Starość, umieranie – nie zasłaniaj dziecku oczu na nieuniknione
Kiedyś ludzie rodzili się w domach. I tam umierali. A domy były wielopokoleniowe. Teraz to jest rzadkością. Żyje się szybko, tu i teraz, permanentnie brakuje na wszystko czasu, gna się do przodu. I gdzieś w tym nowoczesnym zabieganym świecie jest dziecko i jest stary człowiek – czy mają ze sobą w ogóle jakieś wspólne relacje?
Ludzie się starzeją. I umierają. Ale czy dzieci o tym wiedzą? Czy rozmawiamy z nimi o starości i śmierci? Pokazujemy, pozwalamy dotknąć tego zagadnienia, a może wręcz przeciwnie zasłaniamy dziecięce oczy na trudne sprawy?
Bo przecież starość jest trudna.
Starzy ludzie mają zmarszczki, plamy na skórze, drżą im ręce i często niedosłyszą, więc trzeba mówić do nich głośno. Starzy ludzie mają czas, więc w wolnym tempie ze szczegółami opowiadają coś nieistotnego, nawet wtedy, gdy nam się śpieszy. Spacer ze starym człowiekiem może być uciążliwy, bo chodzi pomału, przystaje co pewną ilość kroków, rozgląda się za ławką. Stary człowiek narzeka, bo jest słaby, bo go boli, nie ma tyle wigoru, co dawniej, bo chciałby tak wiele, ale brakuje mu sił i zawodzi ciało. Starzy ludzie chorują, przebywają w salach szpitalnych, w domach spokojnej starości albo we własnych mieszkaniach, często samotni. Starzy ludzie potrzebują nas – młodych, w wielu prozaicznych codziennych sprawach, są od nas zależni, nawet w samoobsłudze. Starość Panu Bogu nie wyszła… mówimy.
Może się nie udała. Ale jest! I w zasadzie jest nieunikniona. Nie da się przed nią świadomie uciec, ani nigdzie schować i gdzieś przeczekać. Mimo to nie jest tematem często poruszanym, czasem nawet bywa tabu. Chronimy przed nią dzieci, strzeżemy przed tematem śmierci. Nie oswajamy ich z przemijaniem, z naturalnym kołem życia, którego są częścią.
Miesiąc temu zmarła moja babcia. Ludzie pytali – jak przyjął to Aleks (który całe swoje sześcioletnie życie z nią mieszkał i od małego mówił „Moja rodzina to mama, tata, babcia i ja”)? Przyjął to –hmmm, jakiego słowa użyć? – spokojnie i mądrze. Bo dzieci dużo rozumieją i często nas zaskakują tą swoją życiową mądrością. A mój syn miał osobiste doświadczenie przebywania na co dzień ze swoją prababcią. Przeżył z nią wiele fajnych, zabawnych chwil – podwieczorki z obowiązkową drożdżówką, partie „Chińczyka”, wspólne oglądanie bajki, nawet kosztem ulubionego przez babcię „M jak miłość”. Ale także uczestniczył w jej chorobie, cierpieniu i trudnych momentach. Nie miałam żadnych wątpliwości, gdy zabierałam go do szpitala i gdy był przy ostatnim pożegnaniu babci.
I chciałabym Ci poradzić – nie bój się pokazać swojemu dziecku starość, chorobę. Rozmawiaj o upływającym czasie, nawet jeśli nie będzie tego do końca rozumiało. Jeśli będziesz chciał/a by dzieciństwo było wolne od tematów starzenia się i umierania, możesz sprawić, że mały nieprzygotowany człowiek nagle i boleśnie będzie musiał się skonfrontować z rzeczywistością.
Niech to będzie dla niego normalny temat, że człowiek się rodzi, starzeje, odchodzi. Przecież Twoje dziecko i tak się kiedyś z tym spotka. A wszystko co jest nowe i nieznane budzi obawy. Im bardziej przemijanie będzie nieoswojone, tym większy lęk z nim związany.
I bardzo polecam piękną książkę o relacji między dzieckiem a starym człowiekiem, o radości bycia razem, o starości i pożegnaniu: Czy umiesz gwizdać, Joanno. Autor Ulf Stark cudownie uwrażliwia dzieci i tłumaczy czym jest starość, samotność, konieczność troski o drugiego, ale i pokazuje przyjaźń międzypokoleniową oraz wartości z niej płynące.
Ten wpis dedykuję mojej Kochanej Babci Ani… która była bardzo ważną osobą w moim życiu.
Mam nadzieję, że zostanie także w sercu Aleksa.
my mieszkamy prawie w jednym domu z rodzicami i dziadkami. Ma to swoje plusy i minusy. Jak babcia umarła nie robiliśmy z tego tajemnicy, wiedziała, że umarła, że poszła do nieba.Nie wyobrażam sobie, co mozna innego powiedzieć, że niby co, wyjechała?
Po dzisiejszym dniu, czyli po wędrówce po grobach, moja 6 letnia Ola ciągle pytała, kto to?
To ile ja mam tych pra babciów?
Dorasta , i ile razy trzeba tyle razy będę tłumaczyć, dużo ksiądz na Religi tłumaczył dzieciaczkom u starości umierania, no temat rzeka…