Zdrowie 25 lipca 2023

Radon: kiedy może szkodzić, a kiedy pomagać?

Radon jest gazem i był obecny na Ziemi zawsze. To pierwiastek promieniotwórczy, występujący w skorupie ziemskiej. W stężonych dawkach może być niebezpieczny dla zdrowia – jest uznawany za bardzo istotny czynnik ryzyka rozwoju raka płuca, oczywiście w sytuacji nadmiernej i długotrwałej ekspozycji. Ale bywa, że jest wykorzystywany w lecznictwie.

„Radon powstaje z rozpadu radu, a rad z kolei jest w szeregu promieniotwórczym uranowo-radowym. Tam więc tam, gdzie są niewielkie ilości uranu i/lub radu, będzie radon. Są kraje, w których nawet w powietrzu stężenie przekracza 100 czy 200 bekereli na m3. , Dla porównania – w Polsce jest to przeciętnie ok. 10 bekereli na m3. Bekerel to jest jeden rozpad na jedną sekundę, czyli jeśli w metrze sześciennym jest 10 bekereli, oznacza to, że w ciągu sekundy rozpada się 10 atomów radonu na jego pochodne, one rozpadają się dalej aż kończą się stabilnym ołowiem” – tłumaczy dr hab. Jerzy Olszewski z Zakładu Ochrony Radiologicznej Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi.
Problem z radonem polega na tym, że jest gazem szlachetnym, niewidocznym, bezwonnym, bez smaku, więc zmysłami go nie wykryjemy. Jeśli emanuje do powietrza i trafi na zamknięte pomieszczenie: dom, jaskinię, trasę turystyczną, jego stężenia mogą być dużo wyższe niż te na powierzchni.
„Kumulacja radonu jest większa w miejscach, gdzie on powstaje. Dlatego też czasem mieszkania, bloki, wille, mimo że  są w odległości paru metrów od siebie, mają inne jego stężenie. Radon przemieszcza się z wodą. Jeśli więc pod budynkiem jest ciek wodny, który zawiera radon pochodzący z innych obszarów, poziom może być wyższy w danym budynku niż w budynku obok. Jeśli u mnie w mieszkaniu nie ma radonu, nie oznacza to, że u sąsiada kilkadziesiąt metrów dalej go nie będzie” – mówi prof. Olszewski.
Ekspert wyjaśnia, że radon nie jest w stanie „wejść” do żywności, bo jest gazem. Ale już jego pochodne mogą się osadzić na produktach żywnościowych. Co prawda pochodne te żyją krótko, teoretycznie jednak mogą zostać zjedzone wraz z pożywieniem. To jest bardzo niewielki procent zagrożenia.

Woda z radonem w lecznictwie

Woda z kranu może zawierać radon. Ale nie to jest zagrożeniem dla człowieka – największe idzie z gruntu.
Wody wysokoradoczynne są np. wykorzystywane w sanatoriach. Jest bowiem teoria, że inhalacje radonowe wspomagają leczenie. Proces przebiega pod kontrolą, chory spożywa niewielkie dawki radonu. Na świecie jest cały przemysł wykorzystujący radon do leczenia.
O wykorzystaniu radonu w medycynie czytamy m.in. w materiale opracowanym przez Narodowy Instytut Zdrowia przez dr hab. Małgorzatę Dobrzyńską. Dowiadujemy się, że jest wykorzystywany w medycynie, głównie w zabiegach kąpielowych, do płukania jamy ustnej, do picia i inhalacji. Do terapii radonowych wykorzystuje się wody lecznicze pochodzące z naturalnych źródeł lub z odwiertów, rzadziej z wyrobisk po kopalniach uranowych.
„Za wody radoczynne uznaje się te o zawartości radonu powyżej 74 Bq/l, a za posiadające działanie lecznicze podczas kąpieli te o zawartości Rn powyżej 370 Bq/l (19-21). Działanie wód radonowych opiera się na założeniu, ze niewielkie dawki promieniowania indukują naprawę DNA w komórkach. Wykazano, że przy dawkach poniżej 100 mSv aktywowane są mechanizmy obronne prowadzące do eliminowania uszkodzonych komórek lub do naprawy uszkodzeń DNA. Według światowych obserwacji korzystne działanie małych dawek promieniowania przeważa nad potencjalnym ryzykiem. Przykładem są mieszkańcy japońskiego regionu Misasa, którzy korzystają ze znanych od 800 lat naturalnie radioaktywnych gorących źródeł (9,5 kBq/l, temp. 65 stopni Celsjusza). Pomimo że tamtejsza ludność korzysta z nich nawet kilka razy dziennie, nie stwierdzono w tej populacji zwiększonej liczby mutacji, bezpłodności czy zaburzeń w obrazie morfologii krwi. Wręcz przeciwnie, częstość zgonów z powodu nowotworów jest tam prawie dwukrotnie niższa niż w okolicznych miejscowościach. Prozdrowotne działanie radonu potwierdza słuszność teorii, tzw. hormezy radiacyjnej, która zakłada, że niewielkie dawki promieniowania działają stymulująco na naprawę DNA w organizmie i aktywują mechanizmy ochronne neutralizujące wolne rodniki. To samo promieniowanie w dużych dawkach jest szkodliwe” – czytamy w publikacji Narodowego Instytutu Zdrowia.

Radon niebezpieczny dla płuc

Radon jako gaz rozpada się w powietrzu.
„Załóżmy, że mamy czysty radon w powietrzu. W takiej sytuacji wdychamy i wydychamy go, jest bezpieczny. Ale nieszczęściem jest to, że radon rozpada się na krótkożywne produkty rozpadu radonu, które niestety rozpadają się poprzez cząstkę alfa. Ona jest ciężka – to atom helu podwójnie zdializowany, czyli jądro helu. Ta cząstka jest krótkozasięgowa, ale jest w stanie uszkodzić komórki płuc i te uszkodzone komórki mogą wywoływać nowotwory. Czyli to nie sam radon, lecz jego pochodne osadzone w płucach rozpadają się dalej i atakują komórki. Jeśli tych komórek jest dużo, mogą wywołać nowotwór. WHO twierdzi, że w związku z tym radon jest drugim po paleniu tytoniu czynnikiem ryzyka nowotworów płuc” – wyjaśnia prof. Olszewski.

Palenie papierosów a radon

Według Agencji Ochrony Środowiska, (EPA) ekspozycja na radon na poziomie do 148 Bq/m3 w ciągu całego życia spowoduje rozwój raka płuca u 7 osób spośród 1000 niepalących i aż u 63 osób spośród 1000 palących tytoń.
„Wyniki szwedzkich badaczy potwierdziły, że w przypadku jednakowych stężeń  radonu ryzyko wystąpienia raka płuc u osób, które nigdy nie paliły, było czterokrotnie niższe niż dla ogółu populacji i dziesięciokrotnie niższe niż ryzyko nowotworu u palących jedną paczkę papierosów dziennie” – czytamy w cytowanej już publikacji Narodowego Instytutu Zdrowia.
„Dlatego tak ważne jest sprawdzenie poziomu radonu, nawet tam, gdzie się go nie spodziewamy. Jeśli ten gaz występuje, starajmy się obniżyć jego poziom, jeśli to możliwe. Jeśli nie jest to możliwe, skraca się pracownikom czas pracy, żeby uniknąć przekroczenia dawek radonu. On działa jak każdy pierwiastek promieniotwórczy i obowiązują przepisy prawa atomowego. W zależności od dawki kategoryzuje się pracowników, wykonuje się badania lekarskie, dezymetrię itd. Są takie  miejsca pracy, gdzie nie da się obniżyć poziomu radonu, na przykład znaczne zwiększenie wentylacji w naturalnej jaskini sprawi, że to dziedzictwo kulturowe przestanie istnieć. Do tego nie można dopuścić” – mówi prof. Jerzy Olszewski.
Niemniej w dyrektywie Unii Europejskiej 59 z 2013 r jest powiedziane, że kraje członkowskie powinny walczyć zarówno z nadmierną ekspozycją na radon, jak i z paleniem tytoniu.

Metody walki z nadmiernym stężeniem radonu

Niektóre z metod walki są proste i niezwykle skuteczne: najtańszą jest wentylacja; czasem w zakładach pracy jest wyciągowa i wtedy wyciąga radon z każdej szczeliny, powinna być nawiewna; tzw. „studnie radonowe” wokół budynku, czyli ściąganie radonu tam, gdzie nikomu nie będzie zagrażał; odsysanie spod podłogi; nadciśnienie w budynku, gdzie stężenie radonu jest bardzo duże.
„Naprawdę zachęcam do przyjrzenia się wentylacji budynku, jeśli występuje w nim stężenie radonu powyżej wartości 300 bekereli na m3. Trzeba też sprawdzić piwnice. Nieszczelna wentylacja może powodować wzrost poziomu tego gazu w budynku. Jeśli natomiast jest szczelna, może obniżać jego poziom w budynku. Samo pomalowanie piwnicy farbami emulsyjnymi zmniejsza o 70 proc. emanację radonu. W dalszej kolejności uszczelnia się podłogi. Ważne też jest uszczelnienie wszelkiego rodzaju łączy, a obecnie mamy ich mnóstwo: woda ciepła, zimna, prąd, kanalizacja, internet, telefon. Kiedyś nikt nie bawił się w uszczelnianie, ale przy wysokim poziomie radonu, trzeba bardzo dobrze uszczelnić i powtórzyć pomiary. Główny Inspektor Sanitarny ma listę instytucji mierzących poziom radonu i tam trzeba się zgłosić, jeśli chcemy dokonać pomiarów” – wyjaśnia prof. Olszewski.

Bać się radonu czy nie?

Zgodnie z ustawą Prawo atomowe, poziom odniesienia dla średniorocznego stężenia promieniotwórczego radonu w miejscach pracy wewnątrz pomieszczeń oraz w pomieszczeniach przeznaczonych na pobyt ludzi wynosi 300 Bq/m3 (bekereli na metr sześcienny). To wartość uznana przez liczne grono ekspertów za bezpieczną dla zdrowia. Warto więc dążyć, zwłaszcza w miejscach pracy, by stężenie radonu nie przekraczało tej normy. Czasami jednak osiągnięcie takiego poziomu stężenia jest trudne.
„Pomiary, które wykonywałem w różnych miejscach w kraju wskazywały nawet 17 tys. bekereli, a rekord pobił kolega, który namierzył 300 tys. bekereli. W Polsce były bowiem kopalnie uranu. Są one nieczynne, teoretycznie cały uran został wydobyty. Jednak w sztolniach są olbrzymie stężenia tego pierwiastka. W naturalnych trasach turystycznych typu jaskinie, poziom przekracza 3000 bekereli” – mówi prof. Olszewski.
Po jak długim czasie ekspozycji na radon można sobie zaszkodzić? Nie ma wątpliwości, że nadmierna ekspozycja jest czynnikiem ryzyka rozwoju nowotworów. Ale podłożenie tych chorób jest wieloczynnikowe i musi się nałożyć wiele zjawisk, by doszło do raka.
„Nie ma więc granicy na zasadzie, że kogoś zabierzemy do kopalni, nawdycha się dużego stężenia radonu przez godzinę i ma zagwarantowany nowotwór za 20 lat. To tak nie działa” – zapewnia prof. Olszewski.

Jak chronić pracowników?

W Polsce domy do zamieszkania są wyłączone z obowiązkowego pomiaru radonu. Niemniej nabywca może zażądać certyfikatu radonowego. Ale już każdy pracodawca powinien znać stężenie radonu w miejscu pracy. Jest bowiem prawny mechanizm oceny ryzyka zawodowego, a radon do niego należy. W Polsce zaledwie 10 proc.  powierzchni kraju jest „ryzykowne” – to Sudety, gdzie występuje uran.
W Polsce obszary, na których średnioroczne stężenie promieniotwórcze radonu w powietrzu wewnątrz pomieszczeń może przekraczać poziom odniesienia 300 Bq/m3 obejmuje 27 powiatów. Lista powiatów opublikowana jest w rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 18 czerwca 2020 r. (Dz.U. z 2020 poz. 1139) i obejmuje następujące powiaty w województwach:
dolnośląskim: dzierżoniowski, jeleniogórski, Jelenia Góra, kamiennogórski, kłodzki, lubański, lwówecki, polkowicki, trzebnicki, wałbrzyski, Wałbrzych, ząbkowicki, zgorzelecki, złotoryjski;
lubelskim: tomaszowski;
opolskim: nyski, prudnicki;
podkarpackim: bieszczadzki, jasielski, krośnieński, leski, mielecki, sanocki;
śląskim: cieszyński;
świętokrzyskim: kielecki, opatowski, skarżyski.
Czy jednak rzeczywiście pracodawcy palą się do mierzenia poziomu radonu?
Zdaniem prof. Olszewskiego, wiele poprawiło się w tym względzie – zaczynają być robione pomiary. Kiedyś radonem zajmowały się tylko instytucje naukowe. Wielkich pomiarów dokonał GIS. Na podstawie tych pomiarów będzie można zweryfikować wymienioną listę.
Nie ma jednak danych, czy z terenów Sudetów jest więcej zachorowań na raka płuc z powodu radonu.
„Oszacowanie ryzyka zaindukowania nowotworu przez radon byłoby bardzo trudne, ponieważ badania kohortowe muszą mieć odniesienie. Brakuje zaś możliwości analizy, czy ktoś ma radon w organizmie, bo pali papierosy, czy ma radon z powietrza. WHO natomiast mogło oszacować ryzyko nowotworu, bo operuje potężnymi danymi i pomiarami. To dlatego tamtejsi eksperci wskazali radon jako drugą przyczynę raka płuca” – mówi prof. Olszewski.

Krótko o radonie

Radon został odkryty w 1900 r. przez Fridricha Ernsta Dorna. Początkowo nazywany był emanacją. Dopiero w 1923 roku Międzynarodowy Kongres Nauki o Promieniotwórczości nadał mu obecną nazwę. Radon powstający z rozpadu radu występuje w środowisku. W związku z tym, że jest gazem, może wydostać się z skorupy ziemskiej do atmosfery wchodząc w skład powietrza atmosferycznego. Radon rozpada się tworząc tak zwany szereg krótkożyciowych, również promieniotwórczych pochodnych, do których należą m.in. izotopy polonu, bizmutu i ołowiu. Produkty rozpadu radonu, które są ciałami stałymi, łatwo przyłączają się do aerozoli istniejących w powietrzu i w wyniku oddychania dostają się do płuc. Stąd wynika potencjalne zagrożenie dla zdrowia człowieka.
Średnie stężenie 222Rn w powietrzu atmosferycznym w Polsce wynosi ok. 10 Bq/m3 i różni się w zależności od obszaru kraju. Np. w Kowarach wynosi, ok. 30 Bq/m3; w Świeradowie Zdroju ok. 24,1 Bq/m3; w Karpaczu ok. 8,7 Bq/m3; w Warszawie ok. 2,7 Bq/m3. Na podstawie wyników dotychczasowych badań można przypuszczać, że obszary podwyższonego ryzyka obejmują 10 proc. obszaru kraju, gdzie stężenie radonu w gruncie przekracza 50 Bq/m3. Są to regiony południowe.
STAŁE przebywanie w pomieszczeniach, w których normy radonu są ZNACZNIE przekroczone (np. w kopalniach, budynkach wybudowanych w skałach, które nie są wentylowane) może powodować nawet chorobę popromienną, której objawem jest m.in. niedokrwistość, problemy z jelitami, utrata przytomności, bezpłodność, zaburzenia hormonalne.
Ponieważ ostatnim ogniwem w łańcuchu rozpadu radonu jest ołów, może też dojść do zachorowania na ołowicę. Trzeba pamiętać, że jednak ta choroba dotyka najczęściej pracowników drukarń, fabryk akumulatorów i fabryk farb ołowiowych.
Źródła:
Strona WHO nt. radonu: https://cancer-code-europe.iarc.fr/index.php/pl/12-sposobow/promieniowanie/3750-czym-jest-radon-jakiego-rodzaju-nowotwory-moze-wywolywac
https://wip.pcz.pl/fcp/RGBUKOQtTKlQhbx08SlkTUQBAUWRuHQwFDBoIVURNWHlBG1gnBVcoFW8SBDRKHg/242/public/wydzialy/wipitm/strona/grafika_news/okazyjne/2022/zadanie-9-produkt-12_materialy-informacyjne-w-zakresie-zachowan-ograniczajacych-narazenie-na-radon-na-stronie-internetowej.pdf
Informacje o możliwościach obniżenia stężenia radonu: https://inzynierbudownictwa.pl/jak-obnizyc-poziom-radonu-w-budynkach/
Źródło informacji: Serwis Zdrowie
Obraz TakeActionOnRadon z Pixabay
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zdrowie 25 lipca 2023

Otyłość – ważny argument dla młodych mężczyzn, by utrzymać prawidłową masę ciała

To, że otyłość przyczynia się do rozwoju raka prostaty, od dawna już wiemy. A jak wynika z badania Obesity and Disease Development Sweden (ODDS), zaprezentowanego na Europejskim Kongresie ds. Otyłości 2023, spore znaczenie ma też dynamika przyrostu masy ciała przed 30-tką.

O badaniu napisał portal Medscape. Analiza danych ponad 250 tys. mężczyzn wykazała, że wzrost masy ciała o ponad 13 kg w okresie pomiędzy 17. a 29. rokiem życia zwiększa o 13 proc. ryzyko zachorowania na agresywną postać raka gruczołu krokowego oraz o 27 proc. – ryzyko zgonu z tego powodu. Wyniki tego badania przedstawiono podczas European Congress on Obesity 2023.

Otyłość to choroba, która jest powiązana z szeregiem poważnych zaburzeń. Nie ma wątpliwości, że jedną z nich jest wzrost ryzyka zachorowania na różne rodzaje nowotworów – wykazano, że ma związek z 16 rodzajami raka; jednym z nich jest rak prostaty.

Tymczasem prognozy dla Polski w kontekście choroby otyłościowej zatrważają: według niektórych prognoz do 2025 roku otyłość będzie już dotyczyła co trzeciego mężczyzny. Mało tego – Polska jest krajem zaliczającym się do tych o największej dynamice przyrostu nadwagi i otyłości u dzieci i młodzieży.

Medscape cytuje naukowców: „Wcześniejsze badania sugerowały, że podwyższone stężenie insulinopodobnego czynnika wzrostu-1 (IGF-1), hormonu biorącego udział we wzroście i rozwoju komórek, zwiększa ryzyko raka prostaty. Poziomy tego hormonu są podwyższone u osób z otyłością, a gwałtowny wzrost masy ciała może napędzać ten wzrost i rozwój raka”.

Większa wiedza na temat czynników przyczyniających się do rozwoju raka prostaty jest kluczem do zapobiegania mu. Każdy nowotwór to choroba wieloczynnikowa, co oznacza, że musi dojść do wystąpienia splotu wielu zjawisk, by się rozwinął. Na niektóre z nich mamy wpływ (np. na to, jak i co jemy, czy się ruszamy), inne pozostają poza naszą kontrolą, np. wiek (im jesteśmy starsi, tym ryzyko rozwoju raka jest wyższe) czy uwarunkowania genetyczne.

„Jedynie dobrze ugruntowane czynniki ryzyka, takie jak podeszły wiek, historia choroby w rodzinie i kilka markerów genetycznych nie podlegają modyfikacji, co sprawia, że niezbędne jest zidentyfikowanie czynników ryzyka, które można zmienić” – mówi cytowana przez Medscape dr Marisa da Silva z Wydziału Medycyny Translacyjnej Uniwersytetu w Lund, Malmö, Szwecja.

Zespół szwedzkich badaczy ocenił, że jedną z tych modyfikowalnych zmiennych jest utrzymanie prawidłowej masy ciała – ich zdaniem zapobieganie przybieraniu na wadze w młodym wieku dorosłym może zmniejszyć ryzyko agresywnego i śmiertelnego raka prostaty.

„Nie wiemy, czy to sam przyrost wagi, czy też długi czas bycia cięższym, jest głównym motorem obserwowanego przez nas związku. Niemniej jednak trzeba przybrać na wadze, aby stać się cięższym, więc zapobieganie gwałtownemu wzrostowi masy ciała u młodych mężczyzn jest konieczne w zapobieganiu rakowi prostaty” – mówi dr Silva.

Skąd się bierze otyłość?

Z pewnością nie jest to defekt estetyczny, choć wciąż często można się spotkać z takim podejściem. Jest to choroba, którą trzeba leczyć; przy czym na dobre wyniki można liczyć w sytuacji leczenia otyłości przez cały zespół specjalistów.

Patogeneza otyłości jest skomplikowana. Do czynników ryzyka zalicza się m.in. interakcje między czynnikami genetycznymi, epigenetycznymi i środowiskiem, w jakim funkcjonujemy, z uwzględnieniem tempa i stylu życia, stresu i dostępności do wysoko przetworzonej żywności. Spore znaczenia ma to, jak odżywiała się matka w ciąży.

Do końca 2024 roku można skorzystać z programu leczenia otyłości KOS-BAR – nie tylko możliwa jest w jego ramach interwencja chirurgiczna, ale i opieka wielospecjalistycznego zespołu.

 

Artykuł na Medscape: https://www.medscape.com/s/viewarticle/992203

 

Źródło informacji: Serwis Zdrowie
Obraz Michal Jarmoluk z Pixabay
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Lifestyle 24 lipca 2023

Ekologiczna żywność – czy Polacy to ekomaniacy?

Kupowanie żywności ekologicznej deklaruje aż 81,9 proc. respondentów uczestniczących w badaniu zrealizowanym przez Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Gospodarczych Delta Partner na zlecenie Polskiej Izby Żywności Ekologicznej. Jednak tylko 13,4 proc. z nich zawsze sprawdza, czy jest ona certyfikowana,
tj. oznaczona unijnym symbolem Euroliścia. Eksperci wskazują na potrzebę zarówno dalszej edukacji w zakresie rozpoznawania artykułów spożywczych wytworzonych
zgodnie z przepisami dotyczącymi produkcji ekologicznej, jak i na obalanie mitów dotyczących produktów bio, a tym samym częstszego włączania ich do swojej diety.

Ekologiczna żywność najbardziej interesuje młodych ludzi

Kto najczęściej sięga po produkty z półek z ekologiczną żywnością? Kobiety, wyprzedzające w tym zakresie panów o kilkanaście procent, pochodzące z dużych miast, reprezentujące pokolenie Gen Z lub millenials (81,7 i 82,3 proc. deklaracji zakupu produktów bio w tych grupach wiekowych). Nie bez znaczenia pozostaje rodzaj preferowanej diety – 96,1 proc. kupujących żywność bio określa się jako wegetarianie, podczas gdy zwolennicy innych diet stanowią 79,8-87,5 proc. tej grupy.

Młodzi konsumenci są bardzo świadomi – cenią jakość, uważnie czytają etykiety, są zainteresowani pochodzeniem i składem kupowanych produktów spożywczych, a także śledzą globalne trendy, przez co starają się ograniczać swój negatywny wpływ na środowisko naturalne. Ale wyznawane wartości to niejedyny powód, dla którego w tej grupie wiekowej mamy najwięcej zwolenników certyfikowanej żywności. Zauważmy, że ci ludzie zakładają rodziny, często są już rodzicami, którym zależy na tym, aby to, co trafia na talerze najbliższych było bezpieczne. Bezpieczne jedzenie, czyli takie, co do którego mamy pewność, że zostało wytworzone bez użycia chemicznych nawozów i środków ochrony roślin ani nie zawiera zbędnych, sztucznych dodatków żywnościowych. Mowa tu o wszystkich substancjach, które w systemie certyfikowanej produkcji ekologicznej są zabronione – mówi Krystyna Radkowska, prezes Polskiej Izby Żywności Ekologicznej.

Ekologiczna żywność – jakie produkty znajdziemy w koszyku miłośnika produktów eko?

Niemal 2/3 (60 proc.) wypełniają ekologiczne warzywa i owoce. Pozostałą część zajmują sery, nabiał i produkty mleczne (29,7 proc.), przetwory warzywne lub owocowe (24,5 proc.) oraz napoje i soki (24,2 proc.). Pieczywo, przetwory zbożowe, a także mięso i ryby to wciąż mniej popularne kategorie bio (po około 20 proc. wyborów zakupowych), ale nie bez perspektywy rozwoju. Badanie wykazało bowiem, że to właśnie tymi „niszowymi” kategoriami są coraz bardziej zainteresowani eko-entuzjaści – odpowiednio 23,6 i 36,1 proc. respondentów liczy na większą dostępność dla produktów zbożowych i mięsnych. Pierwsze miejsce na podium wśród
artykułów bio, które kupujący chcieliby widzieć na półkach, zajęły słodycze i przekąski z 44,3 proc. głosów.

Tylko wyedukowany konsument kupuje bio

Choć na poziomie deklaracji liczba osób dokonujących zakupów żywności ekologicznej może wydawać się bardziej niż zadowalająca, uwagę zwraca widoczny w wynikach badania problem z poprawną identyfikacją tejże żywności. Zaobserwowaliśmy duże zróżnicowanie w przypadku badania tezy o tożsamości określeń „żywność ekologiczna” i „zdrowa żywność”, która niemal na pół dzieli badaną grupę – 44 proc. badanych zgodziło się z twierdzeniem, że pojęcia te oznaczają to samo, podczas gdy 56 proc. nie uznało ich za równoznaczne. Wynika z tego, że respondenci nierzadko utożsamiają żywność ekologiczną z żywnością tzw. zdrową, ale niekoniecznie potrafią rozróżnić oba
pojęcia. Problem ten może rzutować na decyzje konsumenckie w zakresie wyboru żywności certyfikowanej. Dostrzegamy konieczność szerszego propagowania idei żywności ekologicznej i jej odróżniania od produktów podobnych, które często można znaleźć wsklepach – mówi Dawid Zieliński, ekspert do spraw badań i analiz w Stowarzyszeniu Wspierania Inicjatyw Gospodarczych Delta Partner.

Klucz do rozpoznania certyfikowanej żywności ekologicznej jest bardzo prosty – na etykiecie musi znajdować się symbol Euroliścia – 12 białych gwiazdek ułożonych w kształt liścia na tle zielonego prostokąta. Niestety tylko 13,4 proc. respondentów zdeklarowało, że za każdym
razem zwraca uwagę na oznakowanie produktów tym znakiem. 60,9 proc. badanych osób
robi to zazwyczaj, 15,6 proc. z nich wystarczy zapewnienie sprzedawcy, a 10,1 proc. nie ma
świadomości oznakowania produktów ekologicznych. Zadania tego nie ułatwia konsumentom wszechobecna ekościema. Nawiązania do natury, zielone tło na etykietach, hasła „bio”, „organic”, „prosto od rolnika”, czy idylliczne obrazki na opakowaniach sprawiają, że kupujący gubią się w oznaczeniach, często sięgając po produkty,
które pod względem pochodzenia, sposobu wytworzenia czy składu z ekologicznymi nie mają nic wspólnego. Pamiętajmy – tylko znak Euroliścia daje gwarancję zakupu certyfikowanego produktu ekologicznego – wyjaśnia Krystyna Radkowska.

Czy naprawdę ekologiczna żywność jest droższa?

Z zebranych danych wynika, że największą, bo wskazaną przez 74 proc. respondentów, przeszkodą w kupowaniu produktów ekologicznych jest ich wysoka cena w porównaniu do pozostałych artykułów spożywczych. Czy rzeczywiście przestawienie się na żywność ekologiczną wymaga istotnych wyrzeczeń finansowych? Obecnie różnica między cenami żywności ekologicznej a konwencjonalnej maleje. Z niegdyś 40-50 proc. schodzimy coraz częściej do 10-20 proc. różnicy w cenie. Wynika to z tego, że czynniki powodujące wzrost cen żywności nieekologicznej nie dotyczą w tak dużym stopniu naszego rynku. W produkcji ekologicznej zużywa się mniej energii albo korzysta z energii zielonej, nie używa się chemicznych nawozów, które są droższe niż organiczne. A ponieważ 30-40 proc. żywności marnujemy, tę stratę lepiej dołożyć do zakupu jakościowej żywności ekologicznej – przekonuje Krystyna Radkowska.

Jako inne, istotne bariery zakupu żywności bio, respondenci wskazywali to, że nie zależy im na kupnie produktów ekologicznych (27,6 proc.), produkty ekologiczne i pozostałe nie różnią się zbytnio od siebie (15,8 proc.) oraz smakują gorzej niż pozostałe produkty (10,7 proc.).

Młode pokolenia stanowią ogromny potencjał dla rozwoju rynku żywności ekologicznej w Polsce. Sięgają po nią z właściwych pobudek i potrafią swoim entuzjazmem zarażać innych. Jednocześnie potrzebują stałej edukacji w obszarze świadomości na temat żywności ekologicznej. Informacji takich dostarczają m.in. wydarzenia, które popularyzują certyfikowaną produkcję w naszym kraju, takie jak Polskie Forum Żywności Ekologicznej organizowane każdego roku w październiku podczas Międzynarodowych Targów Żywności i Produktów Ekologicznych BIOEXPO przez Polską Izbę Żywności Ekologicznej czy European Organic Day, święto podnoszenia świadomości ekologicznej, zainicjowane przez Parlament Europejski, obchodzone co roku we wrześniu.

 

O badaniu: Badanie zrealizowane na zlecenie Polskiej Izby Żywności Ekologicznej w ramach kampanii „Przestaw się na eko – szukaj Euroliścia”, przeprowadzone przez Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Gospodarczych Delta Partner w marcu 2023 roku techniką CAWI na reprezentatywnej próbie Polaków (1 085 osób) między 18. a 44. rokiem życia. Celem badania było poznanie stosunku respondentów do produktów ekologicznych.

 

Źródło wpisu: informacja prasowa
Obraz ❄️♡💛♡❄️ Julita ❄️♡💛♡❄️ z Pixabay
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close