Lifestyle 24 maja 2024

Taniec na linie. Poszukiwanie balansu między życiem zawodowym a rodzinnym. Jak kobiety odnajdują się w roli założycielek rodziny w niestabilnym artystycznym świecie?

Chyba nikogo nie dziwi już fakt godzenia kariery zawodowej z rodzicielstwem. Czy jest to łatwe połączenie? W większości przypadków słyszymy, że nie. Kobiety są jednak stworzone do ponadprzeciętnych zadań a macierzyńska miłość to niewyczerpane źródło mocy. Jak to wygląda w świecie sztuki, który słynie ze swojej nieprzewidywalności?

Mamy – aktorki stawiane są przed trudnymi wyborami. Do premiery spektaklu zostało już parę dni, teraz każda próba jest na wagę złota. Na jego sukces pracuje kilkunastoosobowy zespół, składający się między innymi z wymagającego reżysera. Co jednak gdy w domu czeka chore dziecko? Czy da się pogodzić angażujący projekt z opieką nad niemowlakiem? Młodzi aktorzy słyszą czasem od starszych kolegów, że nieobecność w teatrze usprawiedliwić może jedynie własnoręcznie dostarczony akt zgonu… Szacunek i odpowiedzialność wobec widzów oraz zespołu to jedno, drugie to pasja i miłość do sztuki. Bo jak inaczej uzasadnić występy w zaawansowanej ciąży, czy wyjazdy z teatrem całej rodziny, by umożliwić karmiącej mamie występ? Rekordzistka Teatru Sztuka Ciała zagrała spektakl jeszcze w dniu porodu. Jeśli tylko zmieszczę się w kostium [a ich niebanalne kostiumy potrafią zmienić nie do poznania!] i nie będzie przeciwwskazań, będę grać do końca – deklarowały kolejne aktorki z tego zespołu.

Mówi się, że bycie rodzicem to praca na cały etat… Co jednak, gdy nasza posada wymaga zaangażowania w takim samym wymiarze godzin jak przed założeniem rodziny? Skąd brać czas, którego przy opiece nad dzieckiem często brakuje? Jak połączyć życie rodzinne z aktorstwem?

Zanim zostałam mamą, miałam już za sobą niemal 7 lat doświadczenia jako aktorka. Pojawienie się w moim życiu córki, faktycznie, wymagało dostosowania trybu życia do opieki nad dzieckiem. Mamy to szczęście, że pracujemy w zespole, gdzie każda z nas rozumie jakie trudy niesie za sobą macierzyństwo i obecność dzieci, opiekunek, babć, tatusiów na próbach czy wyjazdach lub układanie prób pod grafik przedszkola to norma, do której przywykłyśmy. Na przestrzeni lat stałyśmy się mistrzyniami logistyki, można powiedzieć, że żyjemy ciągle z kalendarzem w ręku, by wszystkie ważne sprawy – rodzinne i zawodowe znalazły dla siebie swój czas. Ja akurat mam łatwiej, bo pod moją opieką jest tylko jedna cudowna 11-latka, którą w razie czego może zająć się mój wspaniały partner, ale w naszym zespole są też kobiety, które mają trójkę dzieci. One dopiero potrafią mieć urwanie głowy. – opowiada Katarzyna Wróbel, aktorka Teatru Sztuka Ciała.

Ja żartuję, że moja córka to mój jednoosobowy dział promocji i marketingu. Czasem pomaga, czasem marudzi, a raz było nawet dość zabawnie. Rozmawiałam w sprawie nadchodzącej wystawy w Desa Modern (Elektrownia Powiśle), a ona odeszła na bok “zająć się sobą”. Stałam tak i dziwiłam się „co ci przechodnie tak się zatrzymują i gapią na tą witrynę”… w końcu podchodzę i patrzę, a tam, pod ikonografiami moich obrazów, śpi moja córka. Nic nie powiedziała, po prostu się położyła. – opowiada Magdalena Jędrzejczyk, malarka (Lenka Studio).

Oprócz wielu dylematów i poświęceń godzenie macierzyństwa oraz życia zawodowego może prowadzić do kreowania nowych pomysłów, a także stać się impulsem do nieszablonowego działania. W przypadkach, gdy sytuacja wymaga od nas wyjścia poza klasyczne ramy naszego działania, możemy znaleźć się w miejscu, do którego w innym wypadku nigdy byśmy nie trafiły.

Dzieci mogą być też ogromną inspiracją do twórczego działania. Dla aktorek Sztuki Ciała sposobem na “lawirowanie” między pracą a opieką nad bobasem jest tworzenie spektakli najnajowych, czyli tych dla najnajmłodszych dzieci. Pierwszy z nich – “Wombat nie śpi” powstał, gdy córka współzałożycielki teatru – Joanny Płóciennik miała zaledwie 8 miesięcy. 

“Wombat”, a raczej fakt, że „siedząc w domu z dzieckiem” można stworzyć z nim i niejako dla niego spektakl, zainspirował mnie do produkcji “Pstryka”, “Krążka”, “tu Tutu” i “Kostki” – mówi Anna Ługowska. Obecnie spektakle najnajowe zajmują istotne miejsce w repertuarze grupy, a spiritus movens – nastoletnia już Nina, czynnie udziela się przy tworzeniu przedstawień. Bywa fotografką, asystentką reżyserki, realizatorką dźwięku, narratorką.
Moje dziecko jest jednym z najstarszych w naszej watasze, ma dwanaście lat. Długo bywała ze mną na prawie wszystkich spektaklach. Uczestniczyła w tworzeniu, w produkcjach. Teraz mówi o tym, że chciałaby swoją przyszłość wiązać z pisaniem scenariuszy, planuje uczyć się w szkole filmowej. – Opowiada Joanna Płóciennik

Widzę na pewno to, że te nasze dzieciaki są bardzo bystre i mają bardzo bogatą wyobraźnię. (…) Mam poczucie, że są jakoś zainspirowane naszymi działaniami i poniekąd pomagają w prowadzeniu teatru. Np. przy pracy nad ,,Owadami” wyjechałyśmy na rezydencję artystyczną i zabrałyśmy tam całe nasze stado. I one zwyczajnie uczestniczyły w każdej rozgrzewce a częściowo też w próbach i tworzeniu scen. – kontynuuje.

Taka sztafeta inspiracji, wspólne pasje, wzajemne zrozumienie, ale także specyficzny rytm życia ludzi sztuki, wyjaśniają skąd tyle artystycznych rodzin. W tym “tańcu na linie” trudno o lepszy przykład niż wędrowne rodziny cyrkowców.
– Mój dziadziuś w cyrku, później pasją zaraził swojego syna – opowiada Izabela Jakubczyk, przedstawicielka czteropokoleniowej rodziny łódzkich cyrkowców – Od małego dziadek zabierał mnie do cyrku, uczestniczyłam w jego treningach. Poznałam to życie od podszewki. Mówi się, że jak raz się w to wdepnie, to już nie można wyjść.

Praca z dziećmi pod ręką, na ręku lub wręcz na piersi zdarza się zarówno twórczyniom, lecz także badaczkom twórczości. 

Kiedy mój syn miał 4 miesiące, dostałam wiadomość, że przeszłam kolejny etap w konkursie na grant naukowy i zostałam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną. Zaproszenie mnie zaskoczyło nie tylko dlatego, że całą sobą byłam wówczas zaangażowana w odnajdowanie się w nowej, życiowej roli. Na czas pandemii konkurs został wstrzymany – mój wniosek przeleżał w ministerstwie 2 lata. Więc z głową przepełnioną artykułami typu „sen i aktywność noworodka”, „jak pokonać kryzys laktacyjny”, „zaufaj intuicji, mamo”, zanurzyłam się po latach w historie kobiet w teatrze polskim. Hasło „śpij kiedy dziecko śpi” przekułam na „ucz się kiedy dziecko śpi” i tak spędziłam kolejne dwa miesiące. W dniu egzaminu: kryzys laktacyjny. Syn nieodkładalny, zrozpaczony i wtulony. Na szczęście rozmowa w pandemicznym czasie odbywała się online. Ustawiłam kamerę tak, by widać było mnie zaledwie do linii ramion; poniżej, na rogalu do karmienia trzymałam synka, tuż nad nim tocząc półgodzinną bitwę o grant naukowy: o moje kierownictwo 12-osobowym zespołem znakomitych badaczy i badaczek i o finansowanie 6-ciu lat badań na rzecz odnalezienia, przywrócenia pamięci, udokumentowania i upowszechnienia wiedzy o kobietach tworzących historię polskiego teatru. Udało się. „HyPaTia. Kobieca Historia Teatru Polskiego” wygrała konkurs i właśnie jesteśmy w połowie realizacji projektu – zdradza kulisy rozmowy konkursowej antropolożka i kulturoznawczyni, Katarzyna Kułakowska, a jej opowieść jest świadectwem tego, jak kobiety tworzą historię, nie tylko teatru.

Od zawsze matki musiały radzić sobie z łączeniem ról i odnajdowały się w tym doskonale. Bohaterki dnia codziennego są w stanie rozwijać swoją karierę zawodową mimo lawiny innych obowiązków oraz braku czasu. Bo w sumie dlaczego miałyby rezygnować z czegoś, co dla nich ważne, skoro są w stanie dokonać wszystkiego? Cyrk rodzinny prezentuje taniec na linie w najlepszym stylu!

 

Więcej o projektach cytowanych w tekście osób dowiecie się Państwo tutaj: 

www.sztukaciala.com

www.lenka.studio

www.hypatia.pl

https://tulodz.pl/lodz-po-godzinach/cyrkowa-rodzinka-z-lodzi-czwarte-pokolenie-ludzi-z-pasja-zdjecia-i-wideo/4hOM6wjw7JprahzdiYEq

 

 

Źródło wpisu: informacja prasowa

Obraz Peggy und Marco Lachmann-Anke z Pixabay

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Ciąża i dziecko 23 maja 2024

Po kim dzieci dziedziczą inteligencję? Badania wskazują tylko jednego z rodziców

Dziecko mądre po mamusi czy tatusiu? Rodzice uwielbiają chwalić się swoimi pociechami i często też zawzięcie dyskutują o tym, co i po kim odziedziczyło ich dziecko. Teraz jedną wątpliwość mogą raczej już skreślić z tej listy. A chodzi o to, po kim dzieci dziedziczą inteligencję. Na ten temat wielokrotnie wypowiadali się naukowcy i najwyraźniej obecnie skłaniają się ku jednemu z rodziców. 

Na inteligencję składa się zdolność do logicznego myślenia i rozwiązywania problemów, umiejętność uczenia się nowych rzeczy. Dzięki niej jesteśmy w stanie dostosować się do otaczającego nas świata. Bez inteligencji nie moglibyśmy rozwijać się i przetrwać. Choć wydaje się, że jej poziom jest nam przypisany raz na zawsze, to w rzeczywistości można ją kształtować w ciągu całego życia – podwyższyć (ćwicząc mózg) albo ograniczyć (bez treningu mózgu).

Po kim dzieci dziedziczą inteligencję? 

Inteligencja jest cechą dziedziczną, co do tego nie ma wątpliwości. Naukowcy stwierdzili, że ponad 500 genów wpływa na jej kształt, ale można wyciągnąć jeszcze dalej idące wnioski. Geny odpowiadające za nią zlokalizowano w chromosomie X (determinuje płeć żeńską), więc naukowcy skłaniają się ku teorii, która mówi, że IQ w większym stopniu dziecko otrzymuje po matce. Teorię tę zdają się potwierdzać badania przeprowadzane co roku przez The Medical Research Council Social and Public Health Sciences Unit. Polegają one na zbieraniu wywiadu od ponad 12000 osób w przedziale wiekowym 14-22 lata. Do tej pory na ich podstawie ustalono, że najlepszą miarą inteligencji było IQ matki. Obliczono również, że stosunek inteligencji młodzieży ulegał zmianie zaledwie o 15 punktów w stosunku do biologicznych matek.

Niektóre z badań pokazują także, że stworzenie bezpiecznej więzi matki z dzieckiem jest ściśle związane z inteligencją. Wykazali to naukowcy z University of Washington, którzy w ciągu siedmiu lat badań przeanalizowali więzi pomiędzy matkami a dziećmi. Te 13-latki, które miały silne relacje z matkami i ich potrzeby były przez nie zaspokajane, miały o 10% większy Hipokamp niż dzieci bez takiego wsparcia. Hipokamp to struktura w mózgu, która odpowiada za umiejętność uczenia się, przenoszenie informacji z pamięci krótkotrwałej do pamięci długotrwałej, czy reakcje na stres.

Co jeszcze wpływa na inteligencję u dziecka?

Koniec końców to, co przekazują w puli genów rodzice, to nie wszystko, co ma wpływ na IQ. Równie ważne są czynniki osobowościowe, środowiskowe, ale też społeczne i ekonomiczne. Ogromne znaczenie ma to, w jaki sposób przyszła mama dbała o ciążę, czy podczas niej paliła papierosy lub piła alkohol. Również istotne jest narażenie na długotrwały stres, który udziela się również dziecku. Jeśli maluchowi po narodzinach brakuje spokoju, właściwych warunków, stymulacji, opieki oraz procesu wychowywania, może się to odbić na rozwoju inteligencji w późniejszym wieku.


Źródło: genetyczne.pl, supermamy.pl
Fot. Adam Winger/Unsplash
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 23 maja 2024

Wypalenie rodzicielskie – problem nienowy, ale ciągle przemilczany. Jak sobie z nim radzić?

Wypalenie rodzicielskie zdarza się bardzo często i nie jest zjawiskiem godnym napiętnowania. Niestety przyznanie się do stanu wypalenia ciągle postrzegane jest jako niespełnienie się w roli rodzica. Jak sobie radzić z taką sytuacją i kogo dotyka częściej? 

Nie bój się przyznać, że nie masz siły 

Współczesna kultura nałożyła na matki obowiązek bycia cyborgami. Cokolwiek by się nie działo, matka ma być zawsze na stanowisku, zawsze silna, wytrzymała, odporna na wszystko. 

Tymczasem to właśnie matki najczęściej cierpią na wypalenie rodzicielskie. Przytłoczone nadmiarem obowiązków zawodowych, opieką nad dziećmi i prowadzeniem domu są zwyczajnie zmęczone, sfrustrowane i marzą tylko o tym, żeby iść na tydzień do szpitala, bo tam można odpocząć. 

Jeśli też masz takie myśli, to pamiętaj, że nie ma w tym nic złego! Wypalenie rodzicielskie nie jest powodem do wyrzutów sumienia. To sygnał od organizmu, że dzieje się coś niedobrego i trzeba podjąć konkretne kroki w celu naprawy sytuacji. 

 

Na rodzicielskie wypalenie dobrze robi zdrowy egoizm 

Czas dla siebie? Ależ to nie wypada, gdzieżby nasze matki, babki i prababki choćby pomyślały o takowym! A tak właśnie trzeba. Żeby naładować akumulatory i na nowo czerpać radość z rodzicielstwa warto postawić na odrobinę zdrowego egoizmu. Dzieci szybko się nauczą, że są chwile, w których mamie nie wolno przeszkadzać. 

Ważne: czas dla siebie to nie jest czas na nadganianie obowiązków domowych za zamkniętymi drzwiami. Jeśli się da, trzeba wyjść z domu. Jeśli to niemożliwe, poczytać, posłuchać muzyki, zafundować sobie (SOBIE) kąpiel w pianie. 

 

Ustal priorytety i sztywno się ich trzymaj 

Perfekcjonizm to jedna z przyczyn wypalenia rodzicielskiego i prosta droga do depresji. Jednak z niewiadomych powodów kobiety uważają, że muszą być we wszystkim najlepsze. 

Są rzeczy, których absolutnie nie można odpuścić i takie, których odłożenie w czasie (a nawet całkowita z nich rezygnacja) nie doprowadzi do zawalenia się świata. 

Ważne: po ustaleniu priorytetów trzeba się ich trzymać. 

 

Deleguj zadania, inni też mają ręce do pracy 

Kolejna rzecz, która powoduje wypalenie rodzicielskie to przekonanie, że matka musi robić wszystko albo że nikt nic nie zrobi tak dobrze, jak ona. Niestety zapomina o dobrym wychowaniu dzieci, które od początku powinny uczyć się żyć w rodzinie dzielącej się obowiązkami i współpracującej na rzecz porządku i ładu w domu. 

Ważne: dzielenie obowiązków powinno być sprawiedliwe, dostosowane do możliwości wszystkich domowników. Wszystkich, a więc matki też. Niestety często wygląda to tak, że matka sama robi tyle, ile cała reszta razem wzięta

 

Rutyna to klucz do spokoju 

Stresy i frustracje biorą się z nieprzewidywalności dziecięcych zachowań. Nie zawsze oczywiście, ale bardzo często. Maluchy, które potrafią przewidzieć, co o której godzinie powinny zrobić, są spokojniejsze i bardziej wyciszone, co na pewno sprzyja czerpaniu radości z macierzyństwa. Oczywiście nie ma sensu zakładać, że zawsze będą ciche i grzeczne, w końcu to tylko dzieci. Czasem jednak będą. 

Ważne: domowa rutyna powinna objąć wszystkich domowników, nie tylko dzieci – nie jest to łatwe, ale warto się postarać. 

 

Nie bój się prosić o pomoc 

Wypalenie rodzicielskie często idzie w parze z przekonaniem, że proszenie o pomoc jest oznaką słabości. Trudno zgadnąć, skąd się wziął taki pogląd, ale niestety ma się bardzo dobrze. Tymczasem w proszeniu o pomoc nie ma niczego złego – oczywiście w rozsądnych granicach. Nierzadko mamy, babcie czy ciocie, a nawet koleżanki, tylko czekają na sygnał. 

Ważne: nie zamieniaj okazjonalnej pomocy w wyręczanie się innymi – szybko to zauważą. 

 

Sen to zdrowie, dieta też 

Przemęczone matki zwykle niedosypiają i żywią się, czym popadnie, czasem nawet po prostu dojadają po dzieciach i uważają, że to wystarczy. Nie. Nie wystarczy. Zbilansowana dieta jest kluczem do dobrego samopoczucia i sprawnego funkcjonowania. Podobnie sen – jeśli ma być regenerujący, powinien trwać przynajmniej osiem godzin na dobę. 

Ważne: zdrowa dieta to nie to samo, co dieta odchudzająca

 

Wypalenie rodzicielskie to problem powszechny, poszukaj wsparcia 

Zamknięte fora i grupy w mediach społecznościowych to dobre miejsca, by szukać wsparcia w swoich rozterkach. Nic tak nie poprawia humoru, jak przekonanie, że po pierwsze problem jest powszechny, po drugie – że to raczej zjawisko niż problem. Nie bój się dzielić rozterkami i troskami, wyrzucić z siebie złości, ale znajdź też czas, by poczytać cudze zwierzenia. 

Ważne: można też szukać rodzicielskich grup wsparcia w realu. 


Zauważaj i doceniaj pozytywne sytuacje każdego dnia 

Mózg ludzki jest tak skonstruowany, że lepiej pamięta to, co złe. Ma to uzasadnienie ewolucyjne, ale na dzisiejsze czasy jest bardzo niepraktyczne. Dlatego warto trochę oszukać mózg, przypominając mu codzienne, że nie tylko nerwy i stresy towarzyszyły ci każdego dnia. Znajdź wieczorem chwilę na zrobienie podsumowania i zauważ przynajmniej trzy dobre rzeczy, które się wydarzyły w danym dniu. 

Ważne: aby łatwiej wyrobić nawyk, możesz zapisywać znalezione pozytywy –  takie notatki przydadzą się w chwili kryzysu. 

 

Wypalenie rodzicielskie może przyjść w każdym momencie, ale jeśli dobrze to rozegrasz, szybko minie. 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close