Emocje 6 lutego 2018

Co jest naprawdę ważne w relacjach między ludźmi – moja złota piątka

Na pogrzebie mojej babci zrobił na mnie wrażenie kościół pełen ludzi. Duży kościół. Ten niezwykły dla mnie widok, dał mi do myślenia… bo moja babcia całe życie nieustannie budowała i dbała o relacje z ludźmi. Mimo prawie osiemdziesięciu lat życia nadal utrzymywała kontakty z koleżankami z podstawówki, kolegami z liceum, ludźmi, z którymi pracowała, a nawet ze znajomymi z wakacyjnych wyjazdów. Pielęgnowała więzi w rodzinie, mam tu na myśli szczególnie dalszych krewnych, z kontaktem, z którymi różnie w życiu bywa.

Jakość naszych relacji z drugim człowiekiem stanowi jeden z ważniejszych elementów, które składają się na nasze samopoczucie i osobiste szczęście. I nie da się inaczej — w relacje te trzeba inwestować. Obojętnie czy dotyczą przyjaciół, czy osób z sąsiedztwa – każda taka znajomość odbywa się na innej, charakterystycznej dla siebie płaszczyźnie. Ważne jest natomiast, by dać odczuć drugiej osobie, że doceniamy z nią znajomość. Inaczej pokażemy to bardzo bliskiemu nam człowiekowi, inaczej znajomemu.

Według mnie, żeby rozwijać pozytywne relacje, istotne jest: 

  1. Akceptowanie — każdy czuje się dobrze, gdy jest akceptowany taki, jaki jest naprawdę. Bezcenna jest świadomość, że nawet gdy nie jesteśmy idealni i czasem robimy coś nie tak, możemy na kogoś liczyć.
  2. Wspieranie – te przez wielkie „W”, gdy komuś świat się zawala, ale i te codzienne drobne miłe gesty. Starajmy się zawsze reagować, gdy ktoś potrzebuje pomocy.
  3. Uważne słuchanie – często ta umiejętność nie jest wcale prosta, bo łatwiej nam koncentrować uwagę na sobie samym. Szczególnie ważna jest w przyjaźni, bo cudownie jest mieć się komuś zwierzyć. Słuchajmy tego co inni mają do powiedzenia – ich historii, doświadczeń, poglądów…Nie zapominajmy także o słuchaniu w codziennych nawet powierzchownych relacjach. Miło jest, gdy ktoś z kim zamieniłeś dwa zdania, nawiązuje do Waszej rozmowy sprzed kilku dni, pamiętając, że Twoje dziecko było przeziębione.
  4. Czas, który wiąże się z dwoma powyższymi. Żeby wsłuchać się w drugiego człowieka i mu pomóc, trzeba poświęcić na to swój cenny czas.  Mam też na myśli celebrowanie wspólnie spędzonych chwil – inicjowanie spotkań, zapraszanie do siebie, cieszenie się swoim towarzystwem.
  5. Pamiętanie o… złożeniu życzeń urodzinowych, zobowiązaniach, obietnicach.

To nie jest dużo. Ale wydaje mi się, że te pięć aspektów to takie sedno, by między ludźmi było dobrze. A wszyscy bez wyjątków potrzebujemy kontaktu z drugim człowiekiem, co jest szczególnie trudne we współczesnym zabieganym świecie. W czasach, w których łatwiej utrzymywać znajomości wirtualne. Wydaje mi się też, że im jestem starsza, tym bardziej dostrzegam, cieszę się i pielęgnuję jednak te prawdziwe relacje międzyludzkie. Zdając sobie sprawę, że to ode mnie zależy, jaka będzie ich jakość i trwałość.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 2 lutego 2018

O tym, jak telefon dostał wirtualnego kopa w zad

Telefon sobie kupiłam. Nowoczesny psia go mać. W zasadzie poza kawą potrafi zrobić wszystko. Jakby go dobrze rozgrzać to pewnie i jajko by usmażył.

Do robienia posiłków go nie używam, mam tradycyjne patelnie. Telefon miał mi ułatwić kontakt z internetem, gdziekolwiek bym się nie znajdowała. Z racji zdalnej pracy miał być po prostu kolejnym jej narzędziem. A jest czym? Smyczą jakąś cholerną. E-mail, cztery komunikatory, do tego tradycyjny telefon i wiadomości tekstowe. Efekt? Praktycznie co chwila dzwoni, pika, warczy, puka – zależy jaka aplikacja daje mi znać, że jestem jej niezbędna do szczęścia. A ja co? Jak grzecznie wytresowany piesek podskakuję na każdy dźwięk i pędzę zobaczyć, kto i co ode mnie chce.

Głupia jestem. W sumie nie. Głupia byłam, już nie jestem. Kiedy zorientowałam się, że zrywam się do telefonu w czasie rozmowy z mężem i dzieckiem, bo coś tam zapikało, powiedziałam: dość. Niech pika, niech puka, niech warczy i niech czeka. Jeśli nikt nie dzwoni, to widać nie jest to pilne. Jakby ktoś naprawdę czegoś potrzebował, to by zadzwonił, prawda? Sama tak robię, w istotnych sprawach dzwonię, w mniej ważnych zostawiam wiadomości na komunikatorach.

Telefoniczny odruch psa Pawłowa wziął się zapewne z czasów, gdy telefon (stacjonarny, bo innych nie było) służył tylko i wyłącznie do rozmawiania to raz, dwa – dzwonił stosunkowo rzadko, trzy – nigdy w błahych sprawach, cztery – nigdy nie było wiadomo kto i po co dzwoni, więc leciało się do telefonu na złamanie karku, bo może to połączenie międzymiastowe, albo międzynarodowe, na które czekało się wiele godzin. Teraz gdy przed odebraniem widzimy, kto dzwoni i w każdej chwili możemy oddzwonić, rzucanie się na telefon przy każdym dźwięku przestało być potrzebne. No, chyba że jest to telefon służbowy i właśnie dzwoni szef, to inna bajka.

Na pierwszym miejscu stawiam kontakt z rodziną. Jeśli mamy okazję we troje porozmawiać, pośmiać się, powygłupiać, czy zagrać w coś, to jest to święto, które należy celebrować. Mało mamy tych wspólnych chwili i żaden, nawet najbardziej wypasiony telefon, nie ma prawa nam ich odbierać. To ja rządzę nim, nie on mną i używam go, gdy mam ochotę, a nie gdy on chce być użyty. W końcu to tylko telefon. Nawet jeśli po drugiej stronie telefonu jest drugi człowiek to sorry bardzo drugi człowieku, mój mąż i moja córka mają pierwszeństwo. Dla nich po prostu mam czas. Dla Ciebie go znajduję. Nigdy odwrotnie.

PS.

Wracałam z Duśką ze szkoły. Szłyśmy jak zwykle lewą stroną drogi, bo chodnika nie ma. Zresztą ulica to bardziej deptak niż ulica. Prowadziłam rower. Z przeciwka szła duża grupa młodzieży licealnej. Niby coś do siebie mówili, ale każdy był wpatrzony w swój telefon i zawzięcie w niego stukał. Co chwila ktoś zaliczał zderzanie z moim rowerem. Reakcja? Praktycznie żadnej. Nieprzytomny wzrok, szybki rzut oka w prawo i w lewo, krok w bok i dalej abarot to samo.

Sto lat temu Albercik powiedział: „Obawiam się dnia, kiedy technologia weźmie górę nad stosunkami międzyludzkimi. Świat będzie miał pokolenie idiotów.” Słowo stało się ciałem, psia go mać.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Edyta Skrzydło
6 lat temu

Fakt , ja od długiego czasu mam wyłączone dźwięki wszelkich aplikacji , jak jest dźwięk to tylko sms , lub dzwonek . Na sms się nie zrywam , ale na dzwonek już bardziej.

Barbara Heppa-Chudy
6 lat temu

To ja dodam, jak wyglądają przerwy w szkole – gimnazjaliści wychodzą szczęśliwi z lekcji (na których nie używają telefonów), że wreszcie mogą do nich zajrzeć. I tak mija cała przerwa. W tym czasie często zero komunikacji między dzieciakami.

Zdrowie 1 lutego 2018

Od “zwykłego”kaszlu do zapalenia płuc w weekend

Wiecie jak to jest. Zazwyczaj nie docenia się zdrowia, dopóki nie zaczyna się chorować. Nowy rok zaczął się dla nas beznadziejnie. Kolejno zaliczyliśmy dwukrotnie grypę jelitową u chłopaków, szpital męża, podejrzenie nowotworu oka u najmłodszego syna. Teraz wcale nie jest lepiej i szczerze ucieszyłam się, że styczeń za nami i być może luty przyniesie nam coś dobrego.

W ubiegły piątek byłam z Aleksandrem z powodu gorączki, brzydkiego kaszlu, „charczenia”, które przypominało takie z krtani na opiece nocnej. Pogorszyło mu się po 19.00, wcześniej nie wzbudzał moich podejrzeń i planowo miałam iść do pediatry w poniedziałek. Lekarz zbadał małego i stwierdził, że dziecko jest zdrowe, a tak kaszleć może i miesiąc. Przepisał Diphergan i wapno. Wróciliśmy do domu z (oficjalnie) czystym osłuchowo dzieckiem.

Przez weekend było coraz gorzej. W poniedziałek dosłownie wpadliśmy do pediatry, bo mały źle wyglądał, a kaszel zwykłego kaszlu nie przypominał, tylko raczej dudnienie. Diagnoza? Zapalenie płuc, w obu płucach szmery, oczywiście przepisany antybiotyk, sterydy. Dano nam dwa – trzy dni na poprawę stanu zdrowia małego, a gdyby się nagle pogorszyło, to mam skierowanie na oddział.

Nadal leczymy się się w domu, choć nie jest kolorowo. Jeden syn z zapaleniem płuc, drugi oskrzeli, naprawdę można sobie chwilami w łeb strzelić. Gorączkujące przez 5 dób dziecko, w dodatku ciężko kaszlące, nawet w nocy nie daje chwili wytchnienia. Do tego, mimo probiotyku, doszła biegunka po antybiotyku i lekkie odwodnienie. To tak, żebym się nie nudziła. Dziś mija czwarta doba leczenia i dopiero teraz zauważam lekką poprawę. W poniedziałek mam kolejną wizytę u pediatry, żeby skontrolować postępy w zdrowieniu.

Nie sądziłam, że zapalenie płuc może rozwinąć się w takim ekspresowym tempie. Ale nic dziwnego, skoro wcześniejszy rotawirus skutecznie osłabił organizmy dzieci. A dla was mam wskazówki, które pozwolą odróżnić zapalenie płuc, od “zwykłego” kaszlu.

Warto wiedzieć, że u dzieci do 5. roku życia w 85% przypadków wirusy są bezpośrednią lub pośrednią przyczyną zapalenia płuc. Dochodzi do nagłego pogorszenia się stanu ogólnego dziecka. Pojawia się napadowy kaszel oraz gwałtownie narastająca duszność. Dziecko jest osłabione, blade, może pojawić się także zasinienie i dojść do bezdechów. W zależności od stanu dziecka, leczenie ma miejsce w domu lub szpitalu. W ramach leczenia wdraża się antybiotyki, ponieważ wirusy najczęściej torują drogę bakteriom i dochodzi do nadkażenia.

Bakteryjne zapalenie płuc może się różnić objawami od wirusowego. Pojawia się katar, niepokój i utrata apetytu. Bardzo szybko występuje przyspieszony oddech i duszność. Kaszel może być słaby, a zamiast gorączki występuje prawidłowa lub nawet obniżona temperatura. U młodszych dzieci mogą się zdarzać bóle i wzdęcia brzucha oraz wymioty.

U starszych dzieci pojawia się przyspieszony oddech, duszność, gorączka i kaszel – początkowo suchy, męczący, następnie mokry. Dziecko połyka wydzielinę, co prowokuje wymioty. Może również wystąpić rozlany ból brzucha, czasem silniejszy po stronie ogniska zapalnego w płucach.

Lekarz decyduje o sposobie i miejscu leczenia zapalenia płuc. Zazwyczaj trwa ono 10-14 dni.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

12 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Beata Rak
6 lat temu

Ha. Znam ten bol. Moja corka miala lekki kaszelwk razzwymiotowala flegma. Zero goraczki zero cego kolwiek. Apetyt jak nigdy. Poszlam do lekarza z glupot bo byl kaszel a ja mam angine. Zalezalo ki na badaniu zeby osluchac dziecko. Bylam w szoku jak lekarz stwierdzil zapalenie oskrzeli….Nie mowiac ze dziecko zywe wesole. Takze masakra z tymi wirusami. A mowia ze czekac przy katarze..ja juz nigdy nie bede czekac. .

Iza Kasparek
6 lat temu

2 tygodnie się leczymy. Jak nie zapalenie oskrzeli to wirus to znowu temperatura pod 39 i ten kaszel brak mi już sił…

Milena Kamińska
6 lat temu

Dużo zdrówka i siły życzę, my też styczeń zaczęliśmy z problemami zdrowotnymi 🙁

W roli mamy - wrolimamy.pl

I wzajemnie. To prawda, co mówią, że kto ma zdrowie, ten ma wszystko.

Malgorzata Michalska-Pacek

4 lata temu byłam z córką u lekarza który przepisał syropy bo nic nie wskazywało na coś więcej niż przeziębienie a za kilka dni wyladowalismy w szpitalu na bezobjawowe zapalenie płuc gdzie spędziliśmy 2 tyg. Zero kaszlu, zero gorączki, nic!

Marta Kosieradzka
6 lat temu

u nas podobnie. Kaszel utrzymywał się baardzo długo, chyba ponad 6 tyg. W końcu zdiagnozowano atypowe zapalenie płuc.SZOK. Synek oprócz kaszlu nie miał objawów. Lekarz mu zrobił usg i wyszło takie cudo. Antybiotyk 14 dni( bo to od bakterii) . po 14 dniach gorączka (masakra). Postawiliśmy bańki bo tylko to nam już pozostało i powiem szczerze że pomogło. Następnego dnia zero gorączki, dziecko tylko osłabione i zapocone:) Nie choruje już (odpukać) miesiąc….nie kaszle, nie gorączkuje

Sofija Wieszczeczyńska-Anlauf

No właśnie też walczymy. Rumpel kaszle na maxa… Dlatego wszystkim tutaj życzę zdrowych dzieci, bo chory dzieć to gorsze niż chory mąż

Anna Pyzdra
6 lat temu

u nas zapalenie płuc 3 latki, trwa 14 dni na antybiotyku, i nie było typowych objawów jakiś straszny kaszel, nawet grączki wysokiej nie było 37,5 , tak więc ja nauczona pierwszym dzieckiem nawet z katarem chodzę do lekarza bo niby nic a jednak coś

W roli mamy - wrolimamy.pl

Zdrówka wszystkim życzę!

Beata Rak
6 lat temu

No teraz wlansie lekarze zwracaja uwage zeby nie bagatelizowac. Piniewaz lekarz w osrodku byl do bani przenioslam sie prywatnie i dzieki bogu bo pewnie jakbym miala taka sytuacje jak teraz znow by olal sprawe a ja za tydz w szpitalu. Teraz jest ten wirus ze niby po dziecku nic nie widac a tu nagle oskrzela i pluca. Zycze Wam wszystkim zdroweczka oraz waszym pociechom. Oby szybko sie z tego wykaraskaly. My akurat mamy ferie jak rok remu ospa tak teraz oskrzela…

Katarzyna Kujańska
6 lat temu

My tak mieliśmy cały grudzień. W sobotę syn zaczął kaszleć w poniedziałek u lekarza już miał ostre zapalenie oskrzeli. Dużo zdrówka

Aga Barczewska
6 lat temu

Moje wyszło właśnie że szpitala po zapaleniu płuc

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close