To był największy błąd w moim życiu i bardzo tego żałuję
Człowiek podobno uczy się na błędach, które popełnia każdego dnia. Niektóre będą miały wpływ na nasze relacje z innymi, a inne błędy będą niczym armatnia kula przywiązana do nogi, które z każdą chwilą pogrąża nas coraz głębiej. Popełniłam wiele błędów, ale ten przyprawia mnie do dziś o ciarki na ciele.
Nie muszę chyba tłumaczyć, że na macierzyństwo składają się nie tylko piękne, spokojne chwile, gdy dziecko śpi, uśmiecha się, czy gaworzy do nas, ale także i te, że ta drzemka zapewne nie potrwa dłużej 20 minut. Reszta scenariusza jest wam zapewne dobrze znana. Przy pierwszym i drugim dziecku zależało mi na codziennych rytuałach kąpieli, zasypiania, wiedząc jak ważne jest dla nich poczucie bezpieczeństwa. Tak bardzo stawiałam na rytm opieki nad dziećmi, że zapomniałam o sobie. Popełniłam najgorszy błąd.
Zaniedbałam swoją skórę, której urody nie dodawały nieprzespane noce, nie najlepsze odżywianie, nieodpowiednia pielęgnacja. Gdzieś w tej gonitwie codziennej opieki nad dziećmi, zapomniałam o pielęgnacji twarzy. Z rana zazwyczaj na szybko przepłukałam ją zimną wodą z kranu, by po chwili biec do dziecka, czy ratować sytuację między rodzeństwem. Dopiero wieczorem, kiedy kremowałam dzieci, resztki kremu niedbale wcierałam w swoją buzię, czekając na chwilę ukojenia zmęczonej skóry. Znacie to?
Mijały dni, tygodnie, miesiące, a ja unikałam jak ognia lustra. Nie mogłam patrzeć na swoją twarz, szarą, zmęczoną, z wyraźnymi naczynkami na policzkach, starszą z każdym dniem. Uroku nie dodawały worki pod oczami. Pocieszałam się, że jak wrócę do pracy, to odnajdę siłę i rytm, by zadbać o siebie. Znów wodziłam się za nos. Poranny czas na wyszykowanie się do pracy, skracał się każdego dnia i nie nauczona rytuału zrezygnowałam z kremowania twarzy i dekoltu, a o makijażu nie wspominając. Znów sporadycznie dbałam o siebie.
Szarość wdarła się także do mojego umysłu i serca. Coraz mniej rzeczy mnie cieszyło, a ja czułam się najgorzej w swoim życiu. Troska drugiej osoby podziałała na mnie motywująco. Tak dłużej nie mogło być. Musiałam coś z tym zrobić, naciągnąć dobę, znaleźć te 5-10 minut na codzienną pielęgnację i ustawić sztywne ramy. Najtrudniej wdrożyć ten plan w życie, ale mi się udało, więc i Ty dasz radę.
Jeśli chcesz wiedzieć więcej, to dalszy ciąg historii jest tutaj
Czołem dziewczyny! =D
Jakbym czytała o sobie :p
Dokladnie jakbym widziala siebie…
bo już się bałam, że tylko ja tak mam :p
Nieee makijaz od swieta i to w pospiechu ktorego zdarza sie ze nawet wieczorem nie zmyje bo padam chyba szybciej niz dzieci a moja dieta to wyjadanie resztek po dzieciach taj jak np teraz po kolacji… najgorsze jest to ze to sie teraz powoli odbija na moim zdrowiu?
u mnie odbiło się to jeszcze na powiększeniu szafy…
O i ja się tu znalazłam 🙂
Też go popelniłam i popełniam aż do dzisiaj.
Wiecie co, lubię Wasze artykuły, śledzę fp i często się na nim udzielam, ale błagam, darujcie sobie zagrywki rodem z faktu czy superekspresu, czyli chwytliwy tytuł, a artykuł o dupie maryny…
Naprawdę NAJWIĘKSZYM BŁĘDEM W ŻYCIU jest zaniedbanie skóry??? Spodziewałam się po Was czegoś więcej…
Anna Pasikowska dziękuję za szczere słowa. Biorę do serca
Twoją uwagę 🙂 Ten tytuł bym takim swoistym eksperymentem dla mnie, np. czy zwiększy to zasięg tekstu. 🙂 Niemniej jednak jeszcze raz dziękuję za tę uwagę
Domyśliłam się, że chodzi o klikalność, bo takie tytuły zawsze przykuwają uwagę, a cechą naszego narodu jest żądza sensacji, stąd popularność brukowców. Z resztą ja sama nabrałam się i kliknęłam, chociaż w duchu podejrzewałam, że artykuł będzie miał się nijak do chwytliwego tytułu. Mam nadzieję, że ten eksperyment nie będzie powtarzał się zbyt często 😀
Spróbujemy znaleźć złoty środek 🙂