Dom 30 września 2012

Test odkurzacza Bosch model ProPower BSGL 52530

Od niedawna jestem posiadaczką odkurzacza marki Bosch model ProPower BSGL 52530. Wkrótce na łamach bloga W Roli Mamy – jego recenzja. Dziś chciałam podzielić się z Wami moimi pierwszymi spostrzeżeniami na temat tego urządzenia.

Pierwszy rzut okiem

Karton, w który zapakowany jest odkurzacz, jest solidny i estetyczny. Wszystkie elementy zostały starannie spakowane i zabezpieczone przed uszkodzeniem w czasie transportu. Zestaw składa się z urządzenia (właściwego), rury teleskopowej, szczotki dywanowo-podłogowej, ssawki szczelinowej i ssawki do tapicerki.

 

Uwagę przykuwa ciekawy nowoczesny design – czarna obudowa, srebrne i czerwone elementy oraz czerwony kabel. Całość jest starannie wykonana, zastosowane materiały wyglądają na trwałe i wytrzymałe – robią wrażenie solidności.

Obudowę wykonano z dobrej jakości plastiku. Wszystkie elementy regulacyjne urządzenia zostały tak zaprojektowane, że nie wystają poza linię obudowy.

Bystre oko

Obudowa o ergonomicznym kształcie, a przyciski są umieszczone bardzo intuicyjnie. Znajdują się na niej następujące elementy regulacyjne: przycisk włącz/wyłącz (duży – można nacisnąć ręką lub nogą – a wtedy nie trzeba się schylać!), pokrętło mocy ssącej (pomocą służą ilustracje siły ssania) oraz wskaźnik konieczności wymiany worka na kurz. Brak natomiast przycisku zwijania kabla. Okazuje się, że automatyczne zwijanie następuje po delikatnym pociągnięciu kabla – sprytne!

Schowek na akcesoria jest łatwo dostępny. Wszystkie elementy regulacyjne działają płynnie, z lekko wyczuwalnym oporem.

Odkurzacz posiada 4 kółka, dzięki czemu jest stabilny. Duże wrażenie robi na mnie wyjątkowo długi kabel przyłączeniowy – ponad 12 metrowy – dzięki czemu zasięg odkurzacza to aż 15 metrów!

Połączenie węża z odkurzaczem znajduje się w kuli, dzięki temu wąż może obracać się we wszystkie strony.  Jest to rozwiązanie bardzo przemyślane i wygodne.

Rura odkurzacza jest teleskopowa, ma poręczny uchwyt i można regulować jej długość (rozmiar docenią osoby wysokie). Wąż zrobiony jest z miękkiego, elastycznego tworzywa.  Są też uchwyty, do których można wsunąć rurę, co umożliwia tzw. parkowanie pionowe i poziome.

Ponadto po bokach urządzenia znajdują się specjalne przeźroczyste listwy ochronne, których zadaniem jest zabezpieczenie ścian i mebli przed obijaniem.

Jak wiadomo te wszystkie informacje i parametry urządzenia są ważne, ale to jego użyteczność jest najistotniejsza. Dlatego od kilku tygodni odkurzacz zostaje poddawany dokładnym testom w ramach sprzątania mojego domu. Dzięki temu lada dzień i Wy poznacie całą prawdę i tylko prawdę o odkurzaczu marki Bosch model ProPower BSGL 52530 🙂

Przeczytaj recenzję odkurzacza.

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ania Stanczak
12 lat temu

jeszcze jakby sam odkurzał 😀

smoother
smoother
12 lat temu

Mnie interesuje sprawność tego cacka, tzn jaka jest właściwa siła ssania urządzenia. wiemy jedynie, że moc silnika to 2,5kW, a jaka jest moc ssania?
Np, ja wiem, że z mojego odkurzacza o mocy max 1800W i mocy nominalnej 1600W mam 300W mocy ssania,a reszta idzie w działanie turbiny i zamienia się w energię cieplną…

Czekam na tego typu informacje od autora
pozdrawiam

Mr Hepik
12 lat temu

Gdyby jeszcze dodawali jakąs panienkę w mini jako obsługę…;)
A na poważnie właśnie sie rozgladam za czyms takim

adammm
adammm
10 lat temu

Jak dotychczas, najlepszy i najmocniejszy odkurzacz (500W ssania) to Philips Performance. Ja akurat mam model sprzed kilku lat. Dzisiaj przede wszystkim warto kupic mocny odkurzacz !!!! Bo za chwile Unia ograniczy produkcje odkurzaczy o duzej sile ssania. Wtedy pozostanie zabawa w design i szukanie bajerow , niestety. Pozdrawiam Adam .

Rozwój 29 września 2012

A ja rosnę i rosnę… czyli o rozwoju dziecka

Przychodzi na świat dziecko! – całkowicie bezbronne i zupełnie od nas zależne. W zasadzie niczego nie potrafi, na początku nawet żeby się najeść musi zaliczyć kilka lekcji. Każdej mamie zdarza się też sprawdzać, czy niemowlę śpiąc nie zapomina o oddychaniu. Jedynie z płakaniem noworodek radzi sobie całkiem nieźle!

Rozwój niemowlaka

A potem mija 12 miesięcy, w których dzieją się prawdziwe cuda. Zaczyna się niewinnie – pierwszy sukces – trzymanie samodzielnie główki, potem przewroty na boki, w końcu – z plecków na brzuszek, raczkowanie, siadanie, wstawanie i pierwszy kroczek. W drugiej połowie tego szczególnego roku musisz mieć oczy dookoła głowy, bo maluch biega na czterech po całym mieszkaniu i to z prędkością światła. Tak, w pierwszym roku życia maluch pędzi ze swoim rozwojem ruchowym jak pociąg TGV.

Pierwszy rok życia dziecka

Pierwsze urodziny – od tej pory dziecko wytrwale doszlifowuje nabyte umiejętności, odkrywając przy okazji uroki wspinaczki czy siły sprawczej tupania. W tym czasie zaczyna ”toczyć” rozmowy, a jego ulubionym słowem jest  „nie”. Mówi bądź pokazuje czego chce i do perfekcji opanowuje dyrygowanie rodzicami.  A jeśli należy do typów małomównych, to fascynujące jest to, jak wiele rozumie.  Odnajduje też w sobie duszę artysty – szczególnie specjalizuje się w rysunku i malarstwie (ściennym) – i konstruktora – uwielbia budowanie i jeszcze ciekawsze burzenie. Wszystko je ciekawi, przeprowadza różne testy – zrzuca przedmioty, udaje, że pije z pustego kubka, naśladuje mamę, zaciekle broni swoich zabawek.

Rozwój dwulatka

Gdy zdmuchnie dwie świeczki na torcie to potem samodzielnie go zje łyżeczką, a następnie się napije – też sam z kubeczka. Teraz jego ulubionym zwrotem jest „ja sam”. Na przyjęciu urodzinowym może się bawić w rzuty piłką do celu albo układać puzzle, choć raczej samemu – kolega – fajnie, że jest – ale niech się lepiej bawi w drugim końcu pokoju. Wkraczając w trzeci rok życia powoli żegna się z pieluchą, ku radości i dumie wszystkich domowników oraz okrzykach zachwytu nad każdą kupką w nocniku.

Rozwój dziecka 3 letniego

I ni stąd ni zowąd maluch kończy trzy lata! Kiedy to minęło? I teraz będzie prywata – uwielbiam mojego syna i tę jego trzyletnią „dorosłość”. Urosły mu już „zęby dyskusyjne” – jak to powiedział w jednym ze swoich występów Piotr Bałtroczyk – i gada, a raczej dyskutuje jak najęty. Wysuwa tak mądre argumenty potwierdzające swoje racje i wyciąga logiczne wnioski z obserwacji otaczającego świata. Czasem rzuca tekstem, które kładzie na łopatki wszystkich wokoło. Lubię przyglądać się, gdy Aleks sam się bawi i mówi do siebie. Odgrywa wtedy scenki z życia łącząc je ze swoją bujną wyobraźnią. Ostatnio wymyślił sobie „chichona” – zwierzątko, o którym często nam opowiada – opisując jego niezwykłe warunki życia, sposób odżywiania czy usposobienie. I to wszystko dzieje się w jego małej główce. Jest samodzielny – potrafi się ubrać by wyjść na podwórko, samodzielnie zawiera przyjaźnie w przedszkolu i sprawnie wspina się na drzewo. Kolejna fascynująca mnie u trzylatka cecha, to poczucie humoru. Aleks dużo żartuje i wymyśla zabawne riposty, a potem często sam z nich głośno się śmieje. Ale najpiękniejsze są rozmowy o emocjach i uczuciach – wciąż pyta mnie o różnice między kochaniem a lubieniem i każdego dnia słyszę wyznanie prosto z trzyletniego sedrucha: Mamusiu kocham cię i cię lubię! Jestem taka ciekawa co nowego przyniosą kolejne miesiące życia…

Napiszcie, jak to jest z Waszymi dziećmi – na jakim są teraz etapie rozwoju?  Czym Was zaskakują, z jakiego sukcesu właśnie się cieszycie, czym się zachwycacie?

Źródło zdjęcia: Flickr

Subscribe
Powiadom o
guest

9 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
agnieszka
agnieszka
12 lat temu

to piekne! cudowny tekst-wzruszylam sie:) moj Tomaszek jest teraz na koncu drogi roczku pierwszego:) ma 11 miesiecy:) od 17 wrzesnia chodzi! wiec jest wszedzie,zachwyca sie wszystkim,sprawdza dokad siegnie,co sie stanie jak cos spadnie…uwielbia „prac”.jak cos w domu sie zgubi to zanczy ze albo jest w pralce albo w … smietniku:) lubi jesc:) ma swoje ulubione smaki.potrafi powiedziec po swojemu ze ma na cos ochote,mowi tata a dzis dwa razy powiedzial mama! nareszcie:)choc nie wiem czy to swiadomie czy nie:)ale i tak cudownie bylo to uslyszec:)czym sie zachwycam?wszystkim!kazdym dniem,kazda godzina! nie moge uwierzyc w to ze jeszcze rok temu o tej… Czytaj więcej »

Barbara Heppa-Chudy
12 lat temu
Reply to  agnieszka

Agnieszko, koniecznie wszystko sobie zapisuj i utrwalaj na zdjęciach, filmach… Niestety wiele rzeczy się zapomina, a to przecież tak ważne i piękne momenty w życiu naszych dzieci.

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
12 lat temu
Reply to  agnieszka

zapisuj, rób zdjęcia i notatki. Ja mam jeszcze takie pudełko gdze chowam wszystkie pamiatki:)

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
12 lat temu

Moja zaczyna gadać:) Co prawda po swojemu i trzeba wiedziec o co jej chodzi ale te pierwsze słówka ją słodkie:)

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
12 lat temu

Ja mam taki album i tam wszystko zapisuję, choć przyznam, że trochę to zaniedbałam. Ostatnio moja córka na spacerze zerwała i dała mi stokrotkę, zachowałam tego kwiatka bo to 1 jaki od niej dostałam:)

Mirella
Mirella
12 lat temu

Chyba najbardziej zaskakującą umiejętnością Duśki, przynajmniej zaskakującą gości, jest pokazywanie na globusie różnych wysp, Tasmania, Fidżi, Falklandy, Celebes, Nowa Zelandia, Nowa Gwinea…

Magda
Magda
12 lat temu

My jesteśmy na etapie raczkowania i podnoszenia się na nóżki. Czyli oczy dookoła głowy choć nie jesteśmy wstanie nad wszystkim zapanować i małe upadki się zdarzają. Ale one uczą córci asekuracji na przyszłość 🙂 Także póki co ganiamy za nią w tą i z powrotem- swoją drogą niezła to dyscyplina sportu 🙂

Marlena Urbańska
11 lat temu

Świetny artykuł. Aż się łezka w oku kręci,bo mój maleńki synek ma obecnie 3,5 roku i jest małą gadułą. A do tego świetnie liczy:)Czas leci nieubłaganie.

Zabawa 25 września 2012

Biblioteko! Przybywamy!

W życiu każdego dziecka prędzej czy później przychodzi taki czas, gdy znajome książeczki z półki się oczytają, a nowych jak na lekarstwo. Oczywiście można dziecku kupować książki, nawet należy, ale jak dużo i jak często? Jedna książeczka na miesiąc dziecka nie  zadowoli, dwie na tydzień niestety mogą wygenerować całkiem spory koszt miesięczny. Smutna prawda jest taka, że nie każdego na to stać. Na szczęście jest inny sposób, znany od setek lat: biblioteka!

I tak oto pewnego popołudnia uznałam że najwyższy czas zabrać Duśkę do tego magicznego miejsca. Dlaczego magicznego? Właściwie to nie wiem, dla mnie zawsze takie było i już. Kocham książki i uwielbiam biblioteki, mają jedyny i niepowtarzalny nastrój i… zapach!

Nasza biblioteka zajmuje stary drewniany budynek, i jak to w starym budownictwie było, nie oszczędzano na miejscu, przestronne sale, duże okna, a w kątach prawdziwe piece kaflowe. Oczywiście już nie są ogrzewane węglem, mają grzałki elektryczne, ale uwierzcie mi, nic nie daje tak cudnego ciepła jak kafle piecowe, nieważne co jest w środku pieca. To wszystko sprawia że nasza biblioteka jest miła i przytulna, naprawdę chce się tam iść.

Dla dzieci osobna sala, książki na niskich pólkach, z boku kącik do rysowania, przyjemne dziecięce mebelki, niebieskie krzesełka które Duśka natychmiast ustawiła w jednym rzędzie :)) Nie wiem dlaczego nie pasowały jej przy stoliku, może szykowała na czytanie bajek przedszkolakom bo takie atrakcje też nasza biblioteka ma w ofercie. Poza tym chodziła, oglądała, podziwiała: „mamo, zobacz jaki kotek!” „mamo, zobacz jaki ładny miś!” Tak wiem, w bibliotece się nie krzyczy, nauczenie jej tego jeszcze przede mną. Na szczęście poza nami nikogo nie było, a pani bibliotekarka z wyrozumiałością podeszła do nowej małej czytelniczki i nawet podarowała balona na zachętę. Bo oczywiście mała czytelniczka musiała sobie wybrać książeczki. Potraktowała sprawę z rozmachem i celowała w najgrubsze! Ale dała się przekonać, że te mniej grube też są wartościowe. Właśnie zaprzyjaźniamy się  z żółwiem Franklinem. Znacie Franklina? Lubicie?

Po co ją tam zaprowadziłam zapytacie? Czy nie jest za mała? Czy nie mogłam jej sama wybrać książek i przynieść do domu?

Pewnie mogłam, tylko jaki to ma sens?

Wymyśliłam sobie że każda wyprawa do biblioteki będzie dla nas przygodą  i wyprawą po nową zdobycz, im cenniejszą tym lepiej. Chcę żeby Duśka złapała tego bakcyla czytelnictwa, którego ja złapałam już daaawno temu i ciągle mnie trzyma. Oczywiście nie mam tyle czasu na czytanie co dawniej, ale zawsze mam w domu coś do poczytania, nie wyobrażam sobie żeby mogło być inaczej. Szczególnie lubię nowe powieści ze starymi bohaterami, zawsze mam ochotę rozpocząć czytanie od pytania: co u was słychać? Tak tak, dla mnie to nie są  papierowe postacie, dla mnie to starzy dobrzy znajomi.
Mam nadzieję wyrobić w Duśce podobne nawyki i podobne zamiłowanie do książek. Z muzyką klasyczną się udało to dlaczego z książkami ma się nie udać?

I tak, nie zaczęłam za wcześnie, uważam że aby  osiągnąć sukces to muszę to zacząć robić już teraz, dopóki dziecko nie zostanie wchłonięte przez nowoczesne gadżety z internetem na czele. A YouTube już ogląda i ma swoje ulubione bajki! Nie mam nic przeciwko komputerom i internetowi, Wy chyba tez nie skoro mnie czytacie, ale smutna prawda jest taka, że odciąga to dzieci od czytania już w pierwszych klasach podstawówki.

Oczywiście, że nauczę Duśkę obsługi komputera tyle ile sama umiem, a umiem to i owo, bo zdaję sobie sprawę z tego, że w dzisiejszych czasach kto nie umie obsłużyć komputera ten ginie, i jest to proces który będzie postępował coraz bardziej (ciekawa jestem kiedy zaniecha się nauki pisania ręcznie). Ale też chcę ją nauczyć odpoczywać od komputera, chować się w magicznym świecie papierowych książek, gdzie żaden komunikator ani żaden powiadamiacz mailowy nie zapiszczy, pokazać jej to piękno książek które sama odkryłam i które do tej pory mnie zachwyca. I mam nadzieję, że zwyczaj drukowania książek na papierze nigdy nie zaniknie, chociaż jak patrzę na tablety to  mam poważne obawy…

Na koniec jeszcze do czegoś się przyznam: ciągle kocham Kellermana, Grisham mnie srodze zawiódł. I bardzo żałuję że Stephen White nie jest już w Polsce wydawany. Może to i nieambitna literatura ale czy nie można czasem obniżyć lotów? :)) Duśka chyba najbardziej kocha „Ryby, żaby i raki” Brzechwy.

Tak to wygląda u nas Drogie Czytelniczki. A gdybym Was zapytała jakie są ulubione czytadła Waszych dzieci? A Wasze? Jak wyglądają wspólne wizyty z dziećmi w bibliotece? Podzielcie się, podpowiedzcie to i owo.

Subscribe
Powiadom o
guest

14 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
12 lat temu

Świetny pomysł z tą wyprawą do biblioteki. Też go wykorzystam ale póki co mała jest za mała:)

Bombel
Bombel
12 lat temu

Mój mały też jest jeszcze za mały 😛 ale jak przyjdzie odpowiedni moment na pewno się wybierzemy 🙂

Bombel
Bombel
12 lat temu

Mój 1.5 roczny szkrab owszem, jest zainteresowany książkami, ale tylko pod kątem oglądania 🙂 Kiedy zaczynam mu coś czytać, wyrywa mi książkę i robi z nią co chce.. 😛 więc jeszcze nie ma ulubionego czytadła 🙂 Jeśli chodzi o mnie to b. lubię twórczość Paulo Coelho i Katarzyny Grocholi. A aktualnie przerabiam „Jedz, módl się i kochaj” Elizabeth Gilbert. Co prawda przez nadmiar obowiązków idzie mi to dosyć powoli, ale nieważne, kiedyś na pewno dobiję do ostatniej strony 🙂 Tym bardziej, że widziałam już film (z J. Roberts w roli głównej), który baardzo mi się spodobał, więc jestem jeszcze bardziej… Czytaj więcej »

Paulina Garbień
12 lat temu

Nasz Adiś jest jeszcze za mały na książeczki z biblioteki, na razie wspólnie cyztamy jego ulubione książeczki z serii Mały chłopiec, obrazki dla maluchów czy okruszek poznaje, upodobał je sobie i nieraz trzeba każdą po kilka razy przeczytać Adi nam pokazuje różne rzeczy na obrazkach, dodaje do tego dźwięki i jest wtedy taki szczęśliwy 🙂 oczywiście do biblioteki też sie wybierzemy jak już bedzie większy 🙂 mimo, że jesteśmy daleko od Polski są tu w bibliotekach polskie książki dla dzieci i dorosłych więc warto się wybrać 🙂 co do mnie to ja lubię literaturę lekką łatwą i przyjemną 😉 tzw… Czytaj więcej »

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
12 lat temu

moja mała tez za mała. Ma swoje ale „twarde”

Ania Stanczak
12 lat temu

Dawno tam nie byłam.. jedynie po książki które były potrzebne mi do szkoły Amelka lubi wszystko co jej czytam staram się wybierać bajeczki …. nie czytam Andersena itp bo jak dla mnie to nie są ładne bajeczki jak śnieżkę kazała macocha zabić i przynieść jej serce albo jak ojciec zostawił dzieci w lesie …. STRASZNE jak dla mnie. a ja lubie bardzo Alchemika itp ;)))

Mirella
Mirella
12 lat temu
Reply to  Ania Stanczak

A Śnieżka to moja ulubiona bajka i w ogóle uwielbiam braci Grimm, Śnieżkę opowiedziałam Duśce jak miala pięć miesięcy 😉 Natomiast co do Andersena to fakt, jego bajki są koszmarne i tych na pewno dziecku czytać nie będę.

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
12 lat temu
Reply to  Mirella

też nie lubię Andersena:)

Irma
Irma
12 lat temu

Muszę koniecznie zabrać syna do biblioteki – wcześniej o tym nie pomyślałam. A przecież to takie proste!

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
12 lat temu
Reply to  Irma

I tanie:)

Katarzyna Mrozek
12 lat temu

Najpierw Ci przyklasnę, za tekst i za to że tak fajnie małą wprowadzasz w świat baśni 🙂 Mi też zależało żeby Wiki złapała bakcyla, zaczęło się od oglądania obrazków, opowiawania co przedstawiają, potem czytanie przed spaniem, codziennie po kąpieli, to był nasz rytuał. Teraz sama sobie czyta, lubi to… Ma swoje ulubione całe serie książek, przeczytała już chyba wszystkie „Martynki” a teraz zaczytała sie w takiej serii o pieskach, kotkach. Bardzo jestem z niej dumna, jak zbliża sie 21, powinna już spać i dobrze o tym wie, a ja słyszę z jej pokoju „Mamo, czy mogę jeszcze jeden rozdział?” Wtedy… Czytaj więcej »

Sylwia Chojnowska
Sylwia Chojnowska
10 lat temu

Od dzisiaj mój 3 latek posiada własną karte czyletnika i jest pełnoprawnym członkiem biblioteki. Zadowolony wypożyczył ksiązeczki i z przejeciem tłumaczył bibliotekarce co wybrał.

Mirella
Mirella
10 lat temu

Gratuluję! Duśka też jest dumną posiadaczką karty, zawsze w bibliotece sama podaje swoje książeczki, kartę i sama wypożycza nowe. A i owszem, duma mnie rozpiera 😀

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close