Emocje 2 grudnia 2016

Mamo, dlaczego mi to zrobiłaś?!

Myślę, że za kilka, góra kilkanaście lat, to pytanie będzie pobrzmiewało we wszystkich domach na całym świecie. Powód? Wirtualny ekshibicjonizm, uprawiany na wszystkich kontynentach z takim samym upodobaniem.

Jeśli komuś zdarzy się wejść na mój profil na Facebooku, to znajdzie tam… jedno wielkie nic. Nie udostępniam w sieci informacji o sobie, swojej rodzinie, nie wrzucam codziennie, ani nawet raz w tygodniu, nowej fotki mojego dziecka. Dlaczego? Bo nie wiem, do czego to doprowadzi. Moje dziecko to nie królik doświadczalny, a ja nie mam prawa robić eksperymentów na żywym organizmie.

Moi rodzice nie znali internetu, nawet im się nie śnił. W czasach mojego dzieciństwa zdjęcia trzymało się w szufladzie i pokazywało najbliższej rodzinie. Nikomu nie przychodziło do głowy, że można rzucić je sępom na pożarcie. A to właśnie dzieje się dziś, dzień po dniu godzina po godzinie, wystarczy krótki spacer po facebookowych profilach.

Czy to coś złego? No właśnie nie wiem. Nikt nie wie, co z tego wyniknie. Mało kto zastanawia się nad tym, że jeśli coś raz wrzuci do sieci, to to już tam zostanie, nawet jeśli to usuniemy. Nie wiemy, kto i kiedy zrobił kopię i jak to wykorzysta. I przede wszystkim, kiedy to wykorzysta. Wyobrażacie sobie sytuację, w której wasze dziecko przychodzi do was ze słowami: „Mamo, dlaczego mi to zrobiłaś? Jak mogłaś wrzucić to moje głupie zdjęcie ze żłobka do sieci? Wiesz, że przez to nie dostałem awansu?”

Brednie? No ja bym nie była taka pewna. Różnego rodzaju specjalistów od grzebania w mózgu mamy na pęczki, nie wiem, skąd ich się tyle nabrało. Rekruterzy w firmach stosują coraz bardziej sprytne sztuczki tylko po to, by dowiedzieć się o nas tego, czego my sami o sobie nie wiemy. CV to w zasadzie nic, nikt nikogo nie zatrudni na podstawie CV. I teraz wyobraźmy sobie, że taki specjalista od prześwietlania ludzi wygrzebuje starą fotkę, na której nasza pociecha stoi zapłakana, bo kolega zabrał zabawkę. Znaczy co? Już w dzieciństwie nasze dziecko było bierne, wycofane, nie radziło sobie ze stresem, nie umiało walczyć o swoje, łatwo wpadało w histerię? A drżenie małego palca u lewej ręki to znak, że wiele z tych cech przeniosło się w dorosłe życie? Ha, brzmi głupio? Oczywiście, że tak, ale nie mamy żadnej pewności, że za X lat nie tak właśnie będzie wykorzystywany internetowy śmietnik. Nie wiemy, kto i kiedy wygrzebie coś, co nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego.

Czy to znaczy, że namawiam was do publikowania tylko ładnych zdjęć? Cenzurowania historii z życia wziętych? W pewien sposób tak. Po prostu wrzucając do sieci zdjęcie swojego dziecka, zastanówcie się, czy bylibyście zadowoleni, gdyby to samo zrobili wasi rodzice z podobnym zdjęciem, ale przedstawiającym was? Dziecko w pampersie, golas na niedźwiedziej skórze, przedszkolak na nocniku, zapłakany uczeń, brudna uczennica, dziecięcy dramat z dorosłym „jakie to śmieszne” – czy naprawdę chcielibyście być bohaterami tych historii? No więc wyjaśnijcie mi, czemu robicie to waszym dzieciom?!

Aha, jeszcze coś dla tych, którzy myślą, że jak wrzucają z opcją tylko dla znajomych, to są bezpieczni. Nooo, jak macie tych znajomych pięciu na krzyż i wszystkich znacie z reala, to oki. Jeśli to wirtualne znajomości, to ja bym była ostrożna. Nie wszyscy wiedzą, ale jest prosty myk, jak pokazać komuś z zewnątrz zdjęcie udostępnione tylko znajomym. Nie powiem wam, bo nie widzę powodu, by ten sposób reklamować. No więc ktoś z waszych wirtualnych znajomych pokazuje kompromitujące zdjęcie komuś obcemu, ot tak, bo śmieszne. Ten ktoś ściąga sobie fotkę na dysk albo choćby robi zrzut ekranu i… Resztę sobie sami dopowiedzcie, albo poczytajcie, co napisała na ten temat Basia

Internet tak naprawdę dopiero raczkuje, jest stosunkowo młodym wynalazkiem, dlatego warto zachować ostrożność, nawet daleko posuniętą.

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Joanna Pawlińska
7 lat temu

Pierwsze swoje zdjęcia moje dziecko umieszczało samo w wieku lat nastu. Kilka kazałam usunąć bo były moim zdaniem niewłaściwe. Sama teraz po kilku latach czyściła fb, ale od pierwszego dnia przy komputerze ma powtarzane, że raz wrzucone do sieci nawet na pół sekundy może tam zostać na stałe.

Niech sama popełnia swoje błędy. Ja nie będę w tym pomagać, moją rolą jest chronić.
Także wizerunek mojego dziecka.

Boże Narodzenie 1 grudnia 2016

Bałwanek ze skarpetki w kilka minut!

No to się zaczęło. Gdzie nie spojrzeć bombki, lampki, sztuczny śnieg i na około ten sam zestaw kolęd. Do tego codzienne marudzenie o to kiedy wreszcie spadnie śnieg, kiedy mogą iść na sanki, i to wieczne: Mama ja chcę ulepić bałwana, o, choć, patrz pada śnieg. Tak pada, trzy płatki na krzyż, heh. A może tak bałwanek ze skarpetki?

Na ten pomysł wpadłam dosłownie w trakcie wieszania prania, bo to jeden z tych momentów kiedy nikt mnie nie rozprasza. Otóż pojawiła się kolejna skarpetka bez pary. W zwyczaju ich nie wyrzucam, ale odkładam na bok. W końcu się przydały. Bałwanek ze skarpetki okazał się numer jeden przez kilka dni, w końcu powstała cała kolekcja.

Do wykonania jednego bałwanka  ze skarpetki będą potrzebne

  • 1 biała skarpetka (np. rozmiar 35-38, lub 39-42)
  • 2-3 kolorowe guziki
  • ryż biały (z 1kg zrobiłam 3 bałwanki)
  • wstążka, lub stara kolorowa skarpeta
  • szpilki z łebkiem (2x czarne, 1 x pomarańczowy)
  • biała nitka, lub gumki recepturki
  • klej, nożyczki

img_2385

Krok pierwszy

Skarpetkę przecinam w miejscu wskazanym na zdjęciu (pomiędzy piętą a palcami). Można także teraz odciąć ściągacz, choć przy pracy z młodszymi dziećmi jest pomocny w założeniu skarpetki na szklankę.

img_2389

Krok drugi

Przeciętą skarpetkę (część z piętą) odwracam na lewą stronę i z jednej strony związuję nitką lub wykorzystuję gumkę recepturkę.

img_2390

Krok trzeci

Ponownie wywijam skarpetkę i napełniam ją ryżem (w moim przypadku było to około półtorej szklanki). Jeśli nie ucięliście ściągacza, można skarpetkę włożyć do środka szklanki, a ściągacz założyć na jej zewnętrzne ścianki.

img_2396

Krok czwarty

Po wypełnieniu skarpetki związuję ją z drugiej strony za pomocą nitki, lub gumki recepturki. Następnie kolejną gumką recepturką dzielę bałwana na dwie nierówne części.

img_2398

img_2400

Krok piąty

Bałwanek ze skarpetki jest już prawie gotowy, brakuje tylko parę szczegółów. Powracam do tej części skarpetki z palcami odciętej na początku. Stanie się ona czapeczką, wystarczy lekko zawinąć i włożyć na mniejszą część bałwanka. Teraz wbijam szpilki z czarnymi łebkami (oczy) i pomarańczowym łebkiem (nos). Szalik można zrobić z innej skarpetki, lub wykorzystać wstążkę. Wiąże go pomiędzy częściami, zasłaniając gumkę recepturkę.

img_2403

Krok szósty

Następnie za pomocą kleju w pistolecie mocuję guziczki na większej części.

img_2409

 

I to wszystko, jedynie czego wymaga jeszcze bałwanek ze skarpetki to innych bałwanów do towarzystwa.  Pobawcie się różnymi skarpetkami, materiałami, guzikami.

Życzę udanej zabawy!

Zapraszam Was także do zakładki Boże Narodzenie, gdzie znajdziecie wiele ciekawych pomysłów!

img_2431

Zdjęcia: A. Jelinek

Subscribe
Powiadom o
guest

10 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Jola Sikora
7 lat temu

Warszawa 🙂

Dorota Michalak
7 lat temu

I Lublin zasypany przez co oczywiście paraliz wszystkiego 😉

Paulina Garbień
7 lat temu

Idę jutro ryżu dokupić i tez „lepimy”

Patrycja Arent
7 lat temu

Moj mały robił bałwanki ze skarpetki w tamtym roku w przedszkolu 😀 super zabawa

Anna Stachowicz
7 lat temu

A tak na południu Polski 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl

Pięknie!

Anna Stachowicz
7 lat temu

Bajka ❤
Tylko gorzej z odśnieżaniem i posypywaniem dróg ?

Magda Zielińska
7 lat temu

Tak jest w Zamościu

W roli mamy - wrolimamy.pl

To jest niesprawiedliwe! Ja też chcę tak 🙂

Monia
Monia
5 lat temu

Super.Bardzo fajnie i w prosty sposób napisane

Dom 29 listopada 2016

Maluch w internecie czyli bezpieczeństwo w sieci

Dla przypomnienia żyjemy w XXI wieku. Okres wojen, lepianek i słynnego dwudziestego stopnia zasilania już dawno za nami. Nie oszukujmy się, nie uciekniemy przed pełną komputeryzacją naszego życia. Jeśli nie my, to kolejne pokolenie będzie większość albo i wszystko załatwiało przez internet.

Dlatego przestańmy traktować “sieć” jak zło, wcielonego diabła, puszkę pandory i co tam jeszcze ślina na język przyniesie…

Przygotujmy nasze dzieci do życia w tym komputerowym świecie. Nauczmy je, jak korzystać z tego w sposób mądry i efektywny.

Tak wiem, zaraz rzucą się na mnie “eko-rodzice” i inni przeciwnicy z kijami, bejsbolami, bo przecież to ogłupia, odmóżdża, psuje wzrok i jest największym złem naszych czasów.

No trudno, jakoś to przeżyję 😉

Wracając więc do meritum sprawy. Przed komputerami, smartfonami, tabletami i innym ustrojstwem nie uciekniemy. Możemy jednak je okiełznać i podać dzieciakom w odpowiedniej formie, tak aby ewentualne szkody zminimalizować lub całkowicie zlikwidować.

Zapytacie jak? Poniżej kilka propozycji.

  1. Ustal konkretny czas, który dziecko może spędzić korzystając z urządzeń i trzymaj się tego.
  2. Nie zostawiaj malucha samego w sieci, podczas gry zawsze bądź obok i reaguj gdy na ekranie pojawi się coś niepokojącego.
  3. Pokazuj dziecku odpowiednie do jego wieku treści. Gry edukacyjne, bajki bez przemocy, piosenki czy aplikacje dla maluchów. Pamiętaj, by najpierw samemu sprawdzić czy są one odpowiednie, ponieważ nie zawsze  to co napisane pokrywa się z prawdą. W sieci można napisać wszystko 😉
  4. Rozmawiaj z dzieckiem o tym, co wspólnie obejrzeliście, w co graliście. Dopytuj czy ma jakieś pytania, czy czegoś nie zrozumiało lub jak zrozumiało daną rzecz. W razie problemów wytłumacz maluchowi rzeczy zawiłe czy skomplikowane.
  5. Dziecku, które chodzi do przedszkola czy szkoły, pokaż jak wykorzystać internet w nauce. Jeśli maluch umie czytać i pisać, pokaż jak szukać wartościowych treści, czego unikać.
  6. Powiedz dziecku, że w sieci z łatwością można podać się za kogoś innego, niż w rzeczywistości, dlatego nie wolno ufać nieznajomym poznanym w Internecie. Sam zapamiętaj, że każda aktywność w Internecie pozostawia ślady i w razie problemów stosowne służby mogą zidentyfikować każdego internautę.
  7. Bądź zawsze obok gdy dziecko ma jakieś pytania, pokaż, że zawsze może na Ciebie liczyć. Będziesz mieć pewność, że w razie wątpliwości przyjdzie do Ciebie po radę, zamiast pytać (nie)znajomych w sieci.
  8. W przypadku dzieci starszych, które korzystają ze sprzętów samodzielnie, możesz zainstalować w smartfonie czy tablecie aplikację, która monitoruje gry i rozrywkę, blokując urządzenia gdy upłynie wybrany przez rodzica czas, a także pozwala na szczegółowe określenie dostępu do poszczególnych stron czy aplikacji.

Jedną z takich aplikacji przeznaczoną na androida jest ESET Parental Control. Jest to aplikacja, którą instalujemy na dwóch urządzeniach – swoim i tym, z którego korzysta dziecko. Tworzymy profil malucha i określamy zasady na jakich będzie mógł korzystać z urządzenia.

img_2444

Aplikacja pozwala na kontrolowanie dostępu do stron internetowych, możemy zatem określić jakie strony są dozwolone, a także na bieżąco sprawdzić jakie witryny w ostatnim czasie dziecko przeglądało.
Możemy również ustalić, z których aplikacji może nasze dziecko korzystać. Co najważniejsze, ustalamy ile czasu ma na to przeznaczone w ciągu dnia i w jakich godzinach może ten czas wykorzystać, osobno w dni powszednie, osobno w weekendy.
W razie czego maluch może poprosić o przedłużenie tego czasu, a rodzic dostanie taką prośbę na  swoje urządzenie oraz drogą mailową i zaakceptuje ją, bądź odrzuci. Minusem jest to, że przedłużyć można o 30, 60 bądź 90 minut. Nie możemy określić sami czasu np. 5 minut.

img_2438

Podczas korzystania z aplikacji pojawiały się pewne problemy, na szczęście by wyjść naprzeciw oczekiwaniom rodziców, często wprowadzane są aktualizacje, które eliminują pojawiające się trudności. Można też liczyć na pomoc i wsparcie działu obsługi klienta, który pomaga rozwiązać na bieżąco sytuację.  Na początek można też skorzystać z bezpłatnego okresu próbnego i sprawdzić jak działa aplikacja oraz czy spełnia nasze oczekiwania. Roczną bezpłatną wersję aplikacji możecie teraz pobrać na stronie www.twojedzieckowsieci.pl

Czekam również na Wasze porady, chętnie z nich skorzystam 🙂

Wpis jest elementem współpracy z ESET.pl

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agnieszka Jelinek
7 lat temu

U nas najlepiej sprawdza się limit czasowy, choć dla dziecka zawsze jest to za krótko :p

Paulina Garbień
7 lat temu

ile byś nie dała zawsze będzie mało 😉 hihihi

Marzena J.
Marzena J.
7 lat temu

U mnie się nic nie sprawdza! ciągle słyszę ja chcę jeszcze, jeszcze, a może mu tak pozwolić. Tylko czuwać i wiedzieć co robi w sieci. Fajny pomysł! No i przede wszystkim trzeba o tym mówić głośno.

Och Wychowanie
7 lat temu
Reply to  Marzena J.

U mnie sprawdza się odwrócenie uwagi dziecka od komputera i zainteresowanie go czymś innym. Super sprawdzają się gry np. planszowe lub inne stolikowe.

Och Wychowanie
7 lat temu

W moim przypadku sprawdza się odwrócenie uwagi od komputera poprzez zainteresowanie dzieci grami stolikowymi. Po wykorzystaniu własnych zasobów, warto pożyczać coś innego, nowego od rodziny lub znajomych. Musi to być oczywiście jakieś wow, które porwie do zabawy.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close