Kroniki zamku Avel – kooperacyjna gra dla całej rodziny
Kroniki zamku Avel to kooperacyjna gra dla całej rodziny. W magiczny sposób, jak za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki, przenosi nas do zupełnie innego świata. Świata magii, baśniowych stworów i dzielnych rycerzy…
Przystępując do tej rozgrywki, godzimy się na to, by opuścić bezpieczne mury naszego domowego zacisza i trafić wprost do mrocznych lasów okalających Avel, w których roi się od przeróżnych potworów. Smoki, gobliny, szkielety, bagienne węże, ogromne ropuchy, zjawy i duchy to tylko część istot, jakie możemy spotkać na swej drodze.
Musimy się ich strzec, a gdy na nie trafimy, podjąć z nimi walkę, korzystając z wiedzy uczonych, a także z czarodziejskich mocy eliksirów, no i swojej broni.
Największą jednak grozę wśród mieszkańców sieje potężne Monstrum, które ma się pojawić tuż po wzejściu na niebie Czarnego Księżyca. Jego celem jest zniszczenie zamku Avel. Pokonanie go nie należy do łatwego zadania, ale jest możliwe! Aby tego dokonać koniecznie wszyscy wojownicy muszą połączyć siły, w myśl zasady – jeden za wszystkich, wszyscy… na jednego ?
Teraz jak ta teoria wygląda w praktyce? Otóż generalnie rzecz biorąc, gra jest prosta. Ma jasne zasady i nietrudno je zapamiętać – choć trzeba na to kilku rozgrywek. Nie będę jednak ukrywać, że jest ich sporo. Instrukcja spisana została na dwudziestu stronach! Według mnie to dużo i przyznaję się bez bicia, że początkowo trochę mnie to zniechęciło.
ALE – żeby nie było! – wszelkie wytyczne przedstawione zostały w przystępny i bardzo przejrzysty sposób. Ponadto w ich rozumieniu pomagają nam mieszkańcy Avelu: czarodziej Mirko, rycerka Gileada i dobry duszek leśny, a także liczne przykłady. Dzięki temu wszystko to, co na pierwszy rzut oka wydaje nam się skomplikowane, szybko się klaruje.
Gra posiada dosyć sporo elementów, które początkowo, też wprowadzają lekki chaos – jak to wszystko ogarnąć – ale uwierzcie, wystarczą dwie, może trzy rozgrywki, żeby zapamiętać, co gdzie ma leżeć, jaką pełni funkcję i kiedy możemy lub musimy z tego skorzystać.
Kroniki zamku Avel – po krótce, o co w tych chodzi
Generalnie rozgrywka składa się z trzynastu rund oznaczanych na specjalnym torze księżyca żetonem astrolabium. Podczas jednej tury każdy gracz może wykonać dwie akcje (lub cztery w przypadku rozgrywki jednoosobowej). Może to być:
– ruch, czyli przemieszczenie swojego pionka na inny kafel;
– walka z napotkanym potworem, w trakcie której rzucając kośćmi, toczymy bój;
– akcja miejsca, to znaczy wykonanie czynności wskazanej na danym kafelku, może to być np. zakup pułapki na Monstrum, zbudowanie fragmentu muru obronnego, czy wylosowanie nowego ekwipunku;
– lub odpoczynek, w trakcie którego teoretycznie nie wykonujemy żadnej czynności, a w praktyce regenerujemy się i odzyskujemy siłę, czyli dwa żetony wytrzymałości.
Musicie przy tym wiedzieć, że nasi bohaterowie są nieśmiertelni, jednak w walce z potworami tracą swoją moc, a więc żetony wytrzymałości. Gdy nie będziemy o siebie dbać i w odpowiednim momencie odpoczywać, może się zdarzyć tak, że za sprawą silnych ciosów pozbędziemy się wszystkich pięciu serduszek (żetonów wytrzymałości) i zostaniemy ogłuszeni, na skutek czego trafimy z powrotem do zamku, gdzie z kolei za sprawą magicznego eliksiru, wyzdrowiejemy. Niemniej jednak stracimy wszystkie zdobyte do tej pory monety i wybrany element ekwipunku. A szkoda, bo w walce z niektórymi stworami, w szczególności z Monstrum, ważna jest każda dodatkowa część naszego wyposażenia.
Po wykonaniu przez wszystkich graczy dwóch akcji przesuwamy na torze księżyca astrolabium i zaczynamy nową rundę. Co ważne, jeśli owo astrolabium wskaże znacznik leża (co drugą rundę), na wszystkich kafelkach z tym symbolem, kładziemy żetony potworów. W związku, z czym one w zasadzie cały czas wychodzą z ukrycia i stają nam na drodze. Warto z nimi regularnie walczyć, po pierwsze dlatego, że pokonując je, zdobywamy nagrody, które pomagają nam w kolejnych bojach i obronie zamku. Po drugie dlatego, że gdy pojawi się Monstrum, wraz z nim wyjdą nowe potwory – pojawią się na każdym kafelku ze znaczkiem leża – im więcej ich będzie, tym trudniej będzie nam walczyć i bronić Avel.
Na marginesie dodam, że Monstrum jest naprawdę potężne i aby je pokonać musimy zadać mu, w zależności od liczby graczy, czternaście, siedemnaście lub aż dwadzieścia celnych ciosów. Trzeba się więc namęczyć i zjednoczyć siły, co z kolei jest ogromnym atutem tej gry.
Kroniki zamku Avel – ogólne wrażenia
Jak wspomniałam na początku Kroniki zamku Avel to gra kooperacyjna, a więc musimy ze sobą współpracować, ponieważ razem działamy przeciw wspólnemu wrogowi. Nikt tutaj nie walczy sam, nie przegrywa w pojedynkę i nie zwycięża samodzielnie. W grze rodzinnej to naprawdę fantastyczne rozwiązanie! Dzięki temu żadne dziecko nie dąsa się, że odpadło, czy zajęło ostatnie miejsce. No i my, rodzice, możemy na legalu podpowiadać młodszym, jaki ruch mogą wykonać.
Mało tego! Poprzez takie rozwiązanie do zabawy możemy zwerbować młodsze dzieciaki, niż wskazują autorzy – na opakowaniu jest informacja, że to gra dla dzieci w wieku 8+. Ja natomiast wciągnęłam w nią również pięciolatkę i trzylatka. ? Pola radzi sobie świetnie, doskonale rozumie, o co chodzi i co ma(my) robić. Staś oczywiście jeszcze nie do końca się w tym odnajduje, trzeba mu o wszystkim mówić i właściwie najchętniej bawi się poszczególnymi elementami (mieczami, tarczami itp.), ale gra razem z nami i to jest dla mnie najważniejsze.
Całość jest pięknie wykonana. Gdy po raz pierwszy otworzyłam pudełko i wyciągnęłam wszystkie elementy, wydałam z siebie mały jęk zachwytu. Każda część stworzona jest z grubej tektury, niestrasznej dzieciakom. Są też komponenty drewniane i trójwymiarowe. Kafelki i żetony są pięknie zilustrowane. Bardzo podoba nam się to, że planszetki bohaterów składają się z dwóch części, pomiędzy które wkłada się rysunek z wizerunkiem rycerza lub rycerki. Ów obrazek można pokolorować i podpisać imieniem – jeśli brakuje nam na nie pomysłów, wystarczy skorzystać z pomocy specjalnej mapy gwiazdozbiorów, na której są spisane imiona żeńskie i męskie.
Ta część zabawy zawsze wywołuje u nas salwy śmiechu, ponieważ wylosowane dwuczłonowe imiona czasem są bardzo zabawne, szczególnie jeśli w jakimś stopniu pasują do gracza. Mój mąż ostatnio wylosował sobie nazwę: Silnoręki Gniewko, a ponieważ jest duży i szybko się denerwuje, uznaliśmy, że pasuje do niego idealnie ? U mnie z kolei padło na Gertrudę Bosąstópkę, a tak się składa, że ciągle chodzę boso 😀
Trochę się rozpisałam, ale co począć, jak gra zrobiła na nas duże wrażenie i w zasadzie można by o niej długo opowiadać. Nie zgłębiam się w szczegółowe zasady, bo po pierwsze jest ich sporo, a jak mówiłam wcześniej, są dość jasno opisane w instrukcji, po drugie przed pierwszą rozgrywką warto zobaczyć sobie jakikolwiek filmik instruktażowy (dostępny na Youtubie), z przykładową rozgrywką – to naprawdę dużo daje, rozjaśnia wszystko to, co wydaje się zagmatwane.
Reasumując Kroniki zamku Avel to bardzo fajna gra rodzinna, pozwalająca na ciekawe i emocjonujące rozgrywki w zróżnicowanym wiekowo gronie.
Polecam!
Tutaj możecie podejrzeć przykładową rozgrywkę ->
Liczba graczy: 1-4
Wiek: 8+
Czas gry: około 60 min
Zdjęcia: Fizinka
…
Dziękuję wydawnictwu Rebel za przekazanie recenzenckiego egzemplarza gry.
Więcej informacji o grze znajdziesz na stronie GramywPlanszowki.pl | GwP https://gramywplanszowki.pl/gra/2218/kroniki-zamku-avel
Ah, marzy mi sie ta gra, a poki co funduszy brak 🙁 Ale moze koedys <3
A jakby tak napisać do Mikołaja? Może to jakoś pomoże…? 🙂
Nie pomoże, jeśli Mikołaj współdzieli konto bankowe ?