7 książek, które moje dziecko będzie musiało przeczytać
Czytanie to przyjemność, a w moim przypadku wręcz nałóg. Duśka może nie zagłębia się w książki tak mocno, jak ja kiedyś, ale też nie mogę jej odmówić pasji. W zasadzie sama sobie wybiera lektury, ale czasem coś tam jej podsuwam. Poniżej siedem książek, które polecę mojemu dziecku w pierwszej kolejności.
Ania z Zielonego Wzgórza – Lucy Maud Montgomery
Nie będę Wam pisała, o czym to jest, bo po pierwsze już to zrobiła Fizinka, po drugie obstawiam, że większość z Was książkę czytała. A jak nie, to pewnie widzieliście jedną z wielu ekranizacji.
Ania jest swego rodzaju fenomenem, powstała ponad sto lat temu, a jej przesłanie jest nadal uniwersalne. Skoro nie tak dawno Netflix wziął się za zrobienie serialu na podstawie książki, to widocznie tkwi w niej potencjał.
Na mojej półce stoją wszystkie części – okrągłe dziesięć. Dostałam je kiedyś od mojej mamy, która uznała, że każda dziewczynka powinna te książki mieć i wszelkie dyskusje są zbędne. Wtedy nie rozumiałam, dziś wiem, że miała rację.
Dlaczego dam tę książkę dziecku? Marzenia to ważna rzecz, warto marzyć i w te marzenia wierzyć.
Zdjęcie dostałam od naszej Agnieszki. Taką luksusową edycję stworzyło Wydawnictwo Świat Książki. Na naszym Instagramie znajdziecie więcej zdjęć.
Pollyanna – Eleanor H. Porter
Kolejna „staroć”, która ma ponad sto lat. Pollyanna to sierota (najwyraźniej modny motyw w tamtych czasach), wychowana w rodzinie pastora, odesłana na wychowanie do bezdzietnej ciotki. Jej przygody nie są może bardzo spektakularne, natomiast jej „gra w zadowolenie” jest genialna. I właśnie dlatego moje dziecko będzie musiało Pollyannę poznać. Umiejętność szukania w życiu pozytywów to ważna rzecz, trzeba ją trenować. A dobry przykład na pewno się przyda.
Zaginął pies – Elżbieta Zechenter–Spławińska
Przenieśmy się do współczesności. Tę książkę czytałam jakoś w drugiej połowie podstawówki i pamiętam do dziś. Myślę, że ujął mnie motyw czwórki przyjaciół, młodych ludzi, bardzo lojalnych wobec siebie i bardzo zżytych. Dziś, gdy podstawowe wartości trochę się dewaluują, chciałabym pokazać Duśce, na czym powinna polegać przyjaźń. O co chodziło z psem, tak do końca nie pamiętam, chyba komuś uciekł i ktoś z tej paczki go przygarnął, ale mogło być odwrotnie.
Jezioro osobliwości – Krystyna Siesicka
W moich czasach była to lektura obowiązkowa, książkami pani Siesickiej zaczytywały się wszystkie dziewczynki w wieku nastoletnim. Faktycznie, sporo tego było. Było jeszcze kilka autorek, które poruszały podobną tematykę, no ale królowa była tylko jedna.
Jezioro osobliwości to rzecz o miłości licealnej. Trudnej miłości, bo uwikłanej w nieszablonową sytuację rodzinną. No i jest jeszcze zazdrość oraz lojalność, której czasem brakuje. A lojalność w miłości to ważna rzecz, chciałabym, żeby moje dziecko to zrozumiało.
Magdalena w nocy – Tadeusz Papier
Bardzo, bardzo trudna książka, zarówno pod względem treści, jak i formy. Niewiele moich koleżanek chciało ją czytać (a czytałam ją jakoś pod koniec podstawówki), bo jest zbitym blokiem tekstu, a dialogi, jeśli w ogóle tam są, to powkładane w cudzysłowy. Forma faktycznie może odstraszać, ale jak się już w tę książkę wejdzie, to wyjść ciężko. To studium schodzenia na samo dno młodzieńczego piekła, o ile pamiętam, jest tam mowa o narkotykach i prostytucji wśród nastolatek. Chciałabym, żeby moje dziecko to przeczytało. Piekło lepiej poznać z daleka niż osobiście doświadczyć.
Tajemniczy ogród – Frances Hodgson Burnett
Kolejna książka, która powstała sto lat temu i w której mamy motyw sieroty. Mogłabym sobie darować, bo ile można podsuwać dziecku takich samych książek, prawda? Jednak Tajemniczy ogród ma w sobie pewną magię, a historia przemiany małej Mary bardzo chwyta za serce. No i jest jeszcze mnóstwo dziecięcej wrażliwości i empatii, otwarcia na drugiego – potrzebującego człowieka. Duśka widziała już film, ale książkę też przeczyta.
Księga dżungli – Rudyard Kipling
Też klasyka, ale w zupełnie innym wydaniu. Niewątpliwie bajka, bo trudno sobie wyobrazić chłopca wychowanego w dżungli przez zwierzęta. Niemniej warto się w tę bajkę zagłębić, bo to genialna książka odróżnianiu dobra od zła. To też fenomenalny sposób na poznanie świata zwierząt, uwrażliwienie się na niego i wzbudzenie w sobie miłości do braci mniejszych. Co prawda, jeśli chodzi o zwierzęta, to w moim dziecku tej wrażliwości jest aż za dużo, ale myślę, że książkę przeczytać powinna. Bo jest zwyczajnie fajna 😉
Właściwie powinnam tu jeszcze wspomnieć o Momo, bo wiedziałam, że Duśka będzie musiała to przeczytać, nawet gdyby nie chciała. Na szczęście chciała. Zakochała się tak samo, jak ja kiedyś 😉
No ale gdyby ktoś chciał z mojej listy skorzystać, to koniecznie pamiętajcie o Momo!
Zdjęcie: Pixabay