Lifestyle 24 września 2021

Dowód osobisty dla dziecka – kiedy się przyda i jak go wyrobić?

Dowód osobisty dla dziecka to wydawałoby się niepotrzebny dokument. Faktycznie, niegdyś zarezerwowany był tylko dla dorosłych. Dziś jednak czasy i przepisy się zmieniły i dowód osobisty dla dziecka jest coraz częściej wyrabianym dokumentem. Zobacz, co musisz na ten temat wiedzieć. 

Po co dziecku dowód osobisty? 

Dowód osobisty dla dziecka przydaje się, jeśli chcemy przekroczyć z nim granicę i podróżować po Unii Europejskiej lub krajach, które do niej nie należą, ale znajdują się w strefie Schengen (np. Szwajcaria, Islandia, Norwegia). Bez dowodu osobistego dziecko nie będzie mogło przekroczyć granicy, nawet w towarzystwie rodziców. Legitymacja szkolna nie jest w tym wypadku wystarczającym dokumentem tożsamości. Opcjonalnie, zamiast dowodem osobistym, dziecko może posługiwać się paszportem, o ile go posiada. 

 

Dowód osobisty dla dziecka czy paszport?

Paszport będzie niezbędny, jeśli chcemy udać się poza UE i strefę Schengen. Jeśli natomiast nie planujemy tak dalekich wojaży, lepiej pozostać przy dowodzie osobistym dla dziecka. 

Powody są co najmniej dwa: 

– wyrobienie dowodu osobistego dla dziecka nic nie kosztuje (oczywiście poza kosztem zdjęcia do dowodu), za paszport dla dziecka trzeba zapłacić;

– wniosek o dowód może podpisać jeden rodzic lub prawny opiekun, przy składaniu wniosku o paszport muszą się stawić oboje rodzice lub opiekunowie, co często bywa problemem logistycznym.

 

Ponadto trzeba pamiętać, że na dowód osobisty czeka się krócej niż na paszport.

 

Ile czasu ważny jest dowód osobisty dla dziecka?

Okres ważności dokumentu zależy od wieku dziecka. Jeśli dziecko ma mniej niż pięć lat, dokument będzie ważny tylko pięć lat. Zapewne wynika to z faktu, iż zdjęcie do dowodu szybko przestanie być aktualne. Jeśli dziecko ma więcej lat, dostanie dokument z dziesięcioletnim terminem ważności, tak samo, jak dorośli. 

 

Jak zrobić zdjęcie do dowodu osobistego dla dziecka?

Zacznijmy od tego, jakie wymogi dotyczą zdjęć do dowodów osobistych dla dorosłych: 

– twarz musi być dobrze widoczna, owal twarzy nie może być zasłonięty włosami,

uszy nie muszą być widoczne,

– oczy muszą być dobrze widoczne, można mieć okulary, o ile nie odbija się w nich światło,

– zdjęcie musi być zrobione na jasnym tle,

włosy nie mogą wychodzić poza obrys zdjęcia,

– biżuteria teoretycznie jest dozwolona, ale nie może zasłaniać twarzy i zaburzać tła zdjęcia,

– zarost można mieć, o ile nie utrudni identyfikacji,

– nakrycie głowy jest dozwolone tylko, jeśli jest związane religią,

– zdjęcie musi być dobrze oświetlone, nierozmazane, naturalnie odwzorowywać kolory.

 

A jak to się ma w przypadku zdjęć robionych dzieciom?

 

Dzieci powyżej piątego roku życia muszą się dostosować do zasad, które obowiązują dorosłych. W przypadku mniejszych dzieci na szczęście jest łatwiej. Trzeba jednak pamiętać, że:

– zdjęcie musi być zrobione na jasnym tle,

– na zdjęciu nie może być widoczna inna osoba,

– twarz nie może być zasłonięta zabawką (dziecko nie może przytulać maskotki),

– zdjęcie musi być ostre, dobrze doświetlone i odwzorowywać naturalne kolory,

– dziecko może się uśmiechać, robić miny i mieć zamknięte oczy,

– twarz dziecka musi być dobrze widoczna.

 

Jeśli zdecydujemy się zrobić zdjęcie samodzielnie, musimy pamiętać, by je odpowiednio skadrować. Do dowodu osobistego będzie potrzebne zdjęcie w rozmiarze 35 x 45 mm. Małemu dziecku można zrobić zdjęcie na leżąco. Najlepiej wykorzystać pogodny dzień i dobry humor malucha. 

 

Zdjęcie: Pixabay 

 

Zobacz inne wpisy o tej tematyce:
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zdrowie 18 września 2021

Nie lekceważ infekcji intymnych!

Takie infekcje są zazwyczaj bardzo uciążliwe: powodują olbrzymi dyskomfort, wpływają na nasze życie intymne, nierzadko są przyczyną konfliktów, potrafią też zepsuć urlop. Do tego, nieleczone mogą doprowadzić do groźnych powikłań. Dlatego, gdy tylko pojawią się ich pierwsze objawy nie zwlekaj z reakcją! Dowiedz się, co można zrobić samemu, jeszcze przed wybraniem się do lekarza, aby spróbować zdusić taką infekcję w zarodku.

Infekcji intymnej, doświadczyło lub doświadczy w swoim życiu 80 proc. kobiet. Głównymi sprawcami tych dolegliwości są chorobotwórcze grzyby, ale w ostatnim czasie równie częste są bakteryjne zakażenie pochwy.

„Mamy w sobie wiele bakterii, lecz trzymamy je w takim wewnętrznym „więzieniu”. Gdy spada nam odporność, mamy zaniedbania higieniczne, stres, wtedy bakterie „wychodzą” z ukrycia i infekują” – wyjaśnia ginekolog dr Jacek Tulimowski.

Kolejną możliwą przyczyną infekcji intymnych są czynniki chemiczne, a więc np. preparaty do higieny intymnej, syntetyczna bielizna, tampony, zapachowe wkładki higieniczne, dezodoranty intymne, etc.

„Żyjemy wśród chemii, kiedyś używaliśmy wody i mydła, teraz mamy całą gamę środków do higieny intymnej, łącznie z dezodorantami, które rzekomo chronią przed infekcjami. Czasami jednak źle dobrane lub nadużywane przynoszą więcej szkody niż pożytku” – ostrzega ginekolog.

Infekcjom intymnym sprzyjać mogą też niektóre choroby, jak np. cukrzyca, immunosupresja (czyli obniżenie odporności organizmu), choroby atopowe i alergie, zmiany atroficzne, a także stosowane leki (głównie antybiotyki i steroidy). Powodem częstszych infekcji mogą też być zaburzenia hormonalne, które pojawiają się u pacjentek po menopauzie – gdy wygasa hormonalna czynność jajników, drastycznie spada produkcja estrogenów, hormonów odpowiadających za utrzymanie prawidłowego stanu m.in. tkanek pochwy.

Często do problemów intymnych prowadzą także długie kąpiele, korzystanie z jacuzzi, używanie gąbek, irygacje oraz wczesna inicjacja seksualna.

Warto wiedzieć, że infekcjom intymnym sprzyjają też wszelkiego rodzaju zmiany środowiska, czyli np. wyjazdy urlopowe, a także intensywne uprawianie sportu – podczas, którego się pocimy.
Zacznij od samoleczenia

Jeśli coś takiego nam się przytrafi nie warto zwlekać. Zanim jednak wybierzemy się do lekarza możemy sami rozpocząć terapię.

„Część łagodnych infekcji intymnych można leczyć samodzielnie przy pomocy preparatów dostępnych w aptekach bez recepty. Możliwości jest dużo – preparaty w postaci globulek, kapsułek, płynów do irygacji, żeli czy kremów. Jeśli pacjentka nie ma możliwości poprosić o poradę telefoniczną swojego lekarza może skorzystać z pomocy farmaceuty. Na podstawie podanych objawów będzie on w stanie doradzić jakieś preparaty, które pomogą w odtworzeniu prawidłowego poziomu pH pochwy i ograniczą rozwój nieprawidłowej mikroflory. Warto dodać do tego preparaty wspomagające, np. probiotyki” – zaleca dr Tulimowski.

Leki bez recepty zawierają substancje czynne i istotne jest przyjmowanie ich zgodnie z zaleceniem lekarza, farmaceuty lub informacją podaną na ulotce. Należy przestrzegać minimalnego czasu leczenia, nawet jeśli objawy ustąpiły wcześniej. Jednak jeśli szybka reakcja nie przynosi efektów i/lub w przypadku nawrotów dolegliwości należy koniecznie zgłosić się do ginekologa.

„Panuje zasada pierwszych 3 dni leczenia – jeśli po tym czasie nie ma efektów konieczna jest konsultacja specjalisty” – radzi ginekolog.

Nie bagatelizuj wczesnych objawów

Najczęstsze objawy infekcji intymnej to: tkliwość, świąd, pieczenie, obrzęki, bolesność. Warto zaobserwować czy towarzyszą temu np. parcia na pęcherz moczowy, nieprawidłowa wydzielina (jeżeli tak to jaka, jakiego koloru i konsystencji), nieprzyjemny zapach. Czasem pojawia się plamienie po stosunku i krwawienie między miesiączkami (bywa, że są to objawy innych chorób, dlatego taka sytuacja wymaga diagnozy).

„Tego typu infekcje fatalnie wpływają na życie intymne. Pacjentki zgłaszają się do lekarza zaniepokojone bolesnymi stosunkami (to tzw. dyspareunia). Życie intymne przestaje im sprawiać przyjemność, bo po prostu boli,  a to potrafi popsuć relację czy urlop lub prowadzi do konfliktów” – zauważa ginekolog.

To kolejny powód, aby tuż po pojawieniu się pierwszych niepokojących objawów rozpocząć terapię. Podstawą jest przywrócenie równowagi mikrobiologicznej i właściwego pH pochwy. Można to zrobić pijąc jogurty naturalne, ale w przypadku dokuczliwych objawów szybciej osiągniemy efekt stosując globulki dopochwowe.

„Infekcji intymnych, nawet jeśli nie wyglądają na groźne, nie powinno się bagatelizować, ponieważ nieleczone lub źle leczone łatwo mogą przerodzić się w bardzo poważny problem. Gdy infekcja intymna pochwy i sromu jest tylko zaleczona, a nie wyleczona może stać się niebezpieczna, ponieważ nie dając odczuwalnych objawów, przez błony śluzowe przechodzi na dalsze odcinki dróg rodnych. Może zaatakować inne narządy: przedsionek pochwy, jamę macicy, jajowody, jajniki czy pęcherz. Efektem tego mogą być na przykład trudności w zajściu w ciążę na skutek powstałych zrostów. Zdarza się, że taka infekcja maskuje groźne choroby, nawet nowotworowe” – ostrzega ginekolog.

Nie zapominaj o partnerze

Nawracaniu infekcji intymnych sprzyja szereg różnych czynników: od niewłaściwej higieny, przez problemy z odpornością, po siedzący tryb życia, któremu w ostatnim czasie sprzyjała pandemia. W każdym przypadku niezbędne jest znalezienie przyczyny nawrotów, ponieważ może to być nieoczywisty objaw poważniejszej choroby.

Warto też wiedzieć, że nieleczona infekcja może przenieść się na partnera.

„Leczenie samej partnerki często jest mało skuteczne. Bo jeżeli pacjentka będzie wyleczona, ale w międzyczasie zarazi partnera, który nie będzie się leczył, to za chwilę będziemy mieć do czynienia z tzw. zjawiskiem ping-ponga, czyli wzajemnego zarażania się partnerów. A to oznacza zazwyczaj długotrwałą, męcząca i często pozbawioną skuteczności terapię” – ostrzega specjalista.

Terapia uzupełniająca w infekcjach intymnych

Kiedy infekcja jest już opanowana warto zastosować leczenie uzupełniające w postaci doustnych i dopochwowych probiotyków. Działanie regenerujące ma też kwas hialuronowy. Regenerację nabłonka indywidualnie warto wspomóc dobrze dobranym preparatem do higieny intymnej – dobrze by miał w swoim składzie kwas hialuronowy, substancje przeciwzapalne i przeciwbakteryjnie.
Co robić, by uniknąć infekcji intymnej

Unikaj zbyt obcisłej bielizny.
-Jeśli to nie jest konieczne nie wykonuj irygacji pochwy. Wypłukuje ona prawidłową florę bakteryjną.
-Podczas antybiotykoterapii zawsze przyjmuj osłonowo probiotyki.
-Dbaj o właściwą dietę – nadmierne spożywanie niektórych produktów może być przyczyną nawracających infekcji. -Unikaj przede wszystkim cukrów prostych zawartych w słodyczach, napojach gazowanych i sokach z kartonu.
-Nie noś mokrego kostiumu – po kąpieli w basenie czy morzu zmień kostium na suchy lub przebierz się w czystą bieliznę.
-Unikaj stresu lub naucz się sobie z nim radzić – długotrwały stres sprzyja obniżeniu odporności organizmu.
-Unikaj ryzykownych zachowań seksualnych – dbaj o bezpieczny seks.

 Co robić, gdy przytrafi się infekcja intymna:

-Nie zwlekaj. Wybierz się do apteki po dostępne bez recepty preparaty regulujące poziom pH. Stosuj je zgodnie z zaleceniami na ulotce, nie modyfikuj samodzielnie dawek ani długości trwania terapii.
-Poinformuj o infekcji partnera. Konieczne może się okazać także jego leczenie.
-Przez czas leczenia powstrzymuj się od współżycia
-Jeśli objawy nie ustępują koniecznie skonsultuj się z lekarzem.

Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl

Źródło:

Tekst powstał na podstawie webinaru z cyklu Dr Tulimowski PressWorkshops „Infekcje intymne – jak je leczyć skutecznie?”, który odbył się 01.09.2021 r.

Źródło informacji: Serwis Zdrowie

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Związek 17 września 2021

O czym koniecznie trzeba porozmawiać przed ślubem? Obiektywna lista i moje subiektywne komentarze

Ślub to swego rodzaju zobowiązanie, dla niektórych na całe życie. Ponoć, żeby małżeństwo było trwałe, warto zawczasu omówić to i owo. Moje małżeństwo trwa kilkanaście lat i jakimś cudem jest trwałe. Cudem, bo chyba żadnej z niżej wymienionych rozmów nie odbyliśmy. 

Planowana liczba dzieci

Kiedyś się mówiło: Ile Bóg da. Dziś ponoć można to zaplanować bez udziału Boga. Napisałam „ponoć”, bo wbrew pozorom nadal aktualne jest powiedzenie o rozbawianiu Pana Boga swoimi planami. Dlatego moim nieskromnym zdaniem warto nie tyle ustalić bądź planować liczbę dzieci, ile upewnić się, że parter lub partnerka w ogóle biorą pod uwagę możliwość ich posiadania. Coraz więcej osób nie chce mieć dzieci i wcale nie zmienia z wiekiem poglądów. 

My z mężem chcieliśmy mieć dwoje (no dobra, to ja go poinformowałam, że chcę mieć dwoje), ale skończyło się na jednym. Ot, plany planami a życie życiem. 

 

A co, jeśli się okaże, że nie będziemy mogli mieć dzieci?

Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie rozmowy na ten temat i jestem bardzo ciekawa, kto takowy w ogóle wymyślił. W moim odczuciu nie da się tego zaplanować. In vitro, surogatka, adopcja? Serio? Tak bez ustalenia przyczyn niepłodności w małżeństwie? Aha, ponoć w grę wchodzi jeszcze rozwód i spróbowanie z kimś innym. No przyznaję, śmiały plan. 

Co ja bym zrobiła? Nie mam pojęcia i uważam, że nikt, kto faktycznie nie stanął przed takim dylematem, nie ma prawa się na ten temat wypowiadać. Obstawiam jednak, że do rozwodu by nie doszło. 

 

Podział obowiązków ponoć lepiej ustalić przed ślubem 

Teoretycznie na pewno warto o tym porozmawiać, niemniej życie i tak zweryfikuje taki sztuczny podział. Jeśli jednak ktoś bardzo pragnie takowego, to sugeruję przy odhaczaniu kolejnych punktów wziąć pod uwagę, ile czasu zajmują poszczególne prace w skali dnia i tygodnia. Nie da się porównać przygotowywania posiłków trzy razy dziennie do włączania pralki dwa razy w tygodniu, więc podział typu: ja piorę, ty gotujesz, jest co najmniej niesprawiedliwy. Poza tym, jak pojawią się dzieci i tak wszystko stanie na głowie. 

Jak to było u nas? Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, a podział nastąpił jakoś tak samoistnie. Zresztą nie jest sztywny. Kto ma więcej czasu, ten poświęca go na prace domowe i tyle. Jak mąż jest w domu, to ja się nie dotykam do zmywania i odkurzania, on nie interesuje się wycieraniem kurzów i myciem okien. Pranie, gotowanie, zakupy i bieżące sprzątanie ogarnia ten, kto akurat ma czas. I to się całkiem nieźle sprawdza. Kluczem jest poczucie odpowiedzialności za dom po obu stronach. 

 

Zarządzanie domowym budżetem 

Ponoć kwestię finansów też warto omówić przed ślubem i z tego, co wiem, coraz więcej par to robi. Coraz powszechniejszy jest też model trzech kont: po jednym oddzielnym i jednym wspólnym, na które małżonkowie wpłacają pieniądze na utrzymanie domu. To, czy ich wkład będzie równy, czy proporcjonalny do zarobków, jest kwestią do uzgodnienia. 

Ja jestem ze starej szkoły: mam dostęp do konta męża, on ma do mojego. W razie potrzeby przelewamy z jednego na drugie. Nie wyliczamy sobie wydatków ani na dom, ani na przyjemności. Nigdy nie pokłóciliśmy się o pieniądze. Tyle że oboje mamy podobne potrzeby i stopień odpowiedzialności za dom i dziecko też jakby równy. Jeśli w jakimś związku tej równowagi brakuje, to może faktycznie lepiej założyć te trzy konta. 

Miejsce zamieszkania po ślubie 

Nie ma co się oszukiwać, chęci nie zawsze idą w parze z możliwościami. Ja na przykład bardzo chętnie wyniosłabym się nad morze, ale finanse mi nie pozwalają. Podejrzewam, że mój mąż na odmianę byłby szczęśliwszy w górach, więc może i dobrze, że mieszkamy na Mazowszu. Wszędzie jednakowo daleko. 

 

Plany i marzenia 

Jedne i drugie zmieniają się w czasie razem ze zmianą priorytetów. Poza tym wydaje mi się, że o jednym i drugim rozmawia się przed ślubem dosyć często, szczególnie o marzeniach, bo snucie ich jest domeną zakochanych. 

 

Jak będziemy odkładać pieniądze na starość 

W polskich realiach należałoby raczej zapytać, jak i z czego w ogóle będziemy cokolwiek odkładać. 

 

Jak będzie wyglądała opieka nad rodzicami

Pytanie, jak dla mnie, trochę dziwne i z góry zakładające, że rodzice tej opieki będą wymagać. Tymczasem trudno wyrokować, jaki będzie ich stan zdrowia za kilkadziesiąt lat, więc na mój gust to trochę na wyrost. Osobiście problem mnie i męża niestety nie dotyczy. 

 

Czym jest zdrada i co może być powodem rozstania 

Jak nic tę listę spraw do obgadania przed ślubem wymyślił jakiś Amerykanin. Oni mają takie oryginalne pomysły. No ale zastanówmy się. Zdrada jest… powodem do rozstania 😛 Chociaż podobno są pary, które potrafią i taki kryzys przetrwać. Natomiast pytanie osoby zakochanej, wstępującej w związek małżeński o to, co ją może denerwować u partnera lub partnerki, jest bez sensu. Przecież wiadomo, że odpowie: nic. Zresztą ludzie się zmieniają i to, co akceptowali w wieku lat trzydziestu, po kolejnych trzydziestu jest powodem do śmiertelnego obrażenia się. No ale pogadać można, może coś ciekawego z tego wyniknie. 

 

Dyspozycja na wypadek śmierci 

Serio? Będzie mnie to obchodziło? No może trochę. Kiedyś pomyślałam, że wolałabym być skremowana, żeby mieć pewność, że nikt mnie nie pochowa np. w stanie śmierci klinicznej. Ale rozmowy na ten temat przed ślubem totalnie sobie nie wyobrażam, bo i po co? 

 

 

Zdjęcie: Pixabay 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close