Kary dla dzieci – karać czy nie karać?
Metoda kija i marchewki jest jedną z najstarszych metod wychowawczych. Każdy rodzic ma w pogotowiu kilka sprawdzonych kar – są to głównie zakazy lub nakazy. W danym momencie zastosowanie kary wydaje się jedynym skutecznym sposobem postępowania, ale czy tak jest naprawdę? Czy wymierzenie kary sprawia, że dane zachowanie się już nie powtórzy?
Czy kary działają?
Zastanówmy się nad odpowiedzią na to pytanie. Myślę, że wielu z Was odpowie – oczywiście! I ja też się z Wami zgodzę, że w pewnym sensie tak. Jednocześnie dodam, że działają, ale krótko. To nie jest tak, że dziecko nauczy się na swoim błędzie i następnym razem już tego nie zrobi. Raczej więcej niż pewne, że zrobi, ale wtedy, gdy nie będzie w zasięgu naszego wzroku. Nauczy się kombinować, żeby uniknąć kary. Kara zadziała po prostu tu i teraz (np. dziecko posłusznie pójdzie do swojego pokoju), ale na pewno nie zapobiegnie niepożądanemu zachowaniu w przyszłości.
Dzieci karane bardzo często stosują też pewien mechanizm obronny, jakim jest kłamstwo. Jest to logiczne, po co mają się do czegoś przyznawać, dlaczego mają mówić prawdę, skoro zostaną ukarane.
Co poczuje dziecko, gdy je ukarzemy?
A co czulibyśmy sami, będąc na jego miejscu? Złość? Poczucie niesprawiedliwości? Rozgoryczenie? Upokorzenie? Przytoczę słowa Jane Nelsena: „Jakim cudem wpadliśmy na ten szalony pomysł, że aby dzieci zachowywały się lepiej, najpierw muszą się poczuć gorzej?”. W myśl pozytywnej dyscypliny, której Nelsen jest twórcą – aby rozwiązać sytuację, należy naprawić relację. Niczego nie nauczymy, nie wytłumaczymy, nie „przemówimy do rozsądku” naszemu dziecku, jeśli będzie na nas wkurzone. A będzie na pewno, jeśli je ukarzemy. Jeśli zostanie przez nas upokorzone, nie oczekujmy od niego, że będzie z nami chciało współpracować.
Zwróćmy uwagę, że gdy wymierzamy dziecku karę, to pokazujemy, że w tym starciu wygrał dorosły. A kto lubi przegrywać? Nikt nie lubi poczucia bycia przegranym, większość z nas w takiej sytuacji czuje potrzebę rewanżu. Nie dziwmy się, jeśli zdenerwowane na nas dziecko będzie chciało się odegrać i swoim zachowaniem zrobić nam na złość. Od razu albo kiedyś. Nam albo komuś innemu, np. rodzeństwu. Jeśli dostało karę za uderzenie siostry, to czy od tego momentu będzie kochało ją bardziej? A może będzie jeszcze bardziej na nią złe, bo to przez nią zostało ukarane?
I jeszcze jedna – najgorsza według mnie strona karania – wychowanie człowieka lękliwego, uległego, zawsze posłusznego. Pewnie każdy rodzic marzy o tym, by jego dziecko miało poczucie własnej wartości. Żeby nie musiało swoim zachowaniem ciągle udowadniać, próbować się przypodobać innym i robić tego, czego od niego oczekują. Pierwszy lepszy przykład – pomyślmy o być może mających zły wpływ rówieśnikach, z którymi będzie miało do czynienia nasze (kiedyś) nastoletnie dziecko.
Co zamiast kary?
Niekaranie dzieci nie jest jednoznaczne z tym, że mamy im na wszystko pozwalać. Dzieci trzeba wychowywać! A to już temat na następny wpis. Dziś zostawiam Was z refleksją nad konsekwencjami kar, szczególnie tymi długofalowymi. I obiecuję do tematu wrócić niebawem.
- Coś, czego nie powinniśmy robić, jeśli chcemy wychować szczęśliwego człowieka
- Zasada, którą powinien znać każdy rodzic
- Plan dnia, czyli gdy na początku jest chaos
- Sposób na szczęśliwe relacje między Tobą a dziećmi – spotkanie rodzinne
- Porozumienie bez przemocy
- Zamiast wydawać polecenie – pytaj. Sposób, który działa na dzieci
- Prosty do zastosowania wzór, który przyda się w życiu każdemu rodzicowi
- Matki uwielbiają wyręczać swoje dzieci – to duży błąd, nie popełniaj go!
Zgadzam się z Tobą w 100%. Przyznam szczerze, że łatwiej jest wymierzyć dziecku karę, niż jej nie zastosować.