Wewnętrzne dziecko
W głębi duszy każdy dorosły jest dzieckiem. Czasami to wewnętrzne dziecko tłumi szara rzeczywistość, bagaż doświadczeń i liczne obowiązki. Kiedyś byłam spontaniczną dziewczynką z tysiącem pomysłów na zabawę, teraz jestem bardziej opanowana i stateczna. Z upływem czasu, dorastając coraz głębiej chowałam na dnie swojej duszy dziecięcą beztroskę.
Będąc dzieckiem nie raz chciałam być już dorosła, sama o sobie decydować. Bycie dorosłym było dla mnie czymś intrygującym. Pamiętam jak zawsze w dniu urodzin odliczałam czas do osiemnastki, w przekonaniu dziecka wyznacznika dorosłości. Teraz coraz częściej wspominam ten beztroski okres i z chęcią, choć na jeden dzień zmieniłabym się z powrotem w tę małą roześmianą dziewczynkę grającą w gumę z koleżankami przed blokiem.
Dużo bym dała, by znów poczuć smak gałkowych lodów truskawkowych sprzedawanych w małym osiedlowym sklepiku, czy napić się napoju z torebki (kto pił, ten wie o czym mowa). Za parę uzbieranych grosiaków kupić gumę Kaczor Donald czy zwykłą prostokątną piankę. To jedne z najwyraźniejszych smaków mojego dzieciństwa.
Powspinałabym się na drzewa w ogrodzie u dziadków, nie patrząc na liczne otarcia czy pobawiła na ich podwórku serwując potrawy z mchu lub trawy udając ich konsumpcję.
Nie potrzebowałam drogich zabawek by razem z siostrą aktywnie i pomysłowo spędzać czas. Pochłonięte zabawą nie raz i nie dwa spóźniałyśmy się na obiad. Ciągle gdzieś gnałyśmy przed siebie, wszędzie było nas pełno a najlepsza zabawa była poza zasięgiem wzroku rodziców. Ileż razy samotnie wybierałyśmy się nad rzekę obserwować łabędzie i kaczki. Czasem brałyśmy nogi za pas gonione przez łabędzia, któremu nie w smak było nasze towarzystwo. Nieobce były nam wycieczki do lasu na poziomki zjadane prosto z krzaczka.
Chciałabym znów, choć na chwilę powrócić do okresu swojego dzieciństwa. Przeżyć ponownie jeden dzień, dzień dziecka żyjącego w kolorowej rzeczywistości lat dziewiędziesiątych. Zapomnieć o problemach i z dziecięcą ufnością chwytać każdą uciekającą chwilę. Pozwolić obudzić się mojemu wewnętrznemu dziecku.
Zastanawialiście się choć raz czy wasze wewnętrzne dziecko, jakim byliście kiedyś, żyje i czy wróciłoby, choć na krótką chwilę do czasów dzieciństwa?
Moje dziecko wraca codziennie, gdy bawię się z synem Lego 🙂
Żyje ale gdzieś głęboko z chęcią wrociłabym choć na chwilę wspaniałe czasy
Za zabawy na trzepaku, grę w gumę podchody, smak gumy turbo i Donald, smak babcinego omletu obiadki mamy wspólne wyjazdy z rodzicami
o, guma Turbo, czad 😀
Zupełna beztroska. Jak ja zazdroszczę dzieciom. Czasami moje wewnętrzne dziecko się przypomina, kiedy pokazuję zabawę lub uczę czegoś mojego szkraba. Dlatego też tak ważne dla mnie, by miał rodzeństwo jak ja, bo wtedy dzieciństwo wspomina się o wiele milej. 🙂
Miałam album na te naklejki 🙂
guma donald i album z historyjkami . Skakanie przez gume czasami w 10cioro, podchody, chowanego i odwieczne MAMO JESZCZE 15 MINUT 😀
Jeszcze był napój w szklanych odkręcanych butelkach – Ptyś się nazywał 🙂
jeeeej, one były pyszne!!! mmmmm mniaaaamm 😀
Och dzieciństwo… Omlet babci pyszne obiadki domowe guma donald turbo i z pierścionkiem kolekcja karteczek z obrazkami na wymiane złote mysli pamietniki do ktorych inni sie wpisywali zabawy na trzepaku itd.. ..
lody orzechowe takie w zlotku jak masło,oranzada w woreczkach:)
Oczywiście guma turbo i obrazki z samochodami
PAMIETAM JE!!! 🙂 kosztowaly 2000 i byla nawet o nich piosenka 😉
Oj za calym dzieciństwem.
Ja też tęsknie… 🙂