Wyrodna matka
Mój mały przedszkolaczek, a raczej przedszkolaczka nie mogła się początkowo doczekać każdego wyjścia do kolegów. Uwielbiała nowe zabawy, towarzystwo, spacery, piosenki a nawet języki obce😉
Niestety od około dwóch tygodni, każdy poranek to dla mnie gehenna. Ciągłe słuchanie – ja nie chcę iść do przedszkola! Jest płacz, stres i bezsilność. Nawet wspomnienie jakiejś czynności związanej z przedszkolem, wywołuje grymas i powtarzanie powyższych słów jak mantrę.
Początkowo działało założenie nowej bluzeczki czy zapakowanie winogron do podziału z dziećmi. Z czasem nasze próby “wyciagnięcia” Mai polegały na oszustwach: a to musimy zanieść woreczek z butami, a to spodnie na zmianę, a to pojedziemy się tylko przywitać. Oczywiście, żeby nie stracić zaufania, jakim obdarza nas Maja, mówiliśmy że szybko przyjedziemy i rzeczywiście odbieraliśmy ją wcześniej. Ponieważ uważam, że mała kombinatoryka ok, ale nie możemy jej zawieść, bo trudno będzie odbudować zaufanie.
Głównym celem było doprowadzenie córki do budynku przedszkola, ponieważ jak już tam weszła i usłyszała bawiące się dzieci, to po krótkim namyśle szła sama. Aktualnie cel mamy taki sam, ale już nie wystarcza podsłuchanie pod drzwiami. Teraz otwieramy drzwi, Maję oczywiście wita gromadka dzieci, przychodzi pani przedszkolanka, zagaduje i zabiera. Nawet się nie przebiera, robi to później. Ale żeby nie było, że taka jestem okropna (choć tak się czuję), nie ma histerii u Majki. Popłakuje, jest smutna ale wszystko odbywa się bez scen grozy, o których słyszałam od znajomych.
Ja ilekroć pomyślę o poranku przeżywam stres. Myślę sobie tak – jestem na urlopie wychowawczym, siedzę w domu a wysyłam Maję do przedszkola, powodując nerwy i rozłąkę. Ilekroć wracam przedszkolnym chodniczkiem sama (córka została w przedszkolu), mam ogromne wyrzuty sumienia, czuję się jak wyrodna matka, która chce się pozbyć dziecka na parę godzin. Racja, że mając dwójkę małolatów, jak się jedno gdzieś wyśle to jest lżej, ale nie taki był mój zamysł zapisania Majki do przedszkola.
Wiem, że Maja przeżywa te nasze rozstania, ale po chwili w przedszkolu zapomina i bawi się w najlepsze. Tam zdobywa wiedzę, nowe umiejętności. Praktycznie za każdym razem poznaje nową piosenkę lub grę, którą w domu nas zabawia.
Byłam już bliska zrezygnowania z przedszkola, ale konsultowałam zachowanie Majki z jej opiekunką oraz panią dyrektor i wiem, że takie sytuacje się zdarzają. To najnormalniejszy strach przed rozstaniem ze mną. A tak właśnie jest, ponieważ córka argumentuje niechęć pójścia do przedszkola, tym że będzie za mną tęsknić.
I tak walczę każdego dnia ze sobą mając nadzieję, że znów powrócą przyjemne poranki i wyjazdy do przedszkola.
Jak myślicie ile to może jeszcze potrwać? Czy dobrze postępuję? Czy jestem wyrodna matką?
Mi ostatnio Kuba oznajmił ze za szybko przyszłam; )
Popieram ” Zwariowała „, choć ja w tamtym roku też tak miałam :-/ u nas okres adaptacji trwał do lutego. Dużo sił i wytrwałosci! 🙂
oj miałam podobnie. zapisałam moją dwulatkę do żłobka, choć nie pracowałam 🙁 chodziła tylko miesiąc bo nie miałam później pieniędzy na opłacenie kolejnego miesiąca. na początku w ogóle nie chciała wejść do przedszkola. na siłę dawalam ją pani na ręce i wychodziłam. czułam sie też okropnie i miałam wyrzuty sumienia 🙁 ale po krótkim czasie się przyzwyczaiła i zostawała już bez płaczu. początki były okropne 🙁
Amelka do przedszkola chodzi mi chętnie, u nas problem jest w tym, że dojeżdżam do pracy 40 km i o 5 godzinie wychodzę z domu i Amelka się budzi, żegna się ze mną i mówi żebym nie szła do pracy bo będzie tęsknić i się martwić. Czy ja jestem wyrodną matką? Wydaje mi się że nie, bo takie mamy czasy, że mamy muszą pracować, chociaż mnie też jest ciężko jak Amelka płacze jak wychodzę…
Mialam to samo jak mój starszy poszedł do przedszkola w zeszłym roku… ja w domu z młodszym a biedny Pawelek sam w przedszkolu, ale po czasie stwierdziłam, ze dobrze robie, bo dziecko musi mieć kontakt z rówieśnikami, musi się rozwijać pod okiem pani przedszkolanki 🙂 także kolezanka nie zwariowala, prawie kazda mama przechodzi przez taki cykl myslenia 🙂
Cieszę się, że mnie ten stres ominął i moje dziecko od początku chętnie chodzi do przedszkola.
Ale tobie życzę dużo sił!
śmieszny mały robocik, my kupiliśmy kohersen mycook, super bo teraz nie tylko małej miksujemy pyszności ale i sobie:) robot ma dużo opcji – polecam