Nie strasz dziecka Mikołajem
Grudzień zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nim tak bardzo wyczekiwana przez dzieci wizyta świętego Mikołaja. Nie zawsze jednak wiąże się do z radosnym oczekiwaniem, ale też z jakże często wypowiadanym przez rodziców w tym okresie „uważaj, bo Mikołaj wszystko widzi!” oraz wszelkimi innymi komunikatami informującymi dziecko o tym, żeby miały się na baczności i zachowywały się tak jak oczekują tego rodzice. Ale, nie tędy droga…
Mikołaj to postać wywołująca uśmiech na dziecięcych twarzach. Wszak trudno się nie uśmiechnąć na myśl o brodatym starszym panu w czerwonym ubraniu, który roznosi prezenty i spełnia marzenia. To istna magia, którą chcemy przemycić do dziecięcego świata.
Oczywiście my dorośli zostaliśmy już pozbawieni złudzeń i wiemy, że te dziecięce marzenia, w miarę sowich możliwości, spełniają rodzice, nierzadko zadając sobie przy tym sporo trudu. Być może dlatego dają sobie przyzwolenie na straszenie dzieci tym, że jeżeli nie będą zachowywać się w określony sposób, nie dostaną wymarzonego prezentu. Zamiast jednak straszyć dziecko brodatym jegomościem, zdecydowanie lepiej skupić się budowaniu relacji, która opierałaby się na szacunku i zrozumieniu.
Warto pamiętać o tym, że wszystko co mówimy do dziecka ma znaczenie i nie inaczej jest wtedy, kiedy mówimy o świętym Mikołaju. Nasze słowa wpływają na to jakie wyobrażenie o nim zbuduje sobie ten młody człowiek. Na podstawie legend i opowiadań, dziecko postrzega go jako dobrą i bezinteresowną osobę, która chce sprawić innym radość. Natomiast w momencie, w którym słyszy komunikat o tym, że „jeżeli nie będzie słuchać rodziców to nie otrzyma prezentu”, burzymy całą tę magię i dostaje impuls do tego, by trochę się go bać. Co więcej, generowany w ten sposób starach niekorzystnie wpływa na poczucie bezpieczeństwa dziecka.
Opowiadając dziecku historię o Mikołaju chcemy też przekazać mu pewne wartości, jak np. bezinteresowność czy radość z dzielenia się. Jednak mówiąc, że „Mikołaj przychodzi tylko do grzecznych dzieci” wprowadza się zamęt do świata wartości.
Nie da się ukryć, że przestraszonym dzieckiem można łatwiej manipulować i egzekwować pożądane zachowania, jednak nie przynosi to żadnych wymiernych korzyści. Co więcej, straszenie dziecka podważa autorytet rodzica w tych małych, ufnych oczach.
Straszenie dziecka często idzie też w parze z etykietowaniem, które niesie ze sobą poważne skutki dla dziecięcej psychiki.
Próba wymuszenia na dziecku chwilowego posłuszeństwa przy użyciu strachu i pod rygorem braku prezentu nie przyniesie długofalowych efektów, a przecież właśnie takie chcemy osiągnąć w wychowaniu. Dlatego też, zanim zdecydujesz się dla chwilowego spokoju postraszyć dziecko Mikołajem, zastanów się jaki to właściwie ma cel. Co chcesz tym osiągnąć? Czy chwilowe posłuszeństwo rzeczywiście jest warte straszenia dziecka i wynikających z tego konsekwencji i narażania na szwank Waszej relacji? Jestem przekonana, że nie. Poza tym, pomyśl o tym jak w takiej chwili może czuć się dziecko. Raczej nie są to przyjemne odczucia, prawda?
Zamiast straszenia dziecka Mikołajem i gróźb braku prezentu, lepiej postawić na bycie empatycznym i wspierającym rodzicem. Zachowanie dziecka nie bierze się znikąd, dlatego warto przede wszystkim znaleźć jego i wspólnie spróbować rozwiązać problem, robiąc to nie strachem a rozmową i byciem obok. A Mikołaj? Niech zostanie tą magiczną, pełną dobra postacią, która obdarowuje prezentami wszystkie dzieci.