Nauka zdalna – jak zmotywować dziecko
Nauka zdalna to konieczność, która dotknęła większość uczniów, a wraz z nimi rodziców. I chociaż wydaje się, że jej poziom znacznie podskoczył od wiosny, to zapewne nadal w wielu polskich domach jest ona źródłem spięć międzypokoleniowych. Zdradzę Wam dziś moje sposoby na to, jak wytrwać i nie zwariować podczas nauki zdalnej.
Trzymaj się ustalonego rytmu dnia
Wiadomo – trochę się zmieni, bo poranne pobudki nie będą tak wczesne. No, chyba że ktoś lubi bardzo rano wstawać, to proszę, ja nie bronię. U mnie w domu brak rannych ptaszków, więc i budziki zostały przesunięte do przodu. Zyskaliśmy w ten sposób czas, który był poświęcany na dotarcie do szkoły. Nadal obowiązuje zasada, że przed zajęciami trzeba się ubrać, uczesać i zjeść śniadanie.
Po lekcjach zdalnych jest odrabianie prac domowych, zajęcia dodatkowe (też online), czas wolny, jedzenie, kąpanie i tak do wieczora. Staramy się chodzić spać o zwykłej porze. Co prawda nocne pogaduchy kuszą, ale wiemy już, jak to się kończy i robimy wszystko, żeby tego unikać. Zachowanie rytmu dnia, nawet w warunkach dalekich od normalności, bardzo dużo znaczy dla dziecka, chociaż na pierwszy rzut oka tego nie widać.
Nie pozwalaj przekładać lekcji „na jutro”
Nie chodzi tu o lekcje zdalne, bo tych się nie da przełożyć, ale o prace domowe. Nie wiem, jak to rozwiązywaliście dotychczas, u nas w domu była zasada, że lekcje odrabia się tego dnia, kiedy zostały zadane. To znacznie ułatwia sprawę i zapobiega zapominaniu. Czasem naprawdę trudno po tygodniu pamiętać, co było z geografii czy muzyki.
Nauka zdalna rozleniwia. Taka jest prawda. Niestety przekładanie prac domowych na bliżej nieokreślone potem (może w sobotę?) kończy się spiętrzeniem obowiązków i tu naprawdę może być ciężko. Nie pozwalałam na to wiosną i nie pozwalam teraz. Jak na razie (splunąć i odpukać!) widzę, że tych zadań do samodzielnego zrobienia jest mniej i mam nadzieję, że tak zostanie. W końcu lekcje zdalne też zabierają czas.
Daj dziecku dobry przykład
Trudno wymagać od dziecka, by zawsze było zwarte i gotowe, jeśli rodzice „leżą i pachną”. Co prawda nie mamy jeszcze lockdownu (dziś, tzn, kiedy to piszę, jest 29 października 2020), ale myślę, że to kwestia czasu. Mnie bezczynność nie grozi, bo od lat pracuję zdalnie, więc o dobry przykład dla dziecka raczej mogę być spokojna. Niemniej jeśli ktoś nagle został uziemiony w domu, a charakter wykonywanej pracy nie pozwala na świadczenie jej zdalnie, może poczuć się jak na urlopie. Nie dziwię się i nie potępiam, uważam jednak, że warto pokazać dziecku, że się pracuje, choćby przy myciu szklanek lub pucowaniu rodzinnych sreber. Taka mała domowa solidarność może bardzo pomóc.
Pilnuj spacerów jak oka w głowie
Póki nie ma lockdownu i nikt nie zabrania spacerować, trzeba zadbać, by dziecko wychodziło na dwór codziennie. Ja mam łatwo, bo mam podwórko i po prostu każę dziecku wyjść. Nie zawsze jest zadowolone, bo to niestety pokolenie, które dobrowolnie na dwór nie wychodzi. Niemniej jak już wyjdzie i znajdzie sobie zajęcie, to wraca dopiero, jak zmarznie. Dotlenione, rozruszane, energiczne, szczęśliwe. Zdalna nauka nie musi oznaczać zamknięcia w domu. Dopóki nie ma takiej potrzeby, warto się ruszać. Jeśli podwórka nie ma i dziecko nie może wyjść samo – no cóż – trzeba się ruszyć razem z nim! Jak tylko mam czas, wyciągam Duśkę na rowery. Jak nie mam, musi się wietrzyć sama.
Zadbaj o regularne posiłki
Ponoć są dzieci, które same wołają, że są głodne. Możliwe. Ja mam w domu inny egzemplarz. Taki, który łatwo traci apetyt, szczególnie jak się mało rusza. Dlatego bardzo naciskam na to, by posiłki były o stałych porach i nie daję wiary słowom: nie jestem głodna. No dobra, udaję, że nie daję wiary. Jestem w stanie uwierzyć, że dziecko, które od rana z domu nie wyszło, bo lekcje zdalne przykuły je do komputera, nie odczuwa głodu. Niemniej coś tam każę zjeść. Czasem apetyt rośnie w miarę jedzenia, czasem nie. Ale w regularności widzę klucz do sukcesu. Zabraniam też objadać się słodyczami, zresztą nie ma ich w domu za wiele. Za to duży nacisk kładę na picie wody i soków. Głodne dziecko nie myśli, nie tylko o nauce.
Zadbaj o czas na przyjemności
Nikt nie lubi tylko pracować. No, może poza pracoholikami, ale w szkolnych ławach ze świecą ich szukać. Żeby dziecko czuło się zmotywowane do nauki, dla równowagi musi mieć czas dla siebie. Na co go poświęci, to jego sprawa. Czasem to będzie czytanie, czasem „grzebanie” w telefonie, czasem video konferencja z przyjaciółmi. U mnie w domu odbywają się takie niemal codziennie i chociaż od śmiechu i pisku czasem boli mnie głowa, pozwalam i na to.
Zdalna nauka to dla dzieciaków trudny czas. Żeby czuły się zmotywowane do pracy, inne dziedziny życia też muszą funkcjonować bez zarzutu.