Gry planszowe i nie tylko 18 grudnia 2022

Miasta Luny – gra kafelkowa

Miasta Luny to kosmiczna gra kafelkowa od Galakty. Dosłownie kosmiczna, bo polega na założeniu pozaziemskich kolonii na Księżycu przez różnego rodzaju inżynierów, naukowców, egzorolników czy górników. Zadanie nie jest łatwe, ale jest o co walczyć. Najbardziej imponująca stacja kosmiczna zostanie stolicą nowej kolonii.

Otwierając średniej wielkości pudełko (a jak mnie znacie, to wiecie, że to dość istotna dla mnie kwestia), zobaczyłam całą masę elementów. W pierwszej chwili pomyślałam: Oho! Będzie się działo! W drugiej zaś nieco przeraziłam się, kiedy zobaczyłam instrukcję, a właściwie kilkustronicową książeczkę. Nie wiem, co miało być większym wyzwaniem – zrozumienie i zapamiętanie zasad, czy stworzenie Miasta Luny. 

Zanim jednak przystąpiliśmy do rozgrywki, musieliśmy przygotować elementy gry, a jak wspomniałam, jest ich całkiem sporo. Należało złożyć wieżę projektów, organizer, znacznik pierwszego gracza, podajnik na karty… Postępujemy tu zgodnie z załączoną dodatkową rozpiską.

 

Zawartość pudełka:

  • 68 kart obszarów 
  • 24 karty koncesji karty punktacji
  • 1 podajnik na karty
  • 4 kafelki sponsorów 
  • 8 znaczników księżycowych robotów 
  • 1 wieża projektów
  • 1 znacznik ostatecznej dostawy 
  • 12 znaczników sponsorów
  • 1 znacznik pierwszego gracza
  • 165 kafelków projektów 
  • 1 notes punktacji
  • 4 żetony redystrybucji 
  • dwustronna plansza 

Cel i zasady gry

W ciągu dwunastu rund gracze muszą stworzyć swoje własne miasto. Ten, który zgromadzi najwięcej punktów, zostanie zwyciązcą. 

Przygotowanie do gry 

W pierwszej kolejności należy oddzielić karty obszarów od kart koncesji, a te z kolei podzielić na krótkoterminowe i długoterminowe. Następnie należy je potasować i utworzyć trzy zakryte talie.

Każdy gracz otrzymuje trzy karty obszarów, jedną kartę punktacji i jeden zestaw: kafelek sponsora (który kładzie przed sobą, zaznaczając tym samym swój kolor) i odpowiadający jemu znacznik. 

Planszę układamy odpowiednią stroną – dla wielu graczy (4 pola na karty) lub do gry solo (3 pola na karty). Na polach układamy po jednej odkrytej karcie, resztę wkładamy do podajnika, tak żeby nie wiedzieć, co się na nich znajduje. Znacznik ostatniej dostawy układamy na karcie znajdującej najbliżej karty obszarów. 

W kolejnym kroku dobieramy jedną kartę długoterminowej koncesji i dwie krótko, i układamy je powyżej kart obszarów, w taki sposób, aby były widoczne dla wszystkich graczy. 

Znaczniki robotów i żetony redystrybucji powinny być w zasięgu uczestników. 

Karty projektów dzielimy na grupy, według oznaczeń na rewersach. 

W przypadku gry dwóch osób musimy odłożyć do pudełka kafelki, na których widnieją dwie lub trzy kropki (jeżeli jest trzech graczy, chowamy te z trzema kropkami).  

Tasujemy grupy kafelków projektów, te z fazy B i C odkładamy na bok. Oznaczone literą A losujemy i układamy pod każdą kartą obszaru znajdującą się na planszy. Pozostałe powinny trafić do wieży projektów.

Ostatnim krokiem jest ustalenie pierwszego gracza. 

Rodzaje kafelków

Podczas budowania Miast Luny używa się różnych kafelków projektów, każdy z nich ma swoje zadanie, na końcu rozgrywki określa liczbę zdobytych punktów. Możemy korzystać z takich kafelków, jak: 

 

  • Moduły podstawowe:
  • Kolektory i kondensatory 
  • Szklarnie
  • Budowle:
  • Moduły mieszkalne
  • Kosmiczne apartamenty
  • Lądowiska księżycowe
  • Biura sprzedaży
  • Rozbiórka
  • Księżycowe roboty 
  • Meteoryty
  • Redystrybucja 

 

Zasady gry

Cała rozgrywka to trzy fazy (A, B, C), które z kolei składają się z czterech rund. Oznacza to, że przed graczami jest aż dwanaście tur. 

Każdy z uczestników indywidualnie rozgrywa wszystkie swoje rundy. Tworząc swoje miasta, gracze rozkładają przed sobą karty obszarów, które podzielone są na cztery działki. Modernizacja polega na układaniu na nich kafelków projektów. Dzięki temu zdobywa się punkty. 

Na samym początku tury gracz bierze jeden spośród czterech dostępnych na planszy zestawów (czyli karty obszaru i ukrytego pod nią kafelka projektu). Wybiera jedną kartę (ze swoich i tej dobranej) i umieszcza ją w swoim mieście, pamiętając o kilku zasadach. Karta nie może niczego zasłaniać, musi stykać się dwoma rogami z inną kartą, nie można tworzyć więcej niż trzech rzędów kart, a te z kolei muszą być układane według rosnącej numeracji. Pozostaje teraz umieścić kafelki projektów na dowolnej karcie.

Kiedy gracz zakończy swoją turę, uzupełnia planszę o karty, żetony oraz znacznik z puli i układa we właściwym miejscu. Tym samym rozpoczyna się runda kolejnego gracza. 

Po wykonaniu przez wszystkich swoich rozgrywek dodajemy jeden kafelek projektu. W związku z tym w pierwszej rundzie mamy jeden kafelek, w drugiej dwa itd. 

Na końcu następuje sprawdzenie przez graczy, czy spełnili warunki koncesji. Jeżeli to się uda, uczestnik umieszcza swój znacznik sponsora na wierzchu kart, przy której nie ma jeszcze takiego oznaczenia. 

Po rozegraniu fazy C gra dobiega końca i następuje zliczanie punktów według zamieszczonego w instrukcji schematu.

 

Nasze wrażenia

Choć reguły gry mogą wydawać się skomplikowane nawet po próbie uproszczenia i ich streszczenia, myślę, że już po pierwszej rozgrywce łatwo będzie zrozumieć cały mechanizm. 

Nie odkryję Ameryki, pisząc, że praktyka czyni mistrza, a tej wcale nie trzeba mieć dużo, żeby płynnie, bez zaglądania w instrukcję rozegrać całą partię. 

Przyznaję, że początkowo bałam się, że szybko zrazimy się i odłożymy Miasta Luny na półkę, albo, co gorsze, będziemy chcieli wysłać je na Księżyc, ale czasami strach ma wielkie oczy. 

Rozgrywka nie jest długa, myślę, że zmieścimy się w przedziale 30-60 minut, w zależności od wprawy i oczywiście liczby uczestników. Miasta Luny to gra dla jednego do czterech graczy. Bardzo fajnie, że można prowadzić rozgrywki samemu. Wersja solo jest bardzo ciekawa i mogłabym nawet postawić tezę, że ciekawsza od gry z kilkoma uczestnikami. 

To, na co zwróciłam uwagę i uważam za ogromny plus, to jakość wykonania. A ta jest na naprawdę wysokim poziomie: od pudełka, instrukcję, po wszystkie elementy. Do tego bardzo fajne, nieco retro grafiki. 

Sam mechanizm nie jest trudny i jeśli nie zrazi nikogo kilkustronicowa instrukcja, to z pewnością będzie bawił się co najmniej dobrze. 

 

Tytuł: Miasta Luny

Wiek: +8lat

Liczba graczy: 2-6

Czas gry: 30+ minut

Wydawca: Galakta

Dziękuję wydawnictwu Galakta za przekazanie recenzenckiego egzemplarza gry.

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Dominika Jastrzębska
Dominika Jastrzębska
1 rok temu

Bardzo lubię kafelkowe gry. Wydaje się fajna.

Kulinaria 17 grudnia 2022

Choinki z ciasta francuskiego

Okres okołoświąteczny obfituje w obowiązki, dlatego warto mieć pod ręką przepis na choinki z ciasta francuskiego. Polecam go, ponieważ jest prosty, wykonanie ekspresowe a efekt końcowy zaskakujący. Przepis szybki, więc od razu się nim z Wami podzielę:)

Choinki z ciasta francuskiego – SKŁADNIKI:

  • dwa opakowania ciasta francuskiego
  • 2-3 łyżki Nutelli
  • drewniane patyczki do szaszłyków

PRZYGOTOWANIE:

1) Na początku rozwijam jedno opakowanie ciasta francuskiego, po czym smaruję je Nutellą, i przykrywam drugim ciastem.

2) Następnie kroję ciasto przełożone Nutellą na paski o grubości około 1,5 centymetra.

3) Paski nabijam na patyczki, zwracając uwagę, aby pierwszy zwój był najdłuższy, a każdy kolejny krótszy od poprzedniego.

4) W międzyczasie włączam piekarnik na 200 stopni, aby był już nagrzany, gdy będę wkładać do niego ciasto.

5) Kolejne warstwy choinki nie muszą ściśle do siebie przylegać, ponieważ ciasto podczas pieczenia wyrośnie i połączy kolejne piętra naszych choinek.

6) Wykonane choinki układałam na blaszce, na której położyłam papier do pieczenia. Należy zwrócić uwagę, by choinki się ze sobą nie stykały, ponieważ ciasto wyrasta i mogłyby się połączyć, psując efekt końcowy.

7) Przygotowane choinki wkładam do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i piekę około 15 minut. Ponieważ każdy piekarnik może nieco inaczej się nagrzewać, proponuję zerkać co jakiś czas.

 

Choinki są gotowe, gdy mają rumiany kolor.

Po wystudzeniu razem z dziećmi ozdobiłam ciastka.

 

Nasze choinki trafiły do szkoły na „Słodką środę”:), jednak sprawdzą się przy każdej okazji. A ze względu na prostotę w wykonaniu i składnikach, są świetne na nagłe zachcianki.

Choinki w innej odsłonie

Dodam jeszcze, że Nutellę można zastąpić dżemem, mieszanką cukru z cynamonem. Można również przygotować choinki z dodatkiem sosu pomidorowego i sera. Tutaj ogranicza Was tylko wyobraźnia:)

 

Smacznego!

 

Fot. Choinki z ciasta francuskiego

Fot. Choinki z ciasta francuskiego

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Lifestyle 16 grudnia 2022

Przesądy na zaręczyny

Przesądy na zaręczyny nie są może tak popularne, jak ślubne czy wigilijne, ale zakorzenione w polskiej tradycji mają się całkiem dobrze. Przyznaję, o wielu nie miałam pojęcia, a są ciekawe. Kto chce, niech wierzy. 

Z czego powinien być  zrobiony pierścionek zaręczynowy? 

Pierścionek zaręczynowy musi być złoty i basta. Tylko tak trwały kruszec ma zapewnić nienaruszalność przyszłych więzów małżeńskich. Do tego złoto ma być żółte, ewentualnie białe. Trochę szkoda. Mnie np. podoba się czarne. Szkoda, że go nie było, albo nie było tak popularne, gdy mąż mi się oświadczał. 

Nie wiem też, czemu nie jest brany pod uwagę tytan. Biżuteria z tytanu jest praktycznie niezniszczalna, a przy tym naprawdę piękna. Taki trochę bez sensu ten przesąd o złocie 😉 Na szczęście oczko może być z dowolnego kamienia, tylko pereł lepiej unikać, bo zwiastują łzy. 

 

Ile powinien kosztować pierścionek zaręczynowy?

Cena pierścionka zaręczynowego jest ściśle uzależniona od dochodów mężczyzny. Taki pierścionek powinien bowiem kosztować nie mniej niż trzy jego miesięczne wypłaty. Czyli albo weźmie kredyt, albo trzy miesiące będzie głodował. 

Jeśli pierścionek jest tańszy, oznacza to, że mężczyzna nie darzy szacunkiem przyszłej żony i wbrew pozorom nie ma wobec niej poważnych zamiarów. 

Mój pierścionek z całą pewnością był tańszy, a małżeństwo trwa szesnasty rok, więc chyba ten przesąd też trzeba między bajki włożyć. 

 

Kiedy kupić pierścionek zaręczynowy? 

Tutaj sprawa jest jasna – nie w poniedziałek i nie w piątek. No, chyba że ktoś lubi burzliwe życie i chętnie będzie takowe prowadził. Osoby szukające stabilnego i spokojnego związku są uprzejmie proszone o zrobienie zakupów innego dnia. 

 

Co oznacza za mały lub za duży pierścionek zaręczynowy?

Przesądy na zaręczyny przewidują i taką możliwość. Faktycznie, jeśli oświadczyny mają być niespodzianką, to z rozmiarem pierścionka można nie trafić. Pół biedy, jeśli przyszła małżonka nosi jakąkolwiek biżuterię na palcach, można próbować ją cichaczem zmierzyć. Co jednak jeśli nie uda się trafić z rozmiarem? 

Za mały pierścionek zaręczynowy zwiastuje patriarchalne małżeństwo w starym stylu – mężczyzna będzie dominatorem. Z kolei zbyt duży mówi o przyszłych zdradach, nie precyzuje tylko czyich. W jednym i drugim przypadku małżeństwo ma się rozpaść. 

 

Kiedy się zaręczyć? 

Dzień na zaręczyny trzeba wybrać równie starannie, jak na kupno pierścionka. Dobrym dniem jest poniedziałek – zaręczyny tego dnia wróżą szczęśliwe życie. Wtorek ma być zwiastunem życia w harmonii, środa bez kłótni, sobota w zgodzie. Czy to czasem nie jest to samo? 

Dobrym dniem na zaręczyny wydaje się czwartek – jeśli tego dnia rozpocznie się stan narzeczeński, przyszli małżonkowie spełnią wszystkie swoje marzenia. 

Nie powinno się natomiast planować zaręczyn na piątek, bo wówczas na przyszłych małżonków czekają trudne dni i dużo pracy. Niedziela też jest wykluczona jako dzień święty. Hmm… szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby Panu Bogu przeszkadzały zaręczyny tego dnia, no ale to już niech każdy sam ze sobą ustali. Ja niestety nie pamiętam, w jakim dniu tygodnia przyjęłam oświadczyny i pierścionek, więc nie mogę powiedzieć, ile prawdy w tych przesądach na zaręczyny. 

 

Przesądy na zaręczyny zalecają ostrożność przy obchodzeniu się z pierścionkiem! 

Żarty na bok. Emocje emocjami, nerwy nerwami, ale upuszczenie pierścionka na podłogę (czy tam ziemię, jeśli oświadczyny będą w plenerze) symbolizuje przyszłe nieszczęścia w małżeństwie. 

Prywatnie obstawiam, że ten przesąd ma na celu ochronę pierścionka – lepiej na niego uważać, żeby się na starcie nie zniszczył, w końcu trzy pensje to nie w kij dmuchał! 

 

Pierścionka zaręczynowego nie można zdejmować aż do ślubu 

Nie wiem, kto i kiedy ten przesąd wymyślił, ale ciężko mi to sobie wyobrazić w praktyce. Zawsze zdejmuję biżuterię do kąpieli, a już szczególnie mycia głowy. Na noc też zdejmuję. Nie wyobrażam sobie również pływania w pierścionkach. 

Ponoć zdjęcie pierścionka zaręczynowego ma oznaczać duże problemy, których konsekwencją będzie zerwanie zaręczyn. 

Pierścionka nie można dawać do przymierzania innym kobietom, bo istnieje duże ryzyko, że sprawdzą nie tylko, na ile im pasuje pierścionek, ale także narzeczony. 

 

Pierścionek zaręczynowy to jedyny, jaki można założyć na ślub! 

Że też o tym nie wiedziałam! Na pewno miałam na sobie jeszcze jeden, jednak jak pisałam wyżej, moje małżeństwo trwa szesnasty rok, więc chyba w tym wypadku przesąd nie zadziałał. Zgodnie z nim powinnam już być po rozwodzie. 

 

 

PS. Na zdjęciu widzicie mój pierścionek zaręczynowy – raczej skromny i bez diamentu. Sama wybrałam i nadal mi się podoba 😉

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close