawione pytanie, jednak w przypadku ochrony na ekran telefonu jakby tracimy pewność siebie. Nie wchodząc w szczegóły: zarówno folia, jak i szkło ochronne chronią przed zarysowaniami, ale tylko dobrej jakości szkło zapobiega stłuczeniu ekranu. O ile z zarysowanym ekranem da się żyć, chociaż trudno uznać taki telefon za estetyczny, to stłuczony ekran łączy się z kosztowną naprawą lub jeszcze kosztowniejszą wymianą telefonu na nowy.
Miałam w życiu już kilka telefonów i kilka różnych folii ochronnych. Każda dobrze spełniła swoje zadanie, niemniej jednak nie uważam tego rozwiązania za idealne. Niewiele trzeba, żeby folia się odkleiła, wystarczy, że pod krawędź dostanie się powietrze i pozamiatane. Właśnie szykuję się do wymiany kolejnej.
Szkło hartowane doskonale chroni ekran, co sprawdza się w przypadku słabo skoordynowanych ruchów dziecka, ale ma minus, który dla mamy może być znaczący: z czasem może wyszczerbiać się na krawędziach i gubić ostre kawałki. Dlatego, jeśli dajemy telefon do ręki małemu dziecku, powinniśmy pomyśleć o szkle, które nie pęka.
Szkło NeoGlass od firmy 3mk (chyba każdy słyszał o tym producencie szkieł i folii ochronnych), które właśnie wchodzi na rynek, będzie prawdziwą rewolucją w dziedzinie ochrony wyświetlacza telefonu przed uszkodzeniem. To pierwsze na rynku szkło, które nie pęka. Wzmacnia ekran o 350%, dokładnie pokrywa cały wyświetlacz, jest niezauważalne, nie utrudnia obsługi telefonu (dotyk działa bez zarzutu).
Produkt posiada certyfikaty PZH oraz RoHS. Atest Państwowego Zakładu Higieny jest gwarancją, że produkt jest bezpieczny dla ludzi i dla środowiska. Warto też podkreślić, że uzyskanie certyfikatu PZH jest całkowicie dobrowolne — jego brak nie świadczy o złej jakości produktu, ale jest i druga strona medalu — jego obecność jest dowodem, że producent naprawdę starał się wprowadzić na rynek produkt w pełni bezpieczny i nie bał się poddać go testom.
Certyfikat RoHS jest gwarancją, że produkt spełnia europejskie normy w zakresie zawartości metali ciężkich (ołów, kadm, rtęć, chrom), bromowanych opóźniaczy spalania, oraz związków chemicznych z rodziny ftalanów, które mają wpływ między innymi na przejrzystość i giętkość plastiku. Otrzymanie certyfikatu poprzedzone jest badaniami produktów w wyspecjalizowanych laboratoriach.
Jak zabezpieczyć telefon – etui
Moje dziecko ma bardzo grubą gumę na telefon. Między innymi tę, bo w ogóle ma ich kilka. Nie nazwę tego etui, bo to by była przesada. Boki mają szerokość około centymetra, grubość tej gumy to kilka milimetrów. No gruba jest i bardzo elastyczna. Nawet gdyby telefon upadł z dużej wysokości ekranem do dołu, to sam ekran powinien przeżyć, bo nie dotknie ziemi czy podłogi. Nie wiem, jak wnętrze telefonu, ale myślę, że ta guma dałaby radę zamortyzować wstrząs. Jednak mnie takie rozwiązanie nie przekonuje. Ani to ładne (moje dziecko twierdzi co innego, ale to jeszcze dziecko 😛 ), ani lekkie, a i nie wszędzie da się zmieścić. Do kieszeni na pewno nie wejdzie. Z drugiej strony nie mam złudzeń, etui, którego sama używam, chroni jedynie przed zarysowaniami na obudowie. I tu faktycznie daje radę. Telefon ma ponad rok i nie jest porysowany. Jednak takie cienkie i wykonane z dość podrzędnego materiału etui trudno uznać za zabezpieczenie przed działaniem małego człowieka. Tu zresztą liczy się nie tyle grubość, co materiał i jakość wykonania. Akurat moje etui jest dość luźne i łatwo je zdjąć.
Ferya Case od firmy 3mk to rozwiązanie idealne właśnie dla mam. Oferowane w dwóch wersjach Clear Case i Armor Case gwarantuje bezpieczeństwo urządzenia przy upadku odpowiednio ze 125 i 175 centymetrów. Dalej maluch raczej nie dorzuci. Jest dość ciasne i dziecku trudno będzie je zdjąć. Case w obu wersjach posiadają certyfikaty PZH oraz RoHS.
I co zaskakujące (przynajmniej dla mnie, bo spodziewałam się gigantycznych kosztów), cena takowego case nie odbiega od cen zwykłych etui. Swojego modelu możecie poszukać tutaj. Duży wybór wzorów i kolorów może zawrócić w głowie, ale też gwarantuje, że każdy znajdzie coś w swoim guście. Nowoczesne wzornictwo wychodzi naprzeciw potrzebom mam, ale nie skupia się na jednym stylu. Oprócz typowo nowoczesnych propozycji grafik można znaleźć też coś z klasyki, np. kwiaty. Minimalistom pozostaje wybrać bezbarwne etui, bo takie też są w ofercie.
Jak zabezpieczyć telefon – smycz
Moda na smycze przeminęła, ale ja jakoś nie mogę się odzwyczaić. Używam smyczy od wielu lat i jeśli nie mam jej przyczepionej do etui wyraźnie czegoś mi brak. Różnica jest tylko taka, że teraz mam króciutką smycz, kiedyś była moda na długie. Tego samego nauczyłam też dziecko i trzeba przyznać, że kilka razy uratowało nam to może nie życie, ale sprzęty na pewno. Najbardziej jaskrawy przykład, jaki pamiętam, dotyczył akurat aparatu fotograficznego, ale i tak go podam: gdyby dziecko nie przełożyło smyczy od aparatu przez rękę, ten trafiłby prosto w świeżo zmiksowane ciasto.
Jakiś czas temu przelała się fala kradzieży w komunikacji, wyrywano telefony z rąk i wysiadano, zanim okradziony zareagował, pojazd jechał dalej. Telefonu ze smyczą nikt raczej z ręki nie wyrwie, to nie takie proste. A przecież nie chodzi o to, żeby się szarpać, tylko zadziałać szybko. Dlatego smycz mam i polecam. Może niemodne, ale dobre rozwiązanie. Dając telefon małemu dziecku, można go przypiąć na smyczy do wózka. Nawet jak dziecko upuści, telefon daleko nie poleci.
Telefon dla nastolatka
To mit, że nastolatki są uważniejsze. Mają lepiej wykształcone zdolności manualne, co niestety nie przekłada się na bezpieczeństwo przedmiotów w ich dłoniach. Dlatego telefon nastolatka powinien być zabezpieczony tak samo dobrze, a może nawet jeszcze lepiej, niż telefon matki, która pozwala bawić się nim dziecku.
Tekst powstał we współpracy z marką 3mk.