Wychowywanie utalentowanego dziecka
Utalentowane dziecko to powód do dumy dla rodziców a zarazem kłopot. Problem stanowią zdolności, które pociecha posiada i ich rozwój. Nie ma skutecznej recepty na wychowywanie takiego dziecka. Szkoda, bo nie raz przydałby się gotowy plan, ukazujący krok po kroku jak należy postępować. Znacznie ułatwiłoby to proces wychowawczy i edukacyjny.
Jestem mamą utalentowanego matematycznie 4,5-latka i ten mały człowiek to wyzwanie dla mnie, jako rodzica chcącego podtrzymywać ten dar. Nieustanna walka o to, by pielęgnować zdolności a zarazem nie zabierać czasu beztroskiej zabawy. Staram się więc, by talent syna był dla niego przyjemnym przeżyciem. Zachęcam go do osiągania tego, co rzeczywiście chce osiągnąć, budowania poczucia własnej wartości i doceniania posiadanych umiejętności (w końcu nie każdy czterolatek wykonuje w pamięci obliczenia do 1000) pozwalając jednocześnie odpoczywać i bawić się – tak jak to robią inne dzieci w jego wieku. Kto ma przedszkolaka ten wie, że to wulkany w stanie erupcji. Wiele zdolności w początkowym okresie można rozwijać poprzez łączenie nauki z zabawą to bardzo upraszcza pracę. Nie ma nic lepszego niż kreatywna zabawa z własnym dzieckiem i takie były nasze początki. Wszystko zaczęło się w wieku 2,5 lat, gdy zauważyłam wzmożone zainteresowanie literami i cyframi. Mały bardzo szybko nauczył się alfabetu układając puzzle (drewniany pociąg z literkami). Liczenie poznał dzięki schodom na klatce liczonym codziennie przy okazji spaceru. Zresztą liczyć można było wszystko począwszy od samochodów kończąc na zwierzętach i kamykach. Jednak takie zadania (liczenie konkretów) z czasem przestały wystarczać. Zaczęło się liczenie, co 2, co 10, czy co 100 by trochę urozmaicić liczenie przedmiotów. Z wiekiem coraz częściej zaczęły pojawiać się pytania, od standardowego ile to jest 2+2, po rozwiązywanie opisowych zadań (Na polu pasło się 100 owieczek, 22 z nich porwał wilk. Ile pozostało na pastwisku?) czy odczytywanie godziny ze wskazówkowego zegara bądź rozkładów jazdy na przystankach autobusowych. Pierwszą pomocą dydaktyczną były zwykłe klocki, puzzle z działaniami obrazującymi dodawanie i odejmowanie, gry planszowe, (których fanem jest po dzień dzisiejszy) czy małe paluszki, ale ba krótko w końcu ma się ich tylko dziesięć :). Super zabawą okazało się także płacenie za zakupy (błyskawiczna nauka wartości pieniądza i wstęp do podstaw ekonomi w jednym). Prawdę mówiąc nie wiem, kiedy synek zaczął liczyć w pamięci. Przeszedł do tego tak naturalnie, że nie zapamiętałam tego momentu. Początkowo były to proste działania jednak z czasem nasza zabawa „w zagadki”- jak ją nazywamy, nabrała tępa. Przyznam z nieukrywanym podziwem, że on ma chyba w głowie kalkulator – nie raz potrafi wykonać obliczenie szybciej niż ja. Ostatnio Kuby biblioteczka wzbogaciła się nawet o słownik matematyczny z którego obecnie zgłębia tajniki matematyki a kolekcja gier wymagających analitycznego myślenia wciąż rośnie. Na swoim stoliczku zawsze musi mieć pod ręką czyste kartki bym mogła zapisać na nich działania do rozwiązania. Zdecydowanie bardziej lubi pisać i liczyć niż rysować szlaczki.
Moment pójścia do przedszkola rozpoczął nowy okres w życiu Kuby. Zdolne dziecko to w późniejszym okresie także pośredni kłopot dla całego systemu edukacji przedszkolnej i szkolnej. Wychodzi poza przyjęte ramy edukacyjne, ramy, które uśredniają umiejętności a dzieci uzdolnione często postępują nieszablonowo, nie raz cechuje je egocentryzm. Ich umiejętności przewyższają kompetencje rówieśników, przez co nudzą się na zajęciach dydaktycznych. Sukcesem jest trafienie na odpowiedniego pedagoga, który dostrzeże potencjał drzemiący w dziecku i pomoże mu się rozwijać. Rozbudzi tlący się ogień pielęgnowany przez rodziców. Powiem szczerze, utalentowane dzieci szybko się nudzą przy powtarzaniu tych samych czynności – zatem przed ich rodzicami i nauczycielami stoi kolejne zadanie: trzeba poszerzać i wzbogacać program oraz indywidualizować wymagania. W pewnym momencie kończy się rola rodzica, jako „kompendium wiedzy” i wskazana jest pomoc specjalisty w danej dziedzinie by iść do przodu. Ich wzajemna praca oraz chęci ze strony dziecka połączone z jego indywidualnymi predyspozycjami przyniosą wymierny sukces. By potwierdzić umiejętności synka i umożliwić nauczycielkom dodatkową pracę z nim udaliśmy się na diagnozę do Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej. Dzięki otrzymanej opinii nauczycielki posiadają wytyczne dotyczące pracy z dzieckiem uwzględniając jego indywidualne predyspozycje i zdolności a ja, jako rodzic uzyskałam wiele cennych rad dotyczących wychowania, pielęgnowania zdolności wpływających na wyjątkowość mojego syna.
Przy wychowaniu utalentowanego dziecka potrzeba wiele siły by walczyć o stworzenie możliwości dogodnego rozwoju swojej pociechy, samozaparcia w działaniu i nieskończonych pokładów cierpliwości Cytując klasyka i swoje doświadczenie mogę rzec: “Tylko spokój może nas uratować”. Wiele czasu trzeba też poświęcić na zgłębianie wiedzy w danej dziedzinie i programów nauczania początkowego, by w atrakcyjnej dla dziecka formie rozwijać jego indywidualne uzdolnienia a za razem nie szkodzić mu wykładając wiedzę w niekompetentny sposób. Trzeba mu tłumaczyć, że talent i inteligencja to połowa sukcesu. To dar i siła napędowa działań, ale bez pracy i skrupulatności na niewiele one się zdadzą. Pokazać mu, że świat stoi przed nim otworem, ale trzeba go przyjmować z pokorą, bez postawy roszczeniowej i pracować na swój sukces. Małymi kroczkami budować naturalny pęd ku wiedzy, chwalić, ale również pozwolić popełniać błędy, przeżyć gorycz porażki, ponieważ nauka na własnych błędach jest kluczowym elementem procesu edukacyjnego. Nigdy nie pozostawiać pytań bez odpowiedzi, nie zbywać jak natręta i nie zabijać naturalnej chęci poznawania świata – nie ma głupich pytań (nawet jeśli słyszymy je już po raz setny) a gdy nie znamy odpowiedzi zawsze razem można poszukać jej w internecie czy poczciwej encyklopedii. Jednak w tym wszystkim najważniejsze to zrozumieć i zapamiętać, że dziecko jest przede wszystkim dzieckiem, a dopiero potem dzieckiem utalentowanym!
Życzę wytrwałości. Oszlifowany diament będzie jeszcze bardziej błyszczał.
Dziękuję 🙂
myślę podobnie, jak Ty i wiem, też poniekąd jako nauczyciel, że z dziećmi zdolnymi jest „ciężko” i trzeba włożyć dużo pracy i wysiłku, by je uczyć, zainteresować, a nie zniechęcić. Fajny wpis i gratuluję mądrego synka 🙂
Dlatego potrzebna jest współpraca ze strony rodziców jak i nauczycieli. Każdy ze swojej strony dołoży cegiełkę i pomoże wydobyć talent. Mam nadzieję, że na swej drodze syn spotka nauczycieli z zapałem do działania 🙂