Pogoda nad morzem
Pogoda nad morzem jest bardziej kapryśna niż stara panna w ciąży. Przekonałam się o tym kilka lat temu i dużo czasu musiało upłynąć zanim nauczyłam się bez emocji opowiadać o gorzkiej lekcji jakiej udzieliła mi nadmorska aura.
A było to tak: był wrzesień roku pańskiego 2007, rzecz działa się w Gdyni, na termometrze 12 stopni Celsjusza, na niebie jednostajna szarość, na oknie krople deszczu. Dużo kropli deszczu. Wiatru jak na lekarstwo. Co można robić w taką pogodę w Gdyni? Jak się nie ma ambicji na zwiedzanie to niewiele. W końcu to wrzesień. No chyba, że ktoś lubi włóczyć się po galeriach handlowych. Ja nie lubię.
Zapadła decyzja – jedziemy do Sopotu. W Sopocie nawet w taką pogodę jest fajnie, znajdziemy sobie jakąś sympatyczną knajpkę na monciaku, coś zjemy a potem zobaczymy co dalej. No więc pojechaliśmy ubrani w ciepłe swetry, kurtki przeciwdeszczowe, długie spodnie i buty, którym było daleko do letnich klapek. Nie dam głowy, ale podejrzewam, że parasole też wzięliśmy. Za to nie wzięliśmy kostiumów kąpielowych, ręcznika ani niczego na przebranie się na wypadek zmiany pogody, bo przecież niemożliwe żeby się drastycznie zmieniła. A tyle się człowiek nasłuchał o zmienności pogody w górach i nad morzem…
Tymczasem w Sopocie było piękne słońce, może nie upał, ale i nie zimno, co odważniejsi ludzie się kąpali (tylko odważniejsi, bo przekonanie o tym, że we wrześniu jest za zimno na kąpiel jest mocno zakorzenione w świadomości przeciętnego Polaka) a my nie, bo nie mieliśmy kostiumów. Gdybyśmy mieli też byśmy się wykąpali. Wiecie jak to jest patrzeć, jak ktoś robi coś, na co właśnie macie ogromną ochotę i nie możecie tego robić? W dodatku niejako na własne życzenie, bo przecież nikt nie bronił zabrać tych kostiumów. Dużo nie ważyły. Moje prywatne rozżalenie w połączeniu z mocnym wkurrr….. tego, no wkurzeniem, było naprawdę ogromne. Pozdejmowaliśmy z siebie co się dało, ale na wiele się to nie zdało. I tak było nam przeraźliwie gorąco. I nawet zimne piwo nie dawało rady nas ochłodzić. Zresztą ile piwa można wypić jak się nie ma pod ręką toalety? Tak dla ścisłości – Duśki jeszcze wtedy nie było, żeby mnie nikt o nieodpowiedzialność nie posądził 😛
Zapamiętałam tę lekcję naprawdę porządnie. Jak jestem nad morzem wychodząc z domu zamiast bielizny od razu zakładam kostium a do torby wrzucam ręcznik i bieliznę na zmianę. Niezależnie od tego, co widzę za oknem. Pogodzie nad morzem ufać nie wolno, potrafi się w jednej chwili zmienić. Albo i nie.
A tamtego dnia w Sopocie popijając piwko w tawernie przy plaży patrzyliśmy sobie jak nad Gdynią stoją chmury. Nie ruszyły się, stały cały dzień i cały dzień lało. Sąsiedzi potwierdzili a w naszą opowieść o słonecznym dniu w Sopocie – wierzyć nie chcieli.
Mam rodzinę nad morzem i u nich rzadko prognozy pogody się sprawdzają 🙂 Ja lubię każdą pogodę, byleby nad morzem 😀
O to to, byleby nad morzem to i deszcz może padać 😀