Neurony w akcji – wyścigowa gra planszowa
Neurony w akcji to nieprzekombinowana gra, która ma szansę podbić serca całej rodziny prostotą. Szybko nauczycie się w nią grać i szybko dostrzeżecie wszystkie jej plusy.
Neurony w akcji – co znajdziemy w pudełku?
Neurony w akcji to prosta planszówka z nieskomplikowanym wyposażeniem. W pudełku znajdziemy:
– 90 dwustronnych kart misji: 10 poziomów, każdy ma 9 kart,
– 60 dwustronnych kafelków z kolorowymi liczbami i symbolami,
– instrukcję (moim zdaniem bardzo jasno napisaną).
Neurony w akcji – zasady gry
To, co urzeka już na starcie, to bardzo elastyczne zasady gry. Producent przygotował trzy warianty:
– gdy wszyscy gracze są na tym samym poziomie;
– gdy gracze są na różnych poziomach (np. rodzice i dzieci, dzieci z dużą różnicą wieku),
– wersja solo – jednoosobowy trening ze stoperem.
Jednakże, jak powiedziałam, zasady są elastyczne. Cytując instrukcję: Zachęcamy do eksperymentowania z poziomami trudności i długością rozgrywki.
Myślę, że starsze dzieci i dorośli spokojnie mogą zacząć od poziomu piątego, wcześniej jest raczej nudno. Natomiast przedszkolaki i młodsi uczniowie mogą na piątym skończyć. Potem robi się dla nich za trudno.
Sama mechanika gry jest bardzo prosta. Polega na układaniu kafelków z liczbami i symbolami na kartach misji. Ale, żeby nie było tak łatwo, są pewne odgórne zasady:
– kafelki trzeba układać po kolei, od lewej strony do prawej,
– można używać do tego tylko jednej ręki.
Zadania na kartach misji występują w pięciu wersjach:
– najprostsza polega na dopasowaniu kształtu obrazka w dowolnym kolorze,
– dopasowanie koloru bez względu na kształt,
– dopasowanie konkretnego kształtu i koloru,
– dopasowanie kafelka z właściwą cyfrą na pierwszym lub drugim miejscu,
– dopasowanie kafelków tak, by symbole < i > wskazywały prawdę. Tego rodzaju zadania pojawiają się na poziomie ósmym, dziewiątym i dziesiątym i naprawdę wymagają uwagi. Można się oszukać, jeśli na początku położymy kafelek z liczbą 93, a później będziemy szukać większego od niego, ale z określonym kształtem lub kolorem.
W zależności od wybranego wariantu gry cel może być różny:
– jak najszybsze ukończenie dziesięciu poziomów,
– zebranie jak najwięcej wykonanych kart misji,
– indywidualny trening oko-ręka-logika.
Neurony w akcji – dla kogo jest gra
Na pewno dla fanów ścigania. Producent sugeruje, by jednorazowo grało maksymalnie pięć osób w wieku 6-99 lat. Nie wiem, czemu dyskryminuje młodszych i starszych. Moim zdaniem już czterolatek da radę zagrać na kilku pierwszych poziomach, w których chodzi tylko o rozpoznawanie kolorów i kształtów. Natomiast stulatkowie i starsi raczej nie zapomnieli, na czym polega porównywanie wielkości liczb, więc ich też bym zaprosiła do stołu.
Czy może grać więcej niż pięciu graczy? Nie wiem, nie próbowałam. Myślę jednak, że o ile na niższych poziomach byłoby to możliwe, to na wyższych przeszkodą będzie brak dostatecznie dużej liczby kafelków, bo tu wybór jest coraz mniejszy, co dodatkowo utrudnia grę.
Neurony w akcji – wrażenia z gry
Neurony w akcji to w istocie wyścigówka, więc emocji nie brakuje. Co prawda nie ma tu stopera, za to mamy zasadę: kto pierwszy ten lepszy. Czyli kto pierwszy dobrze wypełni kartę misji kafelkami, ten wygrywa rundę. Nie ma czasu na podglądanie, jak idzie rywalom, trzeba się naprawdę spieszyć, żeby wykonać swoją misję szybko i prawidłowo. O ile na pierwszych pięciu poziomach jest to przysłowiowa kaszka z mleczkiem, to już od szóstego robi się trudniej, a od ósmego trzeba się naprawdę dobrze skupić, by wykonać zadanie szybko i zgodnie z zasadami.
Nie wiem, ile czasu trwa gra, producent twierdzi, że pół godziny, mam wrażenie, że nam to zajęło mniej. Pewnie wszystko zależy od tego, jak wytrawni gracze usiądą do stołu.
Gra zmusza do pracy umysłowej i za to dostaje ode mnie dużego plusa. Rozwija u dzieci spostrzegawczość, refleks i kompetencje matematyczne.
Nieskomplikowane zasady gry to także bardzo duży plus, bo w grę można szybko wciągnąć kolejne osoby. Nie ma tu konieczności długich tłumaczeń i zapamiętywania skomplikowanych zasad.
Jeśli chodzi o stronę wizualną, to nie ma się do czego przyczepić. Karty misji są giętkie, ale dość mocne, a kafelki sztywne i grube. Obstawiam, że niełatwo byłoby je zniszczyć, ale nie będę próbować.
Kolorystyka jest bardzo prosta, co także zapisuję na plus. Nawet przy wymieszaniu kafelków z kolorowymi symbolami nie można nabawić się oczopląsu.
Macie chrapkę na tę grę? To się spieszcie! Do 14.11 możecie ją kupić o 20% taniej. Wystarczy przy zakupach użyć kodu rabatowego wrolimamy20 → KLIK
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Edgard Games. Dziękujemy!