Absurdy, które słyszałam w dzieciństwie. I w niejedne z nich głęboko wierzyłam
Ostatnio czas nie sprzyja radości, ale bez uśmiechu, a jeszcze lepiej – głośnego śmiechu – długo się nie da pociągnąć bez szkody dla psychiki. Śmiech wpływa zbawiennie na organizm. Taka prosta rzecz fenomenalnie rozluźnia mięśnie i rozładowuje nagromadzone emocje, dotlenia organizm, usuwa ból głowy. Są też tacy, którzy twierdzą, że dużo śmiechu w życiu oznacza wzmocnione mięśnie brzucha od ciągłej pracy. Jest ktoś, kto rzeczywiście sprawdzał, czy to działa? Bo w sumie to ciekawa alternatywa dla siłowni i brzuszków 😉
Nie bez przyczyny o tym piszę. Od stycznia dotykają mnie ciągiem przeżycia trudne i smutne, więc prawdę mówiąc, rzadko się uśmiechałam. Teraz robię to częściej i muszę stwierdzić, że to naprawdę idzie mi na zdrowie. W sumie rzecz nie jest aż tak trudna, gdy wspomni się Internet, i dziejące się tam cuda. Szczególnie na portalach społecznościowych można znaleźć “kwiatuszki”, dzięki którym humor znacznie się poprawia. Dziś trafiłam na post, w którym pytano użytkowników, w jakie absurdy wierzyli w dzieciństwie. To, co wyczytałam w komentarzach, ubawiło mnie setnie. I od razu przyszło mi na myśl, czego ja się bałam lub w co wierzyłam w dzieciństwie, a co z perspektywy dorosłej kobiety jest, no cóż, po prostu śmieszne, a nawet i żenujące 😉
Te absurdy słyszałam w dzieciństwie. I w niejedne z nich głęboko wierzyłam:
- Że jak zjem pestkę jabłoni, to wyrośnie mi drzewo w brzuchu – bałam się wszystkich pestek, ale to jabłka jadłam na kilogramy, więc ryzyko było większe 🙂
- Że jeśli połknę gumę, to mi się żołądek albo jelito zaklei – pamiętam ten lęk, który pojawiał się z chwilą zjedzenia gumy i myśl, czy jeszcze kiedyś będę mogła się wypróżnić 😉
- Że od jedzenia słodyczy w brzuchu lęgną się robale – w zasadzie ta teoria ma w sobie sporo prawdy, bo nadmiar cukru w organizmie sprzyja pasożytom, ale umówmy się, że nikt od zjedzenia czekolady nie dostawał owsików w pewnej części ciała 😉
- Że od obgryzania paznokci usychają ręce.
- Że jak zje się pestkę arbuza, to można zajść w ciążę …
- Że niegrzeczne dzieci zabierają albo Cyganie, albo wciąga do środka czarna wołga. Czarnej wołgi nigdy nie widziałam, ale obawa przed Cyganami została po dziś dzień w mojej głowie.
- Że jak się przestraszy kogoś, kto robi zeza, to nie ma zmiłuj – zez zostaje.
- Że jeśli ktoś “przekroczy” mnie, kiedy kucam, to już nie urosnę – pamiętam jak z siostrami tak robiłyśmy, krzycząc przy tym “zakluczam” i “odkluczam” 😀
- Że są robaki, które spadają z drzewa i przez ucho wchodzą do mózgu i go zjadają 🙂
- Że jak się długo ktoś przegląda w lustrze, to można zobaczyć diabła – no, w sumie …
- I ostatni najlepszy – że jak dorosnę, będzie czekał na mnie książę na białym koniu 😀
Te pomysły są naprawdę zadziwiające, i aż głowa boli, że można w nie wierzyć. Jednak dzieci mają jeszcze niewielką wiedzę, za to ogromną fantazję, więc “łykają” te mądrości bez mrugnięcia okiem, dopisując sobie resztę bajki.
Czasem do głowy przychodzą mi jeszcze Cyganie, ale chyba mogę odetchnąć z ulgą – tyle lat widuję ich w moim mieście, a jeszcze żaden z nich nie rzucił się na mnie z wielkim worem, by ukraść mnie rodzicom 😉
Jeśli słyszeliście lub wierzyliście w jeszcze inne absurdy, koniecznie dajcie znać w komentarzach, pośmiejemy się razem 🙂