Boże Narodzenie 28 listopada 2021

Bałwanek z krążków drewna. Krok po kroku

Dzieciaki wylądowały na kolejnej kwarantannie i czasem wędrują po mieszkaniu bez celu z posępną miną. Bałwanek z krążków drewna przywrócił uśmiech na ich twarzach i ochoczo zabrały się do pracy.

Dobrze, że kilka dni wcześniej udało nam się przygotować drewniane krążki, tak więc robota poszła szybko i nasza rodzinka bałwanków liczy sobie już siedem osób. Towarzystwa dotrzymują im skrzaty, które skradły Wasze serca (statystyki nie kłamią =D).

Zapraszam Was zatem do krótkiej instrukcji, jak szybko i efektownie można wykonać bałwanka z krążków drewna.

Do wykonania jednego świątecznego bałwanka z krążków drewna będą potrzebne:

  • 3 krążki drewna (duży, średni i mały na kapelusz)
  • jeden drewniany walec (element kapelusza)
  • fragment czerwonego filcu
  • markery (czerwony lub pomarańczowy i czarny)
  • ewentualnie biała farba akrylowa
  • fragment tkaniny na szal
  • klej na gorąco

Bałwanek z krążków drewna – krok pierwszy

Na samym początku należy przygotować krążki. Dwa większe* na bałwanka oraz mniejszy na spód kapelusza. Potrzebny będzie jeszcze mały walec. 

Większe krążki można lekko ściąć przy podstawie, aby łatwiej je skleić i żeby pewniej stały. Jeśli nie macie dostępu do drewna, nie martwcie się, polecam odwiedzić jeden duński sklep na A. Tam znajdziecie takie krążki i inne materiały potrzebne do wykonania bałwanka z krążków drewna.

Fot. Bałwanek z krążków drewna

Fot. Bałwanek z krążków drewna

*Wielkość bałwanka zależy od naszej wyobraźni i dostępności materiałów.

Bałwanek z krążków drewna – krok drugi

Gdy wszystkie elementy są już gotowe, polecam najpierw narysować guziczki, twarz bałwanka, a dopiero potem sklejać.

Bałwanek z krążków drewna – krok trzeci

Następnie za pomocą kleju na gorąco sklejam bałwanka, czyli dwa większe drewniane krążki. Dopiero później sklejam kapelusz, który można ozdobić kawałkiem czerwonego filcu.

Krok czwarty

Ostatnim etapem jest przygotowanie szalika dla bałwanka. W tym celu możecie wykorzystać skarpetkę bez pary, czy inne podniszczone ubrania i dać im drugie życie. 

Gdy bałwanek będzie gotowy, warto zabrać się za jego rodzinę, by nie stał samotnie. Takie bałwanki pięknie ozdobią parapety, czy półki z książkami. Można także wystawić je na zewnątrz, by witały gości, którzy będą nas odwiedzać. 

Fot. Bałwanek z krążków drewna

Fot. Bałwanek z krążków drewna

Dzieciaki z uśmiechem na twarzy dadzą się wciągnąć we wspólne kreatywne działania. Jeśli szukacie innych prostych i szybkich w wykonaniu świątecznych ozdób, koniecznie zerknijcie w poniższe linki. 

P.S. Dziękujemy, że jesteście z nami. Zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu. Udostępnijcie ten wpis, jeśli się Wam podoba 🙂

Fot. A. Jelinek

Jak zrobić skrzata w kilka minut!

Kartki wyszywane nitką, czyli zrób to sam

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Gry planszowe i nie tylko 27 listopada 2021

Głodniaki na poddaszu dziadka! Ratunku!

Po sukcesie, jaki w naszym domu odniosła gra Kroniki Przygody. W poszukiwaniu księżycowych kamieni z nadzieją czekałam na rozgrywki w Głodniaki. Ta gra również wymaga zainstalowania na tablecie czy telefonie aplikacji, która przeprowadza dzieciaki przez kolejne etapy gry.

Głodniaki jednak znacząco się różnią, ponieważ telefon wystarczy położyć pomiędzy graczami i aplikacja sama skanuje karty, które przystawiamy do przedniej kamery sprzętu. Tutaj mogą się pojawić duże trudności techniczne. Mamy listopad, a więc szaro, buro i ponuro. Gdy położyliśmy telefon na dywanie, przy zapalonym świetle, ogromną trudnością było skanowanie kart. Aparat miał za ciemno. Pomogła latarka, którą ułożyliśmy przy kamerze.  Polecam również oprzeć telefon o półkę, ścianę. To pomoże w zeskanowaniu kolejnych kart i trudności techniczne nie będą już sprawiać kłopotu. 

Fot. Głodniaki

Fot. Głodniaki

Po pobraniu i zainstalowaniu aplikacji warto przejrzeć encyklopedię Głodniaków. Znajdziemy tam przeróżne stwory oraz ciekawostki, które okażą się pomocne w trakcie rozgrywek. Np. Cieszymir lubi ciszę, dlatego gracze nie mogą nic mówić, muszą zachować absolutną ciszę, lub potwór Jones, którego karmimy w absolutnej ciemności.

Głodniaki to gra kooperacyjna dla 2 do 4 graczy, a jej celem jest umiejętność mieszania kolorów. Przeznaczona jest dla dzieci w wieku od sześciu lat, ale i pięciolatki będą się już dobrze bawić.

W pudełku znajdziemy:

  • 96 kart przedmiotów, 
  • instrukcję. 

Karty podzielone są tematycznie na poddasze dziadka, las, złomowisko i muzeum. Są to miejsca, w których spotykamy Głodniaki. Są one bardzo głodne i ostrzegam, nie lubią witamin. Jeśli nakarmicie potworka owocami lub warzywami rozlegnie się alarm witaminowy. Uratować Was może wtedy tylko rybka. 

Głodniaki mają także swoje smakowe upodobania. Leśnie stworki przepadają za przedmiotami z lasu, jak krzesło kamperowe, liście, a głodniaki ze złomowiska ucieszą się ze starej puszki, czy szczoteczki do zębów.

Przygotowanie

Na początku należy wybrać tryb gry: fabularny lub imprezowy.  Pierwszy z nich składa się z dwunastu poziomów. Poznajmy tutaj historię, a wraz z nakarmieniem odpowiedniej liczby stworków odblokowujemy kolejne części i otrzymujemy nowe talie kart.  Wszystkie odwiedzane miejsca możemy rozegrać na poziomie łatwym, średnim lub zaawansowanym. 

 

Natomiast w trybie imprezowym rozgrywamy pojedynczą grę, wykorzystując wcześniej zdobyte talie kart.  

Aplikacja podpowiada, ile kart należy rozdać, zgodnie z wcześniej wybraną liczbą graczy i poziomem rozgrywki. 

Jak grać w Głodniaki

Na każdym poziomie czeka na nas kilka głodnych potworków, które należy nakarmić. Jak zatem nakarmić każdego z nich?

W dowolnej kolejności gracze wybierają po jednej karcie przedmiotu ze swojej ręki i przykładają kartę do przedniego aparatu telefony w odległości około 20 centymetrów. Aparat automatycznie skanuje kartę, a na ekranie pojawia się przedmiot z karty, który natychmiast połyka nasz potworek.  Zadbajcie o to, aby karty od spodu, były dobrze oświetlone. 

Pamiętajcie, Głodniaki uwielbiają przedmioty w kolorze swojego futerka. Jeśli nie macie identycznego koloru, razem z innymi graczami dogadajcie się, by po zmieszaniu waszych kolorów, wyszedł Wam jak najbardziej podobny odcień do koloru futerka. W trudnych chwilach sytuację ratują lizaki, które są jokerami.

Po zeskanowaniu kart, potwór połknie wybrany przedmiot i oczekuje na kolejny. Gdy wszyscy gracze zeskanują swoje karty, aplikacja wskaże, w ilu procentach udało się nakarmić Głodniaka. Każdy stworek podziękuję Wam za przedmioty głośnym beknięciem. Dzieci aż pękają wtedy ze śmiechu. Dla dorosłych pierwsze beknięcia są zabawne, ale z czasem życzę Wam dużo wyrozumiałości i cierpliwości. Ewentualnie warto na ten czas zaopatrzyć się w słuchawki : ). 

Na miejscu nakarmionego Głodniaka, pojawia się kolejny z innym kolorem futerka. Po zrealizowaniu wszystkich zadań z danego poziomu aplikacja przenosi graczy do kolejnego działu i nowej przygody. 

Na poziomie łatwym potworki są mniej wybredne, im dalej, tym jest coraz trudniej. Świat należy do odważnych!

Jeśli spotkacie na swojej drodze królika, pamiętajcie, że to właśnie on uwielbia witaminki. Pilnujcie, by w Waszych rękach ich nie zabrakło.  

Jeśli uda się Wam wykarmić wszystkie Głodniaki z poziomu, wygrywacie!  Aplikacja zapamiętuje, które poziomy zostały ukończone i jakie są odblokowane. 

Głodniaki a nasze wrażenia z rogrywek

Głodniaki to ciekawa zabawa w mieszanie kolorów. Dzisiaj dzieci coraz mniej malują farbami, a szkoda. Dlatego warto z nimi przeprowadzać różne eksperymenty, a taka gra jest zabawnym urozmaiceniem.

Fot. Głodniaki

Fot. Głodniaki

Potworki są przeróżne, bardzo kolorowe i przykuwające uwagę. Dzieci można śmiało pozostawić same z aplikacją. Ostrzegam, nie skończy się na jednej turze. Po odblokowaniu kolejnych poziomów, miejsc, będą chciały grać dalej. 

Dla dorosłych gra jest bardzo infantylna. Mamy jedno tło (poddasze, las, muzeum lub złomowisko), na którym kolejno pojawiają się Głodniaki i nic więcej. Zadaniem graczy jest odpowiednie dobieranie kart przedmiotów, by pasowały kolorem do futerka potworka. Niby proste, ale i czasem może młodszym graczom przysporzyć nieco kłopotu. 

Aplikacja jest dosłownie programem uczącym, który reaguje na zagrywane karty. Jeśli poprawnie dzieci dobiorą kolory przedmiotów do futerka Głodniaka, mogą spodziewać się głośnego beknięcia potworka, co zapewne dla młodszych odbiorców jest najfajniejsze. Dodatkowo dzieci uczą się nowego zastosowania aparatu fotograficznego za pomocą którego komunikują się z programem komputerowym. 

Walorem edukacyjnym gry jest to, że dzieci powtarzają i utrwalają zdobyte doświadczenia w zakresie mieszania kolorów. Jeśli nie miały wcześniej takich doświadczeń, to ta gra jest atrakcyjną alternatywą.

Niestety ani na pudełku lub w instrukcji nie ma ważnego kodu QR, dzięki któremu można by pobrać aplikację. Aplikację Yummy Yummy Monster Tummy odnajdziecie i pobierzecie bez problemu ze sklepu Apple App Store lub Google Play. 

Tytuł: Głodniaki
Autor: Andreas Wilde
Wiek: od 6 lat
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 20 min
Wydawnictwo: Lucky Duck Games

Wpis powstał we współpracy z Lucky Duck Games

Fot. Głodniaki

Fot. Głodniaki

Zdjęcia: A. Jelinek

Więcej informacji o grze znajdziesz na stronie GramywPlanszowki.pl | GwP https://gramywplanszowki.pl/gra/1683/glodniaki

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Julia
Julia
2 lat temu

Coś dla moich potworów! Przecudne kolory!

Emocje 26 listopada 2021

Przesądy na dzień ślubu

Przesądy na dzień ślubu przez niektóre osoby są traktowane bardzo serio. A ponieważ zbliżają się święta, które zgodnie z tradycją są najlepszym czasem na wstępowanie w związek małżeński, zebrałam dla Was garść przesądów na dzień ślubu. Oczywiście z przymrużeniem oka 😉

 

Przesądy na dzień ślubu. Kiedy brać ślub?

– Obowiązkowo w miesiącu z literą R, nigdy, przenigdy w maju i listopadzie.

– Ponoć najszczęśliwsze są małżeństwa zawarte w Boże Narodzenie, Wielkanoc lub w czasie karnawału. Natomiast zawarcie ślubu w czasie Adwentu lub Wielkiego Postu (o ślub kościelny w tym okresie trudno i musiałyby istnieć naprawdę ważne przesłanki, by został udzielony) oraz 1 kwietnia trzeba potraktować jako zły omen dla małżeństwa.

– Ślub trzeba wziąć tego dnia, który został pierwotnie wyznaczony. Przekładanie go może sprawić, że małżeństwo będzie krótkotrwałe.

– Ze względów logistycznych śluby najczęściej zawierane są w soboty. Tymczasem mądrość ludowa głosi, że najlepiej brać ślub w poniedziałek, wtorek lub środę. Na pewno nie wolno tego robić w czwartek lub piątek!

– Warto popatrzeć w nocne niebo. Ślub dzień lub dwa po pełni księżyca to gwarancja szczęścia.

 

Przesądy na dzień ślubu. Stroje ślubne

– Suknię ślubną kupuje się w towarzystwie kobiet. Pan Młody nie może jej zobaczyć przed ślubem, bo małżeństwo będzie kłótliwe.

– Nie można robić przymiarki ślubnej w pełnym rynsztunku. Dopiero na ślub Panna Młoda może być kompletnie ubrana. Wcześniej trzeba z czegoś zrezygnować – np. rękawiczek, biżuterii, rajstop, w ostateczności bielizny 😉

– Panna Młoda nie może sama sobie uszyć sukni. Nie powinna też podglądać tego procesu.

– Pan Młody powinien kupić przyszłej żonie buty do ślubu, a ona jemu koszulę.

– Panna Młoda nie powinna mieć na sobie pereł, gdyż symbolizują one łzy.

– Buty Panny Młodej nie mogą mieć odkrytych pięt i palców – przyniesie to nieszczęście małżeństwu. W jednym z nich powinien znaleźć się grosik.

– Ponadto Panna Młoda musi mieć na sobie coś nowego, starego, pożyczonego, białego i niebieskiego. Dzięki temu w jej małżeństwie będzie królowała zgoda i wierność. A jeśli zaszyje w stroju ślubnym odrobinę chleba i cukru, to ona będzie głową przyszłej rodziny.

– Welon Pannie Młodej może upiąć tylko niezamężna druhna.

– Pan Młody musi mieć przy sobie banknot w chwili ślubu. W ten sposób zapewni dostatek świeżo założonej rodzinie.

– Jeśli garderoba któregoś z nowożeńców rozedrze się, trzeba ją ratować agrafkami. W żadnym wypadku nie wolno szyć, bo to źle wróży przyszłemu małżeństwu.

– W wiązance Panny Młodej nie może być kwiatów z kolcami.

– Obrączki można przymierzyć w czasie kupowania. Później już nie.

 

Przesądy na dzień ślubu. Droga do kościoła lub urzędu

– Nowożeńcy nie powinni sami jechać na miejsce ślubu. Muszą mieć szofera – obowiązkowo mężczyznę.

– Wszelkie postoje źle wróżą przyszłemu małżeństwu – należy ich unikać.

– Jeśli młodzi zapomną czegoś z domu, nie mogą po to wrócić, nawet gdyby miały to być obrączki. Trzeba poprosić o pomoc kogoś z rodziny.

– Jeśli w czasie podróży do kościoła nowożeńcom towarzyszy słońce, małżeństwo na pewno będzie udane. Ulewny deszcz natomiast jest zapowiedzi ą problemów.

– Źle wróży, gdy słońce i niebo przybierają czerwonawą barwę. Dlatego lepiej nie brać ślubu o zachodzie słońca.

 

Przesądy na dzień ślubu. Ceremonia

– Niezależnie od tego, czy ślub będzie zawierany w kościele, czy urzędzie, do budynku trzeba wejść prawą nogą.

– Nowożeńcy muszą się uśmiechać, zmierzając do księdza lub urzędnika. Ma to przynieść radość przyszłemu małżeństwu. Nie powinni się rozglądać na boki, gdyż to zwiastuje zdradę.

– W czasie ceremonii nie można oglądać się za siebie.

– Jeśli obrączka upadnie w czasie zakładania, nie można się po nią schylać. To rola księdza lub ministranta.

– Jeśli suknia Panny Młodej jest na tyle rozłożysta, że zakrywa but Pana Młodego, będzie on w małżeństwie pantoflarzem.

– Obsypanie małżonków ryżem po ceremonii ma zwiastować szczęście i płodność.

– Życzenia od przypadkowych osób mają przynieść szczęście małżonkom.

– Jeśli w czasie ślubu grzmi, to małżeństwo będzie burzliwe.

– Tęcza nad kościołem lub urzędem zwiastuje pomyślność związku.

 

Czy przesądy na dzień ślubu się sprawdzają?

Hmmm. Jakby to… Sukienkę kupiłam razem z przyszłym mężem, buty też. I o zgrozo – były to sandały! Grosika do nich nie włożyłam, bo na pewno by wypadł. Koszulę mąż sobie sam kupił. Wątpię, by miał banknot przy sobie w chwili ślubu, wszystkie nasze rzeczy zostały na plebanii. Nikt nas nie obsypał ryżem. Wiązanki co prawda nie miałam, ale miałam jedną piękną białą różę. Z kolcami! Nie miałam niczego pożyczonego i starego też w sumie nie, cała garderoba była nowa. Nic białego, poza różą też nie miałam. Niebieskiego owszem – sukienkę. Chleba i cukru w niej nie zaszywałam. Obrączki mierzyliśmy kilka razy, ot tak, żeby zobaczyć, jak to będzie, jak już będziemy je nosić. Aha, ślub wzięliśmy w maju!

 

Nasze małżeństwo trwa już piętnasty rok. Wiadomo, czasem słońce, czasem deszcz. Ale ogólnie każdemu takiego życzę!

 

Zdjęcie: Pixabay

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close