Ciąża i dziecko 4 lutego 2015

Jak nie zgubić dziecka

Dzieci “lubią” się gubić. Czy tego chcą, czy nie, robią to. I mają do tego talent, zupełnie jak kluczyki do auta lub ważne dokumenty (wrażliwszych przepraszam za porównanie).

I z dziećmi wcale nie jest tak, że trzeba się mocno postarać, by coś się stało, czasem wystarczy chwila nieuwagi, dosłownie sekunda… – o czym przekonałam się na zeszłorocznych wakacjach, kiedy 3-letni wówczas Jasiek, wpadł do jeziora.

Zresztą, sama też przyprawiłam swoją Mamę o zawał serca, gdy jako 2-latka wyszłam niepostrzeżenie ze sklepu i poszłam w miasto!

I nie ma co tu cudować, każdemu, nawet najlepszemu rodzicowi, najbardziej troskliwemu, może zdarzyć się wpadka. Bo w życiu, wiadomo – wszystkiego nie da się przewidzieć.

Ale można PRÓBOWAĆ ZAPOBIEGAĆ!

Dlatego, jeśli wybierasz się z dzieckiem w zatłoczone miejsce: centrum handlowe, festyn, plaża, wesołe miasteczko, plac zabaw, ośrodek sportowy czy wypoczynkowy, odpowiednio Was do tego przygotuj – bezpieczeństwo dziecka najważniejsze.

Oczywiście wszystko zależy od tego, z jak dużym dzieckiem mamy do czynienia, ale generalnie pamiętaj o kilku zasadach:

  1. Zainwestuj w opaskę, na której możesz napisać imię i nazwisko dziecka oraz Twój telefon kontaktowy – dla mnie to podstawa! Szczególnie przydatne w przypadku małego dziecka, które jeszcze nie mówi, nie potrafi się przedstawić, odpowiadać na pytania.

W sieci jest całe mnóstwo sprzedawców oferujących takie gadżety, dostępne nawet za kilka złotych.

Jeśli jednak nie zdążyłaś/eś zaopatrzyć się w taką opaskę, nie przejmuj się i wykorzystaj to co masz w domu, np. zwykły plaster! Przyklej go na rękę i na nim napisz potrzebne dane.

  1. Ubierz dziecko w charakterystyczny sposób, np. żywe kolory – rzucające się w oczy.
    I/lub jakieś dodatki typu – czapka, opaska, kokarda, szelki, cokolwiek co może pomóc w opisywaniu i poszukiwaniu.

Zwróć też uwagę na to, że bardzo charakterystyczny wygląd dziecka, może odstraszyć potencjalnych porywaczy czy innych zboczeńców, ponieważ taki brzdąc zostanie łatwo zauważony i zapamiętany przez przechodniów.

  1. Naucz dziecko podstawowych informacji na swój temat: jak się nazywa, gdzie mieszka, imiona rodziców. A jeśli jesteście na wakacjach, z dala od domu, naucz dziecko nazwy miejsca (hotelu), w którym się zatrzymaliście.
  1. Ustal jasne zasady JAK ma się zachować gdy straci Cię z oczu? Przykładowo:

– niech stoi w miejscu i czeka, aż je znajdziesz,
– niech idzie w wyznaczone przez Ciebie miejsce, jakiś charakterystyczny punkt danego obiektu,
– niech prosi o pomoc kogoś budzącego zaufanie i jak najmniej anonimowego, np. policjanta, strażaka, ratownika na plaży, czy kobietę z dzieckiem…

  1. Omów z dzieckiem czyhające na nie zagrożenia – nad wodą, w górach, w lesie  , w pobliżu jezdni, …etc.
  2. Przestrzegaj przed zaczepkami obcych osób, uczulaj na częstowanie się smakołykami nieznanego pochodzenia i przyjmowaniem wszelkich prezentów.
  1.  Naucz dziecko krzyczeć i wołać o pomoc!

Jeśli mimo wszystko Twoje dziecko zaginie, pamiętaj, że poszukiwania zaczyna się OD RAZU. Policja nie ma obowiązku czekać 24 godzin, jak to ma miejsce w przypadku zgłaszania zaginięcia osób dorosłych.

 

Numery alarmowe, które mogą Ci się przydać:

Centrum Powiadamiania Ratunkowego (ogólnoeuropejski numer alarmowy)  112
Fundacja ITAKA – Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych  116 000
WOPR (Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe)  601 100 100
GOPR (Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe)  601 100 300

 

Źródło zdjęcia: Pixaby

Subscribe
Powiadom o
guest

22 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena kamińska
Milena kamińska
10 lat temu

Cenne wskazówki ja bym jeszcze dodała że gdy nie mamy opaski mozna te info napisać na matce na odwrocie ubrania. Ogólnie jestem przeciwna aby małe dzieci miały tel ale w takim przypadku jestem za jeśli on ma służyć bezpieczeństwu. Mój syn ostatnio dostał tel i nauczyliśmy go obsługi. Taki najzwyklejszy aby potrafił wezwać pomoc. Nie nosi go ciągle przy sobie, wie gdzie leży w domu gdyby musiał go użyć

Fizinka
Fizinka
10 lat temu

Bardzo dobry pomysł! A w jakim wieku jest syn?

Anka Nowak
Anka Nowak
8 lat temu

My od niedawna używamy zegarka gps (takiego: http://www.smartsafe.pl/Q50.html).Fajna sparwa, bo w razie zguby dziecka można od razu zlokalizować ( jeszcze naszczęście nie mieliśmy takiej potrzeby), a dodatkowo można się skontaktować z młodym :)Jestem dużo spokojniejsza.

Magda
Magda
10 lat temu

Ja do szlufki lub zamka doczepiam breloczek do kluczy, taki z okienkiem, gdzie wkłada się karteczkę – jest tam imię dziecka i nr kontaktowy. Córka zna regułkę, z którą ma się zwrócić do dorosłej osoby w razie gdyby straciła nas z oczu.

Fizinka
Fizinka
10 lat temu
Reply to  Magda

Oooo to teżs uper pomysł!

Alicja Malinowska
10 lat temu

Niestety, moja córka (5 l) lubi się przede mną chować. Biegnie kilka metrów i się ukrywa. Kiedyś zrobiła to po wyjściu z knajpki w centrum handlowym, ja ją szukałam, ona zauważyła, że mnie nigdzie nie ma i sama była wystraszona. Zastanawiałam się nad wkładaniem jej do kieszeni kurtki kartki z moim numerem telefonu.

W roli mamy - wrolimamy.pl

zawsze to jakiś pomysł. Strzeżonego Pan Bóg strzeże.

Milena Kamińska
10 lat temu

Uczę cały czas i jak idziemy w jakieś zaludnione miejsce zawsze przypominam

Małgorzata Karolczak
10 lat temu

Raz wpadlam w panike i wydarlam sie na caly sklep (KUBA!) A nastepnie syn uczynil to samo.Po powrocie do domu ustalilismy i nauczylam syna swoich danych adresu…syn mial wtedy 2,5 roku ale to bystrzacha i nauka do tej pory wchodzi mu gladko wiec od tamtego wydarzenia kolejne nie nastapilo. Teraz syn ma prawie 7lat i troszczy sie o braciszka (15miesiecy) .

Kasia Singh
10 lat temu

Polecam ksiazeczke z serii „madra mysz”- z serii o Zuzi. Moje sie w miare pilnuja ale „na wszelki wypadek” dzieki tej lekturze wiedza ze w razie czego w sklepie maja sie zglosic do kasy

Test NIFTY
10 lat temu

Mój sposób: odkąd dziecko zaczęło mówić uczyłam je na pamięć nr telefonu, więc pierwcze co oboje córka i syn znali na pamięć to właśnie mój numer. Z biegem czasu adres… I bardzo się przydało. Polecam 🙂

Florka
10 lat temu

Ja, ja się zgubiłam! W wielkim supersamie:/

Emanuela Anita Stefanowicz

My na wakacje mamy info paski oraz telefon na rękę KiZon 😉 w razie zgubienia się bez problemu zadzwonie do dziecka lub go namierze 😉

Joanna Lebb
9 lat temu

Ile takie cudo kosztuje?

Emanuela Anita Stefanowicz

Około 300 zl, ale w abonamencie jest chyba za 1 zł.

Joanna Lebb
9 lat temu

Dziekuje za post przyda sie w przyszlosci 🙂

Maria Ciahotna
9 lat temu

Nasza Madzia (6 latek) pewnie zrobiła by to samo, jest wygadana i wie, co trzeba zrobić by się odnaleźć, a Jacuś (3,5 latka) pewnie zaczął by tak płakać, że zaraz bym go usłyszała nawet z odległości kilometra 😀 ale rzeczywiście warto z dziećmi o tym rozmawiać, nawet takie scenki sobie odgrywać, by się oswoiły na wszelki wypadek 😉

Agata Rudnicka
9 lat temu

Endo dla rossman, mój syn miał jeden dzień, przeszkadzała mu

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Agata Rudnicka

Nie wiem ile lat ma Pani synek, ale widywałam tez dzieci z tzw. nieśmiertelnikami jako alternatywą dla opasek.

Marta Sworowska
9 lat temu

Jeśli opaska przeszkadza można ją używać tylko na plaży a poza nią koniecznie umieszczać w kieszeni dziecka kartkę z danymi i nr telefonu. Wczoraj wróciłam z wakacji, ostatni wieczór urlopu spędziliśmy na szukaniu rodziców 8letniej dziewczynki która po 22 zapłakana chodziła po zatłoczonym nadmorskim mieście. Znała swoje dane ale co nam po nich? Nr ułatwiłby sytuację. Naprawdę wystarczy sekunda aby dziecko znikło nam z oczu nawet jeśli nie jest już takie małe.

W roli mamy - wrolimamy.pl

Zgadzam się z tym. Czasem niewiele potrzeba…

Emocje 2 lutego 2015

Lepiej nie widzieć…

Czy słyszeliście w wydaniu faktów TVN24  historię mężczyzny chorego na cukrzycę, który został potraktowany, jak pijak pomimo posiadania opaski informującej o chorobie? Co więcej, gdy zorientowano się na izbie wytrzeźwień, że to nie alkohol a cukrzyca, wypuszczono go wraz z rachunkiem na 280 zł… Ale w sumie, mimo iż historia jest mało sympatyczna, i tak jest to lepsze od ludzkiej obojętności, którą mogłam jakiś czas temu zaobserwować na moim osiedlu.

Zazwyczaj mam co robić, nie gapię się bez sensu przez okno, ale tym razem z ciekawości wyjrzałam. I co, a raczej kogo zobaczyłam? Mężczyznę leżącego na parkingu! Młody, dobrze ubrany. Nie wiedziałam czy nagrzany, czy może z cukrzycą i zasłabł. Miałam Wojtka na ręku, byłam  tylko w szlafroku, więc zapukałam do sąsiada. Marek otworzył z marszu, poprosiłam go, aby natychmiast zszedł na dół, bo ktoś leży przy jego aucie, a nie dam gwarancji czy coś się nie stało. Zależało mi aby to sprawdzić, więc sąsiad skoczył na parking.

Wyjrzałam przez okno –  chwila zawahania – Marek chciał ruszyć delikwenta, ale się nie dało. “Pijany”- dał znać przez okno, więc potaknęłam. Ok, pijany. Nie on pierwszy i nie ostatni. Ale leżał na ziemi, mokro, zimno, fatalna pora i miejsce na odpoczynek i trzeźwienie. Po jakimś czasie patrzę przez okno, dalej leży bez ruchu, a mnie dopadły wątpliwości – a co jeśli…??? Nie mogłam zejść, ale od czego jest telefon. Zadzwoniłam pod 112, poprosiłam o patrol policji. Ok, podeślą, jednak żaden patrol, tylko karetka… Czekam, patrzę przez okno, człowiek się nie rusza, za to tłum gapiów rośnie, ktoś podchodzi, ktoś komentuje. Nikt nie sprawdzi czy oddycha, nikt nie łapie za telefon żeby wezwać pomoc. Każdy się patrzy, część odchodzi, przecież to nie ich problem… Długie minuty tak się działo, karetka nie podjechała. Zadzwoniłam raz jeszcze… brak wolnych ambulansów. W międzyczasie, jedna odważna kobieta pochyliła się nad mężczyzną, zaczęła go cucić. Chwała Bogu, poruszył się, ale dalej “bez bazy”. Pijany, po prostu pijany… Ale czy jego stan zwalnia kogokolwiek od reakcji? A co jeśli nie byłby pijany, tylko ciężko chory? Cukrzycy wydzielają zapach acetonu z ust, który kojarzy się z procentami. Mało kto się upewnia, czy człowiek nie potrzebuje natychmiastowej pomocy… Tyle, że może być za późno. Mimo wszystko, wolę usłyszeć od pijaka na pytanie – czy wszystko ok , odpowiedź “sp*******j” niż przejść obok, skazując kogoś na bezszelestną śmierć…

A Wy, macie odwagę sprawdzać, czy dla własnej wygody przechodzicie obok?

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Basia
Basia
10 lat temu

Zostałam przeszkolona dzięki Owsiakowi w udzielaniu pierwszej pomocy.
Dwa razy zdarzyło mi się swoje umiejętności wykorzystać – choć moje zadanie skończyło się na dowiedzeniu się, czy coś się stało (obaj panowie byli „tylko” pod wpływem). Ale to i tak nie jest łatwe – trzeba się przełamać! Za to nie ma się potem żadnych wyrzutów sumienia, a wręcz przeciwnie – jakoś jak miło na sercu, że było się gotowym pomóc.

Beata Ludwiczak
10 lat temu

Nietrzeźwy też jest człowiekiem w końcu…nigdy nie przechodzę obojętnie …miałam już różne przypadki , ale nigdy nie musiałam udzielać pierwszej pomocy …a właściwie raz w domu …tylko sposób był inny niż standardowy ( zgodnie z zaleceniami lekarza miałam uderzać pięściami w plecy i udało się. Nie znam się , do tego potrzebne były 2 osoby ) Nie mogłabym przejść obojętnie obok osoby leżącej …nawet na plaży się przyglądam …

Milena Kamińska
10 lat temu

Jesli jest to miejsce ,, zaludnione,, nie przechodze tylko pomagam ale np w środku lasu nie zatrzymała bym się tylko zadzwoniła po pomoc

Anna Stefanek
10 lat temu

Zgodnie z ustawą za nie udzielenie pomocy grozi kara więzienia do lat trzech… poza tym zawsze to my kiedyś możemy potrzebować pomocy i każdy będzie przechodził obok…

Kulinaria 28 stycznia 2015

Czekoladowa Chmura Nigelli Lawson

Niedzielny ranek, wszyscy już po śniadaniu. Moi panowie szukają wzrokiem, gdzie ukryłam ciasto na popołudnie. Nie ukryłam, bo jeszcze go nie ma (wczoraj cały dzień spędziliśmy poza domem)! Do wyjścia na nabożeństwo mamy niecałe 2 godziny i co teraz? Jak pogodzić brak ciasta, smutną minę mego męża i trzylatka pełnego chęci do zabawy z mamą? Ciasto czekoladowe!

Po prostu zatrudniłam dziecko do pracy w kuchni i z pełną odpowiedzialnością przekazałam pałeczkę w upieczeniu dzisiejszego ciasta. Po szybkiej wymianie zdań i mocnym tupnięciu małej stopy – będzie ciasto czekoladowe. Mama sprawdziła, czy są wszystkie składniki i pomagając odrobinę pozwoliła synowi zrobić ciasto. Jak wyszło? Obłędnie!

Jeśli szukasz przepisu na ciasto czekoladowe, które zwali z nóg nie tylko teściową to polecam Czekoladową Chmurę wg przepisu Nigelli Lawson. Co ważniejsze nie znajdziecie tutaj ani grama mąki, tylko czekoladę, jajka, cukier i śmietanę. Czego chcieć więcej.

Składniki na ciasto:

250 g ciemnej gorzkiej czekolady (min. 70%) – ok. 2,5 tabliczki czekolady
125 g masła (trochę mniej niż ¾ kostki masła)
6 jajek
175 g cukru kryształu (ok. ¾ szklanki)
ew.2 łyżki likieru Cointreau
starta skórka z 1 pomarańczy

Składniki na śmietanową chmurę:

250 ml śmietany kremówki – 36% (małe opakowanie śmietany)
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii lub dwie łyżeczki cukru wanilinowego
½ łyżeczki gorzkiego kakao do posypania
1 łyżka likieru Cointreau

Przygotowanie

  1. W pierwszej kolejności rozpuszczam czekoladę w kąpieli wodnej, czyli do małego rondla wkładam połamane tabliczki czekolady i wkładam go do większego rondla z wodą – dzięki temu czekolada się nie przypali.
  2. Do rozpuszczonej czekolady dodaję masło i kiedy oba składniki ładnie się połączą, odkładam na bok by nieco przestygły.
  3. W większej misce ubijam 2 całe jajka i 4 żółtka z 75g cukru i dodaję na koniec rozpuszczoną czekoladę z masłem.
  4. Teraz jest najlepszy moment by włączyć piekarnik na 180 stopni.
  5. Pozostałe 4 białka ubijam na sztywną pianę i dodaję do niej pozostały cukier (100g), dalej ubijając, aż uzyskam błyszczącą pianę.
  6. Ubite białka delikatnie mieszam z masą czekoladową – można dodać także likier Cointreau i skórkę z pomarańczy.
  7. Do wcześniej przygotowanej tortownicy (średnica 23 cm) lub prostokątnej blachy (21 cm x 28 cm), najlepiej wyłożonej papierem do pieczenia, wykładam ciasto.
  8. Piekę w piekarniku ok.1 godziny, ważne aby środek nie był płynny.
  9. Upieczone ciasto czekoladowe odkładam do wystygnięcia. Jeśli zależy Wam na czasie to można wyłożyć je na kratownicę.

Uwaga: upieczone ciasto będzie pękać, a środek będzie się zapadał – utworzy się coś na kształt krateru. Tak ma być. Nie martwcie się tym zupełnie.

Przed podaniem:

  1. Ubijam kremówkę z cukrem i ekstraktem waniliowym. Dla smaku można dodać likier Cointreau.
  2. Ubitą śmietanę wypełniam zagłębienie ciasta, a za pomocą sitka posypuję kakao.

Cóż mogę więcej napisać. Życzę Wam niezapomnianych wrażeń smakowych!

zdjęcie 2

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena kamińska
Milena kamińska
10 lat temu

Mniam kilka dni temu piekłam z dziećmi orzeszki i babeczki teraz mam ferie i na pewno skusimy się na ten przepis gdy się go czyta to ślinka cieknie

(nie )Magda(lena)
(nie )Magda(lena)
10 lat temu

To ciasto jest pyszne! I nie do podziału z resztą domowników 😉 no dobra, do podziału ale z ciężkim sercem 😉

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close