Ciąża 17 marca 2016

Zazdrościsz pracy w domu? Przestań, nie wszystko złoto co się świeci!

Wróciłam do pracy. Po dwóch miesiącach lekkiego lenistwa, wróciłam, a może raczej zaczęłam pracę na pełen etat. Do tej pory pracowałam po urodzeniu drugiego dziecka jako redaktor, reporter przez 2-3 godziny dziennie. Moja praca była dość specyficzna, polegała na zbieraniu newsów w mieście i opracowywaniu ich w domu. Lekko i przyjemnie, również z powodu fajnej szefowej, od której wiele się nauczyłam. Traktowałam to jak odskocznię od dzieci, mogłam wyjść “bezkarnie” z domu, zostawiając pociechy pod okiem ojca albo babci. Nie ciążył mi wymiar pracy, ale zarobki nie zachwycały. Teraz pracuję na pełen etat i jest zupełnie odwrotnie – ciąży mi wymiar czasu pracy ale zarobki zachwycają (w porównaniu z tym co do tej pory zarabiałam).

Pracuję w domu, czego nie są w stanie zrozumieć moje znajome, które nawet tego nie ukrywają. “Tobie za to płacą?”, lub “ale ty masz fajnie!” to norma. Tak, płacą mi, ale nie za grzanie fotela, tylko sprzedawanie moich umiejętności posługiwania się słowem. Owszem, mam fajnie nie licząc tego, że przez umówione godziny plecami jestem odwrócona do dzieci, a wtedy stać mnie jedynie na “mhmmm”, “też Cię kocham” oraz ”poczekaj chwilkę, muszę to dokończyć”.

Wiem, że kto tego nie spróbował nie będzie wiedział, jak to jest odrywać się od pracy co pięć minut bo “mamo to, mamo tamto”. Gdy się nie wyrabiam, siedzę wieczorami, bo posiadanie dzieci nie zwalania mnie od wykonywania obowiązków. Dalej mi zazdrościsz? Niepotrzebnie, choć ja tobie trochę też zazdroszczę – czasami. Fajnie jest wyjść z domu i nie oglądać się na bałagan czy dzieci. Pracując między ludźmi, pokazujesz się z ogarniętymi włosami i makijażem. Ja też się maluję, bo lubię ładnie wyglądać, tyle że mnie nikt więcej poza dziećmi nie ogląda. Czasem czuję, że mózg mi sztywnieje, gdy przez parę dni pod rząd nie wymienię nawet pół słowa z kim innym niż dzieci.

Cholera, chce mi się do ludzi, pogadać w przerwie na kawę, pośmiać się. To wielki minus pracy we własnych czterech ścianach. Jeszcze w grudniu pracowałam jako nauczycielka, co zresztą jest moim wyuczonym fachem, i uwielbiałam być wśród młodzieży. Kocham gdy wokół mnie się dzieje, a praca przy komputerze takiej adrenaliny raczej nie zapewnia. Nie dziw się więc droga koleżanko/kolego że łapię głęboki oddech, gdy pytasz mnie kto, ile, za co i jakim “cudem” mi płaci. Nie wysypuj mi worka pretensji na głowę, bo musisz zostawiać dziecko w przedszkolu – o rany, jak ja bym tak chciała, mieć ciszę przy pracy! – gdy ja cały dzień “ćwierkam” sobie radośnie z dzieciakami.

Doceń swoją pracę, bo nawet jeśli nie lubisz rano wstawać i zostawiać za drzwiami przedszkola swoich dzieci, i tak zyskujesz. Pieniądze, kontakt z innymi i chwilę wytchnienia, gdy wracasz z pracy do domu. Ja mam to pierwsze, a z grzeczności i szacunku do mojej pracy o reszcie uprzejmie nie wspominam.

Pamiętaj, jak się nie ma co się lubi, to się lubi to co ma. Ja lubię, to wszystko.

.

Subscribe
Powiadom o
guest

14 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Monika Piotrowska
8 lat temu

Pracuje w domu i wiem ze jest ciężko. Tak naprawdę mogę coś konkretnego zrobić dopiero jak mój roczniak zasypia. Wiec niewiele zostaje czasu dla siebie. Jednak nie wyobrażam sobie póki co zrywać się skoro świt, zawozic dziecko do żłobka a później lecieć do pracy. Coś za coś. 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl

tak, coś za coś. Najważniejsze to mieć zdrowy ogląd na sytuację

Veronika Kate
8 lat temu

Pracuję poniedziałek, wtorek i środę a w czwartek, piątek w domu i jest ciężko, po pracy nie mam siły a w pozostałe dni nadrabiam co do zrobienia, nie jest łatwo ale ja kocham moją pracę i jest to dla mnie odskocznia, miejsce gdzie jestem kimś innym niż w domu i czegoś innego się wymaga i oczekuje.

W roli mamy - wrolimamy.pl

Veronika ja podobnie – w szkole pracowałam pon – śr- pt a reszta w domu lub po szkole w domu, było hard, ale wiadomo, że gdy się chce utrzymać dzieci to się kombinuje i zasuwa

Monika Piotrowska
8 lat temu

Ale nie powiem – na jeden dwa dni bym się wyrwała do ludzi. 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl

ja też, ja też !!!!

Klaudia Kula-Zawierucha

Jestem mamą dwójki urwisów (1,5 i 4 lata). Pracuje w domu. Wszystko jest kwestią organizacji, ale jest ciężko i nie ma co tego ukrywać. Często kończę swoją pracę w późnych godzinach nocnych, bo w ciągu dnia nie mam na nic czasu. Niestety, nie mam możliwości podjęcia pracy poza domem. Dlatego powtórzę słowa – jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma

W roli mamy - wrolimamy.pl

ja mam możliwość podjęcia pracy poza domem, ale nie opłaca się, oddałabym większość wypłaty niani, bardziej opłaca się gimnastyka w domu, mimo tego że czasem i po nocy trzeba usiąść 🙂

Klaudia Kula-Zawierucha

Dokładnie, niania kosztuje niemało, a pracując w domu mamy całą wypłatę i dzieciaki pod ręką… dosłownie ?

W roli mamy - wrolimamy.pl

Klaudia a czasem i na ręku, i za rękę z hasłem „no mama, choooodź!” 😉

Milena Kamińska
8 lat temu

Na pewno obie strony mają wady i zalety

W roli mamy - wrolimamy.pl

w sumie najważniejsze jest to, by wykonywana praca dawała nam jakąś satysfakcje, inaczej nie ma sensu się męczyć ani w domu ani poza nim

Milena Kamińska
8 lat temu

Mi daje dużą choc.nie zawsze jest przyjemna 😉

Monika Górny
8 lat temu

Poza domem latwiejsza jednak… Nie wyobrazam sobie pracy w domu przy malych dzieciach. Podziwiam.

Emocje 16 marca 2016

Jak dorośli psują dzieci – lekcja o poniżaniu i braku szacunku do małego człowieka

Dziecko – młoda istota ludzka, która nie osiągnęła jeszcze pełnej dojrzałości. Niczego mu nie wolno, wszystko musi, a najbardziej musi się słuchać. Dorosłych rzecz jasna. Często nie traktuje się go jak człowieka równego sobie. Mniejszego i młodszego, ale równego. Bywa krytykowane, wyśmiewane, a nawet poniżane przez starszych – własnych rodziców czy dziadków. Obserwuję to od dawna, w różnych miejscach i sytuacjach. W mojej rodzinie i Twojej. Mało kto zwraca na to uwagę, a jeszcze mniej na to reaguje. Każdy myśli, że tak można i to jest w porządku. Ale nie jest. 

Dorosły człowieku, rodzicu, dziadku…

Powiedz, jak byś się czuł gdybym ciągle mówiła Ci co masz robić? I nie za chwilę, tylko tu i TERAZ. Bo ja tak chcę. Gdybym traktowała Cię jak własnego sługę – przynieś, podaj, pozamiataj. W myśl niepisanej zasady „jesteś młodszy to się rusz”.

Jak byś się czuł gdybym krzyczała na Ciebie za to, że przypadkiem rozlałeś sok na podłogę, że spadła Ci szklanka i się potłukła, albo zrobiłeś cokolwiek innego zupełnie przez PRZYPADEK? Gdybym Ci wtedy powiedziała, że jesteś fajtłapą, pokraką, albo inną „sierotą” – byłoby Ci miło?

A gdybym ciągle poprawiała Twoje wypowiedzi, wytykając Ci wszelkie popełniane błędy i przejęzyczenia. Perfidnie, bo w towarzystwie. Przy rodzinie, znajomych lub wśród obcych – nieważne przy kim, ważne że przy ludziach. Byłoby Ci miło?

Powiedz mi proszę, jak byś się czuł gdybym zmuszała Cię do jedzenia lub picia tego, czego nie lubisz? Gdybym kazała Ci jeść TERAZ, bo ja tak mówię! Albo gdybym kazała Ci robić to na co nie masz ochoty, będąc jednocześnie głuchą na Twoje protesty i odgrażając się, że jeśli nie posłuchasz, spotka Cię kara.

Gdybyś uderzył się lub przewrócił i skaleczył, a ja bym Cię wyśmiała mówiąc, że przecież nic Ci się nie stało, wmawiając Ci przy tym, że to przecież nie boli i masz się nie mazgaić, szczególnie jeśli jesteś mężczyzną, bo przecież Wam nie wolno płakać! Byłoby Ci miło?

Jak byś się czuł, gdybym wylewała na Ciebie swoje frustracje, zrzucając na Twoje barki własne problemy i humory? Gdybym ciągle wpędzała Cię w poczucie winy bo to przez Ciebie coś mi się nie udało. Przecież gdybyś był cicho, gdybyś mi nie przeszkadzał, albo wręcz gdyby Ciebie w ogóle nie było (!), ja bym ze wszystkim zdążyła i sobie poradziła.

I powiedz, jak byś się czuł gdybym szarpała Cię za rękę, ciągnęła za ucho, popychała albo biła, mówiąc, że Ci się należy?! Na dodatek robiąc to na oczach innych ludzi, podczas rodzinnego spotkania, w parku, sklepie czy na placu zabaw. Byłoby Ci miło?

A gdybym była wobec Ciebie wulgarna, nie liczyła się z Twoim zdaniem, jednocześnie nie pozwalając Ci na takie samo traktowanie mojej osoby, bo przecież TY MNIE MUSISZ SZANOWAĆ! No jak byś się czuł?!

Założę się, że byłoby Ci bardzo źle, smutno i przykro! Że czasami wolałbyś zniknąć, może nawet nigdy się nie urodzić, niż być ciągle tak poniżanym. Bo to przecież boli, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie! Bo to „ryje beret” i zabija poczucie własnej wartości! Dlaczego więc traktujesz w ten sposób własne dziecko czy wnuka? Dlaczego robisz to, co Tobie niemiłe?!

Każdy ma prawo do błędu, każdemu może rozlać się mleko, każdy może się przejęzyczyć i czegoś nie wiedzieć, nie umieć. KAŻDY! Nie tylko dorosły, dziecko też. Nie krytykuj więc i nie poniżaj, tylko dlatego, że ktoś jest od Ciebie mniejszy oraz słabszy! I pamiętaj, że każdy człowiek, zarówno duży jak i mały, zasługuje na SZACUNEK oraz możliwość bycia sobą, a tzn. że Twoje dziecko nie musi lubić tego co Ty i nie musi być takie jak Ty.  

 

Subscribe
Powiadom o
guest

6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Karolina Koss
Karolina Koss
8 lat temu

Słaby wpis….

Nina Walocha Leszczyńska

Każda skrajność jest zła – zarówno poniżanie czy przesadne karanie dziecka jak i go rozpuszczanie i totalny brak dyscypliny. Rozumiem i szanuję zdanie moich dzieci ale nie wyobrażam sobie żeby dziennie oni decydowali co zechcą łaskawie zjeść na śniadanie czy kolacje, trzeba postawić czasem granice.

Aneta Błąd
8 lat temu

Masz racje. Ale chyba nie powiesz do syna czy corki: „jedz gówniaro bo jak nie to wpiernicz!!!” 😉 o tym właśnie jest artykuł 🙂 Dyscyplina jest niezbędna do wychowania, ale nie każdy wie że dyscyplinę i szacunek do dziecka można razem połączyć 🙂 A można!

Kitka Kuc
8 lat temu

Kiedyś wystarczyło być dorosłym, by mieć szacunek tych najmłodszych. Dziś na szacunek musimy sobie zasłużyć. Nie wystarczy powiedzieć: BO JA TAK MÓWIĘ I TAK MA BYĆ. Nie, dziś się tłumaczy. Jestem dla moich dzieci przyjacielem, ich zdanie jest dla mnie ważne, ale to ja podejmuje decyzje i stawiam granice. Nie jesteśmy równi, bo to ja jestem starsza. Kumplostwo jest fajne do czasu. Dzieci potrzebują oparcia, bezpieczeństwa i mądrego rodzica. Rodzica, nie kolegi i koleżanki.

Monika Górny
8 lat temu

Wychowanie i tresura ciagle nam sie myla… Madry rodzic to nie ten, ktory pokazuje swoja wyzszosc bo „wie lepiej i juz”, bo „jest starszy”. Jak nauczyciel – bedac przykladem staje sie wzorem. To rodzic, ktory jest blisko dziecka i jego emocji.

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Monika Górny

Krótko, zwięźle i na temat! <3

DIY 15 marca 2016

Kartka wielkanocna w trzech odsłonach

W tym roku czas przelatuje mi przez palce tak szybko, że nawet nie wiem kiedy minęła połowa marca. Święta Wielkanocne tuż tuż, a kartka wielkanocna nie dość, że nie wysłana, nawet nie kupiona więc może czas by zabrać się za małe rękodzieło z pomocą pięciolatka.

Owszem, można się nie męczyć, wściekać, dręczyć, że nie wyszło i kupić gotowce. Osobiście nie przepadam za wysyłaniem kupionych kartek, lubię włożyć w ich przygotowanie odrobinę serca i czasu. Do tego to świetna zabawa z przedszkolakiem. Taka kartka wielkanocna wykonana przez nas ma wielką wartość dla dziadków, rodziców chrzestnych i innych. Po drugie uczymy dziecko, że wykonana własnoręcznie praca jest cenniejsza, wręcz bezcenna dla drugiego człowieka. Po trzecie ćwiczymy z dzieckiem małą motorykę wycinając, przyklejając, a to bardzo ważne umiejętności dla przedszkolnego dziecka.

By nie zanudzać Was za długo, poniżej kartka wielkanocna w trzech odsłonach. Zatem kurtyna do góry!

Pierwsza odsłona

Będziecie potrzebować stare wielkanocne kartki – np. z zeszłego roku, kolorowy papier, wstążki, nitki, pieczątki, ozdobne dziurkacze, guziki itp. Nie zapomnijcie o kleju i nożyczkach. Zasada jest prosta, ze starych kartek wycinacie interesujące was fragmenty, a potem przyklejacie do złożonej na pół kartki. Ozdabiacie według waszego gustu lub waszych dzieci. Na zdjęciu poniżej mała inspiracja jak może taka kartka z recyklingu wyglądać.

kartka wielkanocna

Druga odsłona

Przydatny będzie kolorowy papier, nożyczki, klej, arkusze filcu, pieczątki itp. i ewentualne wielkanocne motywy, które możecie pobrać tutaj – kartka wielkanocna wzory. Motyw zajączka lub inny przykładacie np. do wybranego koloru papieru, czy filcu i wycinacie. Potem przyklejacie do złożonej na pół kartki w innym kolorze. Pobawcie się w dodatki, zastanówcie się jak możecie uatrakcyjnić kartkę.

20160313_181614

Trzecia odsłona

Będziecie potrzebować dwa różne kolory, które pasują do siebie – oczywiście według waszego zdania lub dzieci – bądźcie gotowi na twarde negocjacje. Jedna kartka w formacie A5 (w moim przypadku bordo – patrz zdjęcie poniżej) będzie złożona na pół. W niej za pomocą ostrego nożyka wycięłam pasemka, tak by powstał witraż w kształcie jajka. Później od spodu podkleiłam drugim kolorem (biała kartka), i voila. Kartka gotowa.

20160313_201618

Wielkanocna kartka nie musi być sztampowa, wykorzystajcie swoją wyobraźnię, zaproście dzieci do współpracy i bawcie się dobrze. A kartki na pewno chwycą za serce adresatów i pozostaną długo w ich pamięci.

Zdjęcia: Agnieszka Jelinek

Subscribe
Powiadom o
guest

8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kasia Grochowiec
8 lat temu

Bardzo bym chciala zrobic kartki na wielkanoc, ale inne zamowienia czekaja 😉

Karolina Mich
8 lat temu

Wysyłam 🙂 a robię też bo min.też się tym zajmuje zarobkowo 🙂 ale pielęgnuje ten piękny zwyczaj i sama tez je dostaje

Anna Maćkiewicz
8 lat temu

Sami zrobiliśmy i wysłaliśmy 😉

Justyna Skorubska
8 lat temu

Od wielu lat sama robię kartki i wysyłam do rodziny i znajomych. Taka rodzinna tradycja.

Magda Zielińska
7 lat temu

Tak.zaczęłam wysyłać w tamtym roku.Postanowiłam wrócić do naszej pięknej tradycji 😉

W roli mamy - wrolimamy.pl

Super! Masz może zdjecie swoich kartek? Szukam nowych inspiracji 🙂

Magda Zielińska
7 lat temu

Niestety nie.

Kasia Grochowiec
7 lat temu

Robiliśmy kartki swiateczne z dziećmi w szkole 🙂

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close